- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (6 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 4 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
- 5 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 6 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (20 opinii)
Film o właścicielu baru Ha-Noi we Wrzeszczu. Premiera wkrótce
Ponad 70-letni wietnamski imigrant i weteran wojenny od kilkunastu lat prowadzi na wrzeszczańskim rynku mały bar Ha-Noi. Przez siedem dni w tygodniu sam gotuje, robi zakupy i sprząta, a potrawy zbierają świetne recenzje. Zarówno lokal, jak i jego właściciel cieszą się ogromną sympatią mieszkańców, o czym najlepiej świadczy błyskawicznie zorganizowana pomoc na remont. Losom Chinha Do Xuana poświęcony jest krótkometrażowy dokument Rafała Wojczala i Wojciecha Godka "Pan Hanoi". Premiera filmu i spotkanie z twórcami i bohaterem odbędzie się 13 października o godz. 17 w Europejskim Centrum Solidarności, w ramach festiwalu All About Freedom.
Wydarzenia filmowe w Trójmieście
Wietnamski bar we Wrzeszczu
Chinh Do Xuan opowiada w filmie o tym, jak znalazł się w Polsce. W 1986 r. przyjechał na stypendium do Ośrodka Kształcenia Cudzoziemców w Gdańsku i już tu został. Przez długi czas był pracownikiem socjalnym, zajmował się także importem. Co ciekawe, z wykształcenia jest wietnamistą, a kucharskiego fachu nauczył się od ojca.
Będąc świadkiem polskiej transformacji, pochodzący z komunistycznego Wietnamu mężczyzna postanawia założyć własny biznes - bar serwujący kilka dań kuchni wietnamskiej. Ha-noi powstaje na targowisku przy ul. Wyspiańskiego we Wrzeszczu (mieści się tu do dziś). Dużym atutem filmu są archiwalne materiały przedstawiające Wrzeszcz w tych latach. Wrzeszczański "rynek", choć znajduje się bardzo blisko głównej ulicy, dziś jest już miejscem nieco zapomnianym.
Nie to co jedzenie serwowane w barze Ha-Noi. Tutejsze sajgonki wspominają w filmie m.in. malarz graffiti Piotr "Tuse" Jaworski, designerka Megi Malinowska, bloger Szymon Suchar, a także inni stali klienci. Dobrych opinii o daniach przygotowywanych przez Xuana nie brakuje też w internecie. To nie samo jedzenie skradło serca klientów, ale także właściciel. Przez lata zdobył nie tylko rzeszę stałych klientów, ale z wieloma z nich zawarł również bliskie przyjaźnie.
Chinh Do Xuan pracuje w barze Ha-Noi przez siedem dni w tygodniu. Wszystko robi zupełnie sam: sam gotuje i sprząta, sam robi zakupy. Codziennie przynosi do lokalu ciężkie siatki półproduktów, z których - co wcale nie takie oczywiste w dzisiejszych czasach - wszystko, co się da, przyrządza od zera, łącznie z dostępnymi w menu sosami.
Lokale nie wytrzymują. Upadają kolejne znane miejsca
- Bar Hanoi stanowi część wrzeszczańskiego krajobrazu od lat. Jednak do nakręcenia dokumentu zainspirowała nas akcja pomocy panu Chinhowi zorganizowana przez facebookową grupę Gdzie Zjeść w Trójmieście - wyjaśnia Rafał Wojczal, producent, operator i montażysta filmu.
Ciemne chmury nad Ha-Noi
Pod koniec 2020 r. pandemia i liczne obostrzenia dla branży gastronomicznej przyczyniły się do sporych spustoszeń w wielu lokalach i przedsiębiorstwach. Z problemami mierzył się też Chinh Do Xuan. Właściciel baru stanął przed widmem bankructwa.
Jedna z zaniepokojonych klientek poinformowała o tym na facebookowej grupie z restauracyjnymi poleceniami. Szybko podchwyciła to administratorka grupy Klaudia Sroczyńska, znana z bloga Dusiowa Kuchnia, i zachęciła członków grupy do zamawiania jedzenia we wrzeszczańskim barze, co wywołało lawinę zainteresowania i pomocy. Przed lokalem ustawiały się długie kolejki, a posiłki wyprzedawały się na kilka godzin przed zamknięciem. W ciągu zaledwie czterech dni udało się uzbierać potrzebną na remont kwotę 10 tys. złotych. Pomagali klienci, ale solidarność okazała też trójmiejska gastronomia.
Więcej o akcji pomocowej dla Ha-Noi przeczytasz w naszym artykule:
"Nie tylko ja mam ciężko". Właściciel baru Ha-Noi we Wrzeszczu podaje dobro dalej
Od żołnierza do kucharza
Ważnym aspektem filmu jest też przeszłość Chinh Do Xuana. Ogromny wpływ na życie mężczyzny miała wojna amerykańsko-wietnamska. Bohater dzieli się na ekranie wspomnieniami z tego czasu - najpierw ucznia i studenta, potem żołnierza. Wojna pozostawiła go nie tylko ze statusem inwalidy - omal nie stracił ręki, lecz przede wszystkim ze strasznymi wspomnieniami.
- Film jest aktualny także ze względu na obecne wydarzenia geopolityczne i postać bohatera - weterana wojennego. Jest też dowodem na to, jak solidarni potrafią być mieszkańcy Trójmiasta, oraz wskazówką, że tu można zbudować nowe życie - dodaje Wojczal.
