• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Koralina w krainie ciemności

Łukasz Rudziński, fot. Łukasz Unterschuetz
29 kwietnia 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Koralina (Magdalena Żulińska) i jej druga mama (Edyta Janusz-Ehrlich) Koralina (Magdalena Żulińska) i jej druga mama (Edyta Janusz-Ehrlich)

Polska prapremiera "Koraliny" w Teatrze Miniatura to wydarzenie artystyczne, jakiego nie było w tym teatrze od czasów Piotra Tomaszuka i Tadeusza Słobodzianka. Trudno jednak wskazać właściwego odbiorcę przedstawienia, bo młodsze dzieci prawdopodobnie wyjdą z teatru przestraszone. Ja bawiłem się świetnie.



Na podstawie książki "Koralina" Neila Gaimana, reżyser Włodzimierz Fełenczak wyczarował mroczny (dosłownie) świat, w którym tytułowa bohaterka musi walczyć o uratowanie rodziców. Porwali ich... jej rodzice, tyle że z alternatywnej rzeczywistości. Poetyka sennego koszmaru, dominująca w świetnej scenografii Mikołaja Maleszy i inscenizacji Fełenczaka, wiernie odwzorowuje klimat twórczości Gaimana, opartej na grozie i komiksowej wyobraźni.

Koralina (Magdalena Żulińska) jest odważną, ale i rozkapryszoną dziewczynką, dla której rodzice nie mają czasu. Któregoś dnia Koralina, która bez wahania mówi do dorosłych "cześć" zamiast "dzień dobry", odkrywa w swoim domu nie używane drzwi. Po przejściu przez nie, nic nie jest takie jak wcześniej.

Atmosfera grozy pojawia się przy spotkaniu z drugimi rodzicami i utrzymuje się niemal do końca spektaklu. Spotykane przez Koralinę postacie są coraz potworniejsze. Łudząca początkowo dziewczynkę swoją uwagą i poświęceniem druga matka (bardzo dobra kreacja Edyty Janusz-Ehrlich) staje się z czasem prawdziwą złowrogą wiedźmą. Także sposób poruszania się drugich rodziców początkowo dziwnie kanciasty i nieco śmieszny, staje się z czasem prawdziwą karykaturą ludzkiego zachowania. Między innymi w ten sposób reżyser misternie buduje obraz z krzywego zwierciadła ("Koralina" nieprzypadkowo nazywana jest współczesną wersją "Alicji w krainie czarów").



Sceny pełne napięcia poprzeplatane są weselszymi, które łączą się z wizytami Koraliny u przyszywanych, mocno zwariowanych ciotek - Panny April (Jadwiga Sankowska) i Panny Miriam (Hanna Miśkiewicz). Przy ciastkach i herbacie prowadzą one swoje nudne rozmówki lub wspominają dawne czasy (jedna ciągle odgrywa etiudy z Szekspira). To właśnie od nich dziewczynka otrzymuje magiczny kamyk, który w drugiej krainie staje się amuletem i chroni od wszechobecnego zła.

Oprócz planu żywego podziwiamy też lalki. Pełno jest tu szczurów prowadzonych przez ukrytych w mroku aktorów, co jakiś czas zobaczymy pieski salonowe z którąś z ekscentrycznych starszych panien lub myszy-pacynki. Sama Koralina niekiedy również maleje do rozmiarów laleczki, choćby wtedy, gdy rozmawia z duszyczkami uwięzionymi przez drugą matkę. W finale przedstawienia rewelacyjny koncert daje "The Mouse Band", nawiązujący do słynnego "The Muppet Show".

Ten niezwykle udany spektakl traktuje młodego widza po partnersku. Pozwala mu się wystraszyć, umożliwia też łatwą identyfikację prawidłowej postawy, którą prezentuje główna bohaterka. By w scenie finałowej wzbudzić szczery zachwyt. Problemem dla najmłodszych może być "dorosły" czas przedstawienia (trwa prawie dwie godziny). Ponieważ panujące przez całe przedstawienie ciemności mogą małe dzieci zmęczyć, dlatego propozycja Miniatury kierowana jest do starszych dzieci, w wieku 9-12 lat.

Oby ta inscenizacja gdańskiej Miniatury stała się przełomem dla teatru, który był do niedawna najbardziej anachroniczną sceną w Trójmieście. "Koralina" to powiew świeżości i tryumf mądrego, chociaż niełatwego w odbiorze dla dzieci teatru.

Miejsca

Opinie (21) 4 zablokowane

  • troche pozno z taopinia-ale w mysl zasady -lepiej pozno niz wcale-chcialam zadac pytanie do decydujacych o reperuarzie i formie przedstawienia.kiedy pojawia sie na tej scenie normalne bajki,lktore opowiada sie za pomoca lalek.nie pojde wiecej z wnuczka-nie chce azeby wystaszona wracala do domu.nie ma nic lekkosci i radosci-przeciez to sa dzieci-jeszcze sie nasmuca w tym zyciu a teatr powinien dostarczac radosnych emocji.moja rada-wrocic do pieknego lalkowego teatru-a nie bawic sie w dramat-jest ich troche u nas-a lalki jedne-one naprawde trafiaja do dzieci ...

    • 0 0

  • film byl ekstra

    czytalam ksiazke ale nie bylam w teatrze

    • 0 0

  • ja byłam z moim pięciolatkiem na koralinie w kinie- rewelacja, byłam też na koralinie w teatrze i mimo tego że jest to sztuka dla starszych dzieci, syn był już wprowadzony w zagadnienie i zrozumiał sztukę. Był zachwycony. Jest to ciężka sztuka dla dziecka, dlatego trzeba pociechę do niej przygotować. Jest to mroczna sztuka, widz łatwo może się wystraszyć, ale również łatwo może wyciągnął pozytywne wnioski ze spektaklu, polecam

    • 0 0

  • KORALINA

    JEST BARDZO FAJNY TROCHE STRASZNY TESZ SIĘ BAŁAM POLECAM

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Czyjego autorstwa jest rzeźba rybaka na linie znajdująca się w Sopocie na ul. Bema?

 

Najczęściej czytane