- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (37 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 5 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 6 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
Bezwględna gra o tron w Teatrze Wybrzeże - recenzja "Marii Stuart"
Zobacz fragmenty "Marii Stuart".
Teatr Wybrzeże stał się areną, w której w roli gladiatorów naprzeciwko siebie stanęły dwie spokrewnione królowe, panująca w Anglii Elżbieta I Tudor i więziona przez nią Maria Stuart, mająca prawo do angielskiego tronu. Ich starcie, podobnie jak i większość innych ról w spektaklu "Maria Stuart" Teatru Wybrzeże, zadziwia aktorską precyzją, siłą i wyrazistością.
Reżyser Adam Nalepa sięgnął po tekst jednego z najważniejszych autorów niemieckiego teatru, Friedricha Schillera. Napisany przeszło 200 lat temu dramat "Maria Stuart" składa się z dwóch przestrzeni - więzienia, w którym przebywa Maria Stuart, usiłując bronić się przed wyrokiem śmierci i zabiegając o spotkanie z królową - oraz dworu królowej Elżbiety I, na którym królowa poddawana jest różnym naciskom, by zgładzić Marię Stuart. Jednak Elżbieta waha się, pełna obaw, czy śmierć konkurentki i związane z tym królobójstwo nie zagrozi jej pozycji. Ten klasyczny konflikt władzy jest głównym, choć nie jedynym powodem sporu. Poza dumą i ambicją, królowe mają skłonność do tego samego lorda - Roberta Dudleya, hrabiego Leicester.
Wbrew historii, w tekście Schillera dochodzi do spotkania obu monarchiń. To prawdziwy pojedynek, starcie aktorskich osobowości Doroty Kolak (Maria Stuart) i Katarzyny Figury (Elżbieta I) i najlepszy moment całego spektaklu.
Po niezwykle rozbuchanych inscenizacyjnie, świetnych przedstawieniach "Nie-Boska komedia" i "Czarownice z Salem" tym razem Adam Nalepa rezygnuje z rozmachu na rzecz minimalizmu, wykorzystując przy tym całą głębię sceny. W zimnej, minimalistycznej właśnie, ale też przytłaczającej i męczącej scenografii Macieja Chojnackiego dominuje wielki, lustrzany pomost, kończący się na wysokości trzeciego rzędu Dużej Sceny Teatru Wybrzeże. Aktorzy grają niemal wyłącznie na nim, oświetleni nieprzyjemnym światłem kilkuset świetlówek umieszczonych z tyłu i po bokach sceny. Intrygują zawieszone aż pod dachem teatru krzesła - metafora nieprzyjaznych Marii Stuart lordów lub po prostu ludu Anglii, będącego niemym świadkiem dramatu.
Spektakl długimi momentami jest wręcz sterylny, to przestrzeń laboratorium, w którym reżyser ustawił aktorów. Ci zaś, pozbawieni wsparcia techniki i inscenizacyjnych fajerwerków, odwdzięczają się bardzo dobrą grą - począwszy od ról epizodycznych, na głównych skończywszy. W roli napuszonego, komicznego Hrabiego Pomponne de Bellievre bardzo dobrze prezentuje się Jarosław Tyrański. Wiarygodną, wzbudzającą sympatię kulawą służkę Marii, Hanną Kennedy jest Justyna Bartoszewicz. Kolejny raz ciekawą postać kreuje Krzysztof Matuszewski, który tym razem gra honorowego strażnika Marii, lorda Pauleta. W scenie spowiedzi dobrze wypada też najbardziej intrygująca postać sztuki - Melvil w wykonaniu Marzeny Nieczui-Urbańskiej, będąca wcześniej poza akcją przedstawienia. Solidny wysoki poziom prezentuje Cezary Rybiński, czyli sekretarz Elżbiety, baron Burleigh, nalegający, by zgładzić Marię.
Rola intryganta i spiskowca-idealisty, Mortimera, przypadła Piotrowi Witkowskiemu, który ma tego pecha, że gra w otoczeniu dwóch największych bohaterek spektaklu i na ich tle wypada przeciętnie. Jedynym aktorskim rozczarowaniem jest postać kochanka obu królowych, Roberta Dudleya, w wykonaniu Mirosława Baki. Jego Dudley jest nijaki, wycofany, mętny i tchórzliwy, ale przy tym niepozbawiony polotu i inteligencji, gdy trzeba wybawić się z opresji. Baka wydaje się jednak grać swoją postać bez przekonania, wręcz niedbale. Ożywia się jedynie w momencie, gdy Dudley walczy o życie po oskarżeniu o zdradę i spiskowanie z Marią.
