• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bezwzględny tyran na polskim tronie - o "Ubu Rex" w Operze Bałtyckiej

Łukasz Rudziński
28 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
W operze "Ubu Rex" w reżyserii Janusza Wiśniewskiego odnajdziemy pełen wachlarz środków, jakimi Wiśniewski od lat buduje swoje spektakle, w tym silną charakteryzację postaci czy nienaturalny chód bohaterów przypominających kukły. W operze "Ubu Rex" w reżyserii Janusza Wiśniewskiego odnajdziemy pełen wachlarz środków, jakimi Wiśniewski od lat buduje swoje spektakle, w tym silną charakteryzację postaci czy nienaturalny chód bohaterów przypominających kukły.

Wysmakowany plastycznie, inspirowany twórczością Tadeusza Kantora język teatralny Janusza Wiśniewskiego i groteskowo-rubaszna, prześmiewcza opera Krzysztofa Pendereckiego wydają się dobrym połączeniem. Spektaklowi "Ubu Rex" czegoś jednak brakuje.



Janusz Wiśniewski inscenizując prześmiewczą satyryczną operę Krzysztofa Pendereckiego sięgnął po środki doskonale znane z jego wcześniejszych realizacji - nierealne, groteskowe, wyglądające jak senne zjawy postaci, charakterystyczny ruch sceniczny niczym parada kukieł, kantorowski rytm i charakter spektaklu. Absurdalny tekst libretta (najsłabszej warstwy opery Pendereckiego, pomimo współpracy przy jego konstruowaniu z reżyserem Jerzym Jarockim) i wymagająca muzyka (w której kompozytor dużo czerpie z wcześniejszych mistrzów - Rossiniego, Mozarta, a uważniejsi usłyszą też nawiązania do Bacha, Rimskiego-Korsakowa czy Richarda Straussa) w odrealnionym świecie teatru Wiśniewskiego powinny funkcjonować perfekcyjnie. Czy tak jest w istocie? I tak, i nie.

Losy Ubu sprzężone są "Makbetem" Szekspira.
I tu, i tam, do "złego" namawia męża małżonka, która uruchamia w nim najmroczniejsze instynkty. Żądza władzy i pieniędzy przesłania wszystko. Po królobójstwie władzę w państwie przejmuje już nie lojalny dowódca wojsk, a bezwzględny cham i prostak, usiłujący wyssać ze swoich poddanych ostatnie soki. Naturalnym gestem Pendereckiego było umieszczenie tej niemieckojęzycznej opery (napisanej na zamówienie Münchener Opernfest w 1990 roku i wystawionej rok później) za Alfredem Jarrym w "Polsce, czyli nigdzie". To oczywiście tworzy pokusę ulokowania polskiej realizacji w ściśle polskich realiach.

Reżysera nie interesuje jednak lokalna satyra polityczna. Przejaskrawione postaci, wyglądające niczym rozrośnięta Rodzina Adamsów z tytułowym bohaterem - wyjętym wprost z komedii del arte Poliszynelem - niosą wartości uniwersalne. W spektaklu Wiśniewskiego doskonale widać jak władza deprawuje. Najpierw są to rozrywki kosztem poddanych (wyścig o skrzynię złota, w którym padają kolejni biegnący), potem rządy pełne tyranii i tortur (poddani skazywani są na odmóżdżanie, a gdy nie chcą lub nie mogą płacić nowych, drakońskich podatków, wsadzani są do maszyny służącej do wyciskania podatków). Gdy sędziowie lub członkowie rady finansowej zaprotestują wobec takich praktyk, trafią do lochów. Buta i pycha tyrana pcha go do walki z rosyjskim carem (scena walki wojsk Ubu i cara należy do najciekawszych w spektaklu).

Ta groteskowa, momentami upiorna opera komiczna zawiera niezwykle bogatą warstwę instrumentalną
(m.in. solo na pile), będąca wielkim wyzwaniem dla zespołu orkiestry. W spektaklu Opery Bałtyckiej orkiestra prowadzona z werwą przez Wojciecha Michniewskiego, prezentuje się dobrze. Eklektyczna muzyka Pendereckiego wciąga jednak dużo bardziej niż akcja sceniczna, statyczna, a w pierwszym akcie długimi okresami nużąca - scena uczty, z początku zabawna (niespodziewane koloratury Matki Ubu), szybko przytłaczająca swoim absurdem (chóralne śpiewy m.in. o kaczych kuprach, czy smaku potraw - "Pfu, hru, to pali, fuj").

