• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Operowo-musicalowa "Francuska Noc" w Operze Bałtyckiej

Łukasz Rudziński
31 grudnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Ciekawych rozwiązań inscenizacyjnych we "Francuskiej Nocy" jest niewiele. Jednym z nich jest płynąca po scenie łódź podczas piosenki "Upiór w oprze" z musicalu o tym tytule na początku drugiej części wieczoru. Na zdjęciu Tomasz Steciuk i Paulina Janczak. Ciekawych rozwiązań inscenizacyjnych we "Francuskiej Nocy" jest niewiele. Jednym z nich jest płynąca po scenie łódź podczas piosenki "Upiór w oprze" z musicalu o tym tytule na początku drugiej części wieczoru. Na zdjęciu Tomasz Steciuk i Paulina Janczak.

Po raz drugi Opera Bałtycka najszybciej, bo już 30 grudnia, rozpoczyna celebrowanie karnawału koncertem sylwestrowym, utrzymanym w konwencji sezonu narodowego. Jednak "Francuska Noc. Koncert Sylwestrowy" z gali zawierającej przypadkowo zestawione utwory operowe i operetkowe w akcie pierwszym, po przerwie nieoczekiwanie zamienia się w koncert musicalowy nie najwyższych lotów.



Reżyserem koncertu sylwestrowego Opery Bałtyckiej jest Sebastian Gonciarz, reżyser gali przygotowanej z tej okazji również rok temu podczas sezonu włoskiego. Już sam program sugerował, że spodziewać się można pewnych analogii. I faktycznie, publiczność Opery Bałtyckiej podczas koncertów sylwestrowych posłuchać może operowych hitów urozmaiconych wejściami konferansjera w formule zbliżonej do ubiegłorocznej.

Za oprawę koncertu - to powielenie konceptu z poprzedniego roku - posłużyły elementy scenografii z ostatniej premiery Opery Bałtyckiej (wtedy była to efektowna konstrukcja kawiarenki Momus z "Cyganerii", teraz widziany z zewnątrz gmach Opery Francuskiej z "Dziadka do orzechów"), uzupełniona prześwitującym materiałem ze światełkami imitującymi gwiazdy. Tę ubogą, monotonną i kiczowatą scenerię urozmaicała od czasu do czasu gra świateł ustawionych również przez Sebastiana Gonciarza.

Najbardziej efektownym momentem spektaklu jest taniec Baletu Opery Bałtyckiej podczas "Dance macabre op. 40" Camille`a Saint-Saënsa. Najbardziej efektownym momentem spektaklu jest taniec Baletu Opery Bałtyckiej podczas "Dance macabre op. 40" Camille`a Saint-Saënsa.
W programie I aktu znalazły się m.in. aria Escamillo "Votre toast, je peux vous" (czyli słynna "Aria Torreadora") i chór "Les voici! Voici la quardille!" z opery "Carmen" Georgesa Bizeta, aria Collina "Vecchia zimarra senti" czy walc Musetty "Quando m`en vo" z "Cyganerii" Giacomo Pucciniego. Utworom operowym towarzyszą propozycje operetkowe z "Wesołej wdówki" Franza Lehára oraz tańce ("Walc kwiatów" z II aktu baletu "Dziadek do orzechów", "Dance macabre op. 40" Camille`a Saint-Saënsa oraz kankan z operetki "Orfeusz w piekle").

Tak jak rok temu utwory te stanowiły zbiór hitów i przebojów operowych oraz operetkowych, które niekiedy, jak w przypadku arii Collina, kompletnie nie pasowały do beztroskiej atmosfery sylwestrowej zabawy. Publiczność dała temu wyraz najcieplej przyjmując utwory żywsze, o zacięciu komediowym (chór "Les voici! Voici la quadrille!" z opery "Carmen", klasyk operetkowy "Usta milczą, dusza śpiewa" oraz marsz "Co do kobiet" (oba z "Wesołej wdówki"). Zaskoczeniem był jednak akt drugi, łączący standardy musicalowe (przede wszystkim musicale "Upiór w operze", "Nędznicy", "Moulin Rouge") z piosenką francuską z repertuaru Edith Piaf ("Sous le ciel de Paris" i "Non, je ne regrette rien") i Charlesa Aznavoura ("She / Tous les visages de l'amour) oraz kompozycją Gianniego Ferrio ("Parole, parole"), a nawet z muzyką filmową ("Douliou-Douliou Saint Tropez" z filmu "Żandarm z Saint Tropez").

