- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (16 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 4 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (10 opinii)
- 5 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 6 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
Strachy na lachy. Recenzja filmu "Zakonnica"
"Zakonnica" - zwiastun:
W upiornym klasztorze czai się zło nie mniejsze niż rozczarowanie, z którym trzeba się zmierzyć po seansie "Zakonnicy". Opowieść o demonicznej zjawie ukrytej w habicie nie dorównuje poziomem do dwóch części "Obecności" czy "Annabelle". Nocne koszmary efektem ubocznym z pewnością nie będą. Chyba, że straszyć nas we śnie będzie świadomość straconego czasu i zmarnowanych pieniędzy.
Posępną zakonnicę nękającą bohaterów drugiej części "Obecności" Jamesa Wana zapamiętał z pewnością niejeden miłośnik horrorów. Nic dziwnego, że solidny potencjał w przerażającej postaci dostrzegli również producenci. Zakonnicy błyskawicznie więc przydzielono solową misję, oddelegowano w podróż do rumuńskiego klasztoru i dorzucono do towarzystwa zatrwożonych kompanów. Nawet najbardziej chwytliwa historia sama się jednak nie opowie, a tej filmowej ewidentnie brakuje cierpliwego i zdystansowanego narratora.
Rok 1952. Ojciec Burke (Demian Bichir), swoiste połączenie egzorcysty Merrina i (jak się później okaże)... Indiany Jonesa, zostaje wysłany przez Watykan do rumuńskiej wioski, by rozwikłać zagadkę samobójczej śmierci jednej z zakonnic z pobliskiego klasztoru. Ten, czego nietrudno się domyśleć, zbyt dużą sympatią okolicznych mieszkańców się nie cieszy. Znajduje się jednak śmiałek o wdzięcznej ksywce "Francuzik" (Jonas Bloquet), który chcąc nie chcąc staje się przewodnikiem duchownego i jego dość zagadkowej towarzyszki. Oczekująca dopiero na zakonne śluby siostra Irene (Taissa Farmiga) dołącza bowiem do detektywistycznej ekipy właściwie nie wiadomo, czy w nagrodę, za karę, a może z nudów. Faktem jest, że cała trójka stawi czoła diabelskim siłom, które katolicki gmach przearanżowały na przedsionek piekła.
Obiecująco prezentuje się w "Zakonnicy" jedynie dość mocno rozbudowany wstęp, w którym znajdziemy zarówno przerażające tąpnięcie na udane otwarcie filmu, jak i niespieszne, ale jednocześnie bardzo klimatyczne zagajenie dalszych wątków. Po przekroczeniu progu klasztoru bohaterów opuszcza Bóg, a reżysera jakakolwiek ambicja. Corin Hardy, w przeciwieństwie do Jamesa Wana, narratorem jest co najwyżej przeciętnym, a środki, które stosuje nagminnie są nadużywane w szeroko pojętym kinie grozy.
Stąd też każda upływająca minuta przynosi mozolne odhaczanie kolejnych stałych atrakcji, jakie znajdziemy w setkach mdłych i pozbawionych energii horrorów. Nocne wykopki na cmentarzu, przesuwające się przedmioty, odwracające się samoistnie krzyże, tajemne księgi kryjące rozwiązanie zagadki (których wcześniej oczywiście nikt nie przejrzał, bo i po co) oraz wiecznie umorusane lustra, w których mroczne demony poprawiają makijaż. Lista podobnych dyrdymałów jest znacznie dłuższa. I nie bez powodu. Twórcy "Zakonnicy" najwyraźniej nie mieli przemyślanego i dokładnie sprecyzowanego patentu na straszenie widza. Na wszelki wypadek więc upchnęli w filmie wszelkie możliwe straszydła. W każdej szafie tkwi potwór, wszystkie drzwi skrzypią tak samo, za plecami zawsze ktoś patrzy.
Zupełnie tymczasem zapomniano o tytułowej bohaterce, która już samą fizjonomią jeży włos na głowie i przyspiesza tętno. Pod naciskiem scenarzysty i reżysera zakonnica jednak uparcie bawi się z widzem w ciuciubabkę. W dodatku poza upiornym anturażem specjalnie nie przejawia żadnych szczególnych cech. Jest wręcz nudna i przewidywalna. W natłoku piętrzących się fabularnych bzdur i zupełnie niezamierzonego komizmu finałowa konfrontacja z demonem pozbawiona jest emocji. Gdy szkaradna facjata wypełnia ekran, wystudzony widz w myślach raczy zakonnicę bolesnym pstryczkiem w gigantyczny nochal. I tyle było ze straszenia.
