- 1 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (65 opinii)
- 2 (Przed)wyborcza gorączka w Pipidówce (16 opinii)
- 3 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (10 opinii)
- 4 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (70 opinii)
- 5 To niesamowite znalezisko ma... 600 lat (17 opinii)
- 6 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (27 opinii)
Życie z Peweksu, czyli o luksusie w PRL-u
Dżinsy, zegarki, walkmany, kosmetyki, perfumy, coca-cola, prawdziwa czekolada, zagraniczne alkohole, papierosy i pomarańcze, a nawet komputery. O czym jeszcze marzyli Polacy w PRL-u i jaką cenę płacili za te marzenia? Co było wtedy uznawane za luksus i stawało się przedmiotem pożądania? Za sprawą debaty "Życie z Peweksu", zorganizowanej przez Bibliotekę Gdynia, mogliśmy się przenieść do tamtych czasów, powspominać i przywołać różne wizje luksusu i prestiżu w PRL. O tamtej rzeczywistości przez pryzmat literatury Olgi Drendy i Aleksandry Boćkowskiej rozmawiała z autorkami Dagny Kurdwanowska.
Zobacz spotkania autorskie w Trójmieście
Biblioteka Gdynia zainaugurowała cykl spotkań w ramach projektu "Życie codzienne i niecodzienne w biografii i literaturze faktu". Projekt ma przybliżać zagadnienia związane z historią, kulturą, nauką. W pierwszej części zatytułowanej "Życie z Peweksu" mogliśmy się przyjrzeć rzeczywistości PRL-u w literaturze Olgi Drendy i Aleksandry Boćkowskiej.
Przeczytaj także: Thorgal, Kajko i Kokosz, Kapitan Żbik, Yans, Tytus, Romek i A'Tomek i inni
"Pewex - tam jest wszystko"
Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego "Pewex" było przedsiębiorstwem państwowym z siedzibą w Warszawie, prowadzącym sieć sklepów i kiosków walutowych w PRL-u. Powstało w 1972 r. z przekształcenia sklepów dewizowych banku PeKaO, w których można było kupić za bony towarowe lub dolary towary niedostępne w innych sklepach lub trudno dostępne - importowane i krajowe. Pod koniec roku 1989 Pewex miał 840 sklepów.
Pewex to ikona i symbol luksusu w PRL-u. Hasło reklamowe: "Pewex - tam jest wszystko" zapewne nie było na wyrost. Jednak sklepy z charakterystycznym niebiesko-żółtym logo były nie tylko miejscem, gdzie można było kupić deficytowe produkty, ale i namiastką wyjazdu zagranicznego, symbolem lepszego życia, synonimem tego, co najlepsze. Już samo wejście do takiego sklepu było jak podróż do innego świata: pachniało luksusem (drogimi perfumami i kawą), można było kupić towary dobrej jakości, zapakowane w elegancki, specjalnie wyprodukowany papier albo w reklamówkę z logo firmy, i bez stania w kolejkach.
Przeczytaj także: Aleksandra Boćkowska o gdyńskim luksusie w czasach PRL
I właśnie o tym opowiadały autorki zaproszone na spotkanie: Olga Drenda - pisarka, eseistka i tłumaczka, autorka książek "Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w latach transformacji" oraz "Wyroby. Pomysłowość wokół nas", za którą otrzymała nominację do Paszportów Polityki i Nagrodę Literacką Gdynia w kategorii esej, a także Aleksandra Boćkowska - dziennikarka, autorka m.in. książek "To nie są moje wielbłądy. O modzie w PRL" oraz "Księżyc z peweksu. O luksusie w PRL".
Luksusowe, czyli jakie?
Prowadząca spotkanie Dagny Kurdwanowska zauważyła, że w czasach PRL-u to właśnie rzeczy z minimum życiowego i codziennego użytku były luksusem: mieszkanie z ogrzewaniem i ciepłą wodą, jedzenie, po które stało się w kolejkach, czy samochód. Luksusem było mięso, zazwyczaj niedostępne, dlatego tak bardzo liczyły się znajomości i - jak dodała Aleksandra Boćkowska - to właśnie zdobywanie tych wszystkich podstawowych produktów stało się głównym zajęciem Polaków.
Przeczytaj także: Dni bezmięsne - absurdy PRL-u w Trójmieście
Żeby było ładniej i bogaciej
Na przełomie lat 60. i 70., kiedy nastąpił koniec z gomułkowszczyzną, rodacy chcą mieć coś więcej niż tylko podstawowe produkty, chcą czegoś ekstra. Chcą mieć ładne meble i ozdoby w domu, nosić modne ciuchy i pić pepsi colę. Taka była potrzeba i takie ambicje.
