• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Odmieniona Margaret wraca na scenę i zagra w Sfinksie

Patryk Gochniewski
20 października 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 

Margaret w najbliższy piątek wystąpi w sopockim Sfinksie. Ci, którzy myślą, że artystka nie pasuje do tego miejsca, muszą jeszcze raz przeanalizować z jakim materiałem przyjeżdża piosenkarka. To już nie jest taneczny pop. W ostatnim albumie "Maggie Vision" Margaret uderzyła w hip-hopową tonację i rozlicza się na nim z przeszłością poruszając jednocześnie istotne kwestie społeczne.



Nadchodzące koncerty hip-hopowe w Trójmieście



Czy podoba ci się nowa odsłona Margaret?

Margaret, czyli Małgorzata Jamroży, swoją przygodę z poważnym śpiewaniem zaczęła w 2006 roku od występu w "Szansie na sukces". Trzy lata później znów wystąpiła w programie i dzięki wygranej w odcinku z Moniką Brodką zaśpiewała w wielkim finale w Sali Kongresowej. Od tej pory jej kariera zaczęła nabierać tempa.

Z kopyta ruszyła w 2012 roku, kiedy światło dzienne ujrzał jej utwór "Thank You Very Much". Trzeba przyznać, że od samego początku miała bardzo dużo szczęścia, ponieważ w jej rozwój zaangażowanych było wiele osób ze światowej branży muzycznej - chociażby Chris Marrs Piliero, który współpracował wcześniej np. z Britney Spears. Dzięki temu mogła eksportować swoją twórczość do innych krajów - zazwyczaj była bardzo ciepło przyjmowana.

Kariera Margaret to taki trochę amerykański sen w polskim wydaniu - błyskawiczna rozpoznawalność, liczne koncerty, duża i oddana grupa fanów. Niestety, Margaret na własnej skórze odczuła nieprzyjemności związane z byciem na świeczniku. Show biznes nie okazał się dla niej przyjemny. Poza dobrymi sprawami, jak sława i pieniądze, są też te, które przytłaczają, jak presja, oczekiwania, hejt.

Nic zatem dziwnego, że Margaret postanowiła zrobić sobie artystyczną przerwę, a jej powrót jest też próbą rozliczenia się z tym, co ją spotkało. Opowiada o tym ostatnia płyta, "Maggie Vision". Przede wszystkim, to musiał być szok dla fanów - wokalistka zaczęła robić hip-hop. Nie śpiewa już do tańca - opowiada o kwestiach istotnych: swoim życiu, kulisach sławy, zdrowiu psychicznym czy odnosi się od aktualnych spraw społeczno-politycznych.

Mata mania - młodzież ustawia się w kolejkach po fastfoodowy zestaw rapera



Przed piątkowym koncertem w Sopocie, krótko opowiedziała nam o "Maggie Vision" i o tym, że wcale nie kończy z dawną wersją siebie, tylko ją rozwija.

Patryk Gochniewski: Co cię skłoniło do pójścia w hip-hop? Bo nie chce mi się wierzyć, że to, że jest obecnie w pełni mainstreamowym nurtem.

Hip-hop stał się popem, więc w tym sensie ja nic nie zmieniłam - robiłam pop i teraz też robię. Nic mnie nie skłoniło, nie jest to efektem żadnej kalkulacji czy decyzji, którą podjęłam. To wszystko jest dużo mniej spektakularne niż się wydaje. Ja aktualnie słucham i lubię taki rodzaj muzyki, jest to dla mnie bardzo naturalne, że przekładam swoje zajawki na muzykę.


Ta płyta to poniekąd odcięcie się od dawnej Margaret. Nie patyczkujesz się, chociażby w utworze "Xanax".

W ogóle się z tym nie zgadzam. Ja doceniam swoje dawne wcielenie, dzięki niemu wyrosłam i dzięki temu powstała "Maggie Vision". Uważam to za swój osobisty sukces i jestem z tego dumna. A "Xanax" jest opowieścią o przebodźcowaniu, które spotyka tak wielu z nas.

