• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spóźniony sen o miłości - po premierze 'Eugeniusza Oniegina'

Łukasz Rudziński, fot. Łukasz Unterschuetz
28 kwietnia 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Barwny korowód postaci podczas balu u księcia to jeden z wielu oryginalnych pomysłów reżysera Marka Weissa-Grzesińskiego. Barwny korowód postaci podczas balu u księcia to jeden z wielu oryginalnych pomysłów reżysera Marka Weissa-Grzesińskiego.

Inteligentna, odważna inscenizacja "Eugeniusza Oniegina" stanowić będzie mocny punkt repertuaru Opery Bałtyckiej.



"Eugeniuszowi Onieginowi" Piotra Czajkowskiego, jednej z największych oper wszechczasów, reżyser Marek Weiss-Grzesiński nadał wyraźny inscenizacyjny stempel. Dlatego szczególne znaczenie w tej inscenizacji mają scenografia i rekwizyty.

Zaskakuje projekcja drzew na zamykającej scenę tylnej ścianie. Las towarzyszący wydarzeniom pierwszego aktu, umożliwia metaforyczną prezentację pełnego cyklu życia - od narodzin po śmierć (od wiosny po zimę). Ścienna projekcja kontrastuje ze umieszczoną w centrum sceny trójwymiarową kępą trawy i trzema wielkimi konarami drzew. Tak scenograf Jagna Janicka przedstawia sad, w którym poznajemy siostry Tatianę i Olgę. To do nich przychodzą Leński z Onieginem. Tu rodzi się miłość Tatiany do Oniegina i Leńskiego do Olgi. Tu dojdzie do pojedynku, w którym jeden przyjaciel zabija drugiego.

"Eugeniusz Oniegin" Czajkowskiego to jednak przede wszystkim muzyka. Świetne arie zwieńczone pięknym duetem Oniegina i Tatiany w scenie finałowej stanowią wyzwanie dla każdego solisty. W stosunku do poematu Puszkina, zmieniono perspektywę głównego bohatera. Jest nim Tatiana, najważniejsza postać całej opery. Jej dramatowi przyglądamy się ze starannością, z jaką Puszkin kreślił profil Oniegina.

I faktycznie, obdarzona mocnym sopranem Tatiana Kamili Cholewińskiej panuje niepodzielnie przez cały pierwszy akt. W tym czasie zawodzą natomiast panowie. Bezbarwny baryton Mikołaja Zalasińskiego (Oniegin) jest tak samo pozbawiony mocy jak tenor Adama Zdunikowskiego (Leński). Obaj mają wielkie problemy, by przebić się przez orkiestrę i obaj ożywiają się dopiero, gdy ich bohaterom przychodzi walczyć na śmierć i życie. Jednak to właśnie słynna Aria Leńskiego w wykonaniu Zdunikowskiego należy do najbardziej udanych fragmentów gdańskiej realizacji.

Marek Weiss-Grzesiński umiejętnie wprowadza z pozoru nieistotne elementy - niewielka makieta pałacu wniesiona na scenę na początku spektaklu stanowi zapowiedź przemiany w życiu Tatiany. Nieprzypadkowo tuż obok ustawiono makietę zwykłego gospodarskiego domu. Na stoliku znajduje się nieodłączny towarzysz rosyjskiej literatury - imbryk z herbatą. Cykliczność pór roku stanowi natomiast metaforę znajomości Oniegina z Leńskim, choć Weiss-Grzesiński nie ustrzegł się przy tym błędu - Leński wyzywa Oniegina na pojedynek jesienią, a walczą dopiero zimą. Reżyser odważnie sięga również po środki filmowe i za pomocą stop-klatki przedstawia zawód miłosny Leńskiego, obserwującego "zatrzymany" taniec przyjaciela z ukochaną.

