- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (54 opinie)
- 2 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 4 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (20 opinii)
Przebudzenie wiosny - musical w wersji sauté
Długo szukano formuły Nowej Sceny Teatru Muzycznego. Miało być lekko i rozrywkowo, jednak rozbudowa teatru i zamknięcie pozostałych scen wymusiły dalsze poszukiwania. Obecność musicalowego "Przebudzenia wiosny" w repertuarze może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Po kilku różnej jakości próbach pozyskania trójmiejskiej publiczności, wrzesień w wykonaniu Muzycznego zaskakuje bardzo pozytywne. Po skierowanej do małych widzów "Pchle Szachrajce" druga i ostatnia premiera w tym sezonie (nie licząc Koncertu Sylwestrowego) cieszyć się powinna nie mniejszym powodzeniem. Dlaczego? Bo każdy z nas był lub jest młody, a dojrzewanie, pierwsze miłości, odkrywanie własnej i cudzej seksualności, zawarte w dramacie Franka Wedekinda, dotyczą każdego.
Reżyser Krzysztof Gordon (pedagog Studium Wokalno-Aktorskiego im. Baduszkowej w Gdyni i aktor Teatru Wybrzeże w Gdańsku) akcję dramatu napisanego po koniec XIX wieku utrzymuje w realiach epoki. Chłopcy paradują w eleganckich strojach żaków (podczas, bardzo efektownej zresztą, sceny nauki łaciny piszą kredą po tabliczkach), dziewczyny w pastelowych, prostych sukienkach. Scena, poza jednym epizodem, gdy pojawia się na niej fortepian, pozostaje praktycznie pusta. W bardzo pomysłowej scenografii Renaty Godlewskiej niepodzielnie króluje asceza i wszechobecna czerń. Aktorzy grają w niewielkiej przestrzeni, ograniczonej z trzech stron kulisami a czwartej widownią, tuż przed widzami. Fragmenty sceny, gdzie toczy się akcja, oświetlone są "surowymi" snopami światła. Potem następuje wyciemnienie i kolejna scena.
W takim klasycznym anturażu reżyser ustawia gromadkę młodych ludzi. Wspólne sielskie zabawy szybko zastąpią poważne problemy. Pojawi się pierwszy seks, niechciana ciąża, bunt, ucieczka z domu, przemoc w rodzinie, samobójstwo. Wszystko to podane w dobrym, musicalowym rytmie. Dobrze czują się w czarno-białej konwencji aktorzy, dostosowując się oo niej poziomem i temperamentem gry.
Aktorsko najciekawiej w prawdziwej żonglerce wieloma postaciami ojców, opiekunów, nauczycieli czy lekarzy wypada Rafał Ostrowski - precyzyjny, konsekwentnie ubrany w swoją rolę (szczególnie dobitny w roli nauczyciela). Większość młodzieżowych postaci drugoplanowych zapamiętać można głównie z piosenek i tańca (choreografię Joanny Semeńczuk tym razem wykonują tylko aktorzy Muzycznego, bez wsparcia baletu). Niewielka rola Ilse (Renia Gosławska) to przede wszystkim jej pełen wyrazu i emocji muzyczny dwugłos z Moritzem Stieflem w "Don't Do Sadness/Blue Wind". A dość papierowa postać Hanschena w wykonaniu Pawła Czajki ma swoje pięć minut podczas świetnego "The Word of Your Body" (swoją drogą to świetny pomysł hollywoodzkich twórców musicalu, by ten sam song posłużył Wendli i Melchiorowi, a potem chłopcom Hanschenowi i Ernstowi w odkrywaniu swojej seksualności). Na wyróżnienie zasługuje też pełen młodzieńczego buntu "Totally Fucked" (przetłumaczone przez Michała Wojnarowskiego jako "Przejebane").
Zgrabnie prowadzone wątki dramaturgiczne i konsekwentnie utrzymane tempo spektaklu pozwalają bez przeszkód przyglądać się młodym bohaterom, którzy przy dźwiękach gitar i rockowych brzmieniach (umieszczonej poza widokiem widzów, ale grającej na żywo orkiestry Muzycznego pod kierunkiem Dariusza Różankiewicza) rysują proste zdarzenia i uniwersalne historie oparte na problemach każdego młodego człowieka. Przeszło dwugodzinny musical w wersji sauté sprawdza się bardzo dobrze. Podczas finałowego "The Song of Purple Summer" zerwana zostaje wizualna i emocjonalna asceza przestawienia. A tematyka spektaklu pozostaje istotna na długo po wyjściu z teatru.
