- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (48 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 4 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 5 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 6 Pogadaj o książkach... przy piwie (57 opinii)
Nowoczesna Carmen walczy o godność - o "Carmen" Opery Bałtyckiej
Na scenie zamiast cygańskiego folkloru i elementów hiszpańskiej kultury, ryk silników motocykli, gra w piłkę nożną czy pistolety. Gdańska Carmen wyszła ze swojej epoki, jest uniwersalna i nowoczesna. Ale też w inscenizacji Marka Weissa została wyciszona, stonowana i pozbawiona południowego temperamentu.
Zresztą, "Carmen" Georges'a Bizeta z librettem Henri Meilhaca i Ludovica Halévy'ego (opartym na noweli Prospera Merimée o tym samym co późniejsza opera Bizeta tytule) początki miała trudne. Prapremiera utworu w 1875 roku została bardzo chłodno przyjęta, a jej kompozytor przeszedł załamanie nerwowe, które według niektórych badaczy przyczyniło się do jego przedwczesnej śmierci, dokładnie trzy miesiące po premierze "Carmen". Bizet nie doczekał więc wielkiego sukcesu swojej opery o cygańskiej dziewczynie, który przyszedł już kilka miesięcy później (gdy niewielkich zmian w partyturze dokonał jego przyjaciel Ernest Guiraud).
Opowieść o namiętnej Cygance, która wolność i prawo do decydowania o swoim losie przypłaca życiem Bizet umieścił w "swoim" XIX wieku. Dla Marka Weissa, inscenizatora i reżysera gdańskiej "Carmen" realia libretta mają drugorzędne znaczenie. W kostiumach, scenografii Hanny Szymczak czy rekwizytach znaleźć można odwołania zarówno do czasów Bizeta, jak i Pendereckiego. Sama Carmen to atrakcyjna dziewczyna z sąsiedztwa - wyzywająco ubrana w długie skórzane buty, krwistoczerwoną sukienkę i obcisłą skórzaną kurtkę w tym samym co sukienka kolorze.
Weiss bardzo uwspółcześnił akcję "Carmen". Już podczas Uwertury "pracownicy fabryki" uprzyjemniają sobie czas grą w piłkę, przerywa im dopiero wjazd na scenę czterech potężnych motocykli, których kierowcy wiozą ze sobą ubrane w obcisłe skórzane wdzianka dziewczyny. Na kolejnej takiej maszynie, w asyście motocyklisty, wjedzie również Carmen (Monika Ledzion). Jej ciężko, bez świeżości wykonana "Habanera" rozczarowuje, jednak już podczas "Près des remparts de Séville", gdy Carmen uwodzi sierżanta Don José, by nie trafić do więzienia, silny mezzosopran Ledzion brzmi znacznie lepiej.
Reżyseria Marka Weissa jest jednym z najsilniejszych punktów przedstawienia. Wielką zaletą spektaklu są świetnie dobrane, współbrzmiące głosy (Don José, Micaëla, Escamillo i Carmen), ciekawie rozegrane interakcje między bohaterami i klarowny przekaz emocjonalny poszczególnych arii i duetów. Prym wiodą Anna Mikołajczyk i Ivan Momirov, którzy tworzą wybitne kreacje Micaëli i Don José. Mikołajczyk niezwykle czystko, z pięknie brzmiącym od piano po forte sopranem (wspaniała aria "Je dis que rien ne m'épouvante") kreśli postać prostej wiejskiej dziewczyny zakochanej w żołnierzu, podkreślając każdym gestem i spojrzeniem fascynację ukochanym.
Z kolei tenor Ivan Momirov z delikatnego, ale bardzo mocnego głosu potrafi wydobyć rozpacz i gorycz porzuconego, zdradzonego kochanka. Momirov tworzy wyśmienite duety zarówno z Mikołajczyk (cały duet z I aktu), jak i z Moniką Ledzion (m.in. "Je vais danser en votre honneur", gdy Carmen tańczy z kastanietami). Dobrze w roli podstarzałego macho-torreadora Escamillo prezentuje się Mikołaj Zalasiński, z głębokim, dumnym głosem i równie dumną postawą.