Niekwestionowaną gwiazdą spektaklu jest tenor Jacek Laszczkowski - przekonujący jako bezwzględny tyran Ubu artysta daje rzadki popis aktorstwa w spektaklach operowych - wydaje się wręcz stworzony do roli karykaturalnego władcy. Głosem zachwycają dwie solistki. Bardzo dobrze z niezwykle trudnymi partiami (koloratury, szeroka skala głosu podczas jednego utworu) radzi sobie mezzosopranistka Karolina Sikora (Matka Ubu). Kolejny raz zachwyca Anna Mikołajczyk, choć w roli Królowej Rozamundy nie ma tyle przestrzeni co we wcześniejszych realizacjach (np. jako Micaëla w "Carmen", czy w świetnej kreacji tytułowej "Madame Curie"), to z pewnością należy do ścisłej czołówki solistów współpracujących z Operą Bałtycką w ostatnich latach. Głębokim, donośnym basem (i kiczowato poczernioną twarzą) wyróżnia się również Murzyn Piotra Nowackiego.

Konwencja, w jakiej Janusz Wiśniewski rozgrywa operę "Ubu Rex", idealnie wpisuje się w groteskowy, pełen absurdu charakter spektaklu. Dobrze dobrana obsada, świetne kostiumy (Hanny Szymczak i Wiśniewskiego) i charakteryzacja (Klaudia Ostrowska, Dorota Sabak), choreografia (Emil Wesołowski), wysmakowana oprawa plastyczna oraz - przede wszystkim - wykonanie wokalne i muzyka Pendereckiego składają się na gruntownie przemyślany, precyzyjnie skonstruowany spektakl. Jednak pomimo dobrze funkcjonujących poszczególnych elementów, cała opera nie zachwyca.

Między hermetycznym, choć niezwykle efektownym, na swój sposób podniosłym i pełnym odniesień do teatru Tadeusza Kantora światem postaci Wiśniewskiego a rubasznym, niezwykle bujnym, żywym językiem opery Pendereckiego pozostaje rozłam, którego nie udało się pokonać. To, co widzimy na scenie, pomimo licznych punktów wspólnych, funkcjonuje jakby w oderwaniu od muzyki. Mam wrażenie, że powstały dwa osobne dzieła - jedno na scenie pod dyktando reżysera Janusza Wiśniewskiego, drugie w kanale orkiestrowym pod batutą Wojciecha Michniewskiego. Oba efektowne, dopracowane w szczegółach, ale jednak w jakimś sensie od siebie odległe.

Postmodernistyczna opera "Ubu Rex" to propozycja, która wyraźnie wyróżnia się na tle uwspółcześnionej klasyki, jaka najczęściej gości na deskach Opery Bałtyckiej. Znajdzie pewnie tylu entuzjastów co przeciwników. Warto zobaczyć ją choćby dlatego, że z operą buffa w Trójmieście rzadko mamy do czynienia.

Spektakl

8.1
32 oceny

Ubu Rex

opera / operetka

Miejsca

Spektakle

Opinie (17) 4 zablokowane

  • Byłem i polecam :)

    Byłem, widziałem, słyszałem i gorąco polecam :)



    Dopatrzyłem się jeszcze elementów z Monty Pythona w r******h scenicznych np 4 postaciach a'la Gumby bez chusteczki na głowie ale z łysiną, czy samego Ubu :) do tego ten klimat jak z "Kołysanki" Juliusza Machulskiego :)

    • 0 0

  • Mocną stroną spektaklu jest przygotowanie orkiestry i solistów przez Wojciecha Michniewskiego

    Podobnie jak podczas jubileuszu Stefanii Toczyskiej czy też gościnnych występów w Gdańsku Ewy Podleś orkiestra brzmiała znakomicie. Co do reżyserii to musimy sobie powiedzieć szczerze .Gdańska realizacja Króla Ubu łamie konwencję opery buffo i w ostateczności wiedzie ogłupiałego widza prosto na Syberię. Dlatego też powstaje rozłam pomiędzy treścią muzyczną a realizacją sceniczną a tego w operze robić nie należy .

