- 1 Wręczono Pomorskie Nagrody Artystyczne (17 opinii)
- 2 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (68 opinii)
- 3 Pogadaj o książkach... przy piwie (57 opinii)
- 4 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (10 opinii)
- 5 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (10 opinii)
- 6 Wielki łoś zrobił tu prawdziwą furorę (5 opinii)
Usunąć czy nie usunąć? "Puste miejsca" w T. Wybrzeże
To jeden z tych spektakli, które śledzi się ze ściśniętym gardłem, a czasem przez łzy. Sztuka Clàudii Cedó "Puste miejsca" poświęcona jest trudnemu do wyobrażenia cierpieniu kobiety, której ciąża jest zagrożona. Jej świat z każdym kolejnym dniem spędzonym na szpitalnym łóżku coraz bardziej rozpada się na kawałki. Bardzo empatyczny, buzujący emocjami spektakl wystawiony w Starej Aptece Teatru Wybrzeże opowiada o wielkiej rozpaczy, bólu, próbie zrozumienia tego, jak doszło do tego, że zamiast szczęścia jest pustka.
Oczekiwanie na przyjście na świat potomka jest szczególnym momentem życia, często okupionym wielkim stresem, zwłaszcza jeśli ciąża nie przebiega modelowo. Lekarska diagnoza może w okamgnieniu zmienić radosny czas ekscytacji w horror. Tak właśnie stało się w przypadku Julii i Paula, bohaterów "Pustych miejsc". Julia dowiaduje się, że w jej macicy nie ma płynu owodniowego, a szanse na to, że donosi ciążę i urodzi żywe dziecko są bardzo niewielkie.
Dziewczyna znajduje się w piątym miesiącu ciąży, za późno by doszło do samoistnego poronienia, za szybko by dziecko miało szansę trafić do inkubatora. Unieruchomiona na szpitalnym łóżku może liczyć na mały cud czyli zasklepienie pęknięcia błon płodowych i regenerację wód płodowych, ale musi liczyć się z tym, że w każdej chwili płód może umrzeć, a sama ryzykuje infekcję, czyli własne zdrowie i życie. To do niej należy decyzja, czy ciąża ma być kontynuowana.
Tę pełną cierpienia, bólu i goryczy historię śledzimy w formie retrospekcji. Najpierw pojawia się krótka filmowa migawka, w której widzimy parę w sali porodowej. Na napiętych z nerwów twarzach rysuje się przede wszystkim zmęczenie. Potem w formie retrospekcji i rozmów ze swoim alter ego Julia powraca do punktu, w którym jej wizja przyszłości zaczęła sypać się jak domek z kart. W detalach przywołuje stany towarzyszące wizycie w szpitalu, przeczucie, że coś jest nie tak podczas badania USG, diagnozę, próbę oswojenia się ze stanem permanentnego zagrożenia i zwierzęcym wręcz instynktem przetrwania, przejawiającym się walkę o nienarodzone dziecko.
Gdzieś w tle jest wspierający partner, kochająca rodzina i przeróżni pracownicy szpitala - pełen zestaw pielęgniarek (od tych ciepłych i wspierających, przez niewprawne praktykantki, po oschłe i zasadnicze piguły), ginekolożka, psycholożka, położna. Jakąś formą przeciwwagi dla głównego tematu jest praca Paula - oświetleniowca w teatrze, w którym przygotowywana jest premiera znanego reżysera. Tak zwane normalne życie, z którego całkowicie wyłączona została Julia, dzieje się tuż obok - ktoś kogoś uwodzi, ktoś ekscytuje się zbliżającym spektaklem, ktoś robi zakupy, można nawet obejrzeć film. Dla Julii wszystko to jest jakby za ścianą - ona pomimo całej otoczki z kluczowym dylematem pozostaje sama: walczyć do samego końca czy się poddać?
Reżyserka Lena Frankiewicz konfrontuje widzów z tematem kobiecego cierpienia nie po raz pierwszy. W znakomitej "Nieczułości" koncentrowała się na kobiecej niedoli jako doświadczeniu międzypokoleniowym, właściwym kobietom w każdych czasach. Tym razem ta niedola ma twarz cierpiącej Julii, której przeżycia w mistrzowski sposób odgrywa Katarzyna Dałek. Aktorka dostała niezwykle trudny materiał, bo historia Julii jest wewnętrznym lamentem, bez momentu wytchnienia - oczy widzów przez cały spektakl są skierowane przede wszystkim na nią. To niemal dwugodzinny seans bólu, cierpienia, paraliżującego momentami strachu, momentów zwątpienia, iskierek nadziei i gigantycznej rozpaczy.
