• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W sam raz na wakacje. O "Kiss me, Kate" w Teatrze Szekspirowskim

Łukasz Rudziński
2 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

Zobacz fragmenty spektaklu "Kiss me, Kate" Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego i Teatru Muzycznego w Gdyni.

Po sukcesie "Wesołych kumoszek z Windsoru", efektu współpracy z Teatrem Wybrzeże, w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim postanowiono pójść za ciosem i razem z kolejną trójmiejską sceną przygotować drugi tytuł na scenę elżbietańską. W koprodukcji z Teatrem Muzycznym w Gdyni powstał więc musical "Kiss me, Kate", który potwierdza słuszność obranego przez Szekspirowski kierunku. To lepsza wersja musicalu z powodzeniem granego na deskach Teatru Muzycznego kilka lat temu.



"Kiss me, Kate" to broadwayowski hit sprzed blisko 70 lat, z przyjemną dla ucha muzyką Cola Portera i zabawnym librettem Samuela i Belli Spewack, inspirowanym "Poskromieniem złośnicy" Williama Szekspira. Fabuła spektaklu opiera się na pomyśle teatru w teatrze - Fred Graham właśnie wystawia "Poskromienie złośnicy" w podrzędnym teatrze w Baltimore, mając nadzieję na sukces i odbicie od finansowego (i artystycznego) dna. Do spektaklu angażuje swoją byłą żonę Lilli Vanessi, która doskonale pasuje mu do roli Kasi, tytułowej złośnicy. Sam zaś gra Petruchia, pragnącego poskromić ją i uczynić przykładną, posłuszną swojemu mężczyźnie żoną. Nie przeszkadza mu to otwarcie flirtować ze słodką Lois Lane, podrzędną i głupiutką aktoreczką, obsadzoną w roli Bianki.

Przez pomyłkę bukiet przeznaczony dla Lois trafia jednak do Lilli, a na domiar złego partner Lois, Bill - w spektaklu Freda grający zakochanego w Biance Lucentia - jak na hazardzistę przystało, przegrywa pokaźną sumkę i wystawia weksel na Freda, ściągając mu na głowę gangsterów egzekwujących długi. Ta niezbyt wyszukana fabuła pozwala lawirować pomiędzy kreśloną bardzo grubą kreską intrygą spektaklu Freda, a wydarzeniami na zapleczu jego teatru.

W "Kiss me, Kate" bardzo dobrze wypadają oboje odtwórcy głównych ról - nie mająca sobie równych wokalnie Karolina Trębacz w roli Lilli Vanessi i Kate oraz Rafał Ostrowski w roli Freda Grahama i Petruchia. W "Kiss me, Kate" bardzo dobrze wypadają oboje odtwórcy głównych ról - nie mająca sobie równych wokalnie Karolina Trębacz w roli Lilli Vanessi i Kate oraz Rafał Ostrowski w roli Freda Grahama i Petruchia.
Musical wystawiony został w 2006 roku w Teatrze Muzycznym w Gdyni przez ówczesnego dyrektora tej sceny Macieja Korwina (przy współpracy z Bernardem Szycem, obecnym reżyserem spektaklu). Z tamtego przedstawienia pochodzi większość kostiumów i zarys scenografii, jakie odnajdujemy w gdańskim przedstawieniu autorstwa Jerzego Rudzkiego, choreografie ułożone przez Joannę Semeńczuk czy bardzo efektowne układy stepowane (przygotowane przez Jacka Westera). Co więcej, wiele ról, także tych kluczowych (jak Fred Graham, Kate w drugiej obsadzie czy Lucentio) wykonywana jest przez tych samych aktorów co kilka lat temu.

Jednak spektakl dzięki pracy reżysera Bernarda Szyca oraz całego zespołu artystycznego, wygląda inaczej i - co tu kryć - wypada dużo lepiej niż tamto przedstawienie Teatru Muzycznego. Zniknęło wiele najprostszych i niewyszukanych gagów, sprawiających wrażenie, jakby aktorzy usiłowali być na siłę śmieszni, a samo przedstawienie - z wielką korzyścią dla całości - w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim wystawiono w nieco bardziej skondensowanej, krótszej formie. Wprawdzie z racji warunków oglądania przedstawienia warto byłoby jeszcze skrócić oba akty o przynajmniej kilka minut, jednak gdańsko-gdyński "Kiss me, Kate" jest zgrabnym, efektownym musicalem, w którym artyści znajdują się dosłownie na wyciągnięcie ręki (szczególnie dla widzów zajmujących miejsca stojące, tuż przy scenie).

Tomasz Bacajewski (na zdjęciu z Katarzyna Wojasińską, grającą Biankę w drugiej obsadzie) zapada w pamięć jako dobry tancerz i wykonawca udanego songu "Bianca". Tomasz Bacajewski (na zdjęciu z Katarzyna Wojasińską, grającą Biankę w drugiej obsadzie) zapada w pamięć jako dobry tancerz i wykonawca udanego songu "Bianca".
Wielka w tym zasługa aktorów. Cały pierwszy akt jest wielkim popisem Karoliny Trębacz (w drugiej obsadzie jej miejsce zajmie Alicja Piotrowska) w rolach Lilli Vanessi i Kate, która oprócz wielkich i doskonale znanych bywalcom Muzycznego możliwości wokalnych, prezentuje zaskakująco dopracowane, zniuansowane aktorstwo. Oczywiście jej "Chłop to drań", czy świetny duet z grającym Freda/Petruchia Rafałem Ostrowskim w "Pocałuj mnie, Kasiu" są oczywiście wisienkami na torcie, tej niezwykle udanej kreacji, być może najlepszej w bogatym dossier Karoliny Trębacz.

