• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Życie kobiet w późnośredniowiecznym Gdańsku

Aleksandra Wrona
26 grudnia 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Sceny uwiecznione na Tablicy Dziesięciorga Przykazań w bazylice Mariackiej w Gdańsku są bogatym źródłem wiedzy o obyczajowości gdańszczan pod koniec XV wieku. Sceny uwiecznione na Tablicy Dziesięciorga Przykazań w bazylice Mariackiej w Gdańsku są bogatym źródłem wiedzy o obyczajowości gdańszczan pod koniec XV wieku.

Życie codzienne kobiet w późnym średniowieczu nie należało do łatwych. Czy w związku z tym myślały o odmianie swojego losu? Czy miały wpływ na otaczającą je rzeczywistość? Na te i inne pytania odpowiada w rozmowie z naszym portalem prof. dr hab. Beata Możejko z Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego. O Gdańsku sprzed kilku wieków można regularnie posłuchać na organizowanych m.in. w Instytucie Kultury Miejskiej wykładach i spotkaniach z naszą rozmówczynią. Więcej takich wydarzeń dla pasjonatów znajdziesz w naszym Kalendarzu imprez.



Aleksandra Wrona: Jak wyglądało życie codzienne ludzi w późnym średniowieczu w Gdańsku?

Czy chciał(a)byś żyć w późnośredniowiecznym Gdańsku?

Prof. dr hab. Beata Możejko: Trzeba zacząć od tego, że późne średniowiecze w Gdańsku możemy podzielić na dwa okresy - pierwszy to rządy zakonu krzyżackiego, drugi rozpoczyna się w 1454 roku, kiedy Krzyżacy na żądanie gdańszczan opuszczają zamek. Opiekę i zwierzchność nad Gdańskiem obejmuje Kazimierz Jagiellończyk, a dla gdańszczan zaczynają się dobre czasy. Miasto otrzymuje od tego monarchy trzy ważne przywileje, w tym przywilej gospodarczy i zostaje zjednoczone pod władzą patrycjatu Głównego Miasta. Gdańsk jest wtedy jednym z większych polskich miast, samych elit mamy ok. 200-1000 osób, oczywiście licząc z rodzinami, choć demografia w tamtym czasie była dla kobiet dość niekorzystna. Zagrożenie stanowiły przede wszystkim liczne ciąże, a kobiety zaczynały rodzić stosunkowo wcześnie, mając 15-16 lat.

W mieście funkcjonuje też najważniejszy Kościół Najświętszej Maryi Panny, mamy już Dwór Artusa, urządzenia portowe, stocznię. Można powiedzieć, że w tych czasach gdańszczanie dobrze sobie radzą. Funkcjonują liczne inne świątynie, w tym kościół św. Jana, rozwijają się klasztory... Możemy sobie wyobrazić, że jest to miasto tętniące życiem, działają tam różne jatki, ławy chlebowe, gdańszczanie chętnie też pielgrzymują, często do oddalonych miejsc, nawet do Rzymu czy do Composteli.

Zobacz także: Co zostało z zamku krzyżackiego w Gdańsku?

Wspomniała pani o tym, że demografia w tym czasie nie była dla kobiet korzystna. Jak wyglądała wtedy statystyczna rodzina?

Badania, jakimi dysponujemy mówią o rodzinach szlacheckich, jednak myślę, że w dużej mierze ten obraz pokrywa się z mieszczanami. Są takie rekordzistki jak Elżbieta, żona Kazimierza Jagiellończyka, która urodziła 13 dzieci, z których 11 udało się dożyć dorosłości. Natomiast taka przeciętna rodzina miała wtedy ok. 6-7 dzieci. Musimy jednak pamiętać, że źródła pisane nie uwzględniają dzieci, które zmarły zaraz po porodzie oraz poronień.

Wykłady i spotkania w Trójmieście


Czy to prawda, że tak duża śmiertelność dzieci sprawiała, że rodzice nie byli do nich zbytnio przywiązani?

