• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po premierze "Cyrulika sewilskiego" Opery Bałtyckiej

Magdalena Raczek
17 listopada 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 

Cyrulik Sewilski - próba:

Kilkuminutową owacją na stojąco zakończyła się w piątkowy wieczór premiera "Cyrulika sewilskiego" - jednej z najsłynniejszych oper Gioacchina Rossiniego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Kierownictwo muzyczne nad dziełem objął Maestro José Maria Florêncio, a reżyserii podjął się Paweł Szkotak. Wydawać by się mogło, że w tak znakomitym gronie sukces jest gwarantowany...



I faktycznie wiele osób i czynników na ten sukces pracowało. Przyciąga już oczywiście sam tytuł - można powiedzieć, że to wręcz operowy szlagier. "Cyrulik sewilski" należy wszak do czołówki najpopularniejszych oper świata i jest jednym z najczęściej wystawianych dzieł tego gatunku.

Ta włoska opera buffa napisana w dwóch aktach w 1816 roku miała swoją prapremierę w rzymskim Teatro Argentina. Libretto, napisane przez Cesarego Sterbiniego, oparte jest na znanej sztuce teatralnej Pierre'a Beaumarchais'go pod tym samym tytułem. Od tamtej pory "Cyrulika..." wystawia się rokrocznie na największych scenach operowych całego świata. Warto tu przypomnieć, że "Cyrulik..." pojawił się już na deskach gdańskiej opery w 1999 roku w reżyserii Zbigniewa Marka Hassa.

Dzieło to, zaliczane do oper komicznych, zawdzięcza swą sławę pełnemu humoru librettu, zawierającemu szybkie tempo akcji, a w połączeniu z piękną, choć prostą muzyką, pełną wspaniałych arii, które dają możliwość wykazania się śpiewającym aktorom, stanowią wybitną całość, tak chętnie podejmowaną w realizacji przez twórców na całym świecie. Cóż jednak jest tak pociągającego poza tym w dziele Rossiniego, że sięgają po niego wciąż kolejni twórcy? Jaki jest współczesny klucz interpretacyjny do odczytania tej opery?

Edyta Piasecka - Rozyna oraz Dariusz Machej - Don Bartolo w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka. Edyta Piasecka - Rozyna oraz Dariusz Machej - Don Bartolo w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.
Szczerze mówiąc, zawsze można zadawać sobie pytanie, po co realizować po raz kolejny tak często grany tytuł, ale to tak samo, jakby pytać o to, po co wystawiać po raz wtóry np. "Komedię omyłek" Szekspira czy inne dzieła tego twórcy. Odpowiedź zawsze jest taka sama: poza chęcią zmierzenia się z wielkim dziełem, artystom powinna przyświecać chęć przynajmniej próby nowego odczytania albo nadania dziełu jakiejś ciekawej interpretacji. Czy tak się stało w przypadku gdańskiego "Cyrulika"? Jaki pomysł znalazł na niego reżyser?

Zobacz też: Paweł Szkotak: 'Cyrulik sewilski' współcześnie w amerykańskim Nowym Meksyku

Paweł Szkotak trójmiejskim widzom znany jest z realizacji "Sądu ostatecznego", którego reżyserii podjął się rok temu także w Operze Bałtyckiej. Twórca ten jest aktorem, reżyserem, psychologiem, a także założycielem i dyrektorem słynnego poznańskiego Teatru Biuro Podróży, laureatem wielu nagród (w tym Złotego Krzyża Zasługi), był również dyrektorem Teatru Polskiego w Poznaniu (w latach 2003-2015). Od jakiegoś czasu reżyseruje także w operze. Realizował swoje spektakle m.in w Teatrze Wielkim w  Łodzi, Gliwickim Teatrze Muzycznym w Gliwicach oraz w Teatrze Wielkim w Poznaniu.

Zobacz naszą recenzję z "Sądu ostatecznego".

  • Partia solowa Dawida Kwiecińskiego jako Conte Almaviva w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.
  • Edyta Piasecka (Rozyna), Dawid Kwieciński (Conte Almaviva) na pierwszym planie, w tle - Łukasz Motkowicz (Figaro) w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.
  • Edyta Piasecka (Rozyna), Dawid Kwieciński (Conte Almaviva) w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.
  • Łukasz Motkowicz (Figaro), Edyta Piasecka (Rozyna), Dawid Kwieciński (Conte Almaviva) w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.
  • Scena zbiorowa w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.