- Polacy mieli aspiracje, żeby było ładniej i bogaciej. Stąd rodziły się pomysły na to, jak to wszystko zdobywać. Zaradność i kombinowanie, które dziś zapewne nazwalibyśmy przedsiębiorczością, były dobrze widziane i pożądane - mówiły na spotkaniu autorki.
Skąd czerpano pomysły? Przede wszystkim z własnej wyobraźni i z prasy - dużą rolę odgrywały czasopisma, takie jak: "Ty i ja", "Przyjaciółka", "Przekrój", "Nowa Wieś", a także początkowo sprowadzana z zagranicy "Burda" czy "Filipinka", w której były przedruki z czasopism zagranicznych, porady, jak coś uszyć. Warto było mieć zaprzyjaźnioną krawcową, która umiała wszystko uszyć. Polacy ubierali się sami, nie było zbyt dużego wyboru ubrań w sklepach, więc szyto nowe, przerabiano stare, niemodne już ciuchy, a nawet farbowano domowymi sposobami. Modne były kożuchy, wspomniane dżinsy i ortaliony. Na spotkaniu przypomniano również postać niezwykłej projektantki czasów PRL-u - Barbary Hoff.
Przeczytaj także: Tym żyło Trójmiasto 50 lat temu
Marynarze, meblościanki i przegrywane kasety
Jak podczas spotkania mówiła Boćkowska, wiele modnych ciuchów oraz innych luksusowych towarów szmuglowali z zagranicy piloci, stewardesy i marynarze - dlatego Gdynia stała się prawdziwym eldorado dla ludzi z całej Polski. Przyjeżdżano tutaj na zakupy do Hal Targowych, gdzie można było kupić produkty niedostępne gdzie indziej. Gdynia była też ewenementem ze względu na obycie z trendami - tutaj m.in. powstał drugi w Polsce sklep "Moda Polska" (pierwszy w Katowicach), a także pod względem muzycznym - rozwijał się polski rock'n'roll, którego młodzi muzycy słuchali z przeszmuglowanych płyt zachodnich zespołów. Na spotkaniu przypomniano też o słynnym "Zegarkowie", pierwszym osiedlu zbudowanym specjalnie dla marynarzy pod koniec lat 50. w Orłowie - między Kępą Redłowską a aleją Zwycięstwa.
Modne były wtedy meble jugosłowiańskie, czeski kryształ i meblościanki. Co ciekawe, z racji tego, że mało kto mógł sobie na nie pozwolić, bałkańscy producenci zrezygnowali ze zmian wzornictwa, dzięki czemu przez lata można było kupować pojedyncze elementy i skompletować cały zestaw. Co się znajdowało w typowej meblościance, w jej witrynce - opisuje Drenda w katalogu do wystawy "Eryka i Jan Drostowie. Polskie projekty polscy projektanci", którą można oglądać w Muzeum Miasta Gdyni.
Podobnie było z muzyką, o czym opowiadała Olga Drenda. W latach 80. królowały na targowiskach przegrywane kasety z samoróbkowymi okładkami, o prawach autorskich nikt wtedy jeszcze nie słyszał, choć na każdej kasecie widniał napis "Oryginal. All rights reserved". Panujące piractwo i anarchia wydawnicza skończyły się dopiero w roku 1994, gdy zmieniło się prawo w Polsce. Plusem tej sytuacji było to, że dużo muzyki trafiało do słuchaczy - kasety były tanie i każdego było na nie stać. Podobnie dostęp do wiedzy i samokształcenia: poprzez tanie książki, prasę i powszechną edukację artystyczną.
Przeczytaj także: Dolarowiec we Wrzeszczu kończy 50 lat
Pochodząca z Katowic Olga Drenda wspomniała też o sklepach dla górników Giewex, w których kupowało się za specjalne bony dla górników. Warto też przypomnieć, że z Gdyni wywodzi się też inna sieć sklepów luksusowych podobnych do Peweksu, czyli - sklepy i kioski "Baltony". Towary luksusowe, które można było kupić w sklepach Baltony za waluty wymienialne, najczęściej dolary lub bony marynarskie, to produkty światowych marek - od alkoholi, przez papierosy, ubrania, sprzęt RTV i AGD, po kosmetyki.
Peweksy, sklepy Baltony, Delikatesy, pachnąca kawą ulica Świętojańska z butikami, gdyńskie hale targowe, rynek w Oliwie - te miejsca w Trójmieście wymieniła na koniec prowadząca spotkanie, podsumowując, gdzie zaopatrywano się w luksusowe towary w PRL-u. Jednak warto pamiętać, że Polacy głównie sami wytwarzali sobie luksus na swoje potrzeby i na swoje możliwości, o czym m.in. pisze Olga Drenda w swoich "Wyrobach".
