- 1 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (7 opinii)
- 2 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (58 opinii)
- 3 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 4 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 5 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 6 Wręczono Pomorskie Nagrody Artystyczne (20 opinii)
Lekko, łatwo i przyjemnie w Teatrze Miejskim
Na deskach Teatru Miejskiego pojawiła się bardzo lubiana przez publiczność komedia "Kolacja dla głupca". I chociaż powstał spektakl jedynie poprawny, z pewnością będzie przyciągał komplety publiczności.
"Kolacja dla głupca" to przedziwne, groteskowe spotkanie Francisa Pignon ze zblazowanym, złośliwym Pierrem, poszukującym ludzi pokroju Francisa. Pierre umawia się w gronie przyjaciół na spotkania z dziwakami, którzy podczas wtorkowych kolacji stają się atrakcją wieczoru. Największe uznanie zyskuje odkrywca największego głupca, a Pierre jest pewien, że jego najnowszy "wynalazek" zapewni mu zwycięstwo. Problem w tym, że tym razem do spotkania z przyjaciółmi nie dojdzie, a biedny Pierre nawet nie przeczuwa jak wielkie zamieszanie może wywołać jeden poczciwy niedojda.
Tomasz Man, reżyser przedstawienia, obrał najprostszą drogę do celu. Sugeruje to już minimalistyczna scenografia (Anetta Piekarska-Man), składająca się z czerwonych ram pokoju i drzwi wejściowych, zapożyczonych z farsy "Związek otwarty" (którą Man też tutaj wyreżyserował). Do tego niezbędna w komedii salonowej kanapa (tym razem drewniana) i wiszące ramy od obrazów. Ponownie, jak w "Związku otwartym", reżyser zdaje się też wycofywać w cień, aby nie przeszkadzać aktorom. Zaufano tekstowi Vebera - nie ma tu cienia finezji ani próby interpretacji tekstu.
Trudno uniknąć porównań ze znanym i goszczącym w Trójmieście spektaklem warszawskiego Teatru Ateneum z Krzysztofem Tyńcem i Piotrem Fronczewskim w rolach głównych. Na ich tle bohaterowie gdyńskiego spektaklu wypadają blado, ale z chlubnym wyjątkiem. Rolą Chevala po wielomiesięcznej przerwie spowodowanej ciężką kontuzją wraca Piotr Michalski - aktor wielokrotnie współpracujący z Tomaszem Manem i świetnie odnajdujący się w repertuarze komediowym. I jest to powrót w znakomitym stylu. Michalski kreuje postać zwykłego urzędnika skarbowego, o wielkiej pasji do futbolu, czego wyraz znajdziemy w dresiarskim stroju i sposobie bycia.
Zresztą, w spektaklu Teatru Miejskiego wszyscy panowie wypadają dużo lepiej niż panie. Francis Pignon w interpretacji Bogdana Smagackiego (jedna z lepszych jego ról w ostatnim czasie) jest prawdziwą poczciwiną, w pewnej mierze kontynuacją postaci Adasia Miauczyńskiego z "Dnia Świra", w którym Smagacki właśnie u Tomasza Mana zagrał tytułową rolę. Pignon Smagackiego rozkręca się wraz z czasem trwania spektaklu. Ten sympatyczny, nieco zagubiony w czasie i przestrzeni (w nienagannie skrojonym garniturze nie pasuje nawet strojem do pozostałych bohaterów) pierdoła, w swojej gorliwości i poczciwości okazuje się piekielnie niebezpieczny... Również Grzegorz Wolf (Pierre) dwoi się i troi, aby jego bohater było możliwie pełnowymiarowy.
To, co udaje się aktorom, nie udaje się aktorkom. Olga Barbara Długońska, Katarzyna Bieniek oraz Małgorzata Talarczyk mają do odegrania zaledwie krótkie epizody. Pewnie dlatego wszystkie starają się zaistnieć na scenie za wszelką cenę i przerysowują swoje postaci do granic możliwości - niestety efekt banalnych umizgów do widza jest fatalny.
"Kolacja dla głupca" wnosi jednak powiew świeżości do repertuaru Miejskiego, nie tylko dzięki jazzowemu motywowi muzycznemu, w kompozycji i wykonaniu Tymona Tymańskiego. Celem wprowadzenia na afisz tego tytułu jest podreperowanie frekwencji na widowni. I ten cel bez trudu zostanie osiągnięty. Już podczas pierwszego występu zazwyczaj powściągliwa premierowa publiczność często kwitowała kwestie aktorów salwami śmiechu i długimi owacjami. To spektakl skrojony na miarę i możliwości Teatru Miejskiego.
Spektakl
Kolacja dla głupca
Miejsca
Spektakle
Opinie (44) 5 zablokowanych
-
2011-02-20 20:22
Zamiast kanapy trzeba było zwinąc z budowy kilka styropianów...
a rezyser podciagnąłby to pod symbolikę ,drugie dno i inny rodzaj bełkotu.....Za duza rozrzutnosc ,stanowczo za duza.Rozpieszczacie widza....
- 2 0
-
2011-02-20 16:53
Ta sama nędza scenografii to wizytówka Teatru Wybrzeze (1)
Wmawiają że chodzi o minimalizm ,ascetycznośc .umownośc itp ,a chodzi o zaoszczędzenie pieniędzy na widzu.Żenada....Pewno w swoich ciuchach grają takze hahaha
- 3 1
-
2011-02-20 18:57
i Państwowej Opery Bandyckiej
tylko że tam grają jeszcze w strojach z lumpeksu albo w ogóle topless
- 1 0
-
2011-02-20 18:41
Kolacja dla Głupca
Szanowni Państwo! Wierzę, że inteligentni ludzie jeszcze w Gdyni mieszkają, przecież to my byliśmy na kolacji. To z nas próbowano zrobić głupców, kpiąc z nas poziomem dorastającym Teatrzykowi Kolejarza w pier....nicach. Na szcścięście kto ma negatywne intencje, komu brak talentu i umiejętności przewidywania, nie ma szans na zakpienie z poważnych ludzi, a sam wystawia się na drwiny. 1. Nie można grać głupca jakby się miało pełnego Pampersa... Zwróćcie państwo uwagę na sylwetkę aktora, który gra rolę tytułową!2. Nie można stylizować się p. Łomnickiego okulary i zaczesane włosy do tyłu to rozśmiesza - nie ten poziom, z całym szacunkiem.3. Nie można wycinać hołupców przywalając butami w scenę jakby się tańczyło Krakowiaka, szczyt dodawania sobie odwagi, świadczy o słabości - trzeba siebie usłyszeć,żeby uwierzyć. że się jest.4. Nie można grać kibola kibolem....itd, itd.5. Generalnie prosiłbym o więcej subtelności. Teatr to nie młockarnia. Nie trzeba z WIDZA ROBIĆ GŁUPCA. Chyba że gra się wielkimi literami bo małymi się nie umie. To już inna sprawa.Pan Recenzent zawsze chodzi na inne przedstawienia! Nie ma co się dziwić recenzji! Każdy umysł widzi selekcjonuje, wybiera to co chce widzieć. Zależy to od poziomu świadomości, w tym wypadku teatralnej. Panie Recenzencie gdzie Pan kończył studia?! Czyżby to była Wyższa Szkoła Ignorancji. Kiedy spróbuje Pan napisać coś od Siebie?!Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy w porę się zorientowali i nie dali zrobić się w bambuko! ;)
- 4 5
-
2011-02-20 15:05
Szkoda tylko ze taka bieda na scenie (1)
Widziałem Kolację w Ateneum z Frączewskim i Tyńcem i sądzę że to rewelacyjna sztuka, patrząc na te fotki z gdyńskiej wersji obawiam się, że wypadnie tu blado. Co za idiota robi labolatorium ze sceny, dając zamiast wnętrza francuskiego mieszkania jakąś bryłe z płyty, która ma udawać kanapę?? Taka surowość zabija magię teatru. Najlepiej widzów traktować jak debili i wogóle odegrać to na pustej scenie. Idę na gdyńską Kolację 4 marca, mam nadzieje że sztuka jako tekst i gra aktorów się obroni, a scenografia będąca efektem chorej wizji jakiegoś popaprańca jej nie pociągnie na dół.
- 7 2
-
2011-02-20 16:58
nieók
LABORATORIUM PRZEZ R
- 0 1
-
2011-02-20 16:04
A pan panie Rudziński to był na tym spektaklu ?
czy może " pisał " o sztuce na podstawie zdjęć hę .... ?- 1 2
-
2011-02-20 15:53
Ludzie sztuka jest rewelak, mam nadzieje że gdyński brak scenografii jej nie spartoczy
Sztuka jako sztuka jest super. Też mnie razi ta bieda w scenografi, i choć wiem że może chodzi o symbolikę, to fajnie byłoby iśc na spektakl, który również oko cieszy. Ja wybieram się w marcu. Ale szkoda że tak na odpierdziel to zrobili
- 0 3
-
2011-02-20 15:35
hmmmm, zastanawiam się nad odwołaniem rezerwacji.
Kloc mnie ku temu skłania
- 4 1
-
2011-02-20 15:35
Symbolika
Byłam na spektaklu, świetnie się bawiłam, a scenografia jest po prostu symboliczna. Nie trzeba sztuki odbierać dosłownie!
- 5 8
-
2011-02-20 15:33
No najpepiej widza traktować jak debila...
... zbić dwie płyty i mu wmówić, ze to kanapa. Panie Man czy nie stac Pana na coś więcej??
- 7 1
-
2011-02-20 15:27
Bieda na scenie , fakt.
Bilety 40 zł i idziesz oglądac biedę.
- 7 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.