• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nowe życie Opery Bałtyckiej w Gdańsku

Justyna Świerczyńska
30 stycznia 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 13:53 (30 stycznia 2008)

Rosnąca popularność nowoczesnych, odważnych realizacji operowych pokazuje, że nowe podejście do tego gatunku to zadanie niecierpiące zwłoki. Mamy prawo przypuszczać, że nowy dyrektor Opery Bałtyckiej wprowadzi je w życie szybciej, niż sądzimy.



Charyzmatyczna osobowość oraz ogromne artystyczne ambicje. Marek Weiss-Grzesiński z impetem wkroczył na gdańską scenę. Wizja teatru, jaką przedstawił podczas wtorkowej konferencji w Operze Bałtyckiej, jednych przyprawi o palpitacje serca, innych wprowadzi w euforię.

Radykalne zmiany, jakie zaproponował nowy dyrektor oraz jego zastępca, José Maria Florêncio Júnior, dotkną polityki kadrowej, artystycznej i repertuarowej teatru. Na potrzeby poszczególnych realizacji do zespołu operowego dobierani będą artyści z zewnątrz. - To nie będzie wyłącznie zespół etatowy - podkreśla Weiss-Grzesiński. - Nowy budżet opery wykorzystamy na przyciągniecie najlepszych artystów z zewnątrz, bowiem o operze nie można myśleć lokalnie.

Pierwsze zmiany kadrowe dotknęły zespołu baletu. Skompletowaną już 30-osobową grupę tancerzy, czeka rok wytężonej pracy, bowiem zdaniem dyrekcji, obecny poziom reprezentowany przez zespół, z artystycznego punktu widzenia, jest nie do przyjęcia. - Musimy zacząć od zera - przyznaje nowy dyrektor. - Balet wymaga rewolucji, a do tego potrzebujemy nowych, pięknych ludzi.

Rewolucyjne zmiany dotkną także repertuaru teatru. Już teraz widzowie mogą zapoznać się z nowym repertuarem, ułożonym do lipca tego roku włącznie. To, co zwraca uwagę, to wyraźnie ograniczona ilość miesięcznych przedstawień oraz przewaga spektakli wyreżyserowanych przez nowego dyrektora oraz jego żonę, Izadorę Weiss. Oprócz znanych trójmiejskiej publiczność spektakli: Rigoletto, Faust, Madama Butterfly, cztery nowe premiery, dwa spektakle baletowe, "4&4" i "Eurazja" wyreżyseruje Izadora Weiss, zaś dwie opery: "Don Giovanni" i "Salome" Marek Weiss-Grzesiński.

- Pierwsze opery są moje, ponieważ muszę zbudować teatr po swojemu - tłumaczy dyrektor. - Dopiero, gdy stworzymy własną twarz, możemy myśleć o wpuszczeniu na scenę innych reżyserów.

To jednak nie nastąpi nie wcześniej niż za rok. Do tego czasu ilość granych spektakli zostanie zredukowana do minimum. - Ich liczba nie jest w tym przypadku najważniejsza. Nie możemy grać wszystkiego, od Sasa do lasa, a odgrzewanie starych kotletów mnie nie interesuje - przyznaje Weiss-Grzesiński.

Trójmiejskiej widowni przyjdzie się pożegnać z często granymi na gdańskiej scenie operetkami. - Uważam, że nastąpił koniec tego gatunku w Polsce. Nie wierzę w operetkę - wyznaje. - Nie lubię jej, i nie będę jej robił.

Nie mniej odważne są inne plany dyrektora, czyli organizacja Festiwalu Wagnerowskiego oraz współpraca w ramach Unii Oper Bałtyckich. Nowy dyrektor przyznał, że odbył już rozmowę z Elżbietą Penderecką w sprawie festiwalu. Podkreślił, że chciałby, aby jego pierwsza odsłona, zaplanowana na 2009 rok, miała zdecydowanie europejski charakter. Z kolei założeniem Unii Oper Bałtyckich będzie realizacją dużych współprodukcji w oparciu o fundusze europejskie. Do projektu zapraszane będą zespoły operowe min. ze Szwecji, Litwy, Łotwy i Rosji.

Plany zakładają także budowę nowego budynku opery. - Obecny gmach wytrzyma nie dłużej niż do 2015 roku - twierdzi dyrektor. - W 2016 powinniśmy otworzyć nową, piękną operę gdzieś nad morzem.