Spektakl jest tak naprawdę rozgrywką i popisem dwóch głównych bohaterek. Katarzyna Figura kreuje Elżbietę I na kobietę wystraszoną, nieco zagubioną ale przy tym dumną, silną i stanowczą, zdającą sobie sprawę, że tron należy się rywalce. Jej Elżbieta I błyszczy najjaśniejszym blaskiem podczas spotkania z Marią Stuart. Wtedy klasyczną suknię z gorsetem zamienia na ekskluzywny kostium współczesnej bizneswoman. Jest skupiona, wyniosła i "zimna jak skała", jak zauważa Maria Stuart. Elżbieta I to zdecydowanie najlepsza (o kilka długości bijąca poprzednie) rola Figury w Teatrze Wybrzeże.
Jednak to Dorota Kolak kreuje postać małą wzrostem, ale wielką duchem. Jest, jak zawsze, dokładna (Maria ma bardzo charakterystyczny sposób zawieszania głosu i akcentowania poszczególnych słów), a przy tym potrafi zachować swobodę i naturalność, by za chwilę (jak podczas wyśmienitej sceny spotkania z Elżbietą) przejść w najwyższe rejestry i pokazać prawdziwe mistrzostwo. Kreację Marii Stuart z pewnością dołączyć można do największych sukcesów w karierze Doroty Kolak. Bodajże od Alexandry del Lago w "Słodkim ptaku młodości" Kolak nie miała roli, w której zabłysnęłaby pełnią swojego talentu. Ze spotkania z Elżbietą I nie wychodzi zwycięsko tylko z uwagi na scenariusz sztuki.
Pomimo niezwykle udanego aktorstwa spektakl Adama Nalepy nie wszystkim przypadnie do gustu. Reżyser wraz z dramaturgiem przygotowali bardzo gęsty tekst, świetnie przekazywany przez aktorów publiczności. Jednak cały spektakl oparty jest na niuansach - na grze ciszą, intonacji, grze spojrzeń, postawie i znaczących pauzach. Nawet bardzo ciekawej, zagarniającej w świat muzyki klasycznej warstwie muzycznej przedstawienia, autorstwa Stefana Wesołowskiego, Nalepa pozwala wybrzmiewać sporadycznie.
Co jakiś czas reżyser stara się też rozładować napięcia (świetna dramaturgia spektaklu przygotowana przez Nalepę i Jakuba Roszkowskiego) - na przykład grą słów ("czym jestem i co potrafię, oddaję dziś tobie" - mówi królowej Mortimer, więc ta pyta "masz ogień?", po czym zapala papierosa), czy nietypowym rekwizytem (baron Burleigh paraduje po scenie z kubkiem Nescafe w ręce, do którego, zresztą, wlewa wino). Jednak zarówno te pomysły, jak i cała postać sekretarza stanu Williama Davisona, upozowanego na współczesnego szefa ochrony, mogą się okazać niewystarczające, by utrzymać uwagę publiczności od początku do końca. Kompletnie niepotrzebnym zgrzytem są sporadyczne, ale nachalne uwspółcześnienia, jak "selfie", jakie robi sobie ze sceną i publicznością Dudley (Mirosław Baka).
"Maria Stuart" to brawurowo zagrany spektakl z dwiema wielkimi kreacjami aktorskimi. To również inne wcielenie reżyserskie samego Nalepy niż to znane z poprzednich jego przedstawień w Wybrzeżu. I choć najnowsza premiera Teatru Wybrzeże jest spektaklem bardzo udanym, który zapada w pamięć na długo po wyjściu z teatru, wolę poprzednie spektakle tego reżysera.
Spektakl
Maria Stuart
Miejsca
Spektakle
Opinie (35) 1 zablokowana
-
2014-09-27 22:48
nic nie rozumiem:( (2)
recenzent< p. Rudziński pisze:
"Katarzyna Figura kreuje Elżbietę I na kobietę wystraszoną, nieco zagubioną ale przy tym dumną, silną i stanowczą"
To jest wystraszona czy silna i stanowcza? Pomocy!!!!- 9 7
-
2014-09-30 13:35
Najgłośniej szczekają i najczęściej gryzą małe zastraszone pieski pokojowe.
Takie prawo natury, że jak nie masz realnej siły, to nadrabiasz tupetem i pozorami.
- 1 0
-
2014-09-28 09:35
coz...
W sztuce, która widziałem, Elżbieta miała wiele twarzy. Ty tego nie dostrzeglas?