O ile pierwszy akt niepodzielnie należy do Karoliny Trębacz, to w akcie drugim, lepiej od niej wypada Rafał Ostrowski jako Fred Graham i Petruchio, który do bardzo dobrych piosenek (m.in. wykonywanej wspólnie z Trębacz "Wunderbar") dokłada bardzo zgrabne, nieprzesadzone aktorstwo. Oboje z Trębacz grają swoje role bardzo czysto, bez niepotrzebnych zagrań pod publiczkę. Tomasz Bacajewski jako Lucentio daje się zapamiętać głównie jako tancerz i wykonawca ckliwego, ale ironicznego utworu "Bianka". Nie dorównuje mu, niestety, Iga Grzywacka w roli Lois Lane (grać będzie zamiennie z Katarzyną Wojasińską), która na scenie jest mało wyrazista, nie porywa też jeden z popisowych numerów całego musicalu w jej wykonaniu "Jestem ci wierna, choć na swój sposób".

Bardzo dobre wrażenie robią efektowne kostiumy Jerzego Rudzkiego, szczególnie podczas inscenizowania "Poskromienia złośnicy" przez teatr Freda Grahama. Bardzo dobre wrażenie robią efektowne kostiumy Jerzego Rudzkiego, szczególnie podczas inscenizowania "Poskromienia złośnicy" przez teatr Freda Grahama.
Wartościowym uzupełnieniem głównych bohaterów jest duet Gangsterów w wykonaniu Marcina SłabowskiegoTomasza Gregora (z dobrze wykonaną piosenką "Ucz się Szekspira"). Zabawnie wypada też amerykański epizod Aleksego Perskiego jako generała Harrisona Howella. Jednak siłą "Kiss me, Kate" Teatru Muzycznego jest przede wszystkim energia całego spektaklu, bardzo dynamicznego i praktycznie pozbawionego statycznych momentów. Oczywista, czytelna dla widzów gra konwencją musicalu, pozwala aktorom Muzycznego na dużą swobodę i luz sceniczny, który ani przez moment nie przechodzi w nonszalancję czy efekciarstwo (nie licząc może udanego, bo jedynego tak zagranego epizodu sług Petruchia w jego posiadłości).

Wśród słabszych stron przedstawienia można wskazać niewielką "elżbietańskość" tej produkcji. To raczej spektakl wystawiony w układzie sceny elżbietańskiej (wysuniętej pomiędzy widzów oglądających "Kiss me, Kate" z trzech stron), niż faktycznie zagrany na trzy strony. Aktorzy przez zdecydowaną większość czasu skierowani są tylko przed siebie, co akurat w tak dynamicznym gatunku jak musical niespecjalnie przeszkadza, bo ruch sceniczny (przygotowany przez Bernarda Szyca) wymusza na nich sporą aktywność. Dzięki wartkiej, żywiołowej akcji spektakl ogląda się bardzo dobrze.

Dlatego też "Kiss me, Kate" warte jest polecenia. I chociaż to produkcja mniej efektowna niż błyskotliwe, a przy tym przaśne i nawiązujące do komedii del arte "Wesołe kumoszki z Windsoru", śmiało wróżyć jej można podobny sukces.

Spektakl

7.2
12 ocen

Kiss me, Kate

musical

Miejsca

Spektakle

Opinie (33)

  • Opinia do filmu

    Zobacz film "Kiss me, Kate" Teatru Muzycznego

    Artyści z gdyńskiego Muzycznego jak zwykle super. Jednak scena elżbietańska sama w sobie średnio mi odpowiada ze względu na widoczność i niską wygodę

    • 4 5

  • Opinia do filmu

    Zobacz film "Kiss me, Kate" Teatru Muzycznego

    komuś pani Karolina musiała się bardzo narazić. Chodzę na prawie wszystkie spektakle z jej udziałem i nigdy się nie zawiodłem.Jak można zarzucić p. Karolinie że nie poradziła sobie wokalnie.To czysty absurd.....albo ludzka zawiść.

    • 17 1

  • Wunderbar (3)

    Zgadzam się z recenzją. Mam takie same odczucia, oprócz tego, że Wunderbar było odgrywane w pierwszym akcie.

    • 7 0

    • Takie trochę...rodowiczowe "Kolorowe jarmarki"

      • 1 2

    • Świetny spektakl ,świetnie się bawiliśmy nie przeszkadzało nam to ,że mieliśmy miejsca stojące.aktorzy wspaniali a w szczególności odtwórczyni żony. jej partie śpiewane powalały.Chapeau bas.Tutyści ze Śląska.

      • 6 2

    • spektakl rewelacyjny a Karolina Trębacz jak zawsze rewelacyjna i piękna

      • 5 1

  • Niestety kicz nad kicze i jednym słowem "festyn"... do Kumoszek się nie umywa...

    • 5 15

  • Jak TM z Gdyni coś przygotuje to właściwie zawsze jest super. Bardzo dobra akustyka, ale widoczność w wielu miejscach ograniczona.

    • 10 6

  • Polecam

    Przyjemny w odbiorze, śmieszny, warty zobaczenia- szczególnie z miejsc stojących, ta bliskość sceny robi dodatkowe wrażenie.

    • 16 1

  • Kiss me Kate

    Super, super, super!!! Byłam na premierze. Jestem zachwycona przede wszystkim grą i głosem Karoliny Trębacz, chociaż innych wykonawców też bardzo chwalę. Polecam spektakl wszystkim którzy jeszcze nie widzieli.

    • 21 3

  • Zgadzam się z recenzja, oprocz fragmentu o Idze Grzywackiej, która według mnie radziła sobie świetnie i wniosła na scenę dużo humoru! bedzie hit na lato, bardzo dobrze się bawiliśmy

    • 21 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Co to jest antresola?

 

Najczęściej czytane