To ja jestem urozmaiceniem
Rozmowa z Markiem Weiss-Grzesińskim

Nie obawia się Pan, że trudno będzie Panu pogodzić prowadzenie opery z aktywnością artystyczną?

To jest taki rodzaj pracy, że trzeba to lubić i poświęcić się temu całkowicie. Ja to lubię, więc nie widzę problemu.

Nie miał Pan ochoty urozmaicić repertuaru opery realizacjami innych reżyserów?

Nie. To ja jestem urozmaiceniem. Poza tym, robię to w konkretnym celu. Muszę zbudować pewien kanon wartości, nowy język i nowe tempo pracy. To wymaga czasu. Nie można robić opery w sposób, który tak bardzo różni się od języka współczesności. Trzeba sięgnąć po inną metaforę i inny sposób interpretacji. To jest jednak niemożliwe bez zbudowania narzędzi, które zmuszą ludzi do ciężkiej, wytężonej pracy. Gdy przygotuję artystów do nowych kryteriów, wtedy pomyślę o zaproszeniu do współpracy innych reżyserów.

Które operowe nazwiska ceni Pan najbardziej?

Jest kilku kolegów, którzy poważnie traktują pracę operową. Na pewno Mariusz Treliński, Laco Adamik, Maciej Prus, Michał Znaniecki.

A kogo pierwszego chciałby Pan zaprosić do współpracy?

Mariusz Treliński jest tak drogi, że nas na niego nie stać, ale kto wie? Ne pewno pierwszym reżyserem, którego chciałbym zaprosić jest Grzegorz Jarzyna. Bardzo utalentowany reżyser z Warszawy.

Marek Weiss-Grzesiński - reżyser teatralny i operowy. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim i reżyserię w warszawskiej PWST.

Pracował jako reżyser w Teatrze Wielkim w Warszawie oraz dyrektor artystyczny w Teatrze Wielkim w Poznaniu. We wrześniu 2004 roku został mianowany zastępcą dyrektora artystycznego Opery Narodowej. Od marca 2006 etatowy reżyser Warszawskiej Opery Kameralnej. Od roku 2008 dyrektor naczelny i artystyczny Państwowej Opery Bałtyckiej.

Autor wielu głośnych realizacji operowych: "Borysa Godunowa" Musorgskiego, "Wozzecka" Berga, "Strasznego dworu" Moniuszki, "Turandot" Pucciniego, "Manekinów" Rudzińskiego, "Toski" i "Madame Butterfly" Pucciniego, "Aidy", "Traviaty" i "Nabucco" Verdiego, "Czarodziejskiego fletu" i "Don Giovanniego" Mozarta.

Na scenie Opery Bałtyckiej przygotował inscenizację Madamy Butterfly, Fausta oraz Rigoletta.

José Maria Florêncio Júnior - dyrygent, altowiolista, kompozytor. Absolwent Uniwersytetu Minas Gerais w Belo Horizonte. Swoje umiejętności doskonalił na kursach mistrzowskich w Brazylii, w nowojorskiej Juilliard School of Music, wiedeńskim Musikhochschule oraz warszawskiej Akademii Muzycznej im. F. Chopina.

Koncertmistrz altówek Orkiestry Symfonicznej Minas Gerais w Belo Horizonte i Orkiestry Symfonicznej Bahia w Salwadorze. Pełnił funkcje dyrygenta Teatru Wielkiego w Łodzi, dyrektora muzycznego Opery Wrocławskiej, dyrektora naczelnego i artystycznego Orkiestry i Chóru PRiTV w Krakowie, dyrektora Muzycznego Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki, dyrektora naczelnego i artystycznego Filharmonii Poznańskiej oraz stałego dyrygenta w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. W Operze Bałtyckiej w Gdańsku pełni funkcję zastępcy dyrektora artystycznego.

Biogramy pochodzą ze strony Opery Bałtyckiej

Miejsca

Opinie (50) 3 zablokowane

  • WIELCY LUDZIE ZAWSZE BęDą MIEć WROGóW

    Z tych tekstów wnioskuję, że wszyscy jesteście z założenia negatywnie nastawieni do tego co nowe, również do nowego dyrektora.
    Lepszy by był dzidzia-piernik bez wizji, powielający swoich poprzedników? Niezdecydowany, bojący się o swoje stanowisko - i dlatego miły dla wszystkich, zgadzający się ze wszystkimi, stłamszony?
    Gdyby był zdeterminowany, wyrachowany nie starał by się wprowadzać zmian, nie robiłby nic. Chciałby tylko stołek.
    Zastanówcie się co tu wypisujecie, to jakieś prywatne porachunki, a nie obiektywne opinie.
    Teksty podstarzałych, zgorzkniałych, pozbawionych talentu tancerek, może byłych pracowników?
    Dajcie odetchnąć świezym powietrzem, nie zatruwajcie go. Pogódźcie się z upływem czasu.