Odważne decyzje inscenizacyjne idą w parze z bardzo dobrymi partiami wokalnymi. W drugim akcie bezsprzecznie dominuje Oniegin Zalasińskiego, którego matowy głos, wraz z powracającą namiętnością Eugeniusza do Tatiany, nabiera barwy i temperamentu. Ważną Arię Griemina udanie śpiewa Andrzej Malinowski. Tracąca nieco impet Cholewińska razem Zalasińskim tworzy przejmującą scenę finałową.

Nie przypominam sobie również tak dobrze grającej orkiestry Opery Bałtyckiej, tradycyjnie prowadzonej przez Jose Maria Florencio. Przekonująco prezentuje się chór, przygotowany przez Dariusza Tabisza. Gdyby nie braki w choreografii (Izadora Weiss), można by mówić o sukcesie porównywalnym do "Madamy Butterfly" Pucciniego. Bohaterowie niestety przez całe widowisko chodzą najpierw dookoła drzewa, a później stojącej na ich miejscu muszli. A nieprecyzyjne i niepotrzebne układy baletowe właściwie nic nie wnoszą.

Bardzo dobrze, że dyrektor Marek Weiss-Grzesiński zdecydował się na wystawienie opery rosyjskiej. Słowiańskie, żywiołowe rytmy i genialna muzyka Czajkowskiego zasługują na stałą obecność na scenie operowej. A spektakle takie jak gdański "Eugeniusz Oniegin" przekonują, że klasykę ciągle można przedstawiać odważnie i bez sztampy.

Miejsca

Spektakle

Opinie (31) 5 zablokowanych

  • Opinia została zablokowana przez moderatora

    • Opinia została zablokowana przez moderatora

      • ;/ (2)

        Przykre jest, że "prawdziwy mężczyzna" nie wie, że "nie" z czasownikami piszemy osobno.

        W regulaminie pracy POB jest napisane, że należy równo wszystkich traktować, także pod kątem orientacji seksualnej, więc zajmijcie się swoim ogniskiem domowym, a nie wskakiwaniem na ludzi, kto jakiej jest orientacji. Można być gejem czy lesbijką i być jednocześnie świetnym pracownikiem!

        Żałosne te ciągłe opisy frustratów... ;/

        • 3 3

        • taka co ma męża (1)

          Prawda w oczy kole,co do pisowni to każdemu może się to zdarzyć .Mylić się jest rzeczą ludzką.Chcialem zauważyć ,że każdy ma prawo wypowiadać się na temat ,ktory związany jest z tym przedstawieniem.To nie jest żadne wskakiwanie na ludzi, nie jestem też frustratem.

          • 4 1

          • Prawdziwy mężczyzna chyba zapomniał, o czym pisał w zablokowanym poście... Nie była to wypowiedź dotycząca przedstawienia, wykonawców czy realizatorów...

            W oczy kole mnie jedynie zbytnie zainteresowanie się przez niektórych życiem osobistym pracowników POB niż ich pracą.

            • 0 4

  • skoro taka jest tęczowa atmosfera ogólnej miłości (3)

    to może jakieś "tęczowe"ubrania dla technicznych bo o normalne nie można się doprosić na scenę wyskakuje kilkunastu obdartych facetów i to jest wizytówka tej firmy ,zamiast kupić coś co nie robi obciachu to szyją nam ubrania z jakiegos taniego badziewia co wytrzymuje kilka miesiecy-wstyd

    • 4 0

    • Kolego Techniczny... (2)

      ...masz skrzynkę na prośby i skargi w miejscu pracy to raz, a dwa - masz swojego kierownika, to zgłoś mu problemy działu ;)

      • 4 2

      • (1)

        koleżanka chyba z biura albo z pralni skoro nie rozumie że załatwienie najmniejszej sprawy dla działu technicznego graniczy z cudem bo oprócz swojego kierownika sprawa taka banalna musi jeszcze przejść przez kilku następnych kierowników itp.a sprawy sceny zawsze były na ostatnim miejscu.Zepsute sztankiety(http://www.slownik-online.pl/kopalinski/A07F4A4A5E6C1EC94125659C00056187.php)od lat czekają na naprawę nie można obsłużyć normalnie przedstawienia bo zacinają się i psują ale co tam,najważniejsze są gadżety dla biura albo zabawki w stylu kamerki bo kamerka to przecież władza .Kartka ze skrzynki najpierw jest czytana przez ludzi którzy takie sprawy od lat blokują wiec koleżanko nie wciskaj ludziom kitu-pozdrawiam i to by bylo na tyle(bez odbioru).