Mówię o tym nie bez kozery, ponieważ od artysty tego pokroju, z jego doświadczeniem i wiedzą, wymagać można więcej niż od zkogoś mniej doświadczonego. Reżyser w przypadku "Cyrulika..." zdecydował się na przeniesienie akcji sztuki do współczesności, a dokładnie do Nowego Meksyku - stanu na południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych, o czym informuje nas nie tylko wyświetlany w tle scenografii na projekcji napis, ale i wcześniej wprowadza do tego zamysłu plakat do spektaklu z kaktusem zamiast głowy u tytułowego bohatera. Swoją drogą, plakat przyciąga uwagę, choć jest w moim odczuciu plastycznie nieudany.

Dlaczego akcja przenosi się za ocean? Reżyser tłumaczy to tym, że bohaterowie zaczerpnięci są z commedii dell'arte, dziś już mało znanej, więc zarówno postaci, jak i rodzaj komizmu sytuacyjnego mogłyby być nieczytelne dla współczesnego widza. Dlatego też szukał on odpowiednika, który byłby jasny i zrozumiały dla wszystkich, i tym samym wpadł na to, by skorzystać z postaci najpotężniejszego polityka świata, czyli Donalda Trumpa - na niego właśnie został wystylizowany jeden z bohaterów, czyli Don Bartolo (grany z dużym powodzeniem przez Dariusza Macheja).

Pomysł wydaje się z jednej strony oryginalny, zwłaszcza że Bartolo Macheja jest dopracowany w każdym szczególe: zadbano zarówno o kwestie wyglądu (brawa dla charakteryzacji - peruka z grzywką, opalenizna), kostiumów (garnitur z zza długim czerwonym krawatem, strój do golfa czy przykrótki szlafroczek), jak i gry aktorskiej (stylizowane, charakterystyczne dla polityka gesty) oraz partii śpiewanych - Bartolo pokazany jest jako najbardziej komiczna postać, więc aktor żongluje głosem, od tonów niskich po wysokie, nie ogranicza się jedynie do basu, pozwala sobie również na różne wygłupy, co rzecz jasna zyskuje aplauz publiczności.

Osobiście jednak uważam, że było tego za dużo, pewne żarty były niesmaczne, a inne po prostu szyte zbyt grubymi nićmi. Ponadto dowcip jest śmieszny, gdy go słyszymy po raz pierwszy, a gdy ponownie jest wypowiadany, traci na sile i o tym zdaje się zapomnieli twórcy "Cyrulika" przy budowaniu postaci Bartola. Zbyt duża dosłowność, dosadność i dopowiedzenia, brak miejsca na własną interpretację widza oraz niewiara w jego inteligencję zgubiły twórców, którzy chyba zbyt uwierzyli w to, że spektakl można zbudować na jednej postaci.

Właśnie na tym polega problem, że nie jest to możliwe. Nie da się stworzyć całego świata na jednym elemencie czy nawet wokół niego, jeśli nie niesie to za sobą poza komizmem większego sensu. A w tym przypadku tak niestety jest. Bartolo-Trump oczywiście może być symbolem współczesnego mężczyzny, który posiada władzę i pieniądze, jednak Nowy Meksyk jako metafora świata, gdzie rządzi amerykański blichtr, szowinizm i pieniądze nie wydaje się celna. To trochę tak, jakby powiedzieć, że nasz świat wygląda dokładnie tak, jak w serialu "Świat według Kiepskich" - oczywiście poniekąd tak jest, ale nie do końca. Fragment świata tak, ale nie jego całość.

Dlatego właśnie "Cerulika sewilskiego" nie można nazwać sukcesem, bo interpretacyjnie jest zbyt płaski. Po prostu pokazuje nam pewien fragment zamiast całości, nawet się nie sili, by pogłębić ten obraz. Zatrzymuje się na powierzchni i nie wnika głębiej. Co gorsza, trudno odnaleźć również choćby cień krytyki tego ukazanego świata. Ponadto dosłowność zabija nawet najlepsze dzieła - w tym przypadku mnożą się te dopowiedzenia w kolejnych scenach, jakby reżyser nie chciał zachęcić publiczności do wysiłku intelektualnego. Najgorsza jest chyba scena, gdy panie lekkich obyczajów pojawiają się w jeżdżących różowych klatkach - zupełnie nie wiem, po co, skoro wcześniejsze dwuznaczności były już i tak jednoznaczne.