"Pan Hanoi" - premiera filmu na AAFF
"Pan Hanoi" znalazł się w sekcji "Wobec człowieka" tegorocznego All About Freedom Festival. Cykl jest festiwalową nowością i składa się z trzech krótkometrażowych projekcji prezentujących sylwetki osób, których wybory życiowe konfrontują z pytaniami o granice - tożsamości, płci, stereotypu. To jednocześnie opowieści o odwadze, odnajdywaniu siebie i formowaniu. Każda z projekcji jest pretekstem do spotkania z człowiekiem - bohaterką, bohaterem, reżyserką, twórcą. Premierowy pokaz "Pana Hanoi" oraz spotkanie z twórcami i bohaterem filmu odbędzie się 13 października o godz. 17 w Europejskim Centrum Solidarności. Obowiązuje wstęp wolny - należy pobrać bezpłatny bilet (online lub w kasie).
Film jest finalistą Polish International Film Festival w kategorii Best Film About Sights of Poland. Powstał w ramach Stypendium Kulturalnego w ramach środków Miasta Gdańska.
Restauracje w Trójmieście - polecają nasi czytelnicy
Wojciech Godek - absolwent Brighton Film School (obecnie Screen and Film School), producent i reżyser, laureat nagrody TTA 2018. Swoją przygodę ze sztuką zaczął w latach 80. w Teatrze Wybrzeże, występując w spektaklu "Stąd do Ameryki" autorstwa Władysława Zawistowskiego. Występował w teatrze, teatrze telewizji, filmach i serialach. Obecnie zajmuje się tworzeniem nowych mediów.
Twórcy wspólnie od dziewięciu lat tworzą filmy opowiadające o historii Gdańska, które można zobaczyć na wystawach Muzeum Archeologicznego w Gdańsku.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (64) ponad 20 zablokowanych
-
2022-09-28 10:42
Słabe jest to jedzenie i nie ma nic wspólnego z kuchnią wietnamską (3)
To taki "polski wietnamczyk/chińczyk" jakich wiele. Ma być dużo, tanio i byle jak. Niemal wszystkie dania to sos sojowy lub słodko-kwaśny z glutaminianem sodu i do tego dodawane są elementy mięsne i warzywne. W Trójmieście tylko jeden lokal serwuje dania zbliżone do kuchni Wietnamu.
- 4 3
-
2022-09-28 10:47
(2)
Glutaminian to podstawa chińskiej i pokrewnej kuchni. Dla nich to kolejny smak. A, że jest szkodliwy to mit wyprodukowany przez konkurencję.
- 1 1
-
2022-09-28 10:54
Nie chodzi o to, czy jest szkodliwy, czy nie.
Tylko jego nagminne używanie jako niemalże jedynej "przyprawy" powoduje, że w tanich barach z kuchnią "azjatycką" wszystko smakuje prawie tak samo.
- 2 0
-
2022-09-28 16:45
toś palnął
co ty wygadujesz
"nadmierne jego spożycie może prowadzić do nieprzyjemnych dolegliwości, takich jak: zawroty głowy, przyspieszenie rytmu serca i palpitacja, uczucie niepokoju i nadmierna potliwość" - a skoro jest dodawany do wszystkiego, to jest właśnie nadmierne spożycie- 0 0
-
2022-09-28 12:00
Wszystkie firmy z lat 90 tych
Muszą być powtórnie uruchomione albo zapłacone im musi zadośćuczynienie.wstyd młodzi że podkradaliscie lokale i pomysły ,
- 0 1
-
2022-09-28 12:24
Jak wypada ten lokal
w porównaniu z Bar Azja w Gdyni?
- 0 1
-
2022-09-28 20:22
Polecam jedzenie.Ogolnie Wrzeszcz to piękna dzielnica.Łezka się w oku kręci jak chodziło się na rynek z babcią i targało siaty z warzywami.Kolejka po lody do Eskimo miała 100m.Strzyza jeszcze była odkryta więc robiliśmy wyścigi łódek.Na gankach bawiliśmy się w ciuciubabkę.Ech to było rewelacyjne dzieciństwo.
- 1 1
-
2022-09-29 19:41
niestety ale jedzenie niedobre
Wróciłam do tego miejsca po ponad 10 latach po przeczytaniu tego artykułu. Akurat przejeżdżałam obok i miałam do wyboru albo pizzę Na okrągło albo Ha Noi. Niestety wybrałam Ha Noi...makaron sojowy z krewetkami to praktycznie sam makaraon, ciut marchewki krojonej w zapałki, jakieś niedobitki pora, może 1 pasek grzybka mun...i mooooże 10 miniaturowych krewetek. Wszystko w sosie sojowym i nic poza tym. Szczerze to te 10 lat temu to jedzenie było o niebo lepsze. Jestem zawiedziona i to bardzo. Za dwa dania z krewetkami na wynos zapłaciłam 51zl. W sumie to niewiele ale z wielką chęcią zapłaciłabym trochę więcej aby zobaczyć więcej warzyw...bo to co miałam na talerzu to 97% makaron sojowy...życzę temu Panu jak najlepiej ale wybieram A-Dong.
- 1 0
-
2022-10-04 12:54
Jadłem tam tylko parę razy, ale pamiętam, że było bardzo smacznie. Będę musiał jeszcze kiedyś zajść, jak będę w okolicy.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.