Są takie stanowiska badawcze, natomiast ja się z nimi nie zgadzam. Nie jesteśmy w stanie wczuć się w trudy średniowiecznego życia, dlatego nie mamy podstaw, żeby wnioskować o uczuciach tych ludzi. Na pewno musieli psychicznie bronić się przed takimi zdarzeniami, ale nie wyobrażam sobie, żeby matka nie przejmowała się śmiercią dziecka. Na pewno to, że miała też inne dzieci i szybko zachodziła w kolejną ciążę sprawiało, że żałoba trwała krócej niż teraz.

Prof. dr hab. Beata Możejko, Instytut Historii, Uniwersytet Gdański Prof. dr hab. Beata Możejko, Instytut Historii, Uniwersytet Gdański
Jakie były te wspomniane trudy średniowiecznego życia? Jak wyglądał dzień przeciętnej mieszczanki?

Przyjmijmy, że mówimy o kobiecie z rodziny mistrza cechowego. W takim wypadku było ją stać na troszkę więcej niż innych, więc prawdopodobnie miała pomoc domową. Normalnym było, że starsze dzieci opiekowały się młodszymi. Załóżmy, że ta kobieta ma ok. 20-21 lat, czyli jak na tamte czasy jest już bardzo dorosła i ma pewnie około czwórki dzieci w wieku od kilku miesięcy do pięciu lat. Rano jej mąż udaje się do pracy do warsztatu, a ona musi zatroszczyć się o co najmniej jeden gorący posiłek.

W średniowiecznych książkach kucharskich dużo jest potraw smażonych, bo woda była towarem deficytowym. Trzeba więc wybrać się na targ po rybę i do młyna po mąkę. Kobieta idzie tam sama lub wysyła swoją służącą. Do tego dochodzą inne kwestie, np. czy ma już upieczony chleb na cały tydzień. Na pewno musi też umyć małe dziecko, bo ze średniowiecznych pouczeń wynika, że dzieci w średniowieczu były najbardziej czyste. Raz dziennie trzeba było je odwinąć z powijaków i umyć.

A czy taka kobieta utrzymywała jakieś kontakty społeczne? Miała koleżanki?

To trudny temat. Pamiętajmy o tym, że Gdańsk to miasto chrześcijańskie, a w średniowieczu oprócz niedziel jest co najmniej kilkadziesiąt dodatkowych świąt, podczas których trzeba uczestniczyć w mszach świętych. Wyobrażam sobie, że taka patrycjuszka poruszała się głównie między domem a kościołem i tam spotykała inne kobiety. Możliwe, że chodziła też czasem na targ.

Pamiętajmy, że ludzie zamożni zamieszkiwali mniej więcej ten sam rejon - okolice ulic Długiej, Mariackiej, Piwnej, Szerokiej, więc była duża szansa, że tam się miną. Raz w roku mąż mógł zabrać ją do Dworu Artusa, gdzie na co dzień czas wolny spędzali mężczyźni. Okazją do spotkań panien z kawalerami były też wesela.

Poznaj więcej faktów z historii Gdańska .

Skoro o weselach mowa, to czy w średniowieczu było miejsce na miłość romantyczną?

Może i się zdarzała, ale pamiętajmy o tym, że wszystkie małżeństwa były aranżowane. Patrząc na rodziny patrycjuszowskie, wszystko odbywało się w kręgu ludzi władzy. Było dwadzieścia kilka rodzin, które swoimi córkami prowadziły politykę. O wyborze małżonka decydował ojciec, brat albo opiekun prawny kobiety.

W jakim wieku zawierane były te małżeństwa?

Według prawa dziewczyna mogła wyjść za mąż, kiedy osiągnęła fizyczną dojrzałość, czyli ok. 12-13 roku życia, ale najczęściej był to wiek 14-16 lat. Pamiętajmy, że życie było wtedy znacznie krótsze. Instytucja aranżowanego małżeństwa trwała aż do schyłku epoki przedindustrialnej, zwłaszcza w rodzinach, w których było co dziedziczyć. Przykładem jest prominentna rodzina Ferberów, która sięgnęła po władzę w mieście w XV w. i utrzymała ją do XVIII wieku, m.in. dlatego, że prowadziła dobrą politykę matrymonialną, systematycznie zwiększając swoje wpływy.

