- 1 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (16 opinii)
- 2 Wręczono Pomorskie Nagrody Artystyczne (18 opinii)
- 3 Pogadaj o książkach... przy piwie (57 opinii)
- 4 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
- 5 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (10 opinii)
Pogodne wejście w nowy rok. O "Koncercie Sylwestrowym" Teatru Muzycznego
Teatr Muzyczny w Gdyni od wielu lat zaprasza widzów nie tylko na duże produkcje musicalowe, ale też na sylwestrowo-karnawałowe koncerty, uwielbiane przede wszystkim przez nieco starszych widzów tej sceny. Dlatego Koncert Sylwestrowy, grany na bis przez większość stycznia, podszyty jest nostalgią i składa się z części wspomnieniowej wybranej dekady polskiej piosenki oraz czysto rozrywkowej muzyki zagranicznej. Tegoroczna odsłona była godną kontynuacją tej formuły, z kilkoma muzycznymi perełkami, ale bez spektakularnych artystycznych fajerwerków.
Repertuar Teatru Muzycznego w Gdyni
Powiedzenie "lubimy to, co znamy" doskonale sprawdza się w przypadku tej okolicznościowej produkcji, przygotowywanej w Teatrze Muzycznym w Gdyni pod okiem Bernarda Szyca w gorącym przedświątecznym czasie. Tradycję tę zapoczątkował poprzedni dyrektor Muzycznego Maciej Korwin, a publiczność z miejsca pokochała tę formułę koncertu.
Od lat więc publiczność przy placu Teatralnym 1 jest świadkiem dwóch części, z których jedna związana jest z wątkami lokalnymi (od kilku lat oznacza to kolejne dekady polskiej piosenki) oraz czystą rozrywką w drugiej części, w ostatnich latach kojarzoną z muzyką zagraniczną, zazwyczaj z gorącego Południa.
Niezmiennie od lat dodatkowym smaczkiem takich koncertów jest możliwość zobaczenia każdego zespołu Muzycznego, z Orkiestrą pod kierunkiem Dariusza Różankiewicza na czele. Swoje "pięć minut" mają też oczywiście członkowie Baletu i większość solistów. Artyści niezależnie od specjalizacji mają okazję zaprezentować się w zróżnicowanym repertuarze (także a cappella), a często również zatańczyć wymagające i efektowne choreografie (przygotowywane w tym roku przez aż dziewięcioro różnych artystów).
Tym razem publiczność podziwiała szlagiery polskiej piosenki lat 80. oraz muzykę włoską. W pierwszej części nie zabrakło takich hitów jak "Meluzyna" Małgorzaty Ostrowskiej z "Podróży Pana Kleksa" w wykonaniu Karoliny Merdy (utwór zainscenizowany zgodnie z oryginalnym wykonaniem jako świat podwodny), "Maratończyk" grupy TSA w wykonaniu Jerzego Michalskiego, który jako Marek Piekarczyk na koncert w Jarocinie udał się na charakterystycznym chopperze czy też "U Maxima - Tańcz, głupia, tańcz" zespołu Lady Pank w wykonaniu Jędrzeja Gieracha na tle rozbawionej młodzieży i dyskoteki z tamtych lat.
Oddano też hołd absolwentce Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej Izabeli Trojanowskiej, wykonując jej trzy utwory z różnych etapów twórczości: wczesnego ("Podaj cegłę" w wykonaniu Ewy Walczak), późniejszego ("Tyle samo prawd, ile kłamstw" zaśpiewane przez Aleksandrę Meller) oraz późnego ("Wszystko, czego dziś chcę" w wykonaniu Izabeli Pawletko). Jednak prawdziwych olśnień w tej części (zgrabnie prowadzonej przez Tomasza Więcka) było niewiele.
Inscenizacyjnie zapadł w pamięć strajk i Solidarność zainscenizowane do utworu zespołu Perfect "Ale w koło jest wesoło" w wykonaniu Rafała Ostrowskiego. W Ryszarda Riedla znakomicie wcielił się Krzysztof Wojciechowski, momentalnie przywołując klimat koncertów zespołu Dżem podczas "Snu o Victorii", zaś "Aleją Gwiazd" z repertuaru Zdzisławy Sośnickiej pewnie kroczyła Karolina Trębacz. Bardzo energetycznie "Za 10 minut 13:00" zespołu Shakin' Dudi zaśpiewał i zatańczył wraz z zespołem Muzycznego Krzysztof Dzwoniarski.
Nie zabrakło też powrotów do twórczości Budki Suflera, Maanam czy Kombi, a wszystko to nieoczekiwanie zamknęła Maja Gadzińska przejmującym songiem "Kocham cię życie" z repertuaru Edyty Geppert. Na szczęście finał pierwszej części - "Co mi, panie, dasz" zespołu Bajm w aranżacji Adama Sztaby - w wykonaniu całego zespołu był już naprawdę efektowny i dynamiczny.