Śledzimy Julię w dwóch perspektywach jednocześnie - pogrążoną w depresji dzisiejszą Julią i tę, która przeżywa na naszych oczach swój wielki dramat. Katarzyna Dałek doskonale radzi sobie z tą ekstremalnie trudną rolą, ani przez moment nie popadając w patos czy fałsz. Dlatego z wielu miejsc na widowni słychać płacz, bo spektakl w zamyśle Leny Frankiewicz jest prawdziwą emocjonalną bombą, której nie rozbraja od początku do końca. Gigantyczny ładunek emocjonalny spektaklu ma ogromną siłę rażenia.
Urzeka wspaniała scenografia i jeszcze piękniejsza reżyseria świateł Agaty Skwarczyńskiej. Cała, pełna nieregularnych kształtów podłoga, wyłożona jest drobnym czerwonym piaskiem symbolizując pustynną pustkę, w której znajduje się główną bohaterka. Scenę zaś ograniczono ścianami z dykty, z boku i u góry. Jednak górna ściana wygląda jak poszarpana, jakby została rozdrapana gigantycznymi szponami przez nieznaną siłę, co buduje nastrój niepokoju i zagrożenia. Z tyłu widzimy ścianę wspinaczkową, co umożliwia aktorom różne działania fizyczne w tle (choreografię przygotowała Anna Steller).
Na pierwszym planie znajduje się tylko pustynna pustka i fotel ginekologiczny służący też za łóżko szpitalne. Całość Skwarczyńska doświetla przeróżnymi kolorami i paletą półcieni, tworząc piękne, niezwykle efektowne kompozycje. Także delikatna muzyka Miłosza Pękali wydaje się zrośnięta z tkanką sztuki Clàudii Cedó. To znakomita przestrzeń dla aktorów, którzy świetnie się w niej odnajdują.
Bardzo trudną, chociaż znacznie mniej eksponowaną rolę Paula, z wyczuciem i taktem odgrywa Piotr Biedroń. Oglądamy w jego wykonaniu wręcz nierzeczywisty obraz bezgranicznie oddanego, kochającego i wspierającego partnera. W żadnym momencie emocje Paula nie są jednak przesadzone - nieustannie stara się on zająć czymś Julię, by nie była z myślami i paraliżującym strachem sama. Ciekawym dopełnieniem spektaklu jest dialogująca z Julia wyobrażona przez nią Julia 2 (Dorota Androsz), spełniająca również rolę narratorki popychającej akcję do przodu.
Wyraziste w każdym epizodzie są Marzena Nieczuja-Urbańska (grająca matkę Julii, różne pielęgniarki i lekarkę) oraz Sylwia Góra (m.in. aktorka Gloria, ginekolożka czy przyjaciółka Julii). Zestaw aktorski uzupełnia Krzysztof Matuszewski, wprowadzający w roli ojca Julii odrobinę tonów komediowych.
Tym, co trudno przełożyć na naszą rzeczywistość, jest odruchowa wręcz skłonność bohaterów do dzielenia się swoim dramatem - wszyscy natychmiast dowiadują się o problemach Julii i Paula od samych zainteresowanych, którzy nie szczędzą innym najdrobniejszych szczegółów swojego położenia. Hiszpańska autorka nie widzi w tak intymnych kwestiach niczego wstydliwego i oczywiście ma rację, jednak w Polsce ludzie mierzący się z podobnymi dramatami z pewnością nie są tak wylewni.
Młodzi aktorzy z Trójmiasta w filmach i serialach
Czy spektakl ten może mieć działanie terapeutyczne? Z pewnością tak, bo traum, które pieką do żywego i o których trudno rozmawiać nawet z bliskimi (jak poronienie, śmierć dziecka, ale też bezpłodność, gwałt czy zdrada) jest więcej. Spektakl Leny Frankiewicz wpisuje je w pewne wspólnotowe doświadczenie kobiet z przekazem "nie jesteś sama", co z pewnością może przynieść ulgę osobom przeżywającym podobną traumę.
"Puste miejsca" są pięknym wizualnie, dopracowanym w każdym detalu spektaklem, z prawdziwym popisem aktorskim Katarzyny Dałek, dzięki której dramat jej bohaterki rezonuje jeszcze długo po wyjściu z teatru.
Spektakl
Puste miejsca
Miejsca
Spektakle
Opinie wybrane
-
2024-02-03 14:37
(8)
Sztuka ma wywoływać emocje, przemyślenia - to nie ma być pławienie się w swojej strefie komfortu.
