- 1 Dobra robota! Młodzi aktorzy błysnęli (14 opinii)
- 2 Szukają małego aktora do kultowej roli (11 opinii)
- 3 Na tę imprezę niektórzy czekają cały rok (21 opinii)
- 4 Co czytać w wolnej chwili? (20 opinii)
- 5 Ogromne zainteresowanie wernisażem (15 opinii)
- 6 Rozdano ważne nagrody w Gdańsku (13 opinii)
Życie z Peweksu, czyli o luksusie w PRL-u
Dżinsy, zegarki, walkmany, kosmetyki, perfumy, coca-cola, prawdziwa czekolada, zagraniczne alkohole, papierosy i pomarańcze, a nawet komputery. O czym jeszcze marzyli Polacy w PRL-u i jaką cenę płacili za te marzenia? Co było wtedy uznawane za luksus i stawało się przedmiotem pożądania? Za sprawą debaty "Życie z Peweksu", zorganizowanej przez Bibliotekę Gdynia, mogliśmy się przenieść do tamtych czasów, powspominać i przywołać różne wizje luksusu i prestiżu w PRL. O tamtej rzeczywistości przez pryzmat literatury Olgi Drendy i Aleksandry Boćkowskiej rozmawiała z autorkami Dagny Kurdwanowska.
Zobacz spotkania autorskie w Trójmieście
Biblioteka Gdynia zainaugurowała cykl spotkań w ramach projektu "Życie codzienne i niecodzienne w biografii i literaturze faktu". Projekt ma przybliżać zagadnienia związane z historią, kulturą, nauką. W pierwszej części zatytułowanej "Życie z Peweksu" mogliśmy się przyjrzeć rzeczywistości PRL-u w literaturze Olgi Drendy i Aleksandry Boćkowskiej.
Przeczytaj także: Thorgal, Kajko i Kokosz, Kapitan Żbik, Yans, Tytus, Romek i A'Tomek i inni
"Pewex - tam jest wszystko"
Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego "Pewex" było przedsiębiorstwem państwowym z siedzibą w Warszawie, prowadzącym sieć sklepów i kiosków walutowych w PRL-u. Powstało w 1972 r. z przekształcenia sklepów dewizowych banku PeKaO, w których można było kupić za bony towarowe lub dolary towary niedostępne w innych sklepach lub trudno dostępne - importowane i krajowe. Pod koniec roku 1989 Pewex miał 840 sklepów.
Pewex to ikona i symbol luksusu w PRL-u. Hasło reklamowe: "Pewex - tam jest wszystko" zapewne nie było na wyrost. Jednak sklepy z charakterystycznym niebiesko-żółtym logo były nie tylko miejscem, gdzie można było kupić deficytowe produkty, ale i namiastką wyjazdu zagranicznego, symbolem lepszego życia, synonimem tego, co najlepsze. Już samo wejście do takiego sklepu było jak podróż do innego świata: pachniało luksusem (drogimi perfumami i kawą), można było kupić towary dobrej jakości, zapakowane w elegancki, specjalnie wyprodukowany papier albo w reklamówkę z logo firmy, i bez stania w kolejkach.
Przeczytaj także: Aleksandra Boćkowska o gdyńskim luksusie w czasach PRL
I właśnie o tym opowiadały autorki zaproszone na spotkanie: Olga Drenda - pisarka, eseistka i tłumaczka, autorka książek "Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w latach transformacji" oraz "Wyroby. Pomysłowość wokół nas", za którą otrzymała nominację do Paszportów Polityki i Nagrodę Literacką Gdynia w kategorii esej, a także Aleksandra Boćkowska - dziennikarka, autorka m.in. książek "To nie są moje wielbłądy. O modzie w PRL" oraz "Księżyc z peweksu. O luksusie w PRL".
Luksusowe, czyli jakie?
Prowadząca spotkanie Dagny Kurdwanowska zauważyła, że w czasach PRL-u to właśnie rzeczy z minimum życiowego i codziennego użytku były luksusem: mieszkanie z ogrzewaniem i ciepłą wodą, jedzenie, po które stało się w kolejkach, czy samochód. Luksusem było mięso, zazwyczaj niedostępne, dlatego tak bardzo liczyły się znajomości i - jak dodała Aleksandra Boćkowska - to właśnie zdobywanie tych wszystkich podstawowych produktów stało się głównym zajęciem Polaków.