Reżyser co prawda zapowiadał, że weźmie pod uwagę w realizacji "pojawiający się feminizm w debacie społecznej" - ubolewam, że tego nie dostrzegłam - w żadnej ze scen nie widziałam ani krzty feminizmu, wręcz przeciwnie - pokazany został świat, którym rządzą w stu procentach mężczyźni (choćby patrząc na ich przewagę liczebną), gdzie kobiety pełnią jedynie role żon lub dwuznaczne role protegowanych czy pokojówek.

Jest raczej za to szowinizmu co niemiara - kobieta (Rozyna, w tej roli Edyta Piasecka) przechodzi z rąk do rąk, jest tylko księżniczką zamkniętą pod kluczem w swej "wieży" (balkonik jako okno na świat), molestowana wciąż przez swego "opiekuna", a w kusej spódniczce i kozaczkach, z długimi blond włosami może faktycznie uosabiać pewien rodzaj współczesnych kobiet, ale raczej nie feministek...

  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
Niestety, scenograficznie willa w Nowym Meksyku, która miała symbolizować ten wielki świat, nie udźwignęła ciężaru gatunkowego. Scenografia (za dekoracje i kostiumy odpowiada Anna Chadaj) pozostawia wiele do życzenia. Są co prawda sztuczne palmy, jest fikuśne ogrodzenie, wystylizowany na nowobogacki salonik, a nawet białe posągowe figury psów, a także pokaźny żyrandol, ale całość pozostawia niedosyt. Dekoracje - najogólniej mówiąc - powstały w stylu eklektycznym, podobnie zresztą jak widowisko.

Dobrym pomysłem była otwarta zmiana scenografii - choć i tutaj, jakby zachowawczo - zatrzymano się w pół kroku. Dekoracje zmieniają się przy otwartej kurtynie, ale z opuszczonym "tiulowym" ekranem - coś widać, ale nie do końca. Choreograficznie za to panowie wynoszący dywany i wyrywający drzewo dostają zasłużone brawa. Koncepcja, by włączyć to w akcję, była ciekawa, jednak szkoda, że niekonsekwentnie przeprowadzona.

Największe wrażenie robi zaś wejście Figara - a dokładnie jego wjazd różowym cadillakiem. I wcale nie dlatego, że wóz prezentuje się całkiem okazale, choć oczywiście robi wrażenie, mimo że ten zabieg już w teatrze się opatrzył (podobnie jak otwarte zmiany dekoracji). W tym przypadku chodzi o rolę Łukasza Motkowicza jako Figara. W mojej opinii Figaro jako ni to raper, ni to dresiarz, ni to mafioso, ni to alfons - jest rewelacyjny i bardzo autentyczny.

Motkowicz chyba jako jedyny w zespole odnalazł się w swojej roli perfekcyjnie. Widać, że sprawia mu przyjemność taka stylizacja i nie wyczuwa się w niej fałszu. Jednocześnie zadziwiająco pasuje do tradycji Figara i wokalnie - mimo "raperskiego" chodu - daje sobie świetnie radę. Wielkie brawa.

Jeśli chodzi o muzyczną stronę widowiska, to trzeba przyznać, że jest to największy jego atut. Śpiewacy-aktorzy, zarówno soliści, jak i chór, prezentują się wspaniale. W głównych partiach słyszymy, poza wspomnianymi wyżej aktorami, Dawida Kwiecińskiego jako Hrabiego Almaviva, Piotra Nowackiego jako Don Basilio, Jana Szurgota jako Fiorello, Marzannę Rudnicką w roli Berty (choć bardzo słabo wypadła solowa partia, jakby aktorka nie czuła tej roli "ponętnej" pokojówki) oraz Leszek Kruk jako Ambroży.

Chapeau bas dla muzyków pod kierownictwem José Maria Florêncio - opera wybrzmiała naprawdę dobrze, zagrana została, zgodnie z zapowiedzią, w całości, bez skrótów, w odpowiednim tempie i dawała solistom możliwość pokazania swoich możliwości. Mimo że niektóre fragmenty muzyczne zagłuszały solistów, to i tak świetnie wypadły w większości i partie solowe, i duety, i partie zbiorowe. Dało się poczuć moc orkiestry, co nie zdarza się zbyt często.

Spektakl

6.3
26 ocen

Cyrulik sewilski

opera / operetka

Miejsca

Opinie (90) 6 zablokowanych

  • wreszcie recenzja, a nie relacja. (3)

    Nie byłem jeszcze na tym przedstawieniu, ale wiem jedno - nareszcie ktoś odważył się napisać recenzję. Jest to oczywiście subiektywna, ale jednak konkretna opinia na temat spektaklu. Można się z nią nie zgadzać, ale trzeba przyznać, że P. Raczek nie powiela informacji biograficznych o wykonawcach, tylko wyraża swoje zdanie. Nareszcie ktoś w Gdańsku (od czasów Wandy Obniskiej) napisał recenzję !!!! Już tylko za to BRAWO !!!!