Zobacz taże: Kontrowersyjni Ferberowie

Ceremonia zawarcia małżeństwa (z lewej) i rozwiązłość w "Ogrodzie Miłości" (z prawej) - miejscu spotkań towarzyskich i zabaw dworskich. Ceremonia zawarcia małżeństwa (z lewej) i rozwiązłość w "Ogrodzie Miłości" (z prawej) - miejscu spotkań towarzyskich i zabaw dworskich.
Czy kobiety miały szansę zaistnieć w życiu publicznym?

W świecie mieszczańskim, mówimy tu oczywiście o patrycjuszach, takim momentem były wizyty królów polskich. Podczas wizyty Aleksandra Jagiellończyka i jego małżonki Heleny w Gdańsku, królewską małżonką zajmowały się patrycjuszki. Ich wpływ na politykę był więc zakulisowy. Nie wiemy, jak dokładnie przebiegała ta gościna, wiemy jednak, że królowa była zadowolona, a w asyście dam dworu i patrycjuszek przepłynęła się m.in. łodzią do Wisłoujścia.

Zobacz także: Jak Gdańsk wraz z Polską z Krzyżakami walczył

A co z majątkiem kobiet? Posiadały coś własnego?

Kwestia udziału kobiet w podziale majątku była bardzo ciekawa. Prawo dziedziczenia w Gdańsku bazowało na prawie flamandzkim, które mówiło o tym, że niezależnie od testamentu, kobieta ma prawo do części majątku męża. Po jego śmierci mogła tą częścią dowolnie dysponować, nikt też nie mógł usunąć jej z nieruchomości zajmowanej po mężu. Kobiety posiadały też tzw. gerady, czyli majątek osobisty, w skład którego wchodziła bielizna, biżuteria czy artykuły gospodarstwa domowego. Gerady nie mógł odziedziczyć mężczyzna. Po śmieci matki dostawała ją córka lub inna najbliższa krewna.

Prawo chełmińskie wyraźnie mówiło jednak, że jeśli kobieta będzie przed sądem skarżyła mężczyznę o pieniądze, to nie ma szans wygrać tej sprawy. Jedyny czas, kiedy kobieta miała dużą swobodę prawną, był wtedy, kiedy została wdową. Mogła przez czas żałoby kierować warsztatem po mężu i zarządzać jego majątkiem.

Zobacz także: "Kobiecość wiąże się z potworną powinnością". Wywiad z Sylwią Kubryńską

Czy kobiety mogły pracować zawodowo?

Przedsiębiorczość kobiet i ich udział w życiu ekonomicznym miasta to dopiero czasy wczesnonowożytne. W średniowiecznych warsztatach kobiety prawdopodobnie pomagały swoim mężom, ale formalnie nie były tam zatrudnione i raczej nie dostawały wynagrodzenia. Natomiast kobiety, które były służącymi, nie miały swojej rodziny, mieszkały kątem w domu mieszczańskim i pracowały na swoje utrzymanie. Część córek mieszczan trafiała też do klasztorów, np. w Żukowie czy Żarnowcu.

Czego jeszcze możemy dowiedzieć się o średniowiecznych kobietach?

Myślę, że ciekawe byłyby badania nad popularnością imion żeńskich w późnośredniowiecznym Gdańsku. Na ile wpływały na nie kulty religijne, np. św. Brygidy czy św. Barbary, a na ile imiona były dziedziczone? Śledząc księgi ławnicze można by było to sprawdzić. Na pewno popularne były imiona Agnes, Elizabeth, Katherina, Gretchen, Gertrude. Z praktyk szlacheckich wiemy, że to matka decydowała o imionach córek, podejrzewam, że w rodzinach mieszczańskich mogło być podobnie.

