• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Elektra w kurniku. Recenzja Obywatelki El

Łukasz Rudziński
13 listopada 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Reżyserka Ewa Ignaczak rzuca Elektrę w objęcia szaleństwa i jednocześnie usiłuje wytłumaczyć jej motywacje i cierpienie na szereg różnych sposobów. Jednak spektakl "Obywatelka El" Teatru Stajnia Pegaza, chociaż mówi o ważnych sprawach, pozostaje nieczytelny i przekrzyczany.



Obywatelka El, czyli Elektra (Beata Szreder) jest nieobecna, introwertyczna, zanurzona w swojej traumie, niestety również  mało przekonująca. Obywatelka El, czyli Elektra (Beata Szreder) jest nieobecna, introwertyczna, zanurzona w swojej traumie, niestety również  mało przekonująca.
Najmocniejszym punktem sopockiego przedstawienia jest Piotr Srebrowski, który swojemu Orestowi daje dużą swobodę, ale kiedy trzeba również wiarygodność. Najmocniejszym punktem sopockiego przedstawienia jest Piotr Srebrowski, który swojemu Orestowi daje dużą swobodę, ale kiedy trzeba również wiarygodność.
Cherysotemis (Aleksandra Kania) i Orest (Piotr Srebrowski) w "Obywatelce El" funkcjonują trochę jak złośliwe dzieciaki, wyśmiewające się z obsesji siostry. Bohaterka Kani niespecjalnie przejmuje się tyradami siostry, traktując je jak zwykłą paplaninę. Cherysotemis (Aleksandra Kania) i Orest (Piotr Srebrowski) w "Obywatelce El" funkcjonują trochę jak złośliwe dzieciaki, wyśmiewające się z obsesji siostry. Bohaterka Kani niespecjalnie przejmuje się tyradami siostry, traktując je jak zwykłą paplaninę.
"Obywatelka El" zaczyna się w momencie wejścia do teatru. Dwójka aktorów - Aleksandra KaniaPiotr Srebrowski - zaprasza do środka i jednocześnie odsyła widzów na wyższe rzędy, bo pierwszy może być "kolizyjny". O tym siedzący w nim widzowie przekonają się dopiero w finale sztuki, wcześniej zobaczymy siedemdziesięciominutowy spektakl utkany z wielu tropów, myśli, skojarzeń i technik teatralnych.

Właściwe przedstawienie rozpoczyna się od... gdakania. Trzyosobowy chór kur, z piórami lub irokezem na głowach, znajduje się z boku po stronie widowni, Przedziwne nawiązuje do antycznego chóru to nie jedyne kurze akcenty. Dramat rozgrywający się pomiędzy Elektrą a jej siostrą Chrysotemis, również przerywany jest co jakiś czas przez głośne "ko, ko, ko", czy "kukuryku" dzielnego koguta, w którego co jakiś czas "wciela się" Piotr Srebrowski. Ten kurzy bełkot odbiera moc i powagę słowom Elektry, choć ta, gdy mówi o bólu, o hańbie, o planowanej zemście na matce za ojcobójstwo, ma ochotę wykrzyczeć swoje cierpienie każdemu prosto w twarz. Tym bardziej, że jej rodzeństwo, Chrysotemis i Orest, nieszczególnie się jej postawą przejmują.

Niespecjalnie mamy jednak szansę zapoznać się z racjami Elektry, bo spektakl "Obywatelka El" podejrzanie przypomina przegląd wszystkich możliwych pomysłów, jakie wpadły realizatorom do głowy. Każdy z zespołu aktorskiego gra inaczej - zadziorna, wręcz agresywna Chrysotemis Aleksandry Kani wygląda jak dziewczyna z blokowiska, zaś Piotr Srebrowski (jako Orest i informujący o jego śmierci posłaniec) to postać raz czysto groteskowa, innym razem na wskroś antyczna. Na ich tle nieobecna, zanurzona we własnym bólu i wiecznie spazmująca Elektra Beaty Szreder wygląda momentami wręcz kuriozalnie.

Wszystko zaś rozgrywa się w ascetycznej scenografii - nie-scenografii, składającej się z kilku różnej wielkości podestów i trzech drewnianych taboretów oraz kilku rekwizytów. Aktorzy grają raz serio, raz groteskowo, ciągle wchodzą sobie w słowo, wypowiadają niektóre kwestie równocześnie, wychodzą z roli, przekrzykują się, a w pewnym momencie Chrysotemis ogłasza, że idzie na "siusiu". Co raz słyszymy też mniej lub bardziej chóralne gdakanie.

