• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Marek Weiss: Nowy sezon, nowe wyzwania

Łukasz Rudziński
2 września 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 

Nadchodzący sezon Państwowej Opery Bałtyckiej otwiera "Makbet" Giuseppe Verdiego, pokazywany w ramach festiwalu Solidarity of Arts. O tym, jak wyglądać będzie najbliższa premiera i cały sezon artystyczny 2010/2011, z dyrektorem Opery Bałtyckiej, Markiem Weissem, rozmawia Łukasz Rudziński.



Dyrektor Opery Bałtyckiej, Marek Weiss, zrealizuje w tym sezonie "Makbeta", "Skrzypce Rotszylda" oraz "Salome". Dyrektor Opery Bałtyckiej, Marek Weiss, zrealizuje w tym sezonie "Makbeta", "Skrzypce Rotszylda" oraz "Salome".
W czerwcu wystawił Pan "Makbeta" Verdiego w wersji koncertowej. Teraz drugie podejście do tej opery.

Marek Weiss: Partytura jest ta sama, ale wtedy artyści śpiewali z nut, to jest inny rodzaj koncentracji. Gdy się śpiewa koncertowo, to ważna jest barwa głosu, czystość dźwięku, ogólna harmonia, a na spektaklu muszą na pierwszy plan wyjść prawdziwe emocje. Pokazaliśmy "Makbeta" w wersji koncertowej również dlatego, bo moim zdaniem widza trzeba przygotować muzycznie. Gdy utwór słyszy się pierwszy raz, a jednocześnie ogląda, co się dzieje na scenie, to trudno jest się połapać we wszystkich niuansach czy powiązaniach. Wierzę, że do opery przychodzi ktoś, kto przynajmniej raz puścił płytę albo był na koncercie, co znosi tę barierę pierwszego czytania. Do "Makbeta", pokazanego na koncercie, dodajemy teraz naszą świadomość społeczną, polityczną i metafizyczną oraz to, co przeżywamy obecnie w naszym kraju. Dlatego przyjęliśmy zaproszenie na Solidarity of Arts.

Jak wyglądać będzie sceniczna wersja opery?

Chcieliśmy zagrać spektakl w stoczni, ale różnica 200 osób więcej w stoczni kosztem jakości muzycznej, nagłośnienia, akustyki, to było zbyt wiele. Zrezygnowaliśmy. W spektaklu odnosimy się jednak do tradycji "Solidarności" i do Sierpnia '80. To nie znaczy, że nasz "Makbet" zamiast w Szkocji przed laty dzieje się w Gdańsku w sierpniu 1980 i ktoś jest Jaruzelskim, ktoś Wałęsą, a ktoś Kaczyńskim. Nie używamy takiego klucza, raczej robimy wszystko, żeby uniknąć bezpośrednich odniesień. Ale mit Szekspirowski opowiada o szaleństwie władz, o chorobie, jaką ono za sobą niesie, o zbrodni, którą można popełniać z jej podszeptu. To nie jest zamknięta interpretacja, która przenosi mit w konkretną epokę i określony czas. Widzimy za to pewne metafory, jak krzyż stoczniowy, pod którym rozgrywa się akcja.
W "Makbecie" w reż. Marka Weissa tytułową partię wykona Vittorio Vitelli. W "Makbecie" w reż. Marka Weissa tytułową partię wykona Vittorio Vitelli.

Będzie taka scena, gdy Makduf, któremu wymordowano rodzinę, śpiewa swoją arię nad prochami bliskich i cały chór bierze w tym udział. Wszyscy są skupieni na prochach, cmentarzach, przodkach, czczeniu zmarłych. Aż powracający z emigracji Malkolm nieco cynicznie mówi "przestańcie płakać nad grobami - myślcie o ojczyźnie, ona jest tu i teraz. To domy, które zbudujecie, autostrady, które zbudujecie. Lament nad trupami nic nie zmieni". Spektakl ma pobudzać naszą wrażliwość - przecież wszyscy bierzemy w tym udział. Jeśli to nam się uda, to nic więcej nie trzeba.

Oprócz dwóch jesiennych koncertów - "Akademickiego" oraz "Requiem" Mozarta - na afiszu znajduje się informacja, że wiosną czekają nas ostatnie pokazy "Rigoletta", "Men's Dance" oraz "Gwałtu na Lukrecji".