Słuchanie kazania (z lewej) i zabawa w karczmie (z prawej). Słuchanie kazania (z lewej) i zabawa w karczmie (z prawej).
Czy taki przekaz rodzinny był wtedy ważny? Istniały rodziny wielopokoleniowe?

Pamiętajmy, że babcią można było zostać już w wieku 32-33 lat. Na pewno były też rodziny wielopokoleniowe, chociaż biorąc pod uwagę statystyki życia, było to dużo rzadziej niż współcześnie. Patrząc na Tablicę Dziesięciorga Przykazań widzimy tam starego ojca, matkę i dzieci. Co ciekawe, zarówno dziewczynki, jak i chłopcy usługują rodzicom.

Skąd kobiety brały widzę o tym, jak prowadzić dom i wychowywać dzieci?

Myślę, że dziewczynki uczyły się dużo od swoich matek. Te, które trafiły do klasztoru miały też lekcje haftu i śpiewu. Możemy założyć, że istniała jakaś prosta edukacja domowa. Nie wiemy, czy uczono dziewczynki pisać i czytać, ale możliwe, że tak, skoro kupcy wysyłali do swoich żon listy. Istnieją też średniowieczne podręczniki traktujące o wychowaniu synów, w których znajdują się wzmianki o dziewczynkach, np. w podręczniku napisanym przez Dominikanina Wincentego z Beauvais czytamy, że dziewczynki powinny czytać żywoty świętych kobiet i wzorować się na Matce Boskiej.

Zachowały się też zapiski pewnego Włocha (Benedykt Cortuglio, mieszkaniec Dubrownika) który pisał pouczenia dla swoich synów i córek. Czytamy tam, że dziewczęta powinny umieć pisać i czytać, powinny wzorować się na życiu świętych i być gospodarne. Synom tłumaczy, że żona nie musi być ładna, bo uroda przemija, ale powinna być dobra, łagodna i zajęta pracą. Pisze też, że upadkiem męża jest bicie żony.

To kontrowersyjne stwierdzenie?

Powiedzmy otwarcie, że kaznodziejstwo średniowieczne było przeciwko kobietom, które przedstawiane były jako grzeszne, upadłe i niezbyt mądre. W opozycji do tego stoją wzorce rycerskie, gdzie kobiety były niedostępnymi ideałami. W świecie realnym zachowały się ilustracje, na których np. mąż szarpie żonę za włosy. Nie znajdziemy tego w gdańskich źródłach, ale np. w Czechach zachowało się świadectwo historii, gdy przed sąd trafiła kobieta z siekierą w głowie, ugodzona przez swego męża.

Czy są jakieś przesłanki, że kobiety marzyły wtedy o większej równości między płciami?

Pamiętajmy, że były to czasy patriarchalne. Za "feministkę" możemy uznać np. Margary Kempe, angielską podróżniczkę, która po wychowaniu gromadki dzieci postanowiła zwiedzić trochę świata. Czegoś takiego jak dyskusja o równości w ogóle nie było. Inną sprawą jest to, na ile te kobiety w ogóle myślały o zmianie swojej sytuacji. To, co wiemy o średniowiecznych kobietach pochodzi z przekazów mężczyzn, które teraz staramy się interpretować. Nie mówiły one prawie nigdy swoim głosem.

Miejsca

Opinie (45) 2 zablokowane

  • (7)

    Świetny artykuł.W sumie wtedy dzieci wychodziły za mąż a kobieta mając 20 lat miała 3,4 dzieci.A teraz?dziecko około 40 stki albo wcale bo to obowiązki i łatwiej żyć samemu,tysiące starych panien-teraz to "singielki".

    • 33 28

    • "Singielki" i służące :)

      w cudzym lub własnym domu.

      • 16 0

    • I co w tym złego? (1)

      Z tonu opinii wynika, jakby dzisiejsze podejście to było cos złego. Kiedy w końcu ludzie skumają, ze im nas na świecie mniej, tym lepiej i dla nas i dla świata! I że kobieta nie ma obowiązku bycia inkubatorem. I że mozna dzieci nie chcieć, a wręcz nie lubić!

