• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zmysłowa trąbka Chrisa Bottiego

Przemysław Rydzewski
16 października 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Chris Botti graniu jazzu na żywo przywrócił pierwotne, dawno zapomniane funkcje – dobrą i przyjemną zabawę. Chris Botti graniu jazzu na żywo przywrócił pierwotne, dawno zapomniane funkcje – dobrą i przyjemną zabawę.

Perfekcyjnie skrojony garnitur, nienaganna fryzura, szarmanckie spojrzenie i sceniczny uśmiech amanta. Do tego burza oklasków i nieustający pisk zarumienionych kobiet. To jednak nie spotkanie z czołowym reprezentantem Hollywood, a finał Sopot Jazz 2010 z trębaczem Chrisem Bottim w roli głównej. Muzyka, którą zagrał pogardliwie określana jest mianem "elevator music". Gdyby rzeczywiście ciepłe brzmienie jego trąbki umilało korzystanie z wind, życzyłbym wszystkim, by mieszkali na dziesiątym piętrze. To było bardzo dobre show.



Z piękną skrzypaczką Caroline Campbell trębacz wykonał m.in. utwór „Emmanuel”. Z piękną skrzypaczką Caroline Campbell trębacz wykonał m.in. utwór „Emmanuel”.
Nie zabrakło też solowych popisów muzyków, w tym gitarzysty Marka Whitfielda. Nie zabrakło też solowych popisów muzyków, w tym gitarzysty Marka Whitfielda.
Minęło zaledwie piętnaście minut, a publiczność już była kupiona. To właśnie po tej zdolności natychmiastowego podbijania ludzkich serc, rozpoznaje się prawdziwego gwiazdora. Chris Botti dziękował, żartował i obiecywał więcej, schodził ze sceny i grał w pierwszych rzędach. Zaprosił do siebie tłumacza, jednego z nas, tak, by móc lepiej opowiadać o swoich muzycznych towarzyszach. A pod koniec powiedział: Chodźcie wszyscy bliżej, chodźcie do mnie, ta dzieląca nas przestrzeń jest niepotrzebna i słuchacze ruszyli oczarowani wyjątkowością wieczoru.

Chris Botti wchodząc do kameralnej sali hotelu Sheraton, był nadal "świeżo" po wydaniu koncertowego materiału "Chris Botti in Boston". Świetnie się złożyło, bo wciąż promując to wydawnictwo, zagrał w Sopocie nie tylko swoje kompozycje, ale też przepiękne interpretacje evergreenów z "Hallelujah" Cohena na czele. Krótko rzecz ujmując było bardzo przebojowo. To chyba dobre określenie dla kompozycji, które nagrywa, bo przecież jego poszczególne albumy nie są namaszczone konkretnym stylem, one po prostu zawierają hity.

W ten sposób Botti graniu jazzu na żywo przywrócił pierwotne, dawno zapomniane funkcje - dobrą i przyjemną zabawę. Jego koncert nie był naznaczony wyjątkowością nagromadzonych w muzyku emocji, spójnością miejsