• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Hans Zimmer spełnił marzenia tysięcy fanów

Ewa Palińska
1 maja 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 

Hans Zimmer - legendarny, kultowy, jeden z najbardziej innowacyjnych kompozytorów hollywoodzkich wystąpił w sobotni wieczór z towarzyszeniem Czeskiej Narodowej Orkiestry Symfonicznej, chóru oraz zespołu instrumentalnego w Ergo Arenie. Fani Zimmera, którzy wypełnili halę niemal do ostatniego miejsca, byli oczarowani zarówno muzyką jak i multimedialną oprawą wydarzenia, a spotkanie z legendą uznali za spełnienie marzeń.



Wystarczył rzut oka na widownię jeszcze przed rozpoczęciem koncertu, aby zauważyć, z jak wielką ekscytacją spotkania z Hansem Zimmerem wyczekiwali jego fani - tak zdyscyplinowana publiczność, która zajmuje swoje miejsca o wyznaczonym czasie, to w Ergo Arenie wciąż rzadkość. To również najlepsze potwierdzenie faktu, że ludzie ci znaleźli się na trybunach nieprzypadkowo - doskonale znali twórczość Zimmera, ale nie oczekiwali kalki. Przyszli na koncert jednego z najbardziej innowacyjnych muzycznych umysłów Hollywood i byli nastawieni na jego twórczą interpretację, a nie wierne odtworzenie filmowych soundtracków.

Wydarzenie miało charakter multimedialnego show. Na ekranie nie wyświetlano wprawdzie fragmentów filmów, z których pochodziły ścieżki dźwiękowe, a wizualizacje (w drugiej części) nawiązujące do prezentowanej muzyki. Było to bez wątpienia posunięcie właściwe, bo skoro zaprezentowana muzyka miała być twórczą interpretacją, to jaki byłby sens pokazywania jej z "anachronicznym" obrazem?

Dla kilku tysięcy osób, które w sobotni wieczór wypełniły Ergo Arenę niemal do ostatniego miejsca, koncert Hanza Zimmera był spełnieniem marzeń. Dla kilku tysięcy osób, które w sobotni wieczór wypełniły Ergo Arenę niemal do ostatniego miejsca, koncert Hanza Zimmera był spełnieniem marzeń.

Zasadniczą innowacją, jaką wprowadził Zimmer, było poszerzenie składu akustycznego (orkiestra symfoniczna, chór) o zespół instrumentalny grający "z prądem". To właśnie ci muzycy przywitali się z publicznością jako pierwsi, sukcesywnie włączając się w wykonywanie otwierającego koncert numeru "Driver" z filmu "Wożąc Panią Daisy".

Front sceny utrzymany był w quasi rockowym klimacie. Panie instrumentalistki (skrzypaczki, wiolonczelistka, gitarzystki, perkusistki, etc. ), w stylizacjach nawiązujących do emo - rocka- i wczesnej Vanessy Mae, przykuwały uwagę słuchaczy nie tylko swoją grą, ale także urodą i ekspresją. Rockowego pazura nie można odmówić też panom, którzy zachwycali publiczność swoimi popisami, aczkolwiek ich występy nie były tak spektakularne (wizualnie) jak żeńskiej części ekipy. Hans Zimmer pełnił natomiast funkcję spoiwa, łącząc swoją grą na pianinie, elektronice czy gitarze te z pozoru dwa odległe, muzyczne światy - energetyczny front i klasyczne "tyły".
Panie instrumentalistki (skrzypaczki, wiolonczelistka, gitarzystki, perkusistki, etc. ), w stylizacjach nawiązujących do emo - rocka- i wczesnej Vanessy Mae,  przykuwały uwagę słuchaczy nie tylko swoją grą, ale także urodą i ekspresją. Panie instrumentalistki (skrzypaczki, wiolonczelistka, gitarzystki, perkusistki, etc. ), w stylizacjach nawiązujących do emo - rocka- i wczesnej Vanessy Mae,  przykuwały uwagę słuchaczy nie tylko swoją grą, ale także urodą i ekspresją.

W pierwszej części wsłuchaliśmy fragmentów m. in. z "Gladiatora", "Kodu Da Vinci", czy "Króla lwa". Publiczność słuchała jak zahipnotyzowana nie tylko muzyki, ale i opowieści, jakimi raczył nas Hans Zimmer. Kompozytor opowiadał m. in. o  współpracy z Tonym Scottem, o tym, jak miał ochotę podprowadzić obraz mony Lisy, ale wystraszył się muzealnego strażnika, czy jak piorunujące wrażenie zrobiły na nim wnętrza Luwru podczas pracy nad "Kodem da Vinci".

- Każdy muzyk zasługuje na to, żeby napisać dla niego koncert. Uznajmy, że to jest taki mały koncert wiolonczelowy napisany specjalnie dla Tiny - zapowiedział Zimmer set z "Piratów z Karaibów", kończący pierwszą część koncertu. Tina, wiolonczelistka, grająca na instrumencie elektrycznym, zagrała temat Jacka Sparrowa tak ekspresyjnie, jakby Sparrow kierował co najmniej gangiem motocyklowym, a nie dowodził statkiem pirackim. Finałowe, wsparte energetycznym frontem "He's a Pirate", rozpaliło publiczność do czerwoności.

O ile część pierwsza sobotniego show przypominała dynamiczną rockotekę, część druga bardziej uderzała w klimaty rodem z imprez techno (za sprawą dynamicznych animacji i gry świateł), a nawet psychodeliczne. Na początek superbohaterowie: Superman, Spiderman, a także Batman, "Mroczny rycerz", którego wykonanie Zimmer poprzedził opowieścią na temat tego, jak ekipa pracująca nad produkcją filmu starała się sobie poradzić z  przedwczesnym odejściem Heatha Ledgera. Równie refleksyjnym wstępem, a także manifestem o pokój na świecie, Zimmer poprzedził wykonanie "Aurory" - kompozycji dedykowanej pamięci ofiar strzelaniny w Aurorze w stanie Colorado, dokonanej podczas premiery "Mrocznego rycerza".

W programie drugiej części znalazła sie również "Cienka czerwona linia" (z prostą, ale fantastycznie współgrającą z muzyką animacją) a także fragmenty soundtracków z takich hitów, jak Interstellar czy Incepcja (na bis).
Fani Hansa Zimmera wypełnili Ergo Arenę niemal do ostatniego miejsca. Fani Hansa Zimmera wypełnili Ergo Arenę niemal do ostatniego miejsca.

Publiczność była w swoich ocenach jednoznaczna - słuchacze byli zachwyceni wszystkim! Zachwycały ich realizacja, animacje, nagłośnienie, ale przede wszystkim muzyka i możliwość spędzenia wieczoru w towarzystwie Mistrza. Wiele osób podkreślało, że możliwość uczestniczenia w tym koncercie była dla nich spełnieniem marzeń.

Tym trudniej jest mi wyrazić własne, zgoła odmienne zdanie. Niejednokrotnie przekonaliśmy się, że w Ergo Arenie komfort słyszenia zależy od punktu siedzenia. Ja miałam miejsce w sektorze 114 i czułam się bardzo niekomfortowo, nie słysząc przez większość koncertu nic poza dudniącymi basami. Flet w "Gladiatorze" czy chór w "Piratach z Karaibów" były dla mnie jedynie dekoracją. Widziałam, że takie dźwięki są wydobywane, ale absolutnie nie dochodziły do moich uszu. Część pierwsza była najzwyklejszą łupaniną, od której bolała mnie głowa (a przyglądając się zwisającym z sufitu gronom, rozstawionym w czterech rogach sali, można było się spodziewać kwadrofonii). Całość psuły niezsynchronizowane światła i dość dziwna animacja (w części pierwszej) , w postaci...kafli?

Część druga znacznie bardziej przypadła mi do gustu. Oswoiłam się z myślą, że orkiestra i chór pełnią jedynie funkcję dekoracyjną, i cieszyłam się mocnym brzmieniem "frontu" a także ciekawymi animacjami. Męczyły mnie światła, które puszczane samopas zamiast zainteresować słuchaczy, bywały irytujące.

Uczestniczyłam w wielu koncertach muzyki filmowej, a jednak po raz pierwszy spotkałam publiczność tak świadomą tego, na co przyszła i autentycznie znającą się na rzeczy. Wcześniej fani Williamsa narzekali na brak w programie muzyki polskiej, fani muzyki polskiej na brak "Gwiezdnych wojen", itp. W sobotni wieczór wszyscy przyszli spotkać się z Zimmerem i ich jedynym celem był kontakt z idolem oraz jego muzyką. Gromkie brawa i owacje na stojąco, jakie zgotowały Zimmerowi i jego ekipie tysiące słuchaczy, są najlepszym dowodem na to, że kompozytor trafił w upodobania swoich fanów i spełnił oczekiwania, jakie pokładała w nim publiczność.



Zobacz fragment koncertu.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (81) 5 zablokowanych

  • Ani słowa, (1)

    że kapela wzmocniona byla również naszymi muzykami...

    • 3 1

    • A co to za muzycy? Myslalem, ze był tylko jeden Polak.

      • 2 1

  • porazka (1)

    droga redakcjo, proszę nie wysyłajcie autorki "artykułu" już więcej na koncerty. ta "recenzja" to, przykro mi, ale porażka...

    • 35 5

    • Zgadzam się

      "Kompozytor opowiadał m. in. o współpracy z Tonym Scottem, o tym, jak miał ochotę podprowadzić obraz mony Lisy, ale wystraszył się muzealnego strażnika" Yyy Hans nie tak się wyraził, ale dobra.

      "tak zdyscyplinowana publiczność, która zajmuje swoje miejsca o wyznaczonym czasie" BŁAGAM! Koncert opóźniono o 10 minut - ludzie trochę szacunku dla artystów i innych ludzi, przychodźcie na czas! Ja rozumiem jak garstka ludzi spóźni się z jakiegoś konkretnego powodu, ale wczoraj to spóźniła się cała masa. Potem chmara ludzi weszła, jak Hans się z nami witał, chyba im drzwi wtedy otworzono. Tak samo po przerwie - minuta do końca przerwy a ludzie sobie chodzą w najlepsze!

      • 6 1

  • Super koncert!

    Szacun dla Zimmera i jego orkiestry! Wszystko było na najwyższym poziomie, a Time na końcu dopełnił wszystkiego :) Miałam nadzieję na ten kawałek przez cały koncert i voila! JEST!

    P.S. Śmiać mi się tylko chciało z dziewczyn, które wystroiły się niczym do filharmonii, a jakby nie było Ergo to stadion, a Zimmer to muzyka filmowa a nie klasyczna :D Po jednej stronie dziewczyna w sukni wieczorowej z szalem a po drugiej małżeństwo z piwem i hot-dogiem ;)

    • 12 9

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Piraci z Karaibów - Hans Zimmer

    Klaus Badelt (1)

    Muzykę do I części Piratów z Karaibów - Klątwa Czarnej Perły napisał Klauds Badelt.

    • 3 2

    • Opinia do filmu

      Zobacz film Piraci z Karaibów - Hans Zimmer

      Też

      • 2 0

  • (4)

    Koncert świetny. Organizatorzy poszli po kosztach i ograniczyli liczbę wejść ma hale co opóźniło koncert-wstyd. Nowobogacka widownia opóściła koncert przed wspaniałym zakończeniem ("Time" z Incepcji). Bilety za 500, fota na fejsie i koncert zaliczony. Blondyny wyprowadzone na salony spieszyły się bardzo, żeby nie stać w korku w CLSsie miśka. Janusze nie lepsi ale ci zaczęli się cofać z szatni, bo żal było kasy-jak gra dalej to trza siedzieć i słuchać.

    • 91 8

    • no coz, czego sie spodziewasz? polactwo

      Troche kasy lykneli za granica ale chsmstwo, prostota zostaly......i tak juz do konca ich nedznego zywota bedzie

      • 4 2

    • Reszta widowni i owacja na stojąco zrekompensowały mój niesmak, jak zobaczyłam to towarzystwo. Wczoraj czułam się częścią jednej całości- świadomych wielbicieli muzyki filmowej.

      • 12 1

    • A i jeszcze za gorąco było.

      • 3 5

    • No i jeszcze kobita kręcąca filmiki telefonem za szybą w pierwszym rzędzie na balkonie, cały koncert obejrzała na ekranie swojego smartfona. Co wy macie w głowach?

      • 43 1

  • Koncert... CUDNY

    Dziękuję, Hansowi Zimmerowi, że mogłam tego wydarzenia doświadczyć.
    Niewielki człowiek, a takich wielkich emocji dostarczył dla wielu.

    • 8 2

  • Ten koncert zapadnie na długo w mojej pamięci

    Warto przeżyć te uniesienia na żywo - tego nie zabierze mi żaden KOMORNIK

    • 10 2

  • Dlaczego zdjęcia instrumentalistek nie zostały podpisane z imienia i nazwiska?

    • 8 2

  • Koncert bardzo dobry (1)

    Jednak warto też wspomnieć, że o bocznych sektorach jak 504 (jak i zapewne niższych i po drugiej stronie sceny) jakby trochę zapomniano pod względem wizualnym, zasłaniając widzom bardzo dużą część sceny wiszącą obok kurtyną. Tak więc wspomniane wizualizacje multimedialne z tej perspektywy niestety bardziej przyszło sobie wyobrażać, niż oglądać. Z tego też miejsca brzmienie całego zespołu, grającego na pełnej mocy, niestety zamieniało się nieco w jazgot. Wspomniana, oczekiwana przez panią redaktor kwadrofonia, była słyszalna. Tak więc z mojego punktu widzenia (siedzenia) technicznie pozostał trochę niedosyt, choć mimo to jak najbardziej warto było tam być. A tzw. słuchacze wychodzący przed ostatnim kawałkiem... no cóż, tacy też są pośród nas, chyba tak już musi być. ;)

    • 19 3

    • Chcieli zdążyć wyjechać z parkingu przed zakorkowaniem :DDDD

      • 4 0

  • Super koncert!!!!!!

    Koncert był super!!!!!! Siedziałam w sektorze 504 (najtańszy bilet) i widziałam samego Mistrza, cudowną Bębniarę, natomiast słyszałam wszystkie dźwięki - piękny flet, akordeon no i chór. Oczywiście wkurzające było korzystanie z telefonów tych "Państwa" siedzących na dole. Być może nie zdają sobie sprawy, że innym może to przeszkadzać. Oczywiście, że koncert rozpoczął się 10 minut później. Nie jesteśmy narodem punktualnym i nie wiem ile byłoby wejść to i tak przychodzimy na ostatnią chwilę. Można tylko udoskonalić przerwę i 5 minut przed jej zakończeniem powinien być komunikat, bo też wiele osób się spóźniło i świeciło telefonami.

    • 14 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwszym gospodarzem Dworu Artusa było:

 

Najczęściej czytane