      • 38 3

      • Tomek, pozdrów chłopaka.

        • 1 6

    • ile dzieci ma pani d**ilowa?

      • 4 1

    • ja

      a ty bill przypominasz mi jednago typa ktorego znalem. roboty nie mial ani on ani zona, zyli z renty po matce. a tya retoryka, na zasadzie - chce miec 5 dzieci, bo dzieci to dar od boga.
      i nie interesowało go ze nie maja pieniedzy zeby je wychowac...

      osobisice nie uwazam ze brak decyzji o urodzeniu dziecka to cos zlego.

      • 10 1

    • coraz wiecej samców jest gejami to kto ma zapładniac te kobiety?

      • 2 0

    • Potwierdza to tylko, jak bardzo "uszczęśliwia" kobietę życie z facetem...

      oraz ile tak naprawdę mamy sobie do zaoferowania. Zdrowsze to, glob i tak jest przeludniony.

      • 0 0

  • "...Pisze też, że upadkiem męża jest bicie żony..."

    Można byłoby powiedzieć, biorąc pod uwagę kontekst historyczny: średniowieczny i współczesny, że obecnie zaczynamy coraz bardziej zbliżać się do przyjęcia obyczajów średniowiecznych jeśli chodzi o sytuację kobiety (chodzi oczywiście o praktykę, a nie o przepisy...). A pod pewnym względem może jest gorzej: obecne "elity", na których wzoruje się "plebs", akceptują przemoc wobec kobiet. W różnych formach. Niestety...

    • 32 6

  • (5)

    A teraz są utrzymanki i białe suvy

    • 26 6

    • Plus białe kozaczki

      • 11 1

    • Nie ma to jak uogólnienia... (2)

      Jaki % kobiet to "utrzymanki i białe suvy"??

      3, a może aż 4?

      • 5 7

      • Ja (1)

        Zazdroscisz białego suva,? Mnie też na niego nie stać, ale nie płacze na forum :)

        • 1 4

        • nie zazdrości, przecież tylko pisze że nie wszystkie są utrzymankami

          • 0 0

    • Może ludziom pasuje taki układ- On samiec alfa zarabia Ona czuje się jak w bajce. I nagle czar pryska bo facet chce innej bajki ona Zostaje. Niczym. To raczej dramat współczesnego świata. Ludzie teraz bardzo szybko rezygnują z siebie. Kiedyś było to nie do pomyślenia. Podobnie dziwne związku są ludzi żyjących w konkubinacie, bezdzietnych, jednopłciowych, wyzwolonych itp.

      • 0 0

  • im biedniejsze środowisko tym kobieta ma mniej do gadania. Robotnicy potrafią dymem papierosowym w nos dmuchać, wulgarne (1)

    korytarze w blokach to miejsce "spotkań towarzyskich", z papierochami i piwskiem

    • 32 4

    • Żona radnego Piaseckiego, posłanki na sejm czy Ukrainki sprzątające w domu Wojewódzkiego mają wręcz odwrotne doświadczenia

      Robotnik bardziej szanuje kobietę niż niejeden poseł, adwokat czy inny przedstawiciel "elity".

      • 0 0

  • A mi się podobały czasy (5)

    kiedy "żonę" lub inaczej mówiąc kobietę czy samicę, po prostu można myło sobie złapać. Po prostu: patrzysz, chodzi jakaś piękna niewiasta sama bez samców to możesz sobie ją wziąć, i zatachać do swojej chałupy/jaskini. No potem trzeba włożyć pracę, aby ją utrzymać, ochronić, nakarmić itp.

    • 7 37

    • Bierz pół tego co zazwyczaj

      Bo widać że to za duża dawka

      • 22 1

    • (1)

      Kretyn

      • 10 1

      • Pan polujący na samicę przedstawił wariant racjonalny.

        Pójście na łatwiznę.

