- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (7 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 5 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
- 6 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
Przebudzenie wiosny - musical w wersji sauté
Długo szukano formuły Nowej Sceny Teatru Muzycznego. Miało być lekko i rozrywkowo, jednak rozbudowa teatru i zamknięcie pozostałych scen wymusiły dalsze poszukiwania. Obecność musicalowego "Przebudzenia wiosny" w repertuarze może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Po kilku różnej jakości próbach pozyskania trójmiejskiej publiczności, wrzesień w wykonaniu Muzycznego zaskakuje bardzo pozytywne. Po skierowanej do małych widzów "Pchle Szachrajce" druga i ostatnia premiera w tym sezonie (nie licząc Koncertu Sylwestrowego) cieszyć się powinna nie mniejszym powodzeniem. Dlaczego? Bo każdy z nas był lub jest młody, a dojrzewanie, pierwsze miłości, odkrywanie własnej i cudzej seksualności, zawarte w dramacie Franka Wedekinda, dotyczą każdego.
Reżyser Krzysztof Gordon (pedagog Studium Wokalno-Aktorskiego im. Baduszkowej w Gdyni i aktor Teatru Wybrzeże w Gdańsku) akcję dramatu napisanego po koniec XIX wieku utrzymuje w realiach epoki. Chłopcy paradują w eleganckich strojach żaków (podczas, bardzo efektownej zresztą, sceny nauki łaciny piszą kredą po tabliczkach), dziewczyny w pastelowych, prostych sukienkach. Scena, poza jednym epizodem, gdy pojawia się na niej fortepian, pozostaje praktycznie pusta. W bardzo pomysłowej scenografii Renaty Godlewskiej niepodzielnie króluje asceza i wszechobecna czerń. Aktorzy grają w niewielkiej przestrzeni, ograniczonej z trzech stron kulisami a czwartej widownią, tuż przed widzami. Fragmenty sceny, gdzie toczy się akcja, oświetlone są "surowymi" snopami światła. Potem następuje wyciemnienie i kolejna scena.
W takim klasycznym anturażu reżyser ustawia gromadkę młodych ludzi. Wspólne sielskie zabawy szybko zastąpią poważne problemy. Pojawi się pierwszy seks, niechciana ciąża, bunt, ucieczka z domu, przemoc w rodzinie, samobójstwo. Wszystko to podane w dobrym, musicalowym rytmie. Dobrze czują się w czarno-białej konwencji aktorzy, dostosowując się oo niej poziomem i temperamentem gry.
Aktorsko najciekawiej w prawdziwej żonglerce wieloma postaciami ojców, opiekunów, nauczycieli czy lekarzy wypada Rafał Ostrowski - precyzyjny, konsekwentnie ubrany w swoją rolę (szczególnie dobitny w roli nauczyciela). Większość młodzieżowych postaci drugoplanowych zapamiętać można głównie z piosenek i tańca (choreografię Joanny Semeńczuk tym razem wykonują tylko aktorzy Muzycznego, bez wsparcia baletu). Niewielka rola Ilse (Renia Gosławska) to przede wszystkim jej pełen wyrazu i emocji muzyczny dwugłos z Moritzem Stieflem w "Don't Do Sadness/Blue Wind". A dość papierowa postać Hanschena w wykonaniu Pawła Czajki ma swoje pięć minut podczas świetnego "The Word of Your Body" (swoją drogą to świetny pomysł hollywoodzkich twórców musicalu, by ten sam song posłużył Wendli i Melchiorowi, a potem chłopcom Hanschenowi i Ernstowi w odkrywaniu swojej seksualności). Na wyróżnienie zasługuje też pełen młodzieńczego buntu "Totally Fucked" (przetłumaczone przez Michała Wojnarowskiego jako "Przejebane").
Zgrabnie prowadzone wątki dramaturgiczne i konsekwentnie utrzymane tempo spektaklu pozwalają bez przeszkód przyglądać się młodym bohaterom, którzy przy dźwiękach gitar i rockowych brzmieniach (umieszczonej poza widokiem widzów, ale grającej na żywo orkiestry Muzycznego pod kierunkiem Dariusza Różankiewicza) rysują proste zdarzenia i uniwersalne historie oparte na problemach każdego młodego człowieka. Przeszło dwugodzinny musical w wersji sauté sprawdza się bardzo dobrze. Podczas finałowego "The Song of Purple Summer" zerwana zostaje wizualna i emocjonalna asceza przestawienia. A tematyka spektaklu pozostaje istotna na długo po wyjściu z teatru.
