• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Maciej Świeszewski: optymista o zacięciu pesymistycznego wojownika

Justyna Michalkiewicz
13 sierpnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Maciej Świeszewski przed wejściem do kamienicy, w której znajduje się jego pracownia. Maciej Świeszewski przed wejściem do kamienicy, w której znajduje się jego pracownia.

Maluje w ciszy albo przy dźwiękach Johanna Straussa. Chociaż jego obrazy fascynują ludzi na całym świecie, rozgłos przyniosła mu Ostatnia Wieczerza. Na co dzień można go spotkać spacerującego uliczkami Sopotu, gdzie żyje i tworzy. W pierwszym wrażeniu - optymista. Po dłuższej rozmowie widać w nim zacięcie pesymistycznego wojownika.
Rozmową z Maciejem Świeszewskim rozpoczynamy cykl, w którym będziemy przedstawiać pracownie trójmiejskich artystów.



Urodził się w Sopocie w 1950 roku na ul. Obrońców Westerplatte w rodzinie z wielkimi tradycjami artystycznymi. Na ścianach jego domu wisiały obrazy Aleksandra Świeszewskiego oraz wielu innych polskich twórców XIX i XX wieku. Chociaż interesował się chemią i astronomią, to jednak od najmłodszych lat wiedział, że w przyszłości będzie malarzem.

- Wychowano mnie w wielkim poszanowaniu dla sztuki. W tamtych czasach artystów traktowano jak intelektualistów wielkiego formatu. Teraz to się zmieniło. Jak mój tato nieżyjący mówił - za dużo Rumcajsów pojawiło się na firmamencie - mówi Maciej Świeszewski.
Jako wolny duch, nie lubi ograniczeń, ale jak sam przyznaje, małżeństwo nigdy nie odebrało mu wolności. Wręcz przeciwnie - dało dużo siły oraz inspiracji do tworzenia. Być może nigdy nie skończyłby Ostatniej Wieczerzy, gdyby nie żona, która chociaż początkowo myślała, że oszalał, to jednak okazała wielkie wsparcie.

Poza malarstwem, uwielbia czytać. Jego prywatna biblioteka zajmuje kilka ścian. Czyta literaturę piękną, traktaty filozoficzne i dzienniki. Gdyby nie pasja do książek, nie potrafiłby malować. Kiedyś, gdy odwiedził go jeden ze znajomych profesorów i zapytał - Maciek, ty masz chyba jakąś schizofrenię. Po co ci tyle książek? Odpowiedział przekornie - Ty masz tyle flaszek, ja mam tyle książek.

Prywatnie i zawodowo zwiedził cały glob, a za najpiękniejsze miejsce na ziemi uznaje Hawanę. Mieszkał tam jako dziecko przez kilka lat, a później nigdy nie powrócił. Ze strachu.

- Boję się tam pojechać. To tak jakby zobaczyć swoją miłość ze szkoły podstawowej. Można się przewrócić ze zdziwienia. Nie chcę się ograbić ze wspomnień, nie chcę czuć rozpaczy za odchodzącym czasem - mówi Świeszewski.
Zapytany o największe życiowe szaleństwo, uśmiecha się i mówi, że było ich wiele, ale nie chce zdradzić tych tajemnic. Wiedzą o nich tylko najbliżsi i dziennik, który skrzętnie prowadzi od lat 60. Jak podkreśla - były to szaleństwa związane z balansowaniem na granicy intelektualno-światopoglądowej, niekiedy uczuciowej. Takie doświadczenia stanowiły motor napędowy do pracy.

- Lubię moje życie. Gdybym żył spokojnie, statecznie, to z tej nudy musiałbym popełnić samobójstwo. Nie jest mi potrzebne kolejne zero na koncie. Gdy przyjdzie kataklizm, w jeden dzień każdy z nas stanie się nędzarzem. I co nam wtedy pozostanie po kartach płatniczych? - pyta.
  • Maciej Świeszewski przy jednym z ostatnich dzieł. To autoportret człowieka na granicy doczesności z wiecznością.
  • Pracownia jest mała. Znajduje się w niej pomieszczenie twórcze, zaplecze łazienkowe oraz mała sypialnia. Wszystko odgrodzone materiałowymi kotarami.
  • Maciej Świeszewski
  • Pracownia Macieja Świeszewskiego
  • Pracownia Macieja Świeszewskiego
  • Pracownia Macieja Świeszewskiego
  • Pracownia Macieja Świeszewskiego
  • Pracownia Macieja Świeszewskiego
  • Fragment ostatniego dzieła Macieja Świeszewskiego. Artysta zadbał o każdy detal. Na kwiecistej łące odwzorowane jest każde źdźbło trawy.
  • Pracownia Macieja Świeszewskiego
  • Pracownia Macieja Świeszewskiego
  • Maciej Świeszewski
  • Pracownia Macieja Świeszewskiego