Przeczytaj także: Dni bezmięsne - absurdy PRL-u w Trójmieście
Żeby było ładniej i bogaciej
Na przełomie lat 60. i 70., kiedy nastąpił koniec z gomułkowszczyzną, rodacy chcą mieć coś więcej niż tylko podstawowe produkty, chcą czegoś ekstra. Chcą mieć ładne meble i ozdoby w domu, nosić modne ciuchy i pić pepsi colę. Taka była potrzeba i takie ambicje.
- Polacy mieli aspiracje, żeby było ładniej i bogaciej. Stąd rodziły się pomysły na to, jak to wszystko zdobywać. Zaradność i kombinowanie, które dziś zapewne nazwalibyśmy przedsiębiorczością, były dobrze widziane i pożądane - mówiły na spotkaniu autorki.
Skąd czerpano pomysły? Przede wszystkim z własnej wyobraźni i z prasy - dużą rolę odgrywały czasopisma, takie jak: "Ty i ja", "Przyjaciółka", "Przekrój", "Nowa Wieś", a także początkowo sprowadzana z zagranicy "Burda" czy "Filipinka", w której były przedruki z czasopism zagranicznych, porady, jak coś uszyć. Warto było mieć zaprzyjaźnioną krawcową, która umiała wszystko uszyć. Polacy ubierali się sami, nie było zbyt dużego wyboru ubrań w sklepach, więc szyto nowe, przerabiano stare, niemodne już ciuchy, a nawet farbowano domowymi sposobami. Modne były kożuchy, wspomniane dżinsy i ortaliony. Na spotkaniu przypomniano również postać niezwykłej projektantki czasów PRL-u - Barbary Hoff.
Przeczytaj także: Tym żyło Trójmiasto 50 lat temu
Marynarze, meblościanki i przegrywane kasety
Jak podczas spotkania mówiła Boćkowska, wiele modnych ciuchów oraz innych luksusowych towarów szmuglowali z zagranicy piloci, stewardesy i marynarze - dlatego Gdynia stała się prawdziwym eldorado dla ludzi z całej Polski. Przyjeżdżano tutaj na zakupy do Hal Targowych, gdzie można było kupić produkty niedostępne gdzie indziej. Gdynia była też ewenementem ze względu na obycie z trendami - tutaj m.in. powstał drugi w Polsce sklep "Moda Polska" (pierwszy w Katowicach), a także pod względem muzycznym - rozwijał się polski rock'n'roll, którego młodzi muzycy słuchali z przeszmuglowanych płyt zachodnich zespołów. Na spotkaniu przypomniano też o słynnym "Zegarkowie", pierwszym osiedlu zbudowanym specjalnie dla marynarzy pod koniec lat 50. w Orłowie - między Kępą Redłowską a aleją Zwycięstwa.
Modne były wtedy meble jugosłowiańskie, czeski kryształ i meblościanki. Co ciekawe, z racji tego, że mało kto mógł sobie na nie pozwolić, bałkańscy producenci zrezygnowali ze zmian wzornictwa, dzięki czemu przez lata można było kupować pojedyncze elementy i skompletować cały zestaw. Co się znajdowało w typowej meblościance, w jej witrynce - opisuje Drenda w katalogu do wystawy "Eryka i Jan Drostowie. Polskie projekty polscy projektanci", którą można oglądać w Muzeum Miasta Gdyni.
Podobnie było z muzyką, o czym opowiadała Olga Drenda. W latach 80. królowały na targowiskach przegrywane kasety z samoróbkowymi okładkami, o prawach autorskich nikt wtedy jeszcze nie słyszał, choć na każdej kasecie widniał napis "Oryginal. All rights reserved". Panujące piractwo i anarchia wydawnicza skończyły się dopiero w roku 1994, gdy zmieniło się prawo w Polsce. Plusem tej sytuacji było to, że dużo muzyki trafiało do słuchaczy - kasety były tanie i każdego było na nie stać. Podobnie dostęp do wiedzy i samokształcenia: poprzez tanie książki, prasę i powszechną edukację artystyczną.