Spektakl
Przebudzenie wiosny
Miejsca
Spektakle
Opinie (32) 10 zablokowanych
-
2012-09-24 08:26
byłam widziałam wyszłam zaskoczona! słabiutki spektakl .Na nowej sali nie da się oglądać przedstawienia ,strasznie nie wygodnie ,i akustyka jest słaba. Pan Kaliszuk opuścił się ,słabiutki głosik i ruch sceniczny,pozostała grupa tak sobie ,oni powinni się obudzić a nie Wiosna .jednym słowem zaczekam na dużą scene,tylko nie na 'WESELE' na to nie idę . Pozdrawiam S. PYCIA
- 5 5
-
2012-09-24 10:32
Szkoda (5)
Szkoda mi aktorów biorących udział w tym przedstawieniu.
Reżyseria może i była by spoko ale na egzamin w szkole aktorskiej a nie na spektakl w teatrze. Założeniem egzaminu (tak mi się wydaje) jest pokazanie studenta nagiego obdartego ze wszelkich "pomocy"( dekoracja, światła...) uwydatniając jego wady i postępy które zrobił w porównaniu do lat poprzednich... Nie chodzi mi o to że spektakl powinien mieć nie wiadomo jaki dekoracje, ale można było się chociaż odrobinę pobawić światłem. A tak mamy spektakl łudząco przypominający ten wyreżyserowany na zachodzie. Bez własnego pomysłu i bez konsekwencji. Scena wzajemnej miłości dwóch chłopców (może nie tyle miłości co eksperymentu, nieważne) oczywiście zrobiona na parodię, i tak pochylając się nad poważnymi problemami okresu dojrzewania śmiejemy się z homoseksualistów. Dla czego nie potraktowano tego serio. Antypatia reżysera?. O nagłośnieniu już w ogóle nie ma co pisać, żenada.
Wielkie brawa dla aktorów biorących udział w przedstawieniu.
Dzielnie radzą sobie w tak koszmarnych warunkach i im należą się największe laury.- 9 4
-
2012-09-24 11:01
masz żanująco małomiasteczkowe gusta (4)
żeby było fajnie musi być z kolorową scenografią i pięknymi światłami? Bzdura. Właśnie tak, gdy najwięcej zależy od aktorów, jest fajnie, bo to sprawdzian ich umiejętności i chociaż nie wszystko było super (Czajka, Kowalski, Bacajewski, Król i przede wszystkim Kaliszuk do poprawki), to naprawdę udany spektakl.
- 2 5
-
2012-09-24 12:54
;) (3)
Być może po prostu widziałem więcej od ciebie (w Polsce i nie tylko)...
Nie ma być fajnie. Porównaj sobie bal w operze. Nie jest wcale kolorowo, ale jest ciekawie i interesująco. Zresztą nie ma co porównywać tych dwóch reżyserów (Zupełnie nie ta liga.). Jak reżyser dobry to i aktora poprawiać nie trzeba ;)
Wcale nie powiedziałem że spektakl nie był udany... mógł być dużo lepszy.
Może i mam małomiasteczkowy gust (o tym się nie dyskutuje), ale mam też kulturę osobistą i nie będę Cię obrażał.
Pojeździj trochę po świecie, pooglądaj, a potem baw się w krytyka.- 9 1
-
2012-09-24 19:21
(1)
ja uważam zupelnie odwrotnie. jest prosto interesująco i zrozumiale a nie jak w przypadku balu który przez 90% osób jest niezrozumiały a co za tym idzie nie do zniesienia
- 5 3
-
2012-09-24 23:58
rany
Bo teatr ma oprócz zabawy zmuszać widza do myślenia. Nie zrozumiałeś balu trudno, idź jeszcze raz, albo może najpierw przeczytaj. Temat nie jest w cale łatwy tak samo jak spektakl. A jeśli się poddałeś nie martw się TMG ma dla ciebie inne propozycję: "Pchłę Szachrajkę" czy "Foczkę Akrobatkę" Zawsze też możesz wybrać się na Teatr Buffo i dać się ogłupiać "wybitnym" amatorom. Jest szansa że zrozumiesz wszystko.
- 2 3
-
2012-09-26 01:39
o-o
Zaskakująco wyważony post. Czyżby "widz" był spoza Trójmiasta? W końcu jakaś merytoryczna polemika. Dzięki! i gratulacje!
- 1 0
-
2012-09-25 12:57
Mówiłem już;postawić im namiot cyrkowy!