        • 1 1

        • Koleżanka, jeśli ma jakiś problem, a jej zwierzchnik nie potrafi rozwiązać problemu, to bezpośrednio idzie z tym do dyrektora i wszystko jest szybko załatwiane. Chodzi o to, że własne brudy należy prać we własnym gronie, a nie użalać się przed całym Trójmiastem!
          I koleżanka zna język polski i nie musi zaglądać do słowników - tym bardziej, że słownictwo z zakresu DT też ma dobrze opanowane.

          I skąd kolega wie, kto najpierw czyta kartki z "magicznej skrzynki"?

          • 0 1

  • (1)

    Po premierze 'Eugeniusza Oniegina "-Spóźniony sen o miłości" - ????? Ten spektakl jest zaprzeczeniem zarówno snu o miłości, jak haniebnym psuciem pięknego dzieła !!!! Nie ma w nim bowiem ani kantyleny, ani romantyczności, ani w ogóle śladu piękna klasycznego poematu Puszkina, o zniekształcaniu miejscami muzyki Czajkowskiego nie wspominając. Jak można pozwalać na rozmijanie się chóru z orkiestrą, nie wiedzieć po co śpiewającego z balkonu !?! Jak można nie ściszać brzmienia orkiestry w ariach solistów !?!! Jak można tak ohydnie sparodiować poloneza, który jest jednym z najpiękniejszych polonezów w historii muzyki ?!?! Czy to miała być rumba, czy taniec Indian ???? Kto to wymyślił ? Jak można realizować rosyjskie arcydzieło na brazylijski sposób !?!?!?!?! Panie Florenzio, jest pan może niezłym dyrygentem, ale słowiańskiej muzyki niestety pan nic a nic
    nie rozumie !!!!!! Panie Weiss, niech pan się nie bierze za reżyserowanie klasyki operowej !!!! Może pan jest dobry w rewiach, ale do opery pan się NIE NADAJE !!!!! Reżyseria jest nielogiczna, wydumana i nieprawdziwa w odbiorze !!!! Zakochany Leński wrzeszczy na Olgę !!!!???? Oniegin nie jest znudzonym arystokratą, ale mdłym bubkiem, a Olga wariatką, a nie żywą jak iskra dziewczyną ????!!!! Nadużywa się wychodzenia solistów na widownię, scena z dzieckiem nie tłumaczy się niczym !!!! Stroje nie pasują do sytuacji, a jajo na balu ma coś reklamować ???
    Ma jednak ten spektakl małe plusy, które nie są absolutnie zasługą ANI REŻYSERA, ANI DYRYGENTA !!! To pięknie brzmiący i znakomicie śpiewający chór, nieżłe głosy solistów, mimo idiotycznych reżyserskich utrudnień i miejscami bardzo dobrze grająca orkiestra, pomimo czasami niewłaściwego tempa, jakie dyrygent narzuca i pomimo nieumiejętności dyrygenta w stosowaniu piana, tam, gdzie ono być powinno.
    Panie Florenzio !!!! Panie Weiss, nie ośmieszajcie się !!!!! I niech panowie nie robią sobie kpin z publiczności !!!! Za kogo się panowie macie ??? Wydaje się wam, że jesteście najlepsi ???? Nie, nie i nie !!!!