Osobliwy pomysł Ewy Ignaczak kompletnie nie zdaje egzaminu nie tylko z powodu gigantycznego przeładowania formy nad treścią. Fatalnie prezentuje się manieryczna do granic wytrzymałości, ciągle przejęta, nadekspresyjna Elektra Beaty Szreder. Nieco lepsza jest konsekwentna, nieskomplikowana rola Aleksandry Kani. Jedynie Piotr Srebrowski budzi zaciekawienie - choć ma do wygrania najmniejsze epizody i raczej znajduje się w tle akcji niż w jej głównym nurcie, to właśnie momenty, gdy bierze czynny udział w spektaklu (o ile akurat nie gra koguta) należą do najlepszych w całym przedstawieniu.

W najlepszej scenie "Obywatelki El" znika cały inscenizacyjny zgiełk.
Srebrowski sugestywnie, za pomocą kilku słoików obwiązanych sznurkami, przy pomysłowym akompaniamencie Kani, relacjonuje ostatnie chwile Oresta. Rozrzucona na setki kawałków układanka na ten jeden moment składa się w błyskotliwą całość. Szkoda, że Ewa Ignaczak nie zaplanowała takich momentów więcej. Bez szumu, hałasu wokół spazmującej Elektry wyłonił się zupełnie inny obraz "Obywatelki El". Udany jest również drastyczny finał, po którym słyszymy komentarz do spektaklu, w słowach ponadczasowej piosenki Czesława Niemena "Dziwny jest ten świat".

Świat nowego spektaklu Teatru Stajnia Pegaza jest istotnie bardzo dziwny. Szkoda, że wspaniały tekst tragedii Sofoklesa przykryty jest tak rozbudowaną, chaotyczną inscenizacyjnie całością, bo mam wrażenie, że realizatorom umknęło w natłoku pomysłów coś ważnego. A Elektra pozostała zamknięta w kurniku.

Spektakl

5.5
12 ocen

Obywatelka EL

spektakl dramatyczny

Miejsca

Spektakle

Opinie (30) 1 zablokowana

  • Lubie kurnik

    Panie recenzencie, nie przygotował się pan! Wstyd! To jakiś grafomański popis a nie recenzja, który tylko nieudolnie udaje krytykę! Widać, że nie pojął pan istoty postaci Elektry, która przecież cierpiała z powodu zaistniałych okoliczności, czy pan uważa, że aktorka powinna być radosna jak poranny skowronek? Powiem więcej, takie doświadczenia, mogły wywołać bardziej krzykliwy protest, a pani, co grała rolę Elektry była wręcz stonowana i zrobiła to bardzo profesjonalnie, jej wewnętrzna ciszajeszcze bardziej uwypukliła tragizm postaci, co wcale nie odebrało jej godności za co wielki plus!

    • 8 3

  • Pani Ewo Ignaczak, gratuluję nowatorstwa i ciągle nowych pomysłów. Widać Pani zaangażowanie i ogrom wkładanej pracy na przestrzeni wielu lat. A nieliczną krytyką proszę się nie przejmować bo to tylko mobilizuje. A, że są tacy co Pani nie lubią to widać nawet w Gdyni. Pewno Pani zazdroszczą sukcesów oraz umiejętności, albo mają jakiś inny cel? Tym też proszę się nie przejmować i robić swoje.

    • 6 1

  • bardzo zły spektakl (4)

    nieciekawy, cudaczny i te kury... po co się pytam??? Nic nie zrozumiałem a większość tych wypowiedzi tutaj to chyba związanych z teatrem. Przykro mi.

    • 3 7

    • (3)

      Jeśli czegoś nie rozumiesz to jest to Twój problem a nie problem sztuki, którą większość zrozumiała :)

      • 4 1

      • Mów MAJU za siebie (2)

        A nie za większość! Kto Ci dał do tego prawo. Opinia, która Cię tak poruszyła nie sugeruje liczby mnogiej. Osoba, której się nie podoba spektakl pani Ignaczak, mówi we własnym imieniu w przeciwieństwie do Ciebie - Maju czy jak tam masz naprawdę na imię. Naucz się szanować zdanie innych. I to jest Twój problem. Co do zachowania pani reżyser, to cóż. GROTOWSKI W SPÓDNICY WSZYSTKO MOŻE.