    Wiele osób mówi o operetkach, a jakie znów operetki były grane w tym teatrze, ile było premier? Czy chodzi Wam o te odgrzewane kotlety? To o to tyle szumu?

    Proszę zauważyć, że teraz w teatrze nawet trudno o bilety, trzeba dużo wcześniej rezerwować. Dla mnie ostatnio niestety nie wystarczyło :-(
    To chyba bardzo dobrze? Czy lepiej żeby teatr świecił pustkami i dokładał to każdego przedstawienia? Oby tylko zaspokoić gusta "stałych bywalców" ... może warto zachęcić nowych

    Wróżę temu teatrowi wielkie sukcesy, oby tylko zawistni, fałszywi ludzie wszystkiego nie zepsuli podcinając kolejnym WYBITNYM jednostkom skrzydła.

    • 0 0

  • na szczęście "wielcy" są przeszlością

    wielcy ludzie?????? śmiechu warte. my już to przerabialiśmy i na szczęście Ci tzw. "wielcy ludzie" są już tutaj tylko przeszłością. Pracownikom "wielmożnej pary" można życzyć tylko tego samego.

    • 0 0

  • To ja jestem urozmaiceniem!

    Pani Justyna zaczyna swoj wywiad z Markiem W-G ..
    "charyzmatyczna osobowosc"....przepraszam ja nie dostrzeglam zadnego charmu w wypowiedziach Pana M
    przeciwnie, dostawalam nieprzyjemnych dreszczy ze tego typu ludzie moga byc obsadzani na takich stanowiskach, jak za dawnych komunistycznych czasow "wziety z nomenklatury". Uspokoily mnie troche opublikowane opinie, niezaleznie kto to pisal, ludzie z teatru, czy z publicznosci, nie mozna byc optymista jezeli sie czyta: "..pierwsze opery sa moje...." " mam zbudowac teatr po swojemu....." mam zbudowac wlasna twarz..." (Widzialam Rigoletto w rezyserii M W-G, i musze przyznac ze wiecej tam bylo "wlasnej d...y" niz wlasnej twazy, ale to moja subiektywna ocena.) Co do zony pana Wejssa, czy to jest zgodne z prawem, aby w panstwowej instytucji tak wysokie stanowiska zajmowalo malzenstwo?? ale napewno jest sposob aby "obejsc" prawo i "obdic" te 12 miljonow dotowanych na opere.
    Pani Justyno! Ktos napisal, ze te negatywne opinie musza pochodzic od ludzi teatru, ja sie nie dziwie nowy dyrektor potrzebuje "..nowych pieknych ludzi", starzy i brzydcy na bruk, a co pani na to, czy pani tez tak uwaza??
    Jak wyglada druga strona tego medalu???
    Jedna rzecz jest pewna, ja nie reprezentuje zalogi, ale nie ciepie aroganci i nonszalancji.
    Pan M W-G nie zagrzewal zbyt dlugo poprzednich stanowisk dyrektorskich man nadzieje, ze jego kariera w POB nie bedzie zbyt dluga, w interesie publicznosci Trojmiasta i tych brzydkich ludzi teatru.

    • 0 0

  • glupek czy bufon

    Ten facet rozwali kulture w Gdansku doszczetnie. A byl kandydat ze Stanow Zjednoczonych Zbigniew Staniszewski - dyrygent od samego Herberta von Karajana, ktory ze swoja Latajaca Filharmonia robi tam furore- to wladze wziely sobie jekiegos mitomana. Ciekawi jestesmy jako muzycy kto personalnie wybral takiego palanta? A Florencio - zakompleksiony samolub co tworzy wokol siebie mity a jest przecietnym dyrygentem. Jak dalej na probach bedzie nas tak obrazal to dostanie raz po mordzie i zobaczy kto to sa Polacy. i tyle

    • 0 0

  • co na to władze

    Zydzisko....nepotysta tylko dlaczego za nasze pieniadze?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Trylogię kryminalną: "Boska proporcja", "Materiał ludzki" i "Białe kłamstwa" napisał mieszkający w Trójmieście:

 

Najczęściej czytane