Przeczytaj także: Dolarowiec we Wrzeszczu kończy 50 lat
Pochodząca z Katowic Olga Drenda wspomniała też o sklepach dla górników Giewex, w których kupowało się za specjalne bony dla górników. Warto też przypomnieć, że z Gdyni wywodzi się też inna sieć sklepów luksusowych podobnych do Peweksu, czyli - sklepy i kioski "Baltony". Towary luksusowe, które można było kupić w sklepach Baltony za waluty wymienialne, najczęściej dolary lub bony marynarskie, to produkty światowych marek - od alkoholi, przez papierosy, ubrania, sprzęt RTV i AGD, po kosmetyki.
Peweksy, sklepy Baltony, Delikatesy, pachnąca kawą ulica Świętojańska z butikami, gdyńskie hale targowe, rynek w Oliwie - te miejsca w Trójmieście wymieniła na koniec prowadząca spotkanie, podsumowując, gdzie zaopatrywano się w luksusowe towary w PRL-u. Jednak warto pamiętać, że Polacy głównie sami wytwarzali sobie luksus na swoje potrzeby i na swoje możliwości, o czym m.in. pisze Olga Drenda w swoich "Wyrobach".
Aleksandra Boćkowska - pisarka, dziennikarka. Współpracuje m.in. z "Dwutygodnikem", "Vogue", "Gazetą Wyborczą" i "Wysokimi Obcasami Extra". Autorka książek "To nie są moje wielbłądy. O modzie w PRL", "Księżyc z peweksu. O luksusie w PRL" i "Można wybierać. 4 czerwca 1989 rok".
Miejsca
-
Biblioteka Śródmieście - Filia nr 2 Gdynia, Władysława IV 7-15
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (158) 6 zablokowanych
-
2021-10-06 13:30
Opinia wyróżniona
To bylo cos (7)
Wejść do sklepu w wielkim młynie i przenieść się na zachód. Kaseta tdk za 1 dolca , 7up w puszcze za 55 centów- piłem ja 2 dni . I kijafa z mini kieliszkiem na butelce...
- 106 0
-
2021-10-06 13:47
Kijafka ojj tak. Stała u nas w barku.
- 32 0
-
2021-10-06 13:49
(2)
Po religi w Brygidzie się chodziło do młyna :) Czasami koleżanki ojciec marynarz dawał jej $ i kupowała słodycze i się dzieliła :) ech to były czasy. Jak się zestaw lego oglądało za 99,99$ taka kolejka kosmiczna na podporach :)
- 37 0
-
2021-10-07 02:30
znam to doskonale, ja pochłaniałem katalogii lego
tę kolejkę miał kolega na Kaszubach :) Serio. I jeszcze więcej. Stary marynarz na zagranicznych robił. A do młyna chodziłem dużo częściej niż do kościoła, bo tam miałem obok dziadków, ale do Katarzynki też lubiłem, bo w podziemiach leżały kościotrupy
- 4 0
-
2021-10-07 09:51
Współczuję religii w Brygidzie, wtedy to ten kościół to robił co chciał, dziś się pojawiają doniesienia o molestowaniu wtedy.
- 3 1
-
2021-10-06 14:41
(1)
Snickers i Mars po 30 centów i moja upragniona lalka Fleur
- 31 0
-
2021-10-06 14:54
Fleur i Cindy :)
Dwie konkurentki i rywalki Barbie :)- 27 0
-
2021-10-07 06:55
Książeczki Lego z pod lady.
- 2 0
-
2021-10-06 13:30
(2)
Mirafiori. Dżins rifle. Malborasy... Fantomy, Romantiki,Relax... Haj lajf nad morzem był przedni.
- 48 0
-
2021-10-06 15:40
(1)
Ja pamiętam jak 33 lata temu po szkole poszłam do pracy i oryginalne spodnie na gdyńskiej hali kosztowaly cała moja pierwsza wypłatę
- 17 0
-
2021-10-06 18:21
Na hali to raczej szyte w Turcji tylko oryginalne
metki doczepiali
- 1 0
-
2021-10-06 13:38
Lata 80-te kasety BASF za 0.80USD Maxelle byly po 1.00.