- 5 0
-
2014-09-29 08:53
brak biletów
ale nie ma biletów.... nie można by jakoś częściej tego zagrać?
- 4 1
-
2014-09-27 22:40
a ja nie zgadzam się z Rudzińskim! (2)
Byłam na premierze i twierdzę, że p.Piotr Witkowski w roli Mortimera wcale nie wyszedł blado ( jak pisze Rudziński!) dla mnie była to postać, która swoją grą przykuwała uwagę widza. Mowa ciała, tymbr głosu, twarz ! Pani Katarzyna Figura i Dorota Kolak - duet fantastyczny!!!. Spektakl godny polecenia. Brawo !!!! i dziękuję wszystkim!
- 12 4
-
2014-09-28 12:03
Witkowski
Był wyrazisty, pełen emocji. Dobra rola, szczególnie w scenach z Kolak coś się między nimi działo. Ale generalnie zespół nie stanowił zespołu. Może za dużo biegali po ogromnej scenie. Wg mnie nie było "ekspresji ciała", nie było interakcji między postaciami.
- 3 1
-
2014-09-28 09:34
byl egzaltowany
Ale może ta egzaltacja nie wynikala z jego maniery aktorskiej, ale z wieku. W sumie to nie był zły, ale faktycznie na tle innych ma najwięcej do popracowania nad rola. Co do tembru głosu, to się nie wypowiadam, bo akurat zastrzeżeń nie mam :)
- 3 0
-
2014-09-27 13:41
Figura pobiła Kolak (1)
Bardzo polecam, choćby po to by wyrobić sobie własne zdanie. Według mnie sztuka przemyślana w każdym szczególe, ja oceniam na piątkę
- 23 20
-
2014-09-28 00:02
widac, ze jestes fanem osoby, bo na pewno nie zdolnosci aktorskich. Gdzie figura do kolak? ona nawet mocnego glosu nie ma, jak byla na kocu "wybiegu" nie bylo slychac co mowi
- 9 4
-
2014-09-27 23:43
balkon
Szkoda tylko, że autor scenografii i reżyser nie mają szacunku dla widzów siedzących na balkonie - większość spektaklu była zagrana poza zasięgiem wzroku osób siedzących na balkonie.
- 17 3
-
2014-09-27 21:38
no dobrze (1)
tekst zachęcił mnie do obejrzenia tego spektaklu. W październiku jest najbliższy termin.
Sprawdzając termin tego przedstawienia zauważyłam, że w scenach Trójmiasta nie ma Teatru Szekspirowskiego. Tam nie będzie nic wystawiane?- 10 1
-
2014-09-27 23:02
Re: aa
W scenach Trójmiasta jest Teatr Szekspirowski!!!! np. dzisiaj był Hamlet!
Mamy Teatr Wybrzeże i Teatr Szekspirowski!!! Wszystkie media prezentują repertuary! Każdy z teatrów ma swoje www. więc aa nie powinnaś mieć problemów z wyszukiwaniem repertuaru! powodzenia:)- 1 2
-
2014-09-27 21:45
ciekawie sie dzieje
Nie bylem ale po 20 latach zaczyna byc ciekawie wiec sie wybiore po tych 20 latach
- 4 2
-
2014-09-27 20:26
Mieszane odczucia
Minimalizm inscenizacyjny miał być chyba w zamyśle zrównoważony siłą interpretacji ról. Udało się to tylko w przypadku pań Figury i Kolak - obydwie charyzmatyczne, była między nimi jakaś emocjonalna nić. Pozostali aktorzy niby dobrzy, ale coś nie "zażarło". Mirosław Baka niestety cały czas w emploi policjanta z depresją. Moim zdaniem popełniono błąd w obsadzie - lepszy byłby w roli Pauleta, a Matuszewski w roli hrabiego Leicester. Miałem też dziwne wrażenie, że polski tekst ról był napisany zbyt potocznym, kolokwialnym językiem - kto go napisał? Czy w ogóle ktoś go napisał? Tłumacz? Dramaturg?
- 19 0
-
2014-09-27 18:42
Premiera
Rewelacja!
- 13 4
-
2014-09-27 17:49
premiera
...to nie jest łatwe w odbiorze przedstawienie , trzeba naprawdę być aktorem z doświadczeniem i talentem , aby przekazać tekst , tu wszystko jest na niekorzyść aktora nie ma zbędnych fajerwerków na scenie , jest aktor -scena -widz ...to wszystko razi prawdziwością teatru i staje się jego siłą , powrót do korzeni ,żadnej fałszywej nuty .....
- 26 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.