Jak ważny jest dla ciebie temat zdrowia psychicznego?

Bardzo.

Wiesz, wielu się wydaje, że gwiazdy, osoby popularne mają wszystko - sławę, pieniądze, splendor. Tymczasem wszyscy jesteśmy tymi samymi ludźmi. Każdy może nie radzić sobie z własną głową. Co ciebie wpędziło w chorobę?

To, co nas wszystkich - stres, zbyt wysokie oczekiwania, tempo i ilość zdarzeń na minutę. Ciągłe wystawianie się na opinie innych. Wydaje mi się, że opowiadam historie naszego pokolenia, niestety.

Zmieniam scenę, ale to ten sam syf - mówisz w "Antipop". Obawiasz się, że wciąż czekają na ciebie te same pułapki co w przeszłości?

Obawiam się jedynie samej siebie. Pułapki i zakręty to jedna z niewielu rzeczy, których jestem pewna.

Nie tylko porzuciłaś dawną muzyczną wersję siebie, ale i tę życiową. Przeniosłaś się do "holendra". Mało tego - zerwałaś międzynarodowy kontrakt. To też część terapii?

Raczej dorastania.

Margaret: Wprowadziłam korekty w życiu i karierze, chcę się rozwijać jak dawniej i myślę, że moja przemiana nie skończy się teraz. Ona będzie trwać tak długo, jak żyję. Nie przekreślam "dawnej Margaret", tylko wchodzę na nowy level. Margaret: Wprowadziłam korekty w życiu i karierze, chcę się rozwijać jak dawniej i myślę, że moja przemiana nie skończy się teraz. Ona będzie trwać tak długo, jak żyję. Nie przekreślam "dawnej Margaret", tylko wchodzę na nowy level.
Skończyłaś też z dawnym wizerunkiem. Pokazujesz, że też masz prawo siedzieć w domu w wyciągniętych dresach i kokiem na głowie.

Cały czas mówisz o kończeniu - ja znowu się nie zgadzam. Wprowadziłam korekty, chcę się rozwijać jak dawniej i myślę, że moja przemiana nie skończy się teraz. Ona będzie trwać tak długo, jak żyję. Nie przekreślam "dawnej Margaret", tylko wchodzę na nowy level.

Mówiłaś kiedyś, że myślisz po angielsku podczas tworzenia muzyki. Język polski kompletnie ci nie leżał. Tymczasem to druga z rzędu płyta w ojczystym języku. Co się stało, że udało ci się przestawić?

Margaret: Po prostu się tego nauczyłam. Każdy język ma swoje niuanse, reguły, ładnie i brzydko brzmiące zdania czy sylaby. Ja swoje doświadczenie muzyczno-kompozytorskie miałam zawsze z językiem angielskim, ale po jakimś czasie postanowiłam po prostu pójść dalej i rozwijać się też w innych kierunkach.

Domyślam się, że proces twórczy, praca nad "Maggie Vision", wyglądały diametralnie inaczej niż w przypadku poprzednich płyt.

Przy "Maggie Vision" zawsze zaczynałam od tekstu. I to czuć. Ten materiał jest napakowany treścią i jego warstwa tekstowa jest tu nadrzędna. Ale nie uważam, żeby to był jedyny i słuszny sposób robienia muzyki. Na wszystko jest po prostu odpowiedni czas.

Przyjeżdżasz na koncert do sopockiego Sfinksa - wiesz, że to tutejsza Mekka imprezowiczów?

Przyznam, że nigdy nie miałam przyjemności, ale Trójmiasto darzę ogromną sympatią i cieszę się na ten powrót na maksa.

Wydarzenia

Margaret - Maggie Vision Tour

59 zł
pop

Miejsca

Zobacz także

Opinie (51) ponad 20 zablokowanych

  • Przepraszam, ale odkładam na Marylę. Nie bedzie mnie.