    • 10 6

    • Drogi Panie,bądż Pani- zadziwiający jest ten jad płynący z powyzszej krytyki-śmiem domniemywać,że to jakiś niespełniony muzyk ,który chce trochę poskubać swoich kolegów po fachu...Po co?Proszę sobie odpuścić te epitety w stylu:" ....nie ośmieszjacie się.!!!!" Nikt nie mówił,że będzie kolorowo ale zmiana szefostwa w operze wszystkim wyszła tylko na lepsze-takich emocji i takiej pracy dawno tu nie mileliśmy -nareszcie są tu właściwi ludzie na włąściwych stanowiskach-a wszelkie niedociągnięcia i potknięcia są w naturze ludzkiej .Obaj tak opluci przez pana panowie mają w sobie ogrom twórczego potencjału którym z ochotą się z nami dzielą i za to jestem im wdzięczny.A wszelka krytyka powinna budować a nie opluwać-drogi przyjacielu...

      • 4 6

  • Po premierze 'Eugeniusza Oniegina

    Po premierze 'Eugeniusza Oniegina "-Spóźniony sen o miłości" - ????? Ten spektakl jest zaprzeczeniem zarówno snu o miłości, jak haniebnym psuciem pięknego dzieła !!!! Nie ma w nim bowiem ani kantyleny, ani romantyczności, ani w ogóle śladu piękna klasycznego poematu Puszkina, o zniekształcaniu miejscami muzyki Czajkowskiego nie wspominając. Jak można pozwalać na rozmijanie się chóru z orkiestrą, nie wiedzieć po co śpiewającego z balkonu !?! Jak można nie ściszać brzmienia orkiestry w ariach solistów !?!! Jak można tak ohydnie sparodiować poloneza, który jest jednym z najpiękniejszych polonezów w historii muzyki ?!?! Czy to miała być rumba, czy taniec Indian ???? Kto to wymyślił ? Jak można realizować rosyjskie arcydzieło na brazylijski sposób !?!?!?!?! Panie Florenzio, jest pan może niezłym dyrygentem, ale słowiańskiej muzyki niestety pan nic a nic
    nie rozumie !!!!!! Panie Weiss, niech pan się nie bierze za reżyserowanie klasyki operowej !!!! Może pan jest dobry w rewiach, ale do opery pan się NIE NADAJE !!!!! Reżyseria jest nielogiczna, wydumana i nieprawdziwa w odbiorze !!!! Zakochany Leński wrzeszczy na Olgę !!!!???? Oniegin nie jest znudzonym arystokratą, ale mdłym bubkiem, a Olga wariatką, a nie żywą jak iskra dziewczyną ????!!!! Nadużywa się wychodzenia solistów na widownię, scena z dzieckiem nie tłumaczy się niczym !!!! Stroje nie pasują do sytuacji, a jajo na balu ma coś reklamować ???
    Ma jednak ten spektakl małe plusy, które nie są absolutnie zasługą ANI REŻYSERA, ANI DYRYGENTA !!! To pięknie brzmiący i znakomicie śpiewający chór, nieżłe głosy solistów, mimo idiotycznych reżyserskich utrudnień i miejscami bardzo dobrze grająca orkiestra, pomimo czasami niewłaściwego tempa, jakie dyrygent narzuca i pomimo nieumiejętności dyrygenta w stosowaniu piana, tam, gdzie ono być powinno.
    Panie Florenzio !!!! Panie Weiss, nie ośmieszajcie się !!!!! I niech panowie nie robią sobie kpin z publiczności !!!! Za kogo się panowie macie ??? Wydaje się wam, że jesteście najlepsi ???? Nie, nie i nie !!!!

    • 14 4

  • Zabawa!!Zabawa!!Łaaaau!!!!