Temat bardzo trudny i praktycznie niedostępny osobom których bezpośrednio nie dotknął
Brawo! Poruszanie trudnych tematów i emocji jest ważne - mnie dobija wszelka glupkowatosc i pczekiwanie tylko rozrywki od Teatru- 124 65
-
2024-02-12 16:34
Sztuka ma nie tylko wyciągać odbiorców ze strefy komfortu, ale także ma bawić, nieść radość, pokazywać piękno, budzić refleksję
Szokować? Budzić odrazę? Niekoniecznie.
- 0 0
-
2024-02-05 09:41
to moze porusza temat zabijania cywili w strefie gazy?
- 2 1
-
2024-02-05 04:38
Stąd puste miejsca w teatrze..,
Huehuehue na takie nikt nie będzie chodzić, Przeginka,
- 0 8
-
2024-02-04 12:12
(3)
Teatr stworzono po to aby przynosił ludziom radość, wzruszenia i rozrywkę. Myślisz, że przedstawienie jest w stanie zmusić do głębszych przemyśleń. Po to jest życie i codzienne problemy .W życiu będziesz się wzorować i opierać swoje wybory na tym co zobaczyłeś w teatrze. Współczuję Tobie
- 5 11
-
2024-02-05 10:25
Teatr i cała sztuka to życie
Sztuka ma nie tylko bawić, ale i zmuszać do refleksji, zastanowienia się i dyskusji. To dobrze, że są poruszane rożne tematy. Od zabawy i fantazji, przez wzruszenia lub strach po bardzo poważne i trudne aspekty ludzkiej egzystencji. Nie bójmy się stawiać temu czoła, bo każdy ma w życiu chwile, kiedy staje przed jakimś trudnym wyborem...
- 2 0
-
2024-02-04 12:36
Próbuj zrozumieć
Oho, chyba jakiś katolik. Prawdziwa fasadowość, twórz sobie iluzje podparte boskimi prawami sam, nie wmawiaj, że życie nas nauczy - oby takich rzeczy nie musiało nas uczyć.
- 4 3
-
2024-02-04 12:32
Twoj komentarz pokazuje
jak bardzo nie rozumiesz roli teatru i sztuki w ogóle.
- 14 2
-
2024-02-04 07:59
Owszem. Nie ma natomiast być głupawa i odrażająca. Tylko tyle. Takie emocje to na wojnie
- 11 2
-
2024-02-04 13:34
Do takiego teatru nie chce sie chodzić (7)
Może tematyka jest ważna ale taki teatr nie jest już teatrem tylko platformą Hyde parku,wszystkie spektakle przesiąkniete złem,
mrokiem, dokładają sie do tego ostatnie scenografię i kostiumy,koszmar po prostu,kto namówi młodzież do oglądania obrazów w takiej estetyce,ja już do tematu Wybrzeże nie pójdę na pewno- 90 47
-
2024-02-07 10:06
Do takiego teatru nie chce się chodzić
Tak właśnie jest i u mnie . Prawie całkowity brak klasyki dobrze wystawionej . Zaczęło się od sztuki "Noże w kurach" . Tu mi się pierwszy raz zapaliło czerwone światełko . I tak to będzie dalej ,bo teatry nasze i opera dotowane z wspólnej kasy będą odgrywały "samorządową estetykę" .
- 3 5
-
2024-02-05 00:03
(1)
Tak wypowiada się osoba, która unika trudnych tematów, widzi coś złego odwraca wzrok. To nazywa się hedonizm, chcę tylko miło i ładnie, problemy świata mnie nie interesują.
- 14 6
-
2024-02-12 16:37
To uogólnienie, my na taką sztukę nie pójdziemy, gdyż szukamy w sztuce radości, wiary w dobro, refleksji w duchu optymizmu
a na codzien właśnie zajmujemy się trudnymi tematami, cierpieniem ludzi i zwierząt, złem- codziennie bezpośrednio, i pomagamy jak umiemy.
- 1 0
-
2024-02-04 18:01
(1)
Szanowna Pani
Po Pani opinii widać, że nie chodzi Pani do teatru.
Nie chodzi Pani, ale wie że tylko "zło i mrok".
A jakie spektakle Pani oglądała na przestrzeni ostatnich trzech lat?
Tak naprawdę?- 18 11
-
2024-02-09 09:59
Romeo i Julia is not dead
Bella Figura
Po więcej nie odważe się tam pójść- 0 0
-
2024-02-04 17:43
Pełna zgoda z wypowiedzią Dawnej teatromanki. Wulgaryzmy, krzyki, obleśne stroje. To się dzieje na deskach teatru Wybrzeże. To miejsce nie dla mnie.