Na ostatnim piętrze małej kamienicy

Pracownia Świeszewskiego znajduje się na ul. Obrońców Westerplatte w Sopocie. Dawniej byli z nią związani tacy artyści jak: profesor Adam Smolana, Witosław Czerwonka, Józefa Wnukowa czy profesor Adam Haupt. Spotykała się tutaj polska elita intelektualna. Gdy Edward Bober w 1979 roku wyjechał do Niemiec, przekazał Świeszewskiemu mieszkanie. Jak mówi artysta, był to dla niego wielki zaszczyt, ale gdy nowe pokolenia zaczęły tworzyć elity, wszystko się zmieniło.

- Ta kamienica to było święte obcowanie z ludźmi, którzy tworzyli polską kulturę. Prawdziwe perły polskiej inteligencji. Czasami jak patrzę na ten dom to widzę, że on symbolicznie uosabia przemiany, które zaszły w Polsce. Dzisiaj wszystko stało się takie, jak MacDonaldy. Schematyczne, kolorowe i bez wyrazu - mówi artysta.
Pracownia jest nieprzystosowana do wielkoformatowego malarstwa Świeszewskiego. Niektóre z prac ledwo mieszczą się w pomieszczeniu, ponieważ zajmują całą wysokość ściany. Wynosić je trzeba przez okno z trzeciego pietra, co często kończy się uszkodzeniem dzieła. Artysta dwa lata wcześniej złożył podanie o przyznanie większego pomieszczenia. Zaproponował jeden z opuszczonych budynków w Sopocie, ale pozostał bez odpowiedzi. Nie ukrywa żalu do władz.

To jeszcze nie koniec Ostatniej Wieczerzy

Chociaż stworzył wiele wybitnych dzieł, jego nazwisko większość kojarzy z kontrowersyjną Ostatnią Wieczerzą. Obraz został odsłonięty dziesięć lat temu, w kościele św. Jana w Gdańsku. Chociaż w świątyni zapadła cisza, w mediach rozpętała się burza. Nikt jednak nie przypuszczał, że dziesięć lat później wybuchnie kolejna. Gdy w czerwcu 2015 roku obraz miał lecieć na EXPO do Mediolanu, w ostatniej chwili został wstrzymany z powodów politycznych i światopoglądowych. Jak zapewnia artysta, droga Ostatniej Wieczerzy jeszcze się nie zakończyła.

- Uczestniczę w tak wielu kłamstwach. Czy ja mam cieci uczyć kultury? Już jestem zbyt poważnym człowiekiem, żebym przejmował się ludźmi niskich lotów. To była moja idea, którą zrealizowałem i wcale nie żałuję, że obraz powstał. Dał mi dużo materiałów do przemyśleń, stałem się innym człowiekiem. Kolegom krytykom powtarzam - mówiliście ze malarstwo umarło, a ono wciąż żyje - mówi Maciej Świeszewski.
Artysta nie wiesza swojego wnętrza na ścianie

Obrazy Świeszewskiego mają wiele ukrytych znaczeń. Artysta szuka w nich prawdy, maluje swoją filozofię. Gdy inni pytają o znaczenie dzieła, szybko ucina dyskusję, bo uważa, że z obrazem jest jak z kobietą - gdy odkryje wszystkie swoje tajemnice, przestaje być interesująca. A im większy jest ładunek duchowo-intelektualny w obrazie, tym płaszczyzna różnorodności odbioru będzie bardziej zróżnicowana. Niejednokrotnie zdarzyło się, że widz odkrył w obrazie coś nowego, zaskakując tym artystę. W takich momentach Świeszewskiemu zawsze robi się niezręcznie.