    • 36 15

    • szkoda że napisała recenzje z wszystkiego oprócz warstwy muzycznej. W tym ograniczyła się do wymienienia solistów i napisania jak aktorsko wypadł Pan Łukasz Motkowicz oraz że rola Pani Edyty Piaseckiej nie jest feministyczna . . . . . myślałem że gorzej od rudzińskiego pisać nie można :-(((

      • 5 4

    • Lepiej milczec (1)

      Lepiej milczeć, niż pisać brednie.

      • 9 5

      • To proszę pomilczeć:)

        • 10 2

  • Do recenzentki (3)

    Droga Pani

    Calkowicie pominela Pani jak zaspiewali solisci. Opera to przede wszystkim bel canto, potem orkiestra, gra aktorska, scenografia i cala reszta. Taka tj kolejnosc. Jesli sie tego nuw wie, po co pisac o czyms czego sie nie wie, nie rozumie, badz nawet sie nie chce poznac.

    • 27 12

    • (1)

      Opera jest od czasów Wagnera uważana za syntezę sztuk. Nie tylko muzyką, nie ma ważniejszych i mniej ważnych elementów. Szkotak zresztą sam się o tym tak wypowiadał: opera jest dla mnie syntezą sztuk. I dokładnie tak ją sam potraktował.

      • 9 1

      • Od czasówWagnera??? :D

        • 1 1

    • Tak jest...

      .....chociaż czego możemy wymagać od Pani, która o operze wie tyle, co ja o współczesnych celebrytach z tewuenu. Poziom solistów i orkiestry w OB jest taki jakie są w Gdańsku finanse. Czyli bardzo średnie. Ale cieszmy się, że jeszcze jeszcze coś jest w OB.
      Cieszmy się, że na naszej stronie trójmiasto.pl Pani napisała o Operze. Dziękujemy mimo wszystko i za wszystko Redaktorom piszacym o tym co najpiękniejsze .

      • 3 14

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Cyrulik Sewilski

    nie wiem po co ludzie chodzą na takie g*wna...

    nie ciekawi was też fenomen durnych teatrów ?

    • 4 17

  • Cyrulik Sewilski to niewątpliwie arcydzieło Rossiniego (1)

    Na pytanie -droga Pani Redaktor - po co po raz kolejny grać "Cyrulika Sewilskiego" odpowiadam -dlatego by podziwiać to właśnie arcydzieło .
    Od kiedy w Operze Bałtyckiej zobaczyłem na przedstawieniu "Czarodziejskiego fletu " W.A.Mozarta prosektorium do którego dopisano jakąś idiotyczną wprost ideologię nie odwiedzam tego przybytku.
    Radzę Szanownej Pani................................. uczynić podobnie.
    Skąd się biorą pomysły na wystawianie oper w idiotycznej wersji współczesnej ? Z kaktusa Szanowna Pani , z... kaktusa. Łączę pozdrowienia

    • 13 7

    • Skąd się biorą pomysły na wystawianie oper w idiotycznej wersji współczesnej ?

      Z biedy. Kostiumy i scenografia z epoki kosztują, a w wersji współczesnej można grać w starych dżinsach.

      • 11 1

  • Pani recenzentko, proszę się nauczyć poprawnej odmiany słowa "libretto". To elementarz. (3)

    • 19 3

    • hę?

      libret•to -et•ta, -et•cie; -ett (skrót: libr.) SJP

      • 5 0

    • czyli jakiej?

      • 0 3

    • Panie Czepialski może coś merytorycznie.

      • 2 3

  • To nie jest sceniczna interpretacja tylko profanacja arcydzieła muzyki klasycznej!

    Jaki jest sens robienia z siebie d**ila przed publicznością? Czyżby miało to przyciągnąć młodych genderów i niedorozwojów umysłowych do opery? Oni i tak nie przyjdą - pójdą na koncert rap-u albo na dyskotekę.

    • 20 5

  • Opinia Pani autorki w swej istocie mocno subiektywna jednocześnie jeszcze mocniej niekompetentna, wręcz żenująca.

    • 22 19

  • Muzyka jest zbędna.

    • 0 12

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się muzeum, które znajduje się tuż przy fontannie Neptuna?

 

Najczęściej czytane