Spektakl
Przebudzenie wiosny
Miejsca
Spektakle
Opinie (32) 10 zablokowanych
-
2012-09-23 12:09
korwin (2)
gdy ten musical wystawili studenci na dyplomie to korwinowi ten musical sie podobal a teraz gdy graja aktorzy to mu sie nie podoba
niech bedzie konsekwentny i to otarcie powie.- 6 0
-
2012-09-23 20:53
Co?? co za bzdura. każdemu się podoba to co wystawia w swoim przybytku;)
!
- 1 0
-
2012-09-23 14:05
WTH????
- 0 0
-
2012-09-23 14:04
(1)
chyba ktoś z pracowników chwali tę żenadę następny wyciosany kawał tandety!!!Nie polecam !
- 9 10
-
2012-09-23 15:44
klucha
Ciebie to już nawet wyciosać się nie da!!!!!!!!
- 0 0
-
2012-09-23 14:07
tak. niestety premiere gral Marek Kaliszuk
Ktory ani juz nie wyglada
Ani nie spiewa- 11 8
-
2012-09-23 11:26
Obsada !!! (5)
Panie Łukaszu !!!
Proponuję na przyszłość zapoznać się z obsadą spektaklu, który Pan ogląda.
Rolę Moritza Stiefela gra w tym secie Paweł Góralski a nie Marek Kaliszuk.
Myślę, że żaden z Aktorów nie chce być oceniany za nie swoją pracę (mile widziane bedzie sprostowanie).- 3 6
-
2012-09-23 13:47
premierę grał Marek Kaliszuk. To prawda w tym secie grają na zmianę z Pawłem Góralskim, ale nie oskarżałbym pochopnie o ignorancje, kiedy nie widziałem premiery.
- 4 0
-
2012-09-23 11:50
Cóż... (2)
Czego można oczekiwać od teatralnego dyletanta i ignoranta? A poza tym z recenzji wynika, że songi są śpiewane po angielsku, co chyba nie ma miejsca...
- 1 3
-
2012-09-23 11:55
(1)
Nie, z recenzji jasno wynika, że istnieje tłumaczenie. Cytuje: Na wyróżnienie zasługuje też pełen młodzieńczego buntu "Totally Fucked" (przetłumaczone przez Michała Wojnarowskiego jako "p*********e").
- 1 0
-
2012-09-23 13:12
Nie, wynika, że został przetłumaczony song 'Totally f*cked'. Poza tym ta informacja kończy cały akapit, a poprzedzające angielskie tytuły (nie wiem skąd, nie wiem po co? - w programie przecież ich nie było i nic nikomu nie mówią) wprowadzają Czytelnika w konsternację.
- 0 2
-
2012-09-23 13:09
premierę grał Marek Kaliszuk
Człowieku napinasz się a nie masz pojęcia kto grał, byłeś na premierze? Raczej wątpię...
- 3 0
-
2012-09-23 11:27
chyba bylismy na roznych przedstawieniach
To widziane przeze mnie bylo straszne. Odradzam
- 9 10
-
2012-09-23 09:26
Czystość jest wartością
Musical opowiadający o grupie młodych ludzi, którzy zaczynają buntować się przeciwko surowym regułom wychowania i braku "uświadomienia seksualnego". W artykule czytamy: "Wspólne sielskie zabawy szybko zastąpią poważne problemy. Pojawi się pierwszy seks, niechciana ciąża, bunt, ucieczka z domu, przemoc w rodzinie, samobójstwo."
Kiedy doczekamy się formuły prawdziwie "Nowej Sceny Teatru Muzycznego" z prawdziwie skoncentrowanymi emocjami związanymi z siłę polskiego przebudzenia ku wartościom prawdziwym? Kiedy przyjdzie duchowa wiosna obudzona tragicznymi skutkami dotychczasowej mody na róbta co chceta?
Na razie trwamy w czasie tragedii. Szukając wartości prawdziwych warto to wiedzieć, że VI przykazanie Boże można zachować wówczas, gdy człowiek wypracuje w sobie cnotę czystości. Jest ona nieodzowna zarówno w narzeczeństwie, małżeństwie, jak i poza nim. Pozwala stać się darem i kochać miłością, która będzie wolna od egoizmu i zaborczości - od żądzy posiadania osoby kochanej i posługiwania się nią dla siebie, dla zaspakajania własnych chuci.
Ale nie każda osoba jest w stanie to pojąć, wiem.- 5 5
-
2012-09-23 09:05
rewelacja
Byłam wczoraj na premierze!!! Jeszcze teraz jestem pod wrażeniem, wspaniały spektakl pod każdym względem!!! Smutny ale bardzo prawdziwy i aktualny!!!Polecam dla młodzieży i ich wychowawców.(czas się obudzić)!!!
- 13 10
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.