Opera Bizeta w gdańskiej wersji okazuje się przedstawieniem bardzo spokojnym i dość statycznym. Efektownie wygląda ostatni pomysł inscenizacyjny - zamiana placu przed areną, na której Escamillo ma odnieść kolejny triumf, na sypialnię torreadora i kaplicę w jednym. Carmen nie jest już buntowniczą outsiderką, a pokorną służącą, zakładającą swojemu mężczyźnie buty i ubierającą go na corridę. Smutny obraz zniewolonej i ślepo podporządkowanej ukochanemu mężczyźnie kobiety dopełnia krwawa zemsta byłego kochanka.
To z pewnością nie jest spektakl dla wielbicieli tradycyjnej opery. Zaskakująco pastelowa "Carmen" Opery Bałtyckiej dość przewrotnie staje się głosem w sprawie równouprawnienia, na które, jak sugeruje Marek Weiss, w zdominowanym przez mężczyzn świecie nie ma miejsca. Niezależnie od epoki.
Spektakl
Carmen
Miejsca
Spektakle
Opinie (122) ponad 10 zablokowanych
-
2012-04-23 03:04
W koncu cos nowego w baltyckiej
Dziekuje,za innowacje i odwage.ciekawy spektakl.polecam
- 11 31
-
2012-04-23 08:13
Byłam, widziałam
Nie wiem, czy aż tak bardzo potrzebne były te zmiany? Opera powinna nacieszyć oko i duszę, a tu to samo, co na ulicy. Orkiestra wspaniała, przyznaję! Soliści też, choć w ostatnim akcie Carmen jakby się "wypaliła". Escamillo wspaniały!!! Ogólnie może być, cieszę się, że byłam i na pewno zawitam jeszcze nie raz!
- 8 19
-
2012-04-23 09:11
73 :)
- 2 0
-
2012-04-23 10:19
Kultura w mieście Gdańsk
Jestem pełen wstydu w wyniku upadku w ogóle kultury przez duże "K" w Gdańsku, po roku 1990-tym. Opera Bałtycka jest nie jedynym ale najlepszym przykładem tegoż upadku. To hańba dla mnie, mieszkańca tegoż miasta, w którym się urodziłem i wychowałem. Hańba i wstyd. Gdańsk pod sowieckim zaborem tętnił życiem i kulturą a dziś pod długo wyczekiwaną Polską, kompletnie pozbawiony charakteru, kulturowo umiera.
- 31 8
-
2012-04-23 10:25
dlaczego obcieliscie plakat !!Trzebabyło pokazac cały plakat
skoro cyce na plakacie publicznie są rozklejane to w brukowym portalu tez powinni go pokazac :)
- 27 2
-
2012-04-23 11:25
Dlaczego na plakacie są cycki?
Jakoś do tej pory opera radziła sobie bez nich?
- 28 1
-
2012-04-23 11:46
PRECZ Z WEISSIZMEM!!!!!
- 41 6
-
2012-04-23 13:38
nowoczesne aranżacje psują odbiór opery (1)
Witam, swego czasu byłam stałą bywalczynią Opery Bałtyckiej, lecz odkąd prawie wszystkie opery i operetki są wystawiane z nową aranżacja, opera i jej odbiór straciła dla mnie komplenie swój urok. Dlaczego na siłę staramy się umowocześnić tą formę sztuki?
- 32 4
-
2012-04-23 18:22
nie ma operetek
- 6 4
-
2012-04-23 13:39
piersi (1)
Drodzy Państwo, kobieta nie ma cycków tylko PIERSI . Na plakacie widzę piękną kobietę i ładną PIERŚ a czy jest to zasadne czy nie to jest zupełnie inna sprawa.
- 9 17
-
2012-04-23 13:53
Droga Pani, pierś jest wtedy gdy nie jest ordynarnie wystawiona na widok publiczny- pierś skomercjalizowana to cycek.Ot co.
- 21 0
-
2012-04-23 17:11
podobałem się (2)
Byłem cudowny?
Cudny?- 22 1
-
2012-04-26 12:10
cudaczny
- 4 0
-
2012-06-15 12:01
obserwacja
Artysta bez minimum narcyzmu-nigdy nie będzie artystą~!Na Boga!Przecież..to szalony akt ekshibicjonizmu psychicznego..a także fizycznego!Artysta,który "nie kocha tego,co prezentuje jego najskrytsze zakamarki duszy"-nigdy artystą nie będzie!Sprawa.."predyspozycji" do akceptacji WSZYSTKIEGO,co się umie i czego się nie umie- i się to prezentuje-to zupełnie inna kwestia..
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.