- 1 Takich owacji dawno tu nie było! (31 opinii)
- 2 Dużo muzyki operowej w październiku (6 opinii)
- 3 Te spektakle trzeba zobaczyć (3 opinie)
- 4 Deszczowe otwarcie Kunsztu Wodnego (219 opinii)
- 5 Tych spektakli nie możesz przegapić (11 opinii)
- 6 Bardzo atrakcyjny festiwal Organy Plus (19 opinii)
Burza bez happy endu. O premierze w Teatrze Szekspirowskim
"Burza" w reż. Szymona Kaczmarka to w odróżnieniu od poprzednich, komediowych produkcji Teatru Szekspirowskiego, dramat w pełni tego słowa znaczeniu.
Reżyser Szymon Kaczmarek w "Burzy" Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, której premiera odbyła się 8 lipca, przygląda się sytuacji, w której po latach upokorzeń pojawia się okazja do odwetu i zemsty za zniewolenie oraz czas stracony w odosobnieniu. Wszystko śledzimy w sugestywnej scenografii Kai Migdałek, przywodzącej na myśl brzeg wyspy. Wizja reżysera jednak coraz bardziej rozmija się z dramatem Szekspira, który potraktowano jako pretekst do opowiedzenia swojej historii.
Terminy grania spektaklu "Burza" Teatru Szekspirowskiego
Paradoksalnie aż siedem lat (licząc od otwarcia teatru) trzeba było czekać na pierwszą własną premierę Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, zrealizowaną w układzie sceny elżbietańskiej (czyli grane na trzy strony). Wcześniejsze duże spektakle tego teatru (m.in. "Jak wam się podoba", "Wesołe kumoszki z Windsoru", "Zakochany Szekspir", "Kiss me, Kate") były koprodukcjami tej sceny z Teatrem Wybrzeże czy z Teatrem Muzycznym w Gdyni.
To jednak nie jedyna różnica - tamte przedstawienia były komediami, często z farsowym zacięciem (w przypadku produkcji wyreżyserowanych przez Pawła Aignera). "Burza" jest propozycją całkowicie odmienną, uderzającą w ton serio i przeinterpretowującą słynny dramat Prospera oraz jego towarzyszy.
Wyspa w znakomitej scenografii Kai Migdałek oddana została bardzo sugestywnie. Cała scena wyłożona jest ziemią, z której "wyrastają" dwa częściowo przysypane wielkie kontenery, które najwyraźniej podzieliły los bohaterów spektaklu. Jeden z kontenerów służy za siedzibę pana i władcy wyspy. Tu i ówdzie walają się resztki dawnego życia i przejawy kultury, nie mające na wyspie żadnej wartości - magnetofon szpulowy, kosztowności czy książki, które w pierwszym odruchu Prospero zamierza spalić, symbolicznie rozliczając się z przeszłością. Szybko jednak znajduje na to lepszy sposób.
Na wyspę Prospera trafia wracający z Tunisu ze ślubu córki król Alonzo (Mikołaj Chroboczek) wraz ze swoimi kompanami i budzącą pożądanie współtowarzyszy Sebastianną (Sylwia Gola), nie bez ingerencji postaci o nieokreślonym statusie - Ariela (Maciej Pesta). Szybko jednak orientujemy się, że dramat Szekspira nie jest tu najważniejszy. Sam Prospero (przekonujący w tej roli Paweł Smagała) to czterdziestolatek w sile wieku, który nie myśli o rachunku sumienia, a o zemście.
Jego córka Miranda (najciekawsza postać w gdańskim spektaklu, grana przez Wiktorię Dudek) to dzikuska, którą poza statusem córki pana wyspy niewiele różni od Kalibana (Marcin Gaweł), nieokrzesanego tubylca, podobnie jak ona nie znającego innego życia i świata. Efektowne, ubrudzone ziemią kostiumy, w przypadku męskich bohaterów często niekompletne, przygotowała Marta Śniosek-Masacz.