        • 0 1

    • Same

      To chodzily tylko brzydkie niewiasty..;)

      • 0 0

    • nie było takich czasów żebyś mógł zatachać babe do chałupy

      a w czasach jaskiniowych nigdzie sie jej nie tachało tylko gwałciło na miejscu, jak chciała to sama poszła. Tylko że co ci sie w tym podoba? Że wtedy miałbyś babe, a teraz nie masz?

      • 2 0

  • Czy mężczyźni mieli łatwiej? (4)

    Cały dzień walenia młotem by zapewnić utrzymanie, a wszystko to przykryte ogromnym ciężarem odpowiedzialności za całą rodzinę... no i w razie wojny, pierwsi szli na front.

    • 21 6

    • Wtedy nie byli Armi poborowej. Walczyło tylko wojsko i szlachta

      • 8 2

    • (2)

      Mężczyźni tak samo jak kobiety byli przymuszani do małżeństw aranżowanych. Na pewno też mężczyźni Polacy byli bardzo przywiązani do swoich dzieci o czym świadczą chociażby treny Jana Kochanowskiego z Czarnolasu.

      • 5 2

      • A co oprócz trenów jednego poety o tym świadczy? I co świadczy o tym, że jego żona mniej się śmiercią dziecka przejmuje?

        • 2 0

      • przywiązani byli ci świadomi, tacy jak Kochanowski

        cała reszta tłuszczy pewnie już mniej, a wtedy wystepowała w znacznie większej reprezentacji niż dziś

        • 0 0

  • Warszaffka trzyma łapę na tablicach dziesięciorga przykazań

    Przywłaszczyli se po wojnie, "oddali" Bazylice, ale oficjalnie należą do nich... Świ. Nie

    • 12 0

  • "Przypuszczam " " Możliwe że " itp. (4)

    Nie ma pani za dużej wiedzy w tej materii najwyraźniej... Trzeba może trochę więcej pogrzebać w starych papierach, albo zobaczyć prace innych osób z podobnych miast jak np Lubeka czy Hamburg ?

    Jeszcze po wojnie kobiety miały po kilkanaścioro dzieci a siedmioro czy ośmioro to chyba była średnia... Dzisiaj kobiety z pewnego kręgu kulturowego, który zalewa Europę mają podobno średnią urodzeń wynoszącą 8.2

    Mam to " szczęście " , że niebawem zapytam ówczesne kobiety jak im się wówczas żyło w Gdańsku... I nie jest to żart bynajmniej.

    • 16 23

    • Panie Przypuszczacz

      To się Pan pochwal, coś sam wygrzebał w starych papierach i dodaj jeszcze te infa z Lubeki. Czemu z Tobą nie zrobiono wywiadu znafco?

      • 16 1

    • "Przypuszczam " " Możliwe że ", czasem inaczej się nie da, bo historia to nie tylko suche fakty, ale i domysły i interpretacje. dlatego profesjonalista powie, że na podstawie czegoś "przypuszcza", a taki laik ja ty będzie głosił to, co mu się wydaje jako prawdę objawioną.

      • 18 2

    • Salomon

      Przemądrzały pseudoznawca starych papierów, ciekawe czy widział na oczy choć jeden stary papier z Archiv? . Znalazl sie znawca Salomon , gryzmoli bo musi

      • 11 2

    • Nie ma to jak pouczać profesor z osiągnięciami naukowymi, która pewnie pół życia spędziła "grzebiąc w starych papierach", a teraz próbuje takim tłukom naświetlić cokolwiek normalnym językiem.

      • 1 0

  • Ankieta

    Czy chcialbys no sskac w sreeniowiecznym Gdansku?Brakuje mi opcji..Czy chcial bys sie przeniesc fizycznie do Sredniowiecznego Gdanska na dowolna dlugosc z gwarancja bezpieczenstwa powrotu w calosci fizycznopsychicznej?

    • 8 3

  • Bez fejsika, tinderka, twitterka i insta? Biedaczki!

    • 15 3

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwsza nazwa Muzeum Miasta Gdyni to:

 

Najczęściej czytane