- 17 18
-
2024-02-04 16:33
W punkt. Gdy nakręcanie emocji jest ubrane w sztukę, największą sztuką staje się patologia. To jedyny ratunek miernot
- 10 14
-
2024-02-03 15:10
usunąć co? coś mało tam o dziecku jako osobie posiadającej prawo do życia i ludzką godność. reżyser spektaklu pewnie "zapomniał" (15)
wspomnieć co to jest syndrom poaborcyjny bo po co, znam kobiety które usunęły ciąże z wygody i teraz mają wielkie problemy ze zdrowiem psychicznym, taka kobieta nie przestaje być matką, jest matką zabitego dziecka
- 192 169
-
2024-02-04 16:54
Aborcja
Wypowiadać się na takie tematy powinny kobiety, które znalazły się w takiej sytuacji! Nie jesteś w stanie powiedzieć "nigdy" nie będąc w takiej sytuacji.... jest tyle składowych i zmiennych, że nie sposób być pewnym. Byłam w takiej sytuacji, musiałam wybrać swoje zdrowie i życie, ( i mojej 2 dzieci ze mną lub być może beze mnie) a życiem dziecka.
Wypowiadać się na takie tematy powinny kobiety, które znalazły się w takiej sytuacji! Nie jesteś w stanie powiedzieć "nigdy" nie będąc w takiej sytuacji.... jest tyle składowych i zmiennych, że nie sposób być pewnym. Byłam w takiej sytuacji, musiałam wybrać swoje zdrowie i życie, ( i mojej 2 dzieci ze mną lub być może beze mnie) a życiem dziecka. Wybrałam siebie. Zapraszam do odwiedzenia kliniki w Niemczech , gdzie dokonuje się aborcji. Nie widziałam tam ANI jednej kobiety, która by nie przeżywała tego. Każda miała swoją, tragiczna historię, każda inna....I nie spotkałam tam dziewczyn, które chciały usunąć ciążę, bo wpadły na dyskotece...
- 10 3
-
2024-02-04 12:16
(2)
Nie istnieje coś takiego jak syndrom poaborcyjny. Nie wierzę że znasz takie kobiety, one zwyczajnie nie istnieją, wymyśliłeś je na potrzeby tego pożal się boże komentarza. To jest teatr, to jest sztuka, idź być mądry gdzie indziej.
- 4 22
-
2024-02-04 12:51
"Nie istnieje coś takiego jak syndrom poaborcyjny" (1)
Jestem psychoterapeutą z certyfikatem ,,Lekarzy bez granic" - na temat Katastrof i Kataklizmów uzyskanym 27 lat temu.
Piszesz Waść bzdury!- 14 3
-
2024-02-05 02:03
Zwracam uwagę na zadziwiającą ciszę środowiska medycznego
W ramach terapii nie stosuje się farmakologii. I co więcej - nie będzie skutecznego farmaceutyku na tę chorobę. Jeśli ktoś myśli inaczej to nie zna specyfiki tej jednostki medycznej.
A psychoterapia jest czasochłonna i trudna a ludzie chcą krótkiej i taniej. Brak specjalistów, pieniędzy i znajomości problemu wśród decydentów.- 2 0
-
2024-02-03 22:36
Naprawdę
On wie co czuje ona ?
- 7 2
-
2024-02-03 21:49
Usunąć !
Połowę miejsc na widowni !
- 9 9
-
2024-02-03 19:01
Rozważanie ,,usunąć czy nie" doprowadza do nerwicy. (6)
Wie o tym każdy specjalista ale jeszcze nie jest to trauma. Niestety jest cena za ,,wolność" i powszechna seksualizację życia. Przez kogo pisane są artykuły na ten temat, ileż psycholożek wypowiada się na temat seksu, Wszechmocy Kobiet i
samorealizacji. W ubiegłym roku zanotowano najmniejszą ilość urodzeń po wojnie. Jak jest ,,Robta co chceta", to "mata co chcieliśta".- 26 41
-
2024-02-03 19:35
W ubiegłym roku zanotowano najmniejszą ilość urodzeń po wojnie... (5)
Bo to nazywa się dojrzałość. Emocjonalna albo intelektualna albo ekonomiczna. Afryka rodzi na potęgę. Im większa bieda, głód i zacofanie, tym więcej się płodzi. Koło. Będzie ich więcej a nas mniej. Wow. Lepsza ilość, czy jakość ? Aborcję zostawiam kobietom. Jestem facetem i jestem za. Za świadomym wyborem. Za prawnym prawem do wyboru !! Za brakiem kar ! Nie chcesz, nie rób, ale nie płacz jak "Afryka".