Aleksandra Boćkowska - pisarka, dziennikarka. Współpracuje m.in. z "Dwutygodnikem", "Vogue", "Gazetą Wyborczą" i "Wysokimi Obcasami Extra". Autorka książek "To nie są moje wielbłądy. O modzie w PRL", "Księżyc z peweksu. O luksusie w PRL" i "Można wybierać. 4 czerwca 1989 rok".
Miejsca
-
Biblioteka Śródmieście - Filia nr 2 Gdynia, Władysława IV 7-15
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (158) 6 zablokowanych
-
2021-10-06 22:36
Księżyc...
Chodziłam z Olą B. do klasy. Napisała super książki. Pamiętam, że ona też była lepsza, jej rodzice pracowali w telewizji. A moja mama w Pewexie..
- 7 1
-
2021-10-06 22:41
(1)
Rynek w Oliwie? A gdzie Pewexy w Wielkim Młynie i Pod Olimpem? Mały pewexik w Posejdonie też miał swój klimat. Taki damsko-marynarski. Na rynku owszem, dało się coś kupić, ale po oryginalne Lucky Strike albo Wranglery szło się po schodkach na pierwsze piętro we wrzeszczańskim dolarowcu.
- 7 0
-
2021-10-07 09:20
Na rynku rządziły ciuchy z Turcji
marmurki itp
- 1 0
-
2021-10-07 01:13
Pewex został doprowadzony do ruiny i sprzedany za grosze. (1)
Pewex, który zarabiał krocie na sprzedawanym towarze, został roztrwoniony wewnętrznie i sprzedany. Kiedyś był program Elżbiety Jaworowicz. Wzięły w nim udział kobiety pracujące w księgowości i biurze tegoż przedsiębiorstwa. Nie mogły pogodzić się z tak celowym zniszczeniem i doprowadzeniem do bankructwa. Szukały pomocy i sprawiedliwości poprzez program, który nie jednemu pomógł. Bez skutecznie. Jeżeli dobrze pamiętam to "Montana" go wykupiła. To było przedsiębiorstwo również zajmujące się sprzedażą luksusowych towarów ale malutkie. Zresztą, w późniejszym okresie, bardzo dużo zakładów produkcyjnych i firm, które w owym czasie przynosiły niesamowite dochody zaczęły padać jak kawki. Zaczęło się wyprowadzanie majątków z zakładu do spowinowaconych "matek", "córek" i tego typu wymysłom. Na koniec sprzedane za bezcen.Można się domyślić, kto za to odpowiadał. Zaczęły powstawać prywatne, które o dziwo rozwijały się błyskawicznie.
- 12 1
-
2021-10-07 05:13
Pewex to była firma założona i zarządzana przez służby w konkretnym celu innym niż ten, żeby ludzie kupili perfumy, wódke czy zabawki więc co te księgowe chciały wskórać u Jaworowicz w TV?
- 3 0
-
2021-10-07 04:26
teraz jest tak samo (1)
Wystarczy byc tylko za PISem i tez zyjemy w dobrobycie... a cala reszta sie zajmiemy...
- 5 9
-
2021-10-12 16:58
Dokładnie. Rodzina (pisowska) na swoim. Pozostali zapiep**ać za miskę ryżu.
- 0 0
-
2021-10-07 07:31
Pewex
To była jedyna na świecie instytucja która exportowała do wewnątrz czyli Przedsiębiorstwo Exportu Wewnętrznego
- 9 0
-
2021-10-07 07:55
Pewex
Nie wiem w jakim wieku są Panie wypowiadające się na temat Pewexu, ale z całą pewnością ich wiedza na ten temat jest tylko teoretyczna i zbyt mała aby zgłębić temat.
- 10 2
-
2021-10-07 08:08
(1)
co to były za czasy, że pomarańcze i orzechy laskowe od cioci z Niemiec raz w roku na święta
- 6 2
-
2021-10-07 15:45
Orzechy i lepsze słodycze można było kupić w małych sklepikach jak np.na Przymorzu był mały a la ryneczek
- dzisiaj to ulica Bora- Komorowskiego. Prywaciarze przywozili z Niemiec. Takich punktów było więcej w Gdańsku.
- 1 0
-
2021-10-07 08:14
Dodaj X na końcu nazwy i od razu jak światowo
Zamiłowanie do tej literki zostało u Polskich "przedsiębiorców".
- 7 1
-
2021-10-07 09:02
Dolar
Pewexy to bylo wyciaganie dolarow od spoleczenstwa
- 8 0
-
2021-10-07 10:45
Teraz jest lepiej jestesmy rynkiem zbytu po cenach wyzszych jak na zachodzie i tania siłą roboczą!
- 8 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.