Skłonność do przesady uwidacznia się także w konstrukcji opowieści i bohaterów. Scenariusz jest najzwyczajniej lichy, zwroty akcji tendencyjne, nielogiczności wylewają się z ekranu częściej niż woda święcona. Tak bardzo wyczekiwana geneza tytułowej zakonnicy przypomina błahą bajeczkę, a w wyniku absurdalnego toku wydarzeń horror zamienia się w kino przygodowe spod znaku pejcza i kapelusza.
Demian Bichir torturuje wręcz widza wyniosłością i sztuczną powagą. Nieco lepiej prezentuje się Taissa Farmiga (siostra Very, aktorki z "Obecności" - podobieństwo zapewne zamierzone). Kuriozalnym bohaterem jest natomiast Francuzik - wiejski amant z ciętym żartem, który z drewnianym krzyżem pod pachą lubi sobie golnąć jednego z pobliskim barze. A w tle powojenna Rumunia przypominająca średniowieczną pipidówę, przez którą za chwilę przetoczy się oddział krzyżowców. Tylko paść na kolana i modlić się o napisy końcowe.
Trzeba jednak oddać twórcom filmu, że chwilami odpowiednio potrafią wstrząsnąć widzem. Przy nieodłącznym akompaniamencie chórzystów kilka razy powodują, że mocniej zaciśniemy palce na kinowym fotelu. Oko ucieszą doprawdy klimatyczne zdjęcia, niezły montaż i świetna, acz zupełnie niewykorzystana scenografia. Na czele z gigantycznym klasztorem przypominającym zamczysko Draculi. A jeżeli mnożące się absurdy potraktujemy jako pastisz horroru, to i nawet uśmiać da się radę, w czym życzliwie pomogą karykaturalne wręcz dialogi głównych bohaterów.
"Zakonnica" z całą pewnością nie wykorzystała potencjału, jaki producentom pod nos podsunął w "Obecnościach" James Wan. Fani serii wizytę w upiornym klasztorze mogą wykreślić z mapy filmowych podróży. Na krótkie rekolekcje mogą wpaść jedynie ci, którzy uwielbiają podczas horrorów się śmiać. Choć i zapłakać można nieraz. Bynajmniej nie ze strachu.
OCENA: 4/10
Film
Opinie (22) 3 zablokowane
-
2018-10-06 19:20
Słabe
Mi też się nie podobał. Szkoda bo potencjał był duży. Farigme też lubię z agd. zawiodłam się :(
- 0 0
-
2018-09-14 16:26
W końcu
Brawo, nie tylko ja uważam, że zmarnowali potencjał zakonnicy. Naprawdę się nastawiłam na zakonnice po wszystkich okropnych " Najlepszych horrorach roku" ( Dziedzictwo) , ale bardzo się zawiodłam. zgadzam się całkowicie z recenzją, pokpili sprawę. komediowy wątek francuzika całkowicie niepotrzebny - w końcu to horror!. Dodatkowo tandetne sceny z "zombiakami". A sam ksiądz czasami robił takie miny jakby chciał pościć bąka ale nie może. A i ten okropny watek fantasy z krwią JC i wrotami... ehh koszmar.
- 2 2
-
2018-09-13 08:55
Znowu ta Rumunia
Rok czy dwa temu widziałam horror gdzie do Rumuni przyjeżdża amerykańska reporterka badająca zjawiska nadprzyrodzone. Film tak kiepski, że nawet nie pamiętam tytułu.
Na pewno na plus widzę, że Taissa Farmiga się wyrobiła i jest lepsza w odbiorze niż wcześniejsze filmy i seriale w jakich grała.- 1 0
-
2018-09-11 18:07
Tak jak według Pana horror jest przez małe h tak i Pan krytyk jest przez małe k
byłem i całkiem fajne kino,
- 3 2
-
2018-09-11 13:13
R (1)
Dla mnie rewelacja, nie ma sie do czego przyczepić. A ty recenzent jesteś zwykły d**il
- 2 4
-
2018-09-11 17:41
odpowiedz
jakos na filmwebie ma tylko 5,8
- 1 0
-
2018-09-11 16:25
Git
Mi tam się podobał
- 3 1
-
2018-09-09 15:00
Dobry Horor (1)
Fajna komedia
- 5 3
-
2018-09-11 07:59
Chyba Hodor
- 0 1
-
2018-09-10 18:05
Dobry
Całkiem niezły , ciekawe kino
- 4 1
-
2018-09-10 17:17
Dobry horror trzymajacy w napięciu polecam! :)
- 3 1
-
2018-09-10 15:33
Film wybitny nie jest ale...
na pewno nie zasługuje na taką recenzję. Dobre kreacje aktorskie i kilka fajnych trików. trzyma nieźle w napięciu
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.