Musimy grać bieżący repertuar, premiery i trzymać dekoracje, a mamy ich tyle, że się nie mieszczą. To problem każdego teatru. Jednym z obowiązków dyrektora jest smutna konieczność zdjęcia jakiegoś tytułu. Z "Men's Dance" nie rezygnujemy do końca - być może część Wojciecha Misiury, "Tamashi", połączy się z tym spektaklem, który przygotuje nam w marcu i stworzymy wieczór Wojciecha Misiury. Będzie można zaprosić Jacka Przybyłowicza i połączyć to z jego spektaklem. Chcemy też "Święto wiosny" Izadory Weiss połączyć z "Czterema porami roku" z "4&4". "Gwałt na Lukrecji" jest ważną pozycją naszego teatru, ale to spektakl związany z główną wykonawczynią - Janią Vuletić - zgodziła się przyjechać i zagrać go trzy razy - jej roli nie może grać ktoś inny. Poza tym frekwencja na tym spektaklu jest bardzo nikła. "Rigoletto" to spektakl, który swoje zadanie już spełnił. Jest starym spektaklem, a stare spektakle muszą umierać, bo zwyczajnie śmierdzą - wszystko jest nie tak, ludzie robią coś mechanicznie, nie ma prawdziwych emocji, a na widowni siedzi człowiek, który widzi to po raz pierwszy.

W marcu czeka nas dwuczęściowy "Igor Strawiński" w wykonaniu Wojciecha Misiury i Izadory Weiss oraz "La Traviata" Giuseppe Verdiego.
Joanna Woś, Violetta w "La Traviacie". Joanna Woś, Violetta w "La Traviacie".

Na pierwszy rzut połączenie twórczości Wojciecha Misiury i Izadory Weiss w jednym spektaklu może zaskakiwać, ale dla formuły teatru tańca to dobrze. W "Igorze Strawińskim" pokażemy razem prekursora - od którego praktycznie teatr tańca w Gdańsku się zaczął - i osobę, która to wieńczy, jest ostatnia w kolejce gdańskich twórców, zajmujących się teatrem tańca. Oboje proponują utwory Strawińskiego - połączenie "Historii żołnierza" ze "Świętem wiosny". Moim zdaniem Bałtycki Teatr Tańca dojrzał do tego, aby się tego zadania podjąć. Wykorzystamy nagranie Gustavo Dudamela, który prowadzi orkiestrę arcyciekawie, z południowoamerykańską werwą. Historia, którą chcemy opowiedzieć, jest związana z Ameryką Południową. A "Święto wiosny" to już prawdziwy Mont Everest.

"La Traviatę" przygotowuje ekipa włoska - traktujemy ją jako coś lżejszego od tego, co ostatnio robimy - to utwór wychodzący naprzeciw upodobaniom melodramatycznym i ukłon w stronę tej części publiczności, która może nie przepada za naszymi cięższymi spektaklami. Reżyseruje ją Rosetta Cucchi, orkiestrę poprowadzi ceniony w świecie maestro Jan Latham-Kenig. Na pewno wystąpi Joanna Woś, najwybitniejsza polska Violetta.

Na tym propozycje Opery się jednak nie kończą.

W kwietniu będzie premiera łączona "Dymitr Szostakowicz" - ja wyreżyseruję kameralną operę, której jeszcze nikt na świecie nie robił, pt. "Skrzypce Rotszylda", na podstawie opowiadania Antona Czechowa, napisaną przez ucznia Szostakowicza Fleischmanna, którą Szostakowicz opracował i dokończył. Janusz Wiśniewski zrealizuje "Nos" Szostakowicza. W drugiej połowie maja zrobimy baletową premierę dla dzieci do muzyki Rossiniego, którą stworzy włoski choreograf, ale jego nazwiska jeszcze nie zdradzę. Na koniec czerwca zaś wyreżyseruję "Salome" Ryszarda Straussa. To już nasze trzecie podejście do tej opery i wierzę, że do trzech razy sztuka. To będzie dziwna "Salome", którą prawdopodobnie zaprezentujemy na Festiwalu w Szeged, na który po raz trzeci otrzymaliśmy zaproszenie.

Możemy liczyć na jakieś niespodzianki?

Tak, ale dopiero jesienią 2011 roku. Chcemy zrobić festiwal teatru tańca i zaprosić kilka uznanych zespołów teatru tańca - wtedy przyjechałby również Jiří Kylián z nową premierą, chciałbym, aby pojawiła się Ewa Wycichowska czy Jacek Łumiński. To ważne, by ludziom teatr tańca nie kojarzył się tylko i wyłącznie z amatorskimi występami jakiejś pary, która z trudem zbiera pieniądze na jeden rekwizyt. Dwie osoby na dywaniku, które chcą wykrzyczeć swój ból, to nie jest jeszcze teatr tańca. Oczywiście dzięki grupom offowym ma on wspaniałe zaplecze, ale teatr tańca, jak każdy teatr, wymaga pewnych środków, przestrzeni i zbudowania świata, który, niestety, kosztuje. Nie da się zrobić teatru w trzy dni, nawet z najbardziej uzdolnionymi ludźmi.

Zmiany w Operze Bałtyckiej:
Obowiązki zastępcy dyrektora Weissa od 1 października przejmie Danuta Grochowska.

- Jerzy Snakowski musi się dalej rozwijać w tym kierunku, do którego jest stworzony, czyli do popularyzacji opery. Będzie prowadził dalej cykl "Opera? Si!", którego ma być dwa razy więcej niż do tej pory. Nie chciał być dłużej urzędnikiem i na własną prośbę zmienia charakter pracy w Operze. Od 1 października moim zastępcą będzie Danuta Grochowska, która była kiedyś moją asystentką w Operze Narodowej, przez wiele lat była asystentką Mariusza Trelińskiego, a ostatnio pracowała z Krzysztofem Warlikowskim jako koordynatorka pracy artystycznej w Nowym Teatrze w Warszawie. Powołaliśmy także specjalistkę ds. promocji Opery - Olimpię Schneider - tłumaczy Marek Weiss.

Miejsca

Spektakle

Opinie (61)

  • Dyrektorzy z importu (7)

    Piękny jest tekst i słowa Pana Dyrektora, ale na tym tylko się kończy. Ten Prywatny folwark Panów Dyrektorów Weissa i Florencja to ekipa wzajemnie wspierających się kolegów skutecznie dbających o własne rodzinne interesy i swoich kolegów i koleżanek. "Piękne" opowieści, a rzeczywistość, to dwa bieguny. Artyści - soliści występujący w tym teatrze są przeciętni,bo to jest wygodne i bezpieczne. Kreowanie słabiutkich przedstawień na duże wydarzenia jest kpiną.
    W naszej ojczyźnie wiadomo rodzina jest najważniejsza! I taka jeszcze drobnostka dotycząca wybitnych artystów pomorskich. Ich w waszym rodzinnym teatrze nie ma, a szkoda. Gdańsk od wielu lat jest pustynią kultury wysokiej i dzięki tym Panom nadal pozostanie. Panie Weiss! Bajeczki opowiadać można dzieciom i z ogromną elokwencją też. Brawo

    • 21 8

    • i artyści z importu

      pani Rosetta Cucchi jest pianistką z Pesaro, skąd ten awans na reżysera?????? Jan Latham-Koenig może i wspaniały ale wyleciał z hukiem z pewnego ważnego teatru w Italii za ignorancje i bufonadę.... ma tam już zakaz wstępu, a gdzie dyryguje i czym na świecie można zobaczyć na portalu operabase http://www.operabase.com/listart.cgi?lang=pl&name=jan+latham+koenig&loose=E&acts=+Kalendarz+ Vittorio Vitelli - niepierwszy garnitur śpiewaków włoskich no ale gdzieś musi być gwiazdą, jak widać od kilku lat jest kochany w Polsce za ciężkie pieniądze...... najpierw w Poznaniu, teraz w Gdańsku, zaraz pewnie sprowadzi tu też swoja żonę, sopran....
      jeśli chodzi o Danutę - to chyba jest raczej dobrym fachowcem..... bawi się przeciez także w bycie agentem... podtrzymuję BRAWO moich przedmówców

      • 0 0

    • Artystów pomorskich nie ma bo pomarli?

      • 0 0

    • (4)

      Każdy ma prawo do wlasnych ocen. Ja też mam pewne zastrzeżenia do obecnego kierownictwa opery, ale
      1. Nie mogę się zgodzić na utyskiwania na poziom muzyczny opery. Jak na obecne możliwości przedstawienia są prowadzone wzorowo. (Piszę "jak na obecne możliwości" bo marzy mi się np. jakaś scena zbiorowa z chórem 200-osobowym, żeby to brzmialo potężnie! Niestety opery na to nie stać. Jednak trzeba przyznać, że maestro dma, by orkiestra nie zagłuszała śpiewaków, a dawniej z tym bywało różnie.)
      2. Ciekawy jest dobór repretuaru (aczkolwiek brakuje mi muzyki polskiej - mam tu garść propozycji od Hagit Szymanowskiego do Casanowy Różyckiego). W każdym razie dyrekcja dba by były i evergreeny - jak choćby zapowiadana "Trawiata" i opery rzadziej wystawiane, ale przecież piękne - jak "Makbet".
      3. Z pewnym sceptycyzmem obserwuję poczynania baletu (aczkolwiek np. I akt "Dziadka do orzechów" podobał mi się. Niestety choreografowi nie starczyło już pomysłów na akt II, a walc kwiatów może trafić do encyklopedii jako itlustracja hasla "impotencja twórcza".) Nie jestem przeciwnikiem nowoczesności, ale uważam, że - nawet tańcząc najdziwniejsze układy - artyści powinni mieć przygotowanie klasyczne. Tu tego brakuje i czasami to widać.
      4. Generalnie jestem przeciwny "współczesnej interpretacji" dawnych dzieł. Opera to także widowisko, w którym kostiumy z epoki, dopracowane dekoracje itp. tworza nastrój. resztą nie tylko o nastrój chodzi. Jeśli jak mowi pan dyrektor - Malkolm nawołuje do budowy autostrad - to taki "Makbet" jest przestępstwem przeciw prawu autorskiemu.
      Podsumowując - niektóre rzeczy w dzialalności dyrektora Weissa podobają mi się, inne nie. Natomiast podoba mi się, że opowiada "Bajeczki". Poprzedni dyrektor, pan Perucki zrobił wiele wspaniałych przedstawień, ale holdował maksymie "siedź w kącie - znajda cię" i co? I nie znaleźli...
      A nasza operę oceniam na całkiem przyzwoitą czwórkę.

      • 2 6

      • Lepszy Casanova w garści?

        Szanowny Panie,
        Co to są "dopracowane dekoracje"? , dlaczego potomków Verdiego nie pozwie Pan z tytułu naruszenia praw autorskich Shakespeare'a?, na czym polega wg Pana współczesna interpretacja dawnych dzieł? Czy "wspólczesny" kostium to juz współczesna interpretacja? Czy da się wogóle interpretować cokolwiek "niewspółcześnie"? Czy też teatr operowy ma byc na poziomie rekonstrukcji bitwy pod Grunwaldem?

        • 1 1

      • panie Michale (2)

        pięknie Pan napisał, ale pomylić Operę z Filharmonią to wpadka nie do wybaczenia ;)

        • 6 1

        • (1)

          pan pomylił nazwiska a nie instytucje...

          • 0 1

          • te dwa nazwiska…

            …te konkretne dwa nazwiska są wyjątkowo mocno związane z instytucjami, którymi rządzą, bądź rządziły. myślę, że to błąd mniej więcej taki, jak nazywanie budynku przy alei Zwycięstwa 15 filharmonią. słyszę tę pomyłkę od lat ;)

            • 4 0

  • Snakowski (2)

    Bardzo dobrze, że odchodzi z opery. Jego pseudo konferansjerki to po prostu żenada, facet nie umie mówić i tyle, zacina się, myli, nie umie tworzyć swobodnej atmosfery koncertu, jest zawsze spięty, sztuczny. Nie nadaje się na żadne oficjałki. Czy ktoś widział i słyszał prowadzenie przez niego transmisji "Carmen" na Targu Węglowym? Co tam się działo!!! I jemu wręcza się nagrody i to tak prestiżowe! Zawsze był w operze szarą, fałszywa eminencją. A na jego programy "opera si" przychodzi garstka osób! Ludzie obudźcie się! Znajdźcie kogoś odpowiedniego!

    • 8 9

    • a to chyba tez weiss nasmarlowal!

      • 1 1

    • bywalcu

      tak się składa, że był tam jedyną znającą się na operze osobą

      Niestety w Polsce jest tak, że zostają ci, którzy mają układy a odchodzą ludzie cenni i z wiedzą.

      To nie on powinien odchodzić

      • 3 2

  • Pani Dyrektor (2)

    Pani Danuta Grochowska to jedna z najwybitniejszych w Polsce specjalistek od spraw teatru dramatycznego i opery.Wspolpracowala z najwybitniejszymi reżyserami,dyrygentami i agencjami na swiecie i w Polsce.Jest znakomitym nowoczesnym managerem.Zajmowala sie wczesnej min,Opera Narodowa ,Teatrem Krzysztofa Warlikowskiego,Konkursem Moniuszkowskim etc. Szkoliła sie rowniez w Columbia Artist Mannagement w Nowym Jorku .Takich specjalistów wysokiej klasy nam tu potrzeba w Gdansku.

    • 14 23

    • phi, chyba weiss sam to napisales... a to dobre:)

      • 0 2

    • pod warunkiem, że się wykopie Weissa

      już on jej nie da zabłysnąć, bo nie daj Bóg okaże się lepsza od jego wszechstronnie wybitnej Isadory

      • 9 3

  • Borowski do kitu!

    Niestety prawdą jest to co napisał artysta. Borowski jest do kitu i tylko dziwne układy w operze sprawiają, że śpiewa na tej scenie. Tragedia!

    • 2 5

  • niech odejdą Weissowie

    niech odejdą...

    • 8 5

  • Makbet w Gdansku (2)

    Tak jestem warszawiakiem i od 10 lat mieszkam w Hamburgu.Miałem przyjemność wysluchania i zobaczenia Makbeta.Porównując to przedstawienie do standardów europejskich to przedstawienie od strony muzycznej i rezyserskiej jest na wysokim poziomie.Wokalnie tez znakomite Pani Holysz , Vitelli , Borowski,Skaluba to spiewacy ,którzy z powodzeniem odnieśli by sukces u nas w Staatsoper.Takie przegryzanie się prowinconalnego niedopieszczonego , gdańskiego pseudoa artystycznego srodowiska jest żałosne.Mnie nie interesuje jak oni w Operze Baltyckiej uzyskali taki poziom ,dla mnie liczy się Efekt,który jest wspaniały!!! Bravo Herr Weiss czy kto tam jest za to odpowiedzialny

    • 7 15

    • Barowski znakomity???????!!!!

      Nie Herr Schmid z której strony Borowski jest znakomity... To co sobą zaprezentował w Makbecie jest ŻENADĄ!!! Człowiek który śpiewał ponoć w La scali taki poziom prezentuje, że nie jeden studnet z Akademii z Wydziału wokalnego biję go na głowę już na 2 roku!!! Skandal!!!

      • 0 0

    • Bravo Herr Schmid!!!!!!

      • 0 2

  • Opera?

    Panie Dyrektorze, z całym szacunkiem Opera to miejsce w którym po raz pierwszy własnie można zetknąc się z klasycznym repertuarem operowym i baletowym, więc aranżacje powinny być bardzo blisko oryginałów. Jest to miejsce, w którym taniec klasyczny powinien być główną formą wyrazu, ponieważ na "dywanikach" nikt go nie zatańczy (podejrzewam, że teatry offowe nie zgromadzą funduszy na pointy dla tancerek, bo para to już jakby dwa rekwizyty...) . Dodatkowo owszem, wspaniale jeśli twórcy podążają w różnych kierunkach sztuki, ale musi to mieć jakiś sens i ład. Teatr Tańca mógłby istnieć przy operze, ale nie jako jej główne oręże i nie wyłącznie z choreografiami Pani Weiss, owszem ciekawymi, ale za każdym razem podobnymi, a to już nie jest interesujące. Może wykorzystując zaplecze Opery warto zaprosić do tworzenia spektakli tanecznych właśnie tych Offowych Twórców? Może wniosą świeżość, nowe spojrzenie, inną jakość, aby widzowie mieli szansę porównania i wyboru formy którą preferują. Klasycznej lub bardziej nowoczesnej. Zdaje mi się, że Offowe Teatry Tańca już nie cierpią na brak zainteresowanych, być moze dlatego, że widzowie zostali "wykurzeni" z opery i nie chcą półśrodków, a czymś takim zdaje mi się być Teatr Tańca na siłę w OB.

    • 14 2

  • "To ważne, by ludziom teatr tańca nie kojarzył się tylko i wyłącznie z amatorskimi występami jakiejś pary, która z trudem zbiera pieniądze na jeden rekwizyt. Dwie osoby na dywaniku, które chcą wykrzyczeć swój ból, to nie jest jeszcze teatr tańca." - ten fragment świadczy o kompletnej ignorancji dyrektora Weissa względem tych, którzy nie doją ministerialnego źródełka tak zapamiętale jak on.

    Żenujące.

    • 20 1

  • jest jak z felinnim

    w wenecji zony ,kochanki ,szwagry i gesi dostaja posady i nagrody zenada nie sztuka

    • 12 2

  • Widziałem wszystkie operowe premiery OB nowego kierownictwa

    To koniec , żegnam. Nie czekam już na nic "lżejszego" (czyli Traviatę). Pozdrawiam wspaniałą i cierpliwą trójmiejską publiczność. Adio adio.

    • 18 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Zaczytani w Gdańsku to akcja:

 

Najczęściej czytane