- 0 6
-
2012-09-25 22:14
Brawa
Wielkie brawa dla wszechstronnie utalentowanych aktorów. Wspaniała lekkość gry Doroty Białkowskiej , niezwykle ekspresyjna rola charyzmatycznego Krzysztofa Wojciechowskiego ,profesjonalny Rafał Ostrowski ,Agnieszka Król - bardzo prawdziwa i wszyscy pozostali , sprawili ,że spektakl wraz z jego klimatem pozostanie długo w mojej pamięci. Dziękuję
- 4 1
-
2012-09-26 19:22
Boże a Wy wiely znawcy musicalu, śpiewu i aktorstwa znowu to samo: zawiść/nienawiść, i ta tandetna krytyka! (2)
Po raz kolejny czytam te wasze (z małymi wyjątkami) nasączone jadem i zawiścią komentarze i słabo się robi... dlaczego tu zawsze wszyscy narzekają, krytykują i (przepraszam za stwierdzenie) s****ą we własne gniazdo?! Kim jesteście, jakie macie doświadczenie lub interes, żeby ciągle się wyżywać na teatrze i jego aktorach? Jeżdzę czasem po różnych teatrach, bywałam na Festiwalach teatrów muzycznych i czarno na białym widać talent i wdzieki artystów z Muzycznego! Mało tego czytam też recenzje iopinie widzów i tylko tu w Gdyni ZAWSZE wielcy bywalcy Baduszkowej wylewają tu swoje niezadowolenie, mimo że mieszkancy innych regionów mają trochę słabszych musicalowych artystów, bo nie po gdyńskiej szkole. A mimo to potrafią docenić ich talenty, role itd.
Gdzie jakiś patriotyzm lokalny??? Kolejne pytanie: jeśli poziom tego Teatru jest tak słaby, to po co tracicie pieniądze i sie samobiczujecie wizytami w nim???
Wracając do samej premiery. Rzeczywiście przedstawienie pozostawia trochę do życzenia. Niestety mam wrażenie, że ubogość scenograficzna to brak funduszy. Nie wiem, czy słyszeliście Szanowni krytycy o kryzysie, który jest wszędzie, a kultura dostaje po nosie jako pierwsza...
Nie podobało mi się również żartobliwe i jakieś drwiące podejście do wątku homoseksualnego. Mam nadzueję, że to nieudolność aktorska P.Wisłockiego i brak doświadczenia P. Czajka, niż celowy zabieg reżysera. Te sceny były groteskowo-śmieszne. I z tym ujęciem się nie zgadzam. Nie jest to najlepsze przedstawienie Muzycznego, zasługuje wg mnie na uwagę. Problemy w nim poruszane są ogromnie ważne i uniwersane. Mnie ujął Marek Kaliszuk(obrzucany tu z rozmachem krytyką i zarzutami). Nikt w tym przedstawieniu z wyjątkiem niego nie wzbudził mojego uśmiechu, a za chwilę wzruszenia. Pięknie zagrana scena samobójstwa i świetnie nasycona strachem, lękiem, agresją piosenka, wraz z P. Gosławską. Brzmiał inaczej, chrypliwie, rockowo,bo ten musical i ta rola jest tak napisana. Tak przynajmniej mnie się wydaje.Za to pięknie brzmiał po koniec spektaklu w tercecie jako duch. Zresztą P.Białkowska i P.Wojciechowski również. Co do Pani Białkowskiej uważam, że wdzięk i piękny głos czasem dominowały nad brakiem wyrazu. Nie zawsze mogłam odczytać sens i emocje z ładnie wyśpiewanych dzwięków. P.Wojciechowski dobry wokalnie, choć jak na mój gust zbyt dojrzały głos z pewą manierą cedzenia słow. Duże zaangażowanie, ale nie do końca wierzyłam w jego słowa.
Kończąc mimo,że nikt nie jest idealny, to wiem że sama lepiej bym tego nie zrobiła. I nie wielu jest ludzi w poskich teatrach, którzy by połaczyli te umiejętności na takim poziomie jak Ci z Baduszkowej.
Jeszcze raz apeluje: Ptoszę Państwa trochę pokory w tych opiniach.
P.S Do autora "recenzji": Stwierdzenie, że P.Kaliszuk gra jak w tanim serialu jest naprawdę śmieszne. Mógłny Pan się bardziej wysilić i użyć jakiegoś poważniejszego argumentu. Aż się boję, co by Pan napisał, gdyby tego aktora nie znał Pan również z serialu . Taniego oczywiście ;)
Pozdrawiam- 13 7
-
2012-09-26 22:07
w końcu ktoś z sensem pisze!
- 2 3
-
2012-09-27 00:05
hmmm
Jakie gniazdo tacy krytycy.
- 1 0
-
2012-09-28 18:42
ile trwa spektakl? I czy jest przerwa?:)
- 2 0
-
2012-10-01 15:59
Bardzo dobra sztuka!
Warto się wybrać, może nawet z dorastającym dzieckiem? Niehc będzie to początek do rozmowy i dorosłym życiu.
Brawo dla Muzycznego! W końcu trafiliście w dobry tytuł, prawie-dobrą obsade(Brawa dla P. Wojciechowskiego!, Panią Bialkowską nie bardzo lubię na scenie- tu nie przeszkadzała, więc również brawa dla niej) , nic dodać- nic ująć! Brak scenografii na którą tak wiele narzeka- jest idealną scenografią. Dodatkowe elementy tylko by zaburzyły obraz.- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.