Do tak szerokiego repertuaru zaproszono szóstkę solistów. Choroba anonsowanego tenora wymusiła zastępstwo niemal w ostatniej chwili, przez co nieznacznie zmieniono program pierwszego aktu. W nim prezentuje się trójka Wojciech Gierlach, Maria Domżał oraz sprowadzony awaryjnie Sylwester Kostecki. Obdarzony głębokim basem Gierlach zapada w pamięć jako wykonawca dwóch arii (Torreadora z "Carmen" i Colina z "Cyganerii"), śpiewająca mocnym sopranem Maria Domżał najwięcej (zasłużonych) braw zebrała za "Quando m`en vo" Musetty z "Cyganerii", zaś tenor Sylwester Kostecki najlepiej wypada w duecie z Domżał w "Usta milczą, dusza śpiewa".

Chór dobrze wypada podczas triumfalnego powrotu torreadora ("Les voici! Voici la quadrille!") z opery "Carmen". Chór dobrze wypada podczas triumfalnego powrotu torreadora ("Les voici! Voici la quadrille!") z opery "Carmen".
W drugim akcie główne role gra druga trójka solistów musicalowych: Paulina Janczak, Ewa ŁobaczewskaTomasz Steciuk. Najlepiej wypada duet Janczak i Steciuka w tytułowym utworze z musicalu "Upiór w operze" i wykonanym zaraz po nim "O tyle proszę Cię". Z kolei Ewa Łobaczewska przejmująco śpiewa "Gdy jestem sama" z musicalu "Nędznicy".

Podział na artystów pierwszego (operowo-operetkowego) i drugiego (musicalowego) aktu nie jest jednak ścisły. Soliści operowi mierzą się również z repertuarem musicalowym, co, niestety, czasami owocuje bardzo nietypowymi, na wpół operowymi interpretacjami znanych utworów, będących w zaproponowanej tutaj wersji niemal nie do poznania. Ofiarą takich zabiegów padło choćby nieudolnie wyreżyserowane i zaśpiewane "Parole, parole" (duet Domżał - Gierlach). Nie jest to wina artystów, a ewidentnej pomyłki obsadowej, bo oboje dysponują świetnymi głosami, które jednak nie pasują do tego typu utworów.

Pecha mają artyści Chóru, którym w koncercie przypada przede wszystkim rola statystów lub trzeciego planu (np. podczas kankana czy "Douliou-Douliou Saint Tropez"). Gdy dostają szansę ("Les voici! Voici la quadrille!" - jednym z najciekawiej zaaranżowanych utworów I aktu na chór i balet - wywiązują się ze swoich zadań bez zarzutu. Podobnie jak Orkiestra, grająca pod batutą Warcisława Kunca.

W części musicalowej dobrym wokalem popisywała się Ewa Łobaczewska. Wykonała "Gdy jestem sama" z musicalu "Nędznicy" oraz "Non, je ne regrette rien" z repertuaru Edith Piaf z towarzyszeniem baletu (na zdjęciu). W części musicalowej dobrym wokalem popisywała się Ewa Łobaczewska. Wykonała "Gdy jestem sama" z musicalu "Nędznicy" oraz "Non, je ne regrette rien" z repertuaru Edith Piaf z towarzyszeniem baletu (na zdjęciu).
Zdecydowanie najwięcej przestrzeni zaplanowano dla Baletu, otwierającego wieczór "Walcem kwiatów" z "Dziadka do orzechów", a później wykonującego m.in. "Dance macabre", który w pełni zasłużenie zebrał największy aplauz publiczności pierwszego z koncertów, bo taniec całego zespołu w tym utworze to najlepszy moment "Francuskiej Nocy". Jednak poza specjalnie przygotowanymi tańcami, rolą Baletu bywa ilustracja występu innych artystów, z czym tancerze radzą sobie już zdecydowanie gorzej. Brakuje im swobody szczególnie w aranżacjach musicalowych (ruch sceniczny przygotowany przez Elżbietę i Grzegorza Pańtaków).