    Co wylazło z wielkiej makiety .Udającej jajo Faberge .W ostatnim akcie Oniegina .Oto moje typy.
    A.Złota makieta rafinerii ,typu Lotos
    B.Złota makieta gazoportu w Świnoujściu.
    c.Pozłacana aparatura do pędzenia bimbru,dla potrzeb własnych.
    Jakie miała znaczenie ta scena.Czekamy na odpowiedzi.Szczególnie autorów tego fascynującego widowiska.
    Pozdrawiam !!!Zapalony wielbiciel sklejania modeli plastikowych;)

    • 7 1

  • Nieudana inscenizacja z pretensjami

    Największym grzechem nieudanego "Oniegina" jest brak spójności i konsekwencji artystycznej. Czego tu nie ma! Reżyser próbuje już to psychologii (płaskiej, poza Leńskim nie ma w tym spektaklu postaci) i konwencji a la Czechow, z wszelkimi ogranymi atrybutami (jest drewniana ławka, białe powiewne suknie, samowar...), już to operowej postmoderny, z akwarium, sterylną przestrzenią, płciowymi transgresjami... Ale Warlikowskim Weiss nigdy nie był i nie będzie. A co gorsza, widać w tym wyraźną pretensję - do "drugiego dna", do aluzyjności, podtekstu, nowoczesności, odkrywczego odczytania. Tatiana w scenie pisania listu miota się więc np. bez żadnego uzasadnienia, targana "skurczami macicy" - nazwijmy rzecz po imieniu. Po co? Z czego to wynika, do czego prowadzi? Tego już się, niestety, nie dowiemy. Zatem: jeśli brakuje realizatorom talentu, niech pokażą po prostu operę - dzieło Czajkowskiego, nie - własne, bezsensowne, pretensjonalne pomysły (odgrzewane cudze pomysły).
    Autorka ruchu scenicznego pokazała po raz kolejny, że - zwłaszcza jesli widziała wczorajszy spektakl Nederlands Dans Theater - powinna porzucić szlechetną dziedzinę choreografii.
    Atutem spektaklu jest niezły poziom muzyczny, choć wokalnie można by oczekiwać więcej, a odtwórca tytułowej roli jest kompletnie rozczarowujący, bez charyzmy, magii, stylu.
    W sumie: smutny wieczór...

    • 11 1

  • Tego

    przedstawienia nie da się oglądać!!! Czy w Polsce już nie ma dobrych głosów, tylko takie "wyjce" trzeba obsadzać w rolach tak trudnych wokalnie?!! "Eugeniusz Oniegin" w Operze Bałtyckiej to jedno wielkie nieporozumienie. Szkoda pieniędzy na bilety na taką chałturę. O balecie nawet nie wspomnę, bo nie warto!

    • 4 1

  • 2009-04-30 23:37 0000-00-00 00:00

    Drogi Panie,bądż Pani- zadziwiający jest ten jad płynący z powyzszej krytyki-śmiem domniemywać,że to jakiś niespełniony muzyk ,który chce trochę poskubać swoich kolegów po fachu...Po co?Proszę sobie odpuścić te epitety w stylu:" ....nie ośmieszjacie się.!!!!" Nikt nie mówił,że będzie kolorowo ale zmiana szefostwa w operze wszystkim wyszła tylko na lepsze-takich emocji i takiej pracy dawno tu nie mileliśmy -nareszcie są tu właściwi ludzie na włąściwych stanowiskach-a wszelkie niedociągnięcia i potknięcia są w naturze ludzkiej .Obaj tak opluci przez pana panowie mają w sobie ogrom twórczego potencjału którym z ochotą się z nami dzielą i za to jestem im wdzięczny.A wszelka krytyka powinna budować a nie opluwać-drogi przyjacielu...