Część druga zasadniczo nie przyniosła odmiany stylu, zmienił się tylko charakter piosenek. W dalszym ciągu było sentymentalnie i wspomnieniowo, tyle że polskie przeboje zastąpiły włoskie. Wysłuchaliśmy m.in. "Libiamo" z opery "Traviata" czy "Quando, quando" śpiewane w duecie przez Aleksego Perskiego i Sylwię Wąsik-Szlempo oraz klasyczne disco w wykonaniu Tomasza Gregora i Pawła Bernaciaka w "Zuppa Romana" (oryginalnie wykonane przez zespół Schrott nach 8).
Balet Teatru Muzycznego wyeksponowano podczas "Tarantelli" granej na dwa fortepiany przez Marcina Pietrzaka i Witolda Wardziukiewicza. Z kolei towarzyszący artystom Muzycznego Akrobatyczny Teatr Tańca Mira-Art wykonał efektowny taniec na krzesłach zawieszonych w powietrzu podczas rockowej aranżacji "Zimy" z "Czterech pór roku" Antonio Vivaldiego.
W tej części, którą poprowadził... Pinokio (w tej roli Adrianna Koss), wysłuchaliśmy też utwór "Volare" (wykonany przez zespół Muzycznego a cappella pod kierunkiem Agnieszki Szydłowskiej) oraz przeboje Erosa Ramazzottiego (Sebastian Wisłocki), Umberto Tozziego (Paweł Bernaciak i Anna Tomaszuk) czy Albana i Rominy Power (Maciej Podgórzak i Mariola Kurnicka, z towarzyszeniem zespołu Mira-Art).
Tym razem błysnęła Aleksandra Ludwikowska w energetycznym "Be Italian" z inspirowanego Włochami musicalu "Nine" oraz Paweł Sikora jako frontman zespołu Maneskin w ich "Zitti e buoni" czy Krzysztof Kowalski w skocznym "Bella Ciao" Gorana Bregovicia, z towarzyszeniem zespołu cytującego słynny taniec z krzesłami z "Echad mi yodea" Ohada Naharima z Batsheva Dance Company. Zachwycił też Marcin Słabowski jako Luciano Pavarotti w słynnym "O sole mio". Całość efektownie zwieńczył "Backstage Romance" z musicalu "Moullin Rouge".
Jak co roku Koncert Sylwestrowy był więc okazją, aby wrócić do tego, co znamy i lubimy, jednak tegorocznej propozycji karnawałowej zabrakło typowo karnawałowej energii. Świetne układy choreograficzne w wykonaniu kilkudziesięciu artystów Muzycznego robią wrażenie, pomysły inscenizacyjne są trafione, zaś prowadzący są dalecy od sztampy i sztywnego prowadzenia gali, które wielokrotnie osłabiało wydźwięk całości, ale dobór repertuaru nie zawsze przystaje do okazji, jaką jest sylwestrowo-karnawałowe szaleństwo.
"Gore gwiazda Jezusowi" - rodzinna kolęda od aktorek Teatru Muzycznego
Takie utwory jak "Kocham cię życie" czy operowe "Libiamo" spokojnie można było zachować na inną okazję. Niemniej Koncert Sylwestrowy grany w Teatrze Muzycznym do 23 stycznia to kolejna sprawdzona i udana propozycja, która trafi szczególnie w gust nieco starszych fanów Teatru Muzycznego.
Spektakl
Miejsca
Spektakle
Opinie (35) 1 zablokowana
-
2022-01-04 00:41
Plac Grunwaldzki 1
Panie Łukaszu na drugi raz proszę zapoznać się z topografią Gdyni i nie zmieniać adresu Teatru Muzycznego w Gdyni .
- 4 0
-
2022-01-06 00:46
losowski z kombi mowi ze to matiły i grac nie potrafią
- 0 0
-
2022-01-09 08:58
Jak zwykle super
Byłam 9-ty raz na koncercie. Każdy był inny i wyjątkowy. Wszystkie mi się bardzo podobały. Ten również. Pierwsza część lata mojej młodości. Super. Druga część bardziej zywiolowa, więcej tańca. Też piękna. Ogrom pracy. Ukłony dla wykonawców, reżysera i orkiestry pod dyrekcją Pana Różankiewicza. BRAWO! Z chęcią wybralabym się jeszcze raz.
- 4 2
-
2022-01-11 17:34
Bella Ciao
Na czym polegał pomysł układu tanecznego do tej piosenki? Czemu wykonawcy zrzucali z siebie fragmenty garderoby?
- 3 0
-
2022-01-17 18:01
Czemu spokojnie, nie znaczy sylwestrowo ?
"Kocham cię życie" czy operowe "Libiamo", niby dlaczego ma nie pasować do Sylwestra ?
Dla mni to Sylwester, nie jest godzien tych utworów. Bo co to za święto.
Nie tylko huk i szybki rytm są fajne.
Muzyczny zagrał dla widzów, a nie dla Sylwestra.
Zagrał głośno, ale po koncercie nie dzwoniło mi w uszach, jak po weselnej orkiestrze, czy kinowym seansie. I tu mnie najbardziej zaskoczyli.- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.