    • 0 0

  • TEN BARAN Z WROCLAWIA NAWET NA TYM NIE BYL. (1)

    • 0 0

    • nie obrażaj baranów!!

      • 0 0

  • po raz drugi

    Byłam dzis po raz drugi na przedstawieniu "Król Ubu" i po raz kolejny wyszlam zachwycona. Doskonale wystawione dzielo, świetni wykonawcy. Pan Laszczkowski byl dziś w świetnej formie. Wszyscy na medal, każdy w swoim rodzaju. Rytmika muzyki Pendereckiego, jej akcentacja pod włos, synkopy, portato, bardzo pasują do groteskowego tekstu. Ogromne brawa dla OPERY!

    • 5 0

  • Wczoraj byłem na pokazie tej opery w Krakowie i byłem ... rozczarowany

    W Krakowie trwa Festiwal EMANACJE - Opery Krzysztofa Pendereckiego
    na który przyjechała między innymi Opera Bałtycka z nowym Królem Ubu. Jestem strasznie rozczarowany tą inscenizacją. Z Wspaniałej ironicznej opery Wiśniewski uczynił pseudopoważny spektakl przerywany małośmiesznymi wstawkami.

    Porównując spektakl do sławnych już Krakowskich Diabłów z Loudun, które po raz kolejny z nie mniejszym zachwytem obejrzałem w minioną niedzielę. spektakl wypada bardzo słabo i zupełnie nie rozumiem zachwytów recenzentów nad tym wystawieniem tego wspaniałego dzieła.

    Z niecierpliwością czekam na jutrzejszy Raj Utracony z Opery Wrocławskiej. Mam nadzieję, że on zniweluje mój niesmak po wczorajszym pokazie.

    • 0 13

  • No dobra, przekonaliście mnie, kupiłem bilety

    nie byłem w operze chyba z 10 lat, to jak mam się ubrać bo nie wiem jak tam ludzie chodzą :) W dresach jak niektórzy do teatrów czy jakoś lepiej ;)

    • 12 0

  • Swietna opera

    Bylem wczoraj i chociaz znawca nie jestem, to rozdzwieku medzy muzyka, a przedstawieniem nie uwswiadczylem. Moim zdaniem muzyka idealnie pasowala do tego co dzialo sie na scenie. Generalnie swietne przedstawienie, a przekaz niezwykle aktualny...niestety...generalnie polecam !

    • 33 0

  • Król Ubu, jako Budyń (1)

    niezłe to :)

    • 12 1

    • wszędzia ta syfiasta polityka

      psychole przy kompach...

      • 4 3

  • Estetyka Wiśniewskiego zderzona z historią Ubu wypada świetnie! Spektakl polecam.

    PS.Brawo za świetne wykorzystanie mankamentów sceny w Operze Bałtyckiej. W tej inscenizacji nie przeszkadza, że w porównaniu z innymi teatrami operowymi jest taka mała - wręcz przeciwnie. Pomysł z dodatkowym jej zmniejszeniem - trafiony!

    • 30 0

  • rewelacja!

    Ogromne brawa dla opery za "Króla Ubu"! Wspaniale dzielo Pendereckiego, wybitna muzyka, ale też niezwykła reżyseria, inscenizacja, choreografia i charakteryzacja. Wielkie brawa dla solistów, przede wszystkim dla pani Sikory za piękny głos i dla pana Laszczkowskiego za kreację wokalno=aktorską. Podobała mi się Żólta Śmierć i narrator- świetne postaci. Przedstawienie miało niezwykły nastroj. Wyszlam urzeczona i chcę powrocić na ten sam spektakl. Brawa!!!!!!!!

    • 33 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaką inicjatywę łączącą kulturę z przestrzenią miasta wymyślił i koordynuje związany z Klubem Plama Szymon Wróblewski?

 

Najczęściej czytane