    • 26 5

  • (5)

    zadziwia mnie fenomen tej Pani. Ciągle promowana, wszędzie jej pełno. Tylko telentu brakuje.

    • 102 19

    • To... (3)

      Zaprezentuj swój geniuszu, oceniający z pozycji ciepłego fotela.

      • 1 13

      • Ehh

        Nie muszę być piekarzem, aby ocenić smak chleba.

        • 8 0

      • Zawsze mnie zastanawia ten tok rozumowania (1)

        "skoro kogoś krytykujesz = musisz robić to lepiej" przecież to nonsens, jak ktoś sobie nie radzi z krytyką, tym bardziej powinien ustąpić że sceny

        • 5 0

        • Tyle kasy włożono , a ludzie nie doceniaja ? Ile takich w tanim świecie blichtru ?

          • 2 0

    • wszędzie pełno? :)

      pierwszy raz widzę o niej artykuł gdziekolwiek :)
      utwórów, poza "thank u very much" też nie kojarzę
      to gdzie jej pełno?

      • 1 0

  • chociażby nie wiem jak się odmieniała to reprezentuje totalny kicz muzyczny (1)

    i beztalencie. Ewa Demarczyk czy Kora nie potrzebowały " się odmieniać". Szkoda czasu nie tylko na słuchanie jej nędznego zawodzenia ale nawet na pisanie o niej. Za kilka lat nikt nie będzie nawet pamietał takiej wokalistki - a Korę się zapamięta i nawet za 50 lat.

    • 80 13

    • reprezentuje trend który się aktulanie młodym podoba , dostowsowała sie do aktualnej sytuacji by trafić w gusta mlodzierzy i nadal zarabiać kasę a nie spiewać piosenki do reklam

      • 0 1

  • A wiecie, że Margaret to Małgorzata Jamroży śpiewająca piosenkę "It will be lovely day" dla OLT Express?

    Taka ciekawostka :)

    • 31 3

  • Hmm.... kiedyś w Sfinsie była tylko i wyłącznie muzyka z selekcji dla okreslonych grup melomanów (1)

    Teraz Margaret.... Ale nie ma co się dziwić jak w Teatrze Szekspirowskim organizuja MMa .... Kluby spadają na psy.... A Pan Leszek Możdżer przez przypadek tam nie podejmuje decyzji? Bo za czasów swietności nikt by mu Łatki Margaret do klapy nie przyczepił:) Ja podziękuje i koncert i pojawianie się w takim miejscy:)

    • 37 2

    • Znaczy się Sfinks zszedł na psy.

      Byłem stałym bywalcem tego klubu w latach 2000-2011.

      • 12 0

  • Usłyszała i zobaczyła, że ten chłam co produkuje Mata się sprawdza i zaczęła kopiować

    • 33 3

  • (1)

    A bez vocodera się już naprawdę nie da śpiewać? Nie da się tego słuchać niestety.

    • 28 1

    • Nie da się, bo im się rymy nie zgadzają

      • 5 0

  • Szkoda kasy

    na taki '' koncert ''

    • 25 2

  • Wstyd , że do sfinksa zapraszają takie popowe badziewie (3)

    dla małolatow , ciekawe kto następny? Zenek

    • 32 4

    • Zenek to raczej dla "małolatów" 40+ :D

      • 3 2

    • kasa, kasa, kasa

      • 6 0

    • Gdzie ten Sfinks z lat 90?!

      • 5 1

  • Sorki ale to pianie na autotune i przekombinowany podkład .....

    ...wywołał u mnie torsję ,to jest po prostu słabe i niestety obecność KARY nic nie wskórał . Margaret nie pasuje na 100% do Swina i nic z tym nie zrobicie .

    • 27 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Wiersz "Zdanie" poety Tadeusza Dąbrowskiego został wyróżniony w amerykańskim:

 

Najczęściej czytane