Reżyser Szymon Kaczmarek czyta "Burzę" jako tekst o niewolnictwie, którego wprost i między wierszami mamy w nim bardzo wiele. Przecież poza zniewolonym Kalibanem i służącym Prosperowi wbrew własnej woli Arielem jest jeszcze książę Ferdynand, zmuszony przez Prospera do pracy fizycznej. Dlatego wielokrotnie wznoszone przez Kalibana okrzyki "wolność!" po spotkaniu Stefana (Wojciech Sikora) i Trinkula (Filip Jasik) i związanej z tym nadzieją na wyzwolenie spod niewoli tyrana, wydają się krótkim, ale pełnym emocji protest-songiem. Wątek ten reżyser łączy z kolonializmem i degradacją ludów pierwotnych przez cywilizowanego człowieka.
Do tego dochodzi ciągła inwigilacja. Rozbitkowie z królewskiej świty przez cały czas obserwowani są przez Ariela, który czasem nagrywa ich kamerą, czasem śledzi z galerii Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Dzięki temu Prospero ma swoich oprawców sprzed lat pod ciągłą kontrolą. Narzędziem manipulacji i ingerencji ma być wspomniany Ariel, co jednak w spektaklu Szymona Kaczmarka wypada mało przekonująco.
Wątek miłosny między Mirandą a Ferdynandem (Paweł Charyton) też poprowadzono w taki sposób, że nie do końca wiadomo czy nie jest on tylko teatrzykiem pozorów i pustych frazesów. Wiele wątków podszyto właśnie tego typu dwuznacznością z pogranicza błazenady, która swoje apogeum osiąga chyba w momencie "błogosławieństwa" Prospera dla Mirandy i Ferdynanda.
Szymon Kaczmarek ma do dyspozycji ciekawy zestaw aktorów, dobrze wypełniających powierzone im zadania. Na pierwszy plan wybijają się z pewnością Paweł Smagała jako Prosepro i Stefano gramy przez Wojciecha Sikorę. Jednak, może poza Ferdynandem Pawła Charytona, nie znajdziemy tu fałszywych tonów. Siłą spektaklu jest także różnorodna muzyka Żelisława Żelisławskiego, w której mocne rockowe brzmienia płynnie przechodzą w dyskretną, niepokojącą muzykę tła.
Kolejne lato bez Festiwalu FETA
Jednak reżyser konsekwentnie konstruujący nieco monotonne, stateczne tempo, w pewnym momencie decyduje się właściwie uciąć akcję. Finał robi wrażenie, ale właściwie nic go wcześniej nie zapowiada. Reżyser posługuje się potężnym skrótem, który broni się koncepcyjnie, ale nie teatralnie. Dlatego spektakl budzi mieszane emocje. Z jednej strony jest to odważna, ciekawa interpretacja "Burzy" Szekspira, z drugiej, potencjał inscenizacyjny nie został do końca wykorzystany. W odróżnieniu od dotychczasowych produkcji na scenę elżbietańską, ta jest posępna, ponura i monumentalna.
Spektakl
Burza
Miejsca
Spektakle
Opinie wybrane
-
2021-07-10 12:13
Szkoda że dla porównania nie można obejrzeć w tym miejscu "Burzy" zrobionej klasycznie.
Tak jak to widział autor.
- 19 0
-
2021-07-10 09:50
Jestem zdegustowana jak można zrobić coś takiego ze sztuka Szekspira. Ale w sumie czemu się dziwić skoro dziś można kupić lody o smaku wędzonej makreli i nadal wmawiać ludziom ze to sa lody.
- 20 1
-
2021-07-09 23:33
Czy... (1)
W końcu kiedyś ponownie będzie można w Trójmieście zobaczyć porządną klasykę bez durnych interpretacji i wizji osoby odpowiedzialnej, szkoda słowa reżyser, kryjącej coraz częściej marne aktorstwo? Goła D....dominuje niestety. Epatowanie seksem daje pożywkę komu trzeba niestety. Trzeba kupić stare cd z Teatrem TV.
- 27 2
-
2021-07-10 08:05
opinia
Teatry są dla realizatorów, nie dla widzów. Zawsze można powiedzieć, że publiczność nie dorosła do tego rodzaju realizacji(sztuki). A pieniądz się zgadza.
- 14 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.