        • 2 1

        • spokojnie (1)

          Spokojnie mili państwo.Teatr OFF'owy tym sie charakteryzuje ,że łamie konwenanse i nie każdy wychodzi z przedstawienia zachwycony.Tutaj wykorzystano tekst antyczny.Dobrze ,że mamy polemikę bo o to chodzi w projektach Sceny OFF de Bicz :-)

          • 2 1

          • no właśnie

            dlatego jestem za zlikwidowaniem instytucji OFFu. Bo panuje taka maniera wśród artystów chowania wszelkiego bełkotu za OFFem, Awangardą i nowatorstwem. Przedstawienia Warlikowskiego czy Lupy wcale nie rażą chaosem, łamaniem konwenansów a nowatorstwo jest w nich znacznie większe. I nikt ich nie uważa za Off. Środków wyrazu trzeba umieć używać. Inaczej wychodzi padaka.

            • 3 1

  • Z grubsza zgadzam się z opiniami, że ta krytyka jest nieadekwatna do poziomu sztuki. Byłam wczoraj (w niedzielę) na spektaklu i bardzo mi się podobał, zwłaszcza rola pani B. Szreder. A po za tym jak pomyślę, że ci ludzie zostali tak skrytykowani i już następnego dnia musieli grać! Ja bym chyba się zaszyła w domu i płakała a co tu mówić o pracy? Myślę, że o tym jak wielka jest rozbieżność między krytyką a przedstawieniem świadczyła reakcja widowni!Pozdrawiam, życzę miłego dnia i mniej jadu a więcej życzliwości :)

    • 7 2

  • oczywiście

    biedni aktorzy, biedna pani reżyser, zranieni krytyką i może jeszcze mową nienawiści? Ale co zrobić? Jak się robi kiepskie spektakle to się potem obrywa. No mnie się nie podobało. I nie przemawia przeze mnie jad, nienawiść , czy podłość tylko poczucie, że zmarnowałam czas.

    • 4 7

  • Byłem i mi się podobało.

    • 4 3

  • Brawo, Pani Ewo !!!! (2)

    Ja również byłam (w niedzielę) i muszę podkreślić, iż bardzo mi się podobało. Nie znam się na teatrze, ale dla mnie wszystko było jasne i czytelne (sugestie reżysera), środki wyrazu bardzo trafne, a gra aktorów rewelacyjna. Siedząc w ostatnim rzędzie słyszałam każde słowo,nawet to wypowiadane szeptem. Doceniam, jakże trudno było przetransponować tekst antyczny Elektry na potrzeby tejże sztuki - brawo, Pani Ewo, zrobiła to Pani świetnie - jak zawsze !!!Jak widać świat antyczny nie za bardzo różni się od czasu współczesnego (a może wcale) -takie odnosi się wrażenie, czytając wcześniejsze opinie, które trącają krytykanctwem, a nie krytyką. A już zupełnie rozbroił mnie Pan (bez podpisu) cyt."nieciekawy, cudaczny i te kury... po co się pytam??? Nic nie zrozumiałem a większość tych wypowiedzi tutaj to chyba związanych z teatrem. Przykro mi.".......hihihihi - mnie też jest przykro, że nie mógł się Pan wznieść trochę na wyżyny intelektualne i trochę "pokumać" (przepraszam za kolokwializm) - proszę Pana, wszyscy jesteśmy związani z teatrem, bo tam byliśmy na spektaklu ......... i po co się Pan pyta? Ja czasu nie zmarnowałam, a wręcz przeciwnie. Dziękuję za ucztę intelektualną.

    • 5 2

    • To może nas Pani Oświeci (1)

      Pani Polu, PO CO TE KURY???? Bo ja nie wiem ....

      • 1 2

      • niekumaty? Chyba wtórny analfabeta. Nawet w ww "recenzji" jest wyjaśnienie.

        • 2 2

  • Hehehe

    Pan Łukasz powinien recenzować teatrzyki kukiełkowe, np Miniatury. Bo sztuki offowej nie rozumie, za grosz!
    Idzie Pan na Dzikie Łabędzie albo na Piotrusia Pana do Miniatury. Wszyscy tam zdolni, wybitni, utalentowani. Tam jest potencjała nie jakiś "teatrzyk" Off de Bicz.

    • 0 1

  • Zgadzam sie...

    ...ze słowami recenzenta...
    Nic dodać.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Dwa spektakle Teatru Wybrzeże zarejestrowała Telewizja Polska w ostatnich kilku latach i wyemitowała w TVP Kultura. Jakie?

 

Najczęściej czytane