- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (33 opinie)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 5 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 6 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (20 opinii)
Akwarium pełne koszmarów. O "Upiorach" Teatru Wybrzeże
Głęboko skrywane traumy, zwłaszcza w rodzinie, potrafią mieć ogromną siłę rażenia. Sztuka Henrika Ibsena "Upiory" to kumulacja takich sytuacji, które z siłą wodospadu zaczynają wysadzać tamy poprawności i ułudy, w jakiej tkwią bohaterowie. Spektakl Teatru Wybrzeże wystawiony w Starej Aptece zaskakuje oprawą wizualną i bardzo solidnym psychologizmem postaci, z których każda ma jakąś historię.
Na co iść do teatru?
Dramat Henrika Ibsena "Upiory" ma wiele wspólnego z dramatem antycznym, w którym fatum, czyli nieuchronność i nieodwracalność losu, wyklucza inne niż z góry zaplanowane scenariusze. Tu również bohaterowie uwikłani są w sieć zależności niezależnych od nich, które w decydujący sposób wpływają na ich życie.
Bardzo młoda ekipa realizatorów spektaklu, z reżyserką stawiającą swoje pierwsze kroki w profesjonalnym teatrze Olgą Grzelak na czele, nie chce inscenizować odległego nam w jakiejś perspektywie dramatu. Dlatego bardzo zgrabnie uwspółcześniono całą intrygę, za pomocą przemyślanych skrótów (dramaturgią zajęła się również Olga Grzelak), pomysłowej scenografii Anny Oramus i świetnych wizualizacji Natana Berkowicza, popartych subtelną, dobrze wkomponowaną w resztę muzyką Andrzeja Koniecznego.
Cała przestrzeń zaadaptowana jest na wielkie akwarium, w którym najbardziej efektownym elementem jest wisząca rzeźba - ni to rozgałęziony pień drzewa, ni to ukwiał, ni to splecione ze sobą żyjątka, którymi zajmuje się fundacja Heleny Alving, lada chwila mająca rozpocząć swoje funkcjonowanie. Na zasadzie "teatru w teatrze" wszystkie bardzo efektowne wizualizacje, które "rozlewają" się na całą scenografię, skupione są w prawdziwym akwarium umieszczonym centralnie.
W wypełnionym tylko wodą zbiorniku, dzięki projekcjom Natana Berkowicza, obserwujemy małe wodne żyjątka, zwłaszcza stułbie płowe, którym poświęcono nawet wykład z offu. Oprócz niewielkiej części zaadaptowanej na salon właścicielki domu - Heleny Alving, na scenie znajdują się jeszcze kręte schody prowadzące donikąd, co również zinterpretować można wieloznacznie.
Te akwarystyczne skojarzenia ze sztuką Ibsena wraz z wszechobecnymi tutaj stułbiami mogą zaskakiwać. Jednak zamysł twórców aby przedstawić sztukę sprzed 130 lat w sposób uniwersalny i współczesny bardzo dobrze się udaje. Akwarium potraktować można jako formę więzienia czy też potrzasku, w którym tkwią bohaterowie, nie będąc w rzeczywistości w stanie porzucić mar przeszłości. Stułbia czyli hydra (to jej łacińska nazwa) ma wyjątkowe właściwości regeneracyjne i niezwykłą żywotność, co przecież stanowi aluzję zarówno do aspiracji Ibsena, by przedstawić tragedię na wzór greckiej tragedii, jak i do traum, które pomimo wielu wysiłków noszących je osób, pod wpływem impulsu mogą wracać z taką samą siłą.
Wszystko rozgrywa się w domu Alvingów, do którego po latach nieobecności wraca Osvald. Helena Alving trzyma w nim również Reginę, traktowaną "prawie jak córkę". Jej ojciec Engstrand pracuje przy budowie gmachu fundacji, zaś przyjaciel domu ksiądz Manders pomaga Helenie w interesach, swojej dawnej przyjaciółce i żonie swojego przyjaciela, którego imię ma nosić fundacja. Każdy z ibsenowskich bohaterów w spektaklu Teatru Wybrzeże ma do odegrania istotną rolę.
Rzetelna reżyserka praca Olgi Grzelak objęła nie tylko samą inscenizację, ale też aktorów. W dramacie Ibsena każdy z nich jest "jakiś" i każdy dźwiga bagaż trudnych doświadczeń, które determinują ich obecne życie. Wszyscy aktorzy dostają u Grzelak szansę, aby pokazać dramat swojej postaci, chociaż nie każdy z tej możliwości korzysta równie dobrze. Wyróżnia się na tym tle Agata Woźnicka, która w początkowych scenach imponuje przygotowaniem gimnastycznym, gdy jej bohaterka Regina przyjmuje ojca na macie, uprawiając jogę w stroju gimnastycznym.
Właśnie Regina jest postacią najbardziej naznaczoną wyborami innych osób. Żyje z rodziną Alvingów z dala od ojca, czując się wykorzeniona i gdy wydaje się, że dla niej też wreszcie zaświeci słońce, błyskawicznie pojawia się burza z piorunami, niwecząc wszelkie plany i marzenia, co Agata Woźnicka potrafi odmalować nie tylko grą ciała, chociaż bardzo znaczący jest w tym kontekście jej elektryczny, zbudowany z wielu stylów taniec z Osvaldem (autorem choreografii jest Oskar Malinowski).
