• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jaskułke: Kariera to często ciężka praca marketingowców

Borys Kossakowski
1 marca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 

- Napisanie hitu, wbrew pozorom, jest piekielnie trudne. Często mniej ważne jest, jak grasz, a ważniejsze jak to ubierzesz i sprzedasz - mówi trójmiejski pianista Sławek Jaskułke, który w sobotę o godz. 20 zagra w gdyńskim Uchu koncert promujący jego najnowszy album pt. "Moments". Bilety po 40 i 50 zł.



Jaskułke: - W Azji moje koncerty spotykały się z entuzjastycznym przyjęciem. Jaskułke: - W Azji moje koncerty spotykały się z entuzjastycznym przyjęciem.

Piosenka staje się przebojem:

Borys Kossakowski: Nie jesteś medialnym zwierzęciem, prawda?

Sławek Jaskułke: (długo się śmieje) To prawda, staram się umiejętnie unikać ciosów ze strony mediów.

Czemu się śmiejesz?

Nie pierwszy mi to mówisz.

Ale wyczuwam pewien przełom. Twoja najnowsza płyta wychodzi w dużej wytwórni - Universal Music Polska. To duży biznes, nie ma zmiłuj się.

To prawda, choć na efekty trzeba jeszcze trochę poczekać. Sytuacja jazzmanów w dużych wytwórniach jest coraz trudniejsza. Płyty słabo się sprzedają. Wydanie "Moments" pod tym względem to mój duży sukces. Tym bardziej, że to element przemyślanej i długofalowej strategii.

Wychodzisz do mainstreamu? Muzyka na "Moments" jest przystępna, otwarta na słuchacza, można wręcz powiedzieć, że popowa.

"Moments" nadaje się do tego, żeby wyjść wreszcie z niszy. Od kilku lat konsekwentnie opuszczam muzyczną awangardę. Kiedyś grałem muzykę trudną i nieczytelną. W tej chwili nie chcę wysyłać do świata takiego komunikatu. Wręcz przeciwnie. Komunikat ma być jasny i czytelny.

Twoja kariera jest związana z Azją. Wydałeś płytę "Jaskułke - Hong Kong", twój "Chopin na pięć fortepianów" miał premierę w Chinach. Czy te podróże na Wschód miały wpływ na twoją muzykę?

Poczułem ogromną fascynację Chinami. Pod względem duchowym podróże po Azji wiele mi dały. Zresztą pod względem artystycznym także. Płytę "Hong-kong" nagrywałem jako młody i zupełnie nieznany artysta. Mimo to, zagrałem tam dwa koncerty pod rząd, które zostały całkowicie wyprzedane, a to była naprawdę duża sala koncertowa. Tak samo kilka lat później świetnie przyjęto "Chopina na pięć fortepianów".

Więc dobrze cię wyczułem! Na "Moments" jest dużo spokoju, który kojarzył mi się z buddyjskim wyciszeniem, kontemplacją.

To bardzo osobista płyta, nawet momentami filozoficzna. Jest efektem ciężkiej pracy nad uporządkowaniem mojej muzyki. Bałagan zaczął mi przeszkadzać.

Czy ta przemiana ma związek z tym, że zostałeś ojcem? Czy wpłynęło to na brzmienie tej płyty?

Dosłownie tak! Nagrywałem ją, jak moja partnerka była w ciąży. Dzieci w fazie prenatalnej dobrze słyszą niskie tony, więc kilka fragmentów skomponowałem specjalnie dla mojej córki, żeby mogła sobie słuchać jeszcze przed urodzeniem. Przykładaliśmy słuchawki do brzucha mamy. To był piękny czas. A teraz prezentuję jej tą twórczość na żywo.

Nie boisz się, że jako muzyk, dołączysz do grona ojców, których wiecznie nie ma w domu?

Wszystko zależy ode mnie, od systemu pracy, jaki sobie narzucę. Teraz robię wszystko, żeby być jak najwięcej w domu. Chyba nie muszę tłumaczyć nikomu, że moja córka jest najpiękniejszą i najwspanialszą istotą na świecie (śmiech). Życie w trasie to pewna ucieczka od prawdziwego życia. Codzienne życie w domu i praca nad sobą jest dużo cięższa.

Przez długie lata żyłeś w cieniu Leszka Możdżera. Mówiono o tobie "drugi Możdżer".

Możdżer to Możdżer, Jaskułke to Jaskułke. Nie będzie drugiego Możdżera i nie będzie drugiego Jaskułke. Na podstawie naszych karier doskonale widać, że nasze cele i poszukiwania muzyczne są skrajnie różne. Dla mnie najważniejszy jest wymiar artystyczny i osobisty. Nie skupiam się na Możdżerze (śmiech).

W naszej redakcji regularnie zastanawiamy się, dlaczego w Trójmieście nie ma zespołów, które wypłynęłyby na szersze wody ze swoimi przebojami. Ostatnią taką artystką była chyba Agnieszka Chylińska, a to przecież było lata temu.

Napisanie hitu, wbrew pozorom, jest piekielnie trudne. Poza tym dzisiaj, w epoce YouTube, potrzebne jest coś więcej niż muzyka. Musi być jakaś wartość dodana, chwyt biznesowy, rys marketingowy.

Ostatnio Marcin Jacobson powiedział nawet, że za sukcesem Weekendu i ich singla "Ona tańczy dla mnie" stoi lobby. Mi się wydaje, że za popularnością tego klipu stoi przede wszystkim łut szczęścia.

Nie byłbym taki pewien. Są przykłady muzyków, którzy zdobywają popularność dzięki pracy marketingowców. I to dzięki nim ich kariery nabierają innego wymiaru. Mniej ważne jest jak grasz, a ważniejsze jak to ubierzesz i sprzedasz. Trzeba szukać sposobów, żeby to jakoś pogodzić.

Wydarzenia

Śledź Jazz w Gdyni: Sławek Jaskułke

50 zł
jazz

Miejsca

Opinie (25) 1 zablokowana

  • (1)

    Jaskułke jest absolutnie rewelacyjny!

    • 6 2

    • Absolut jest rewelacyjnie jaskułkowy!

      • 0 0

  • ponownie wychowani na plastiku pytaja sie kim on jest ,niech lepiej zamilkna
    I dalej sluchaja muzy-plastik

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwszą siedzibą Teatru Muzycznego był...?

 

Najczęściej czytane