Całość w niepodrabialnym stylu prowadzi Andrzej Poniedzielski z właściwą sobie swadą i inteligentnym, opartym na grach słownych humorze. Dowiadujemy się od niego m.in. tego, że język polski jest wyjątkowy, bo polskie słowa mają swój ciężar gatunkowy i tylko u nas w słowie "miłość" kryje się "ość", a różnica między optymistą i pesymistą jest w sumie niewielka: ten pierwszy uważa, że świat stoi przed nim otworem, a ten drugi myśli podobnie, tylko wie, co to za otwór.

Dobrze wypada finałowa "Maskarada" z musicalu "Upiór w operze", zaaranżowana w konwencji zabawy sylwestrowej. Takich momentów podczas "Francuskiej Nocy" jest niewiele. Dobrze wypada finałowa "Maskarada" z musicalu "Upiór w operze", zaaranżowana w konwencji zabawy sylwestrowej. Takich momentów podczas "Francuskiej Nocy" jest niewiele.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że cały program "Francuskiej Nocy" to program z łapanki, pozbawiony przemyślanej koncepcji. Gdyby (jak w przypadku gdańskiego "Dziadka do Orzechów", "Cyganerii", "Wesołej wdówki", czy Upiora w operze") miejscem akcji uczyniono Paryż, byłoby to do pewnego stopnia naciągane, ale przejrzyste kryterium. Jednak podczas koncertu usłyszymy też inne, związane z "francuszczyzną" głównie poprzez język oryginału ("Faust" Charlesa Gounoda, "Orfeusz w piekle" czy piosenki francuskie). Wychodzi więc na to, że wieczór przygotowano na zasadzie worka bez dna, do którego wrzucić można cokolwiek, co ma jakąkolwiek styczność z kulturą francuską.

Zdecydowanie niefortunnym pomysłem jest organizacja części musicalowej. Po to, by przekonać się, jak powinna wyglądać gala musicalowa, warto wybrać się do Teatru Muzycznego w Gdyni. Propozycja Opery Bałtyckiej w tym zakresie jest dość skromna i wypada przeciętnie. Na szczęście przynajmniej częściowo potknięcia te wynagradza finał wieczoru, czyli "Maskarada" z "Upiora w operze". Jednak klimatu szampańskiej zabawy, pomimo okolicznościowych życzeń i kieliszka szampana dla każdego z widzów, koncert sylwestrowy Opery Bałtyckiej niestety nie ma.

Spektakl

10
1 ocena

Francuska Noc. Koncert sylwestrowy

opera / operetka

Miejsca

Opinie (65) 5 zablokowanych

  • Zwolnić tego Dyrektora i tych ktorzy z nim ....

    ... będzie wszystko jak należy !!! Proste. Skończy się ten cyrk, wcześniej była praca dla wszystkich, kasa tez była. Przyszedł nowy dyrektor i nie starcza na nic, publiczność zaczyna narzekać. Więc czas otworzyć oczy Panie Marszalku !!!!

    • 11 7

  • Niestety (3)

    Bardzo słaba gala, przeciętni soliślici, bardzo słabo śpiewający soliści operowi w kawałkach musicalowych. Tylko pan Poniedzielski na poziomie. Zgadzam się z recenzentem.

    • 22 10

    • Ja rowniez

      sie zgadzam i podzielam poglad "bywalca"

      • 0 0

    • ???

      Soliści musicalowi to także czołówka wykonawców tego gatunku w Polsce! Pan Steciuk jest jednym z najlepszych męski h głosów. Aktorsko i wokalnie perfekcyjny! Podobnie panie. W gali widać niestety , że zabrakło pieniędzy na to i owo, jednak prawdziwa tragedia to nagłośnienie II części! W takiej „studni” nawet Lea Salonga zabrzmiałaby jak na festynie. Za to nienaglosniony chór w numerach musicalowych ukazał wszystkie swoje braki warsztatowe. Musical to trudna sztuka wbrew przekonaniu wielu malkontentów. Orkiestra zagrała bardzo słabo jak na taki klasowy zespół! Nierówno, tempa ślimacze brzmienie jak w remizie....

      • 6 6

    • ka

      no jeżeli Pan uważa ze Gierlach który robi światową karierę jest przeciętny to na co dzień Pan chyba mieszka NY i chodzi tylko do MET.Abo jest Pan po prostu złośliwy...