Bardzo ciekawą postać księdza Mandersa stworzył Maciej Konopiński. Jego bohater wobec zagubionych wiernych zakłada zbroję pełną pustych frazesów z patriarchatem na sztandarach i wyrusza na krucjatę, by ich umoralniać. Mandersowi nie brak wdzięku, bo Maciej Konopiński nie zapomina o rysie komediowym tej na wskroś egocentrycznej, zafiksowanej na swoim zdaniu postaci, której pancerz szybko rozsypie się jak domek z kart.
Jego przyjaciółka z młodości, Helena Alving grana przez Małgorzatę Brajner, nie jest już potulną parafianką, która szukała u księdza schronienia, uciekając przed mężem. To silna, wyzwolona kobieta, która nie boi się mieć własnego zdania. Jednak długimi momentami ta postać budowana jest przez Małgorzatę Brajner jednym zbolałym wyrazem twarzy i jej dramat nie wybrzmiewa z taką siłą jak pozostałych bohaterów. Jednym z nich jest stolarz Engstrand w wykonaniu Jacka Labijaka grający prostego chłopa z obejścia. Z czasem jest prostota i bogobojność nabierają zupełnie innego znaczenia niż na początku, także dzięki konsekwentnemu poprowadzeniu tej postaci przez Labijaka.
Wreszcie nieoczekiwany sprawca całego zamieszania czyli Osvald Alving, wokół którego ogniskują się traumy większości bohaterów, wraca do matki jako artysta w kryzysie twórczym. Reżyserka wyraźnie sympatyzuje z tą postacią, ponieważ jego "prace wizualne" podziwiać można jeszcze przed wejściem na widownię oraz po wyjściu ze spektaklu. Sam Osvald wykonuje zaś performans umierającego, który obserwujemy wchodząc na widownię.
Grający Osvalda Grzegorz Otrębski długo musi czekać na swój moment, zanim może o swoich traumach opowiedzieć, ale, niestety, nie jest w tym specjalnie przekonujący. Otrębski gubi gdzieś intrygującą tajemnicę swojego bohatera, chociaż ma bardzo dobre i zaskakujące wejście. Osvald w momentach największego uniesienia wali z całej siły w ścianę scenografii i wrzeszczy w twarz matce, ale jego dramat mimo to wydaje się trochę naciągany i papierowy.
Cierpienie tyrana. Recenzja "Scen z egzekucji" Teatru Wybrzeże
Zresztą, tylko zakończenie tego prowadzącego bardzo konsekwentnie dusznego świata bohaterów, z którego nie ma ucieczki, wydaje się nieco pretensjonalne i odrobinę szkolne. Jest to właściwie jedyny słabszy moment tego ciekawie zainscenizowanego przedstawienia. Bardzo precyzyjnie nakreślono przestrzeń i rysy osobowościowe każdego nastygmatyzowanego traumą bohatera. Brakuje tu tylko odrobiny światła, by ponury pesymizm nie zalał nas tak samo, jak bohaterów "Upiorów". Nieprzypadkowo jednak czwartą ścianę akwarium pełnego traum i cierpienia, w którym zamknięto bohaterów, stanowi publiczność.
Spektakl
Upiory
Miejsca
Spektakle
Opinie (11) 1 zablokowana
-
2022-03-12 17:15
Łukasza jeszcze chyba trzyma piątunio
albo widział zupełnie inne przedstawienie niż reszta widowni
- 9 7
-
2022-03-12 18:03
wow (2)
Wow sztuka przez małe m
- 5 5
-
2022-03-12 18:07
(1)
gdzie w sztuce jest m?
- 2 0
-
2022-03-13 07:53
m jak mięso
no np sztuka mięsa
- 1 0
-
2022-03-12 19:47
(1)
Dajcie mi akwarium to będę miał gdzie rybki trzymać :)
- 2 2
-
2022-03-12 20:04
Zabierz ode mnie...
Duże i stoi puste, mam na zbyciu, bo już rybek nie mam.
- 1 0
-
2022-03-12 22:34
świetna sztuka
bardzo polecam
- 5 5
-
2022-03-13 11:04
Bardzo, bardzo to dobre.
- 3 3
-
2022-03-13 23:18
Polecam
Zaskakująco świeże podejście.
- 4 1
-
2022-10-23 07:56
Nie (1)
Byłam,widziałam,przepraszam lecz nie polecam....dużo osób przysypiało na roli księdza, nuda i trzeba będzie 3x się zastanowić nad sztuka nim się pójdzie.
Dziwna psychodela jakby ludzie mieli mało swoich problemów.Teatr powinien nieść odbiorców a nie zostawiać ich w jakimś niesmaku, niedomówieniu, jak chcecie coś fajnego idźcie do Notu tam są fajne komedie:)- 6 4
-
2023-10-29 07:28
Tak, fajne komedie dla mało wyrafinowanych. Nigdy więcej.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.