- 41 0
-
2021-10-06 13:47
Opinia wyróżniona
(4)
W l 80 mieszkałem obok hotelu Gdynia, w środku był pewex i Baltona z tylu na ulicy Zegarskiego był też pewex albo Baltona, obok dzisiejszego Starbucka był komis z zachodnimi rzeczami na bogato, hotel i uliczki obstawiali cinkciarze, a wieczorami kręcily się mewki i obcokrajowcy, byłem dzieckiem ale pamiętam ten piękny klimat, samo wejście do to hotelu to człowiek jak by wszedł do innego świata
- 89 1
-
2021-10-06 14:22
Jak Novotel we Wrocławiu w "Wielkim Szu" :) cinkciarze,panienki, dewizowi frajerzy do oskubania, milicja :)
- 19 0
-
2021-10-06 15:41
Tak bylo
- 10 0
-
2021-10-06 16:16
(1)
Uliczka za Hotelem Gdynia to Zygmuntowska. Tam był duży Pewex. Baltona była na Krasickiego i w Chylonii na Rozewskiej 1
- 16 0
-
2021-10-06 16:20
Dokładnie. Zegarskiego to Orłowo, gdzie mieszkało sporo elementu, cinkciarzy, wajcharzy, alfonsów i ludzi którzy zdobywali swoje złodziejsko cwaniackie szlify choćby Budapeszcie czy Hamburgu razem z Nikodemem Skotarczakiem :)
- 11 0
-
2021-10-06 14:01
Dziwne.
Dolary u cinkciarzy można było kupić prawie na każdym rogu.Może małe porównanie.Kiedyś tylu ludzi nie było stać na zakup w Pewexie ilu dzisiaj nie stać na wykup lekarstw.
- 39 5
-
2021-10-06 14:02
Szczyt niezrozumienia rzeczywistości?
Wejść do Pewex'u i poprosić o azyl.
Taki żart z cyklu "Szczyt...". Z dawnych czasów, gdy to my prosiliśmy o azyl...
Obecnie niezbyt zrozumiały, ale pokazujący kontrast rzeczywistości.- 23 1
-
2021-10-06 14:02
Polacy sobie radzili i byli sprytni. (5)
Pamiętam jak się kupowało podrabiane levisy i podmieniało w przymierzalni w pewexie . Przepinało zszywaczem metki . Oczywiście w ramach osłabiania ustroju :)
- 9 47
-
2021-10-06 14:49
krótko (2)
mówiąc byłeś a może jeszcze jesteś złodziejem i oszustem.
- 28 3
-
2021-10-06 20:47
Bo mi te spodnie się po prostu należały.
Zrozumiała pała?
- 4 1
-
2021-10-07 00:57
To był socjalizm i wszystko było wspólne i należało do ludu pracującego
- 0 1
-
2021-10-06 16:36
(1)
Takie bzdury tylko troll wymyśli !!! Przypinał zszywaczem metki co za dzban i kłamczuch !!
- 16 0
-
2021-10-06 20:46
W pewexie przy Grunwaldzkiej tam u góry po schodkach robiło się taki wałek.
- 0 1
-
2021-10-06 14:10
Opinia wyróżniona
Oj ustawiało się puste puszki po zachodnim (4)
wypitym piwku na kredensie by koledzy i sąsiedzi podziwiali
- 129 0
-
2021-10-06 16:13
(1)
Tuborg
Faxe
Becks
Holsten
Dab
Te zagraniczne piwa najbardziej zapadły mi w pamięć z tamtych lat :)
Puszki wyciągało się ze śmietników np pod Skorpionem albo Maximem w Orłowie :)- 29 3
-
2021-10-07 02:31
miałe ze dwie pięciolitrówki
za coś wymienione. Jeździliśmy kilka razy pod Heveliusa.
- 1 0
-
2021-10-07 09:37
Puszki po piwie
I paczki po papierosach. Sam zapach tych pustych paczek już był magiczny, zupełnie inny niż ówczesnych ale i obecnych papierosów.
- 6 0
-
2021-10-07 17:12
tak, to było niesamowite
zbieraliśmy śmieci i czuliśmy się światowymi ludźmi. komicznie to wygląda z dzisiejszej perspektywy
- 4 0
-
2021-10-06 14:19
Lalka Barbie, wersja zimowa -12 dolarów, marzenie
- 20 0
-
2021-10-06 14:21
również obecnie większość żyje w "Pewex'ie" (2)
Można sobie popatrzeć...
- 20 4
-
2021-10-06 18:52
Chyba ty...
- 1 2
-
2021-10-07 01:22
Masz rację.
Lumpexe- Pewexe
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.