    muzyk operowy
    odpowiedz 4/6

    2009-04-30 19:06 0000-00-00 00:00 Po premierze 'Eugeniusza Oniegina

    Po premierze 'Eugeniusza Oniegina "-Spóźniony sen o miłości" - ????? Ten spektakl jest zaprzeczeniem zarówno snu o miłości, jak haniebnym psuciem pięknego dzieła !!!! Nie ma w nim bowiem ani kantyleny, ani romantyczności, ani w ogóle śladu piękna klasycznego poematu Puszkina, o zniekształcaniu miejscami muzyki Czajkowskiego nie wspominając. Jak można pozwalać na rozmijanie się chóru z orkiestrą, nie wiedzieć po co śpiewającego z balkonu !?! Jak można nie ściszać brzmienia orkiestry w ariach solistów !?!! Jak można tak ohydnie sparodiować poloneza, który jest jednym z najpiękniejszych polonezów w historii muzyki ?!?! Czy to miała być rumba, czy taniec Indian ???? Kto to wymyślił ? Jak można realizować rosyjskie arcydzieło na brazylijski sposób !?!?!?!?! Panie Florenzio, jest pan może niezłym dyrygentem, ale słowiańskiej muzyki niestety pan nic a nic
    nie rozumie !!!!!! Panie Weiss, niech pan się nie bierze za reżyserowanie klasyki operowej !!!! Może pan jest dobry w rewiach, ale do opery pan się NIE NADAJE !!!!! Reżyseria jest nielogiczna, wydumana i nieprawdziwa w odbiorze !!!! Zakochany Leński wrzeszczy na Olgę !!!!???? Oniegin nie jest znudzonym arystokratą, ale mdłym bubkiem, a Olga wariatką, a nie żywą jak iskra dziewczyną ????!!!! Nadużywa się wychodzenia solistów na widownię