- 40 23
-
2024-02-04 12:06
(2)
Czyli jak wygląda jakość ? Pan z panem, pani z panią albo ona i on i mały biały piesek do którego zwracają się chodź do mamusi i tatusia?
Tu nie chodzi o jakość tylko o przedłużenie gatunku. Ludzkość dąży do samozagłady.
Młodzi boją się odpowiedzialności dlatego jest nas coraz mniej.
Dla poprzednich pokoleń najważniejszym byłoCzyli jak wygląda jakość ? Pan z panem, pani z panią albo ona i on i mały biały piesek do którego zwracają się chodź do mamusi i tatusia?
Tu nie chodzi o jakość tylko o przedłużenie gatunku. Ludzkość dąży do samozagłady.
Młodzi boją się odpowiedzialności dlatego jest nas coraz mniej.
Dla poprzednich pokoleń najważniejszym było poczucie odpowiedzialności za Polskę, to aby wyżywić rodzinę i mieć dach nad głową a dzisiaj najważniejsza jest kariera, samochód, dobra zabawa. Totalny brak patriotyzmu i odpowiedzialności za losy Ojczyzny. Róbta co chceta a jak będziecie już starzy szklankę wody poda wam może ktoś z innego kontynentu albo zostaniecie poddani eutanazji bo będziecie tylko obciążeniem- 13 16
-
2024-02-04 12:30
Po pierwsze: jakoś nie widzę rychłego wyginięcia gatunku. Prędzej szlag nas trafi z powodu katastrofy klimatycznej niż z powodu zbyt małej populacji.
Po drugie: zyciea się tylko jedno i nie Ty będziesz ludziom mówił jak je przeżyć. Jak ktoś się spełnia rodząc dzieci i zarabiając na rachunki - jego sprawa. Ktoś inny woli podróże, karierę iPo pierwsze: jakoś nie widzę rychłego wyginięcia gatunku. Prędzej szlag nas trafi z powodu katastrofy klimatycznej niż z powodu zbyt małej populacji.
Po drugie: zyciea się tylko jedno i nie Ty będziesz ludziom mówił jak je przeżyć. Jak ktoś się spełnia rodząc dzieci i zarabiając na rachunki - jego sprawa. Ktoś inny woli podróże, karierę i szybkie samochody. Ma do tego święte prawo. Patriotyzm w twoim mniemaniu to pasmo cierpień i poczucie wiecznego zagrożenia. Dla mnie to radość z tego kim jestem, to że place podatki które budują mój kraj - a mogę to robić dzięki tej strasznej "karierze" i zarobionym dzieki niej pieniądzom. To przestrzeganie prawa, segregowanie śmieci, wolontariat. A Ty co ostatnio zrobiłeś dla kraju? Może oddajesz krew? Albo jesteś w bazie dawców szpiku? Zgadzasz się na pobranie organów? Udzielasz się jako wolontariusz na rzecz dzieci, seniorów, OzN, a może zwierząt? Przekazujesz darowizny, przeznaczają 1,5% na jakiś słuszny cel? Chodzisz do lasu czy na plaże zbierać śmieci? Czytasz polskie książki, słuchasz polskich artystów, chodzisz do teatru, opery? To jest nowoczesny patriotyzm, a nie ta martyrologiczna wydmuszka która się odurzasz.- 17 10
-
2024-02-04 12:20
Afryka nadrobi
część ludzkości wyginie na własne życzenie,nadrobi Afryka i Azja.Chyba,ze im tez zrobi się za dobrze
- 8 3
-
2024-02-03 20:03
Dojrzałość emocjonalna...? (1)
Fizyczna - jasne, ekonomiczna - jasne. Temat dojrzałości emocjonalnej to jest wielki dół nawet wśród duchowienstwa. Kiedy jezuita (!) Anthony de Mello pisał książki to przyszły papież Benedykt XVI wstawił je na indeks!? Gdybyśmy coś na ten temat robili to nie byłoby takiego dramatu...
- 3 14
-
2024-02-04 12:19
Dojrzałością jest nie plodzic dzieci gdy się ma to nie jest gotowym.
- 20 1
-
2024-02-03 16:27
W sztuce akurat ciąża ma powikłania, wody odchodzą w 5. miesiącu. Nie ma tu kwestii wygody, to jest wybór między zdrowiem i życiem Julii a jej wyczekiwanym dzieckiem, którego zdrowie i życie wcale nie jest pewne. Obejrzyj spektakl najpierw, a potem się zastanów, co wypisujesz.
- 60 11
-
2024-02-03 15:39
idź do teatru sztukę i wyrób sobie opinię na jej temat , a nie tutaj wypisujesz jakies banialuki rodem z ambony
- 70 48
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.