Szczególnie dumny jest z kluczowego obrazu z 1989 roku - Umarła Klasa. Pracował nad nim ponad dwa lata. Przedstawia pomieszanie przeszłości z teraźniejszością, a inspirację stanowił napis na grobie na francuskim cmentarzu - Ci, którzy odchodzą, odchodzą pozornie, na niewiele lat, a może tylko na krótki okres czasu.

- Każdy obraz jest moim obnażeniem. Dlatego nie otaczam się nimi. Oszalałbym. Chociaż żona czasami się dziwi, to jednak pragnę spokoju. Nie chcę patrzeć na swoje wnętrze po godzinach pracy - mówi artysta.
Jeszcze nikt stamtąd nie wrócił, czyli rozważania o życiu i śmierci

Artysta nieustannie szuka sensu w życiu, co widać na jego płótnach. Niegdyś żarliwy katolik, dzisiaj człowiek pełen wątpliwości. W jego malarstwie zawsze było dużo mrocznych i surrealistycznych elementów, a śmierć stanowiła główny temat rozważań. Jako dziecko uległ wypadkowi, po czym w szpitalu widział ludzi, którzy umierali. Odchodząc, przeklinali swoje życie, że oddali się czemuś, co nie miało znaczenia. Być może właśnie dlatego w jego malarstwie często pojawia się motyw śmierci.

- Próbowałem się od tego wyzwolić, odnaleźć konsensus, ale nadal szukam odpowiedniej drogi. Teraz jest jeszcze gorzej, gdy moi koledzy odchodzą. Nikt jeszcze stamtąd nie wrócił. Cały czas mam świadomość, że każdego dnia mogę się przewrócić i już nie wstać. Nikt mnie wtedy nie rozliczy z ilości zer na koncie, tylko z tego co zrobiłem, więc spieszę się, aby dokończyć Sąd Ostateczny i Śmierć Sokratesa - podsumowuje Świeszewski.
Justyna Michalkiewicz

Opinie (88)

  • Muzeum nie pracownie !

    Wstyd, że ten budynek w Sopocie niszczeje, nie pełni roli muzeum Szkoły Sopockiej tylko korzystają z niego kłócący się ze sobą artyści.
    Budynek ten powinien należeć do Uczelni i być albo siedzibą muzeum albo bazą wypadową na plenery studentów ASP.

    • 5 0

  • Cenię sztukę profesora Macieja Świeszewskiego (1)

    ..., a ja lubię twórczość profesora Macieja Świeszewskiego. Jest pełna symboli, głębi. Większość obrazów profesora niesie określone przesłanie i jest przepełnione treścią. Poza tym cenię Macieja Świeszewskiego za wyznawane przez Niego wartości, za wierność sobie i ideałom, o których wielu dawno zapomniało ..., za to, że nie poddaje się modzie i coraz częściej obecnej w sztuce bylejakości, naśladownictwu. W mojej opinii ma doskonały warsztat ... Nie każdy musi zachwycać się obrazami tego Artysty. Nie każdy musi je kupować ... Jeden woli kwiatki na łące, inny portrety, jeszcze inny kocha abstrakcje. Taki jest świat. Każdy jest inny, ale żeby od razu pałać nienawiścią do czegoś/kogoś, czego/kogo się nie rozumie, co/kto do nas nie trafia (?!) Cóż do odbioru sztuki profesora Świeszewskiego trzeba mieć nie tylko zmysły wrażliwe na piękno, ale i rozwinięty intelekt.

    • 6 4

    • Zapracowal sobie na taką opinię

      Niech opowie o swojej przeszłości w PZPR. Resortowa kariera. Zalosna ta akademia.

      • 1 0

  • Prace Pana nie podobają mi się

    • 0 3

  • A ja uwielbiam jego twórczość

    Uważam że jest godnym następcą mistrzów renesansu i surrealistów takich jak Samvador Dali i Max Ernst

    • 1 1

  • Ile teraz kosztuje miejsce w akademii?

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdańska instytucja kulturalna zlokalizowana w zabytkowym budynku dawnej Łaźni Miejskiej nosi nazwę:

 

Najczęściej czytane