    • 3 0

  • Być może jest to kwestia przetrawienia krytyki lub innej obsady, ale wczorajszy spektakl (06.06) nie wydał mi się taki zły.
    Zacznę może od pozytywów. Mam chyba szczęście do orkiestry, ponieważ nigdy jeszcze mnie nie zawiodła. Słyszałam wiele negatywnych opinii, ale sama jeszcze nigdy nie miałam na co narzekać. Owszem, w pierwszej scenie, gdy chór (najwyraźniej niezbyt mądrze) stał na balkonie, zdarzało im się rozmijać z orkiestrą, i parę razy podczas arii solowych orkiestra była nieco za głośno, ale generalnie nie ma na co narzekać. Chór też sam w sobie zgrany i dobrze przygotowany. W ogóle, wielkie brawa dla dyrekcji Opery, za zdecydowanie się na wystawienie Czajkowskiego - rosyjski to idealny język dla śpiewu, a Czajkowski jest absolutnym geniuszem muzyki, więc jego opery wystawiać warto zawsze. Dwie najlepsze arie to na pewno Leński, tuż przed swą śmiercią oraz Griemin. Oczarowała mnie również scena z wnukiem niani. To drobiazg, nie mający znaczenia dla opery, ale mnie rozczulił i schwycił za serce. Zgodzę się, że to pewnie zasługa rozszalałych hormonów i nie wszystkim mały, uroczy blondynek przypaść musiał do gustu, ale na pewno części publiczności reżyser trafił w czuły punkt , w tym i do mnie. :) I przede wszystkim absolutnie mistrzowska gra świateł! Raz chyba pan operator nie trafił w przejście gdy Oniegin przechadzał się tamtędy (jak z resztą przez większość spektaklu), ale gra świateł na scenie była w pełni profesjonalna, idealnie zgrana z akcją, wydobywała wszystkie emocje - a na pewno wspomagała grę aktorską bohaterów.
    No właśnie, gra aktorska... Wiadome jest, że głównym zadaniem śpiewak operowego jest śpiew i zazwyczaj przymykamy oko na warunki aktorskie - bo przecież to opera i tu o muzykę chodzi. Przydałoby się jednak choć odrobinę przyłożyć do mimiki czy ruchów - by nie były wymuszone, a przez to żałosne. Trzeba przyznać, że Olga i niania grane były bez zarzutu. Ale reszta? Zwłaszcza Oniegin! Muszę przyznać, że jego płacz na koniec spektaklu definitywnie zepsuł moje wrażenia. Kompletnie wymuszone potrząsanie, typowe dla dziesięciolatków podczas pierwszych zajęć szkolnego kółka teatralnego. Było to tak nieprzyjemne dla oka, tak sztampowe i wyegzaltowane, że moją ostatnią myślą przed spadnięciem kurtyny było 'O Boże, jakie to żałosne!' A szkoda.
    Poza tym niepokoi mnie popadanie Opery Bałtyckiej w surrealizm. Coraz częstsze hiperbolizacje (niepotrzebna agonia Tatiany podczas pisania listu, wspomniany już szloch Oniegina), karykaturyzacje (Triquet jak zgrzybiały dziwak) i psychodeliczność projekcji w tle (wywołana pewnie błędami technicznymi - zdarza jej się zacinać, falować, w pierwszym akcie ni stąd ni zowąd pojawia się na chwile czarny prostokąt i po chwili znika), co to wszystko ma na celu? Piękna klasyka Czajkowskiego ma się nagle stać przesadzonym dziełem postmodernistycznym? Nie wspominając już o polonezie. Wielce wyczekiwanym przeze mnie polonezie, jednym z najpiękniejszych polonezów w historii muzyki... Cóż, balet w swej roli spisał się doskonale (szczególne brawa dla pana tańczącego w szpilkach - wiele kobiet pozazdrościłoby panu zgrabności ruchów ;), szkoda tylko, że taka właśnie rola została mu narzucona. Plus jeszcze te tandetne, zacinające się rybki w tle... Nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać. Może miał to być paszkwil? Jeśli tak, to szkoda, że reżyser nie doceniał Czajkowskiego. Jeśli zaś chciał sztukę delikatnie uwspółcześnić, to niestety aż nazbyt wyraźnie odebrał jej uroku. Wielka szkoda.
    Osobną w ogóle kwestią jest choreografia. Pierwszy spektakl powstały we współpracy z panią Weiss mnie zachwycił. Kompletnie inny od poprzednich, ruch ściśle związany z muzykę, te emocje! Byłam pod wrażeniem. Teraz jednak wciąż widzę te same ruchy, taką samą stylizację, choć przecież każda opera i każdy balet traktuje o czym innym i innego ma ducha. Przyznaję, że niektórym spektaklom zamysł pani Weiss dodaje wyrazu, ale część na prawdę psuje. Należałoby więc obdarzać ją zaufaniem tylko przy niektórych operach, na pewno nie przy klasyce.
    Podsumowując, Eugeniusz Oniegin w wykonaniu POB przypadł mi do gustu, jestem zadowolona, aczkolwiek bardzo nie podobają mi się cykliczne błędy reżyserkie i choreograficzne. Radziłabym nieco odpuścić - bo Czajkowski na przykład stworzył dzieło doskonałe i próba ulepszenia go swoimi stałymi wizjami - nie zależnie czy pasują do konwencji utworu czy nie - jest tylko dowodem ogromnej krnąbrności.

    • 1 0

  • Długo mnie w operze nie zobaczą...

    Piękna muzyka Czajkowskiego ,
    i dobra choć momentami za głośna orkiestra to nie wszystko panie reżyserze!
    Śpiewacy trochę za słabi do tej opery,
    a SCENOGRAFIA I CHOREOGRAFIA TO DRAMAT.
    Zdecydowanie drażniła mnie też ta chyba 5 razy opuszczana kurtyna w trakcie przedstawienia.
    Zepsuł pan też Toscę i Don Giovaniego. Może czas wrócić do łatwiejszej opery, ale robić ją dobrze?:)

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdańsk posiada wyjątkowe muzeum, w którym co roku organizowane są wydarzenia muzyczno-artystyczne, niespotykane w innych miastach Polski. Jakie to muzeum?

 

Najczęściej czytane