      • 4 3

  • (3)

    Życzenia Poniedzielskiego były żałosne, typowo POlszewickie i też tacy bili mu gromkie brawa. To było dla nich ważniejsze przeżycie niż większość piosenkę

    • 22 24

    • (1)

      Niestety Stoczniowiec ma rację , nie chodzimy do opery się smucić , mi jest dobrze , żyję każdym dniem i skupiam się na fajnych rzeczach i nie chcę żeby za moje pieniądze Poniedzielski wprowadzał mnie w zły nastrój,ale on już stary jest i nie umie cieszyć się ,że żyje

      • 5 5

      • Jedni widzą, że życie stoi przed nimi otworem, a inni wiedzą co to za otwór

        • 3 0

    • w przeciwieństwie do życzeń jakie ty chciałbyś usłyszeć, stosując twój tok myślenia -PiSBolszewiku

      • 7 5

  • Słabo... (1)

    Koncert niestety bez pomysłu, przemyślenia. Soliści przeciętni, balet nie dopracowany, w orkiestrze kiksy. I takie drogie bilety!

    • 19 7

    • Opinia

      w stylu, byle nabrużdzić.

      • 4 8

  • Pomysł gali sylwestrowej świetny tylko wykonanie marne, z roku na rok coraz gorsze (1)

    • 10 4

    • Żałosna opinia, Ex

      • 1 10

  • Koncert sylwestrowy, to nie koncert politycznych życzeń prowadzącego (4)

    Wczoraj o 17.00 w Operze Bałtyckiej, na Koncercie sylwestrowym, prowadzący Andrzej Poniedzielski podsumowując stary rok i skłdając życzenia na nowy, zachował się skandalicznie, robiąc różne przytyki obecnemu rządowi. Z przekazanych przez niego życzeń Nowego Roku, raczej wiało smutkiem, który podobno u nas zagościł, niż radością.

    • 28 31

    • (1)

      Cóż Pan Jeremi ma rację , też byłam zażenowana uprawianiem polityki w tym miejscu , przyszłam tam po rozrywkę , a nie słuchać, jakie poglądy ma Poniedzielski.Trzeba wiedzieć co gdzie wypada robić. Chciałam tam odpocząć od tego biadolenia , nie interesuję się polityką i nie po to poszłam do opery ,by ktoś zarażał mnie swoim ponuractwem.Zycie jest krótkie , zamierzam się cieszyć każdym dniem, dlatego wybrałam miejsce ,gdzie powinnam się dobrze bawić , a nie słuchać smęcenia.Pomyślności w Nowym Roku i radosnych ludzi wokół.

      • 11 4

      • Janusz i Grażyna

        • 1 1

    • A czego sie spodziewać po tym niby satyryku???

      • 4 5

    • widownia...

      Wielbny panie jeremi, nie przez duze j...Ale jakem widział-co panek napisał-małe.....Pnski rozumek nie ogarnia inteligencji prowadzacego..Słowa jego były trafne wobec tego co sie dzieje... Na pewno pan był tylko jednym z tych, co rozsiewali specyficzny zapaszek na korytarzu...Och te jelita....Och ta opuchlizna brzuszna...A w "szarych komórkach" jesli jescze zostały...Totalna atrofia....Uroczego oddawania gazów zyczymy! W nowym roczku, bo teraz tylko juz raczkujemy...Wiesz pan?

      • 4 22

  • Nie nadaje się Rudzinski (4)

    Autor tego jednostronnego tekstu wieczór Sylwestrowy może najlepiej niech spędza w domu. Zamiast podkreślić,że to jego prywatna opinia , sprzeczna całkowicie z reakcjà publiczności, która wieloma brawami oceniała wydarzenia na scenie , uprawia pochwałę chóru, który w ruchu, braku koordynacji z solistami, zachowaniami pojedyńczych chörzystów udajàcych udział w spektaklu tworzy dysonans z ekspresjà pozostałych wykonawców. Orkiestra brzmi wytwornie, balet świetny , chwilami niespójny z wymowà utworu. Scenografia przemyślana, odpowiadajàca obecnym trendom światowym, gra świateł podkreślała wydarzenia na scenie. Parole znakomite!, a i pomysł z francuskà piosenkà w połàczeniu z prezentowanymi utworami francuskiej klasyki dał nastrój wesołej zabawy , a tego w takim spektaklu goście opery oczekujà. Zabawnie brzmi teza o musicalowym wieczorze w Gdyni, którego to jeszcze nie widzieliśmy, a poröwnanie do poprzednich tego rodzaju prezentacji Teatru Muzycznego, pozbawione rzeczowych argumentów, udowadnia , że autor Rudziński z łatwościà umie porównać nawet zwiewnà i bogatà warsztatowo ekspresję, z młodym rozbieganym zespołem z Gdyni, który bioràc udział w lokalnej prezentacji traci szansę rozwoju karier artystycznych/ nie znamy sukcesów w kraju, a za granicà...?/, oczywiście na korzyßć tego co się nie wydarzyło.
    Gdybyśmy przeczytali rzeczowà własnà autroa opinię o orkiestrze, warsztacie solistów czy baletu, chór w zbiorowych partiach brzmi świetnie, to moglibyśmy ocenić czy ten krytyk/?/ ma papiery na publiczne prezentowanie własnych ocen. Polecam wyprawę np. Do Elb Filharmonii, niedaleko, a pozwoli zrozumieć, że tak krawiec kraje... A artyści opery i soliści tego wieczoru zdecydowanie in plus zaprzeczyli tej teorii.
    Zatem Panie Rudziński przed Panem edukacja i nabywanie doświadczeń.
    Prosilibyśmy także o nie tak oczywiste jednokierunkowe nastawienie, które wyraźnie odciska piętno na popełnionym tekście.
    Zadowoleni goście spektaklu w operze.

    • 22 32

    • Aha widzę ze ktos ze znajomych / rodziny wartka sie odezwał :-D

      Jedna z lepszych i celniejszych recenzji red. Rudzińskiego, ale nie po myśli "dyrektora" i już się jego klakierzy odezwali

      • 12 2

    • Brawo!!!!

      Byłam.widziałam,słyszałam-piękny koncert sylwestrowy-gratulacje dla Opery Bałtyckiej.

      • 7 12

    • do anonimów (1)

      Krytykujecie krytyka z nazwiskiem, a sami boicie się podpisać? Nowe obyczaje czy zwykłe tchórzostwo?

      • 16 5

      • Anonim do anonima

        Krytyk Pan Rudziński pracuje, a my się bawimy. Ot tyle.
        Spokoju w Nowym Roku!

        • 8 5

  • Najlepszy z „Gali” była prowadzący czyli Andrzej Poniedzielski (1)

    Niestety w porównaniu z poprzednimi sylwestrowymi galami ad 2017 była najgorsza , szczególnie rozczarowująca była jej druga musicalowa cześć za niemałe pieniądze zaoferowano taki sobie spektakl . Ubiegłoroczna gala włoska była zdecydowanie lepsza . Spore wątpliwości budzi również zaproponowany repertuar. Na szczęście był Andrzej Poniedzielski z błyskotliwymi zapowiedziami choć być może wcześniejsze edycje gali np sprzed dwóch czy trzech lat przybliżające treść i wyjaśniające kontekst utworów bardziej pasowały a prowadzący nie wybijali się na plan pierwszy bo obsada ( nawet międzynarodowa) gwarantowała wyższy poziom . Tym razem Poniedzielski ratował imprezę .

    • 8 10

    • Momentami ratował , momentami psuł, nie wyróżniłabym go ponad innych , najgorszy był pan z łapanki ,który czytał tekst z kapelusza. Druga część była słaba.

      • 7 1

  • Nareszcie zaczyna Pan dostrzegać

    Panie recenzencie ,że dobra zmiana =tandeta

    • 15 11

  • Tyle opinii, ilu widzów

    ale najważniejsze że Opera Bałtycka funkcjonuje, gra i toczy się wokół tego dyskusja.
    I o to chodzi, żeby się mówiło i każdy mógł wyrazić swoje zdanie ,
    a głos widzów i krytyków skutkował oczekiwanym doborem repertuaru .
    W Nowym Roku wypada życzyć temu teatrowi spokojnej i twórczej pracy,
    nie zmąconej knowaniami wrogów tej instytucji.

    • 22 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwszy pokaz filmu "Popiół i diament" odbył się w klubie Żak. A gdzie i w którym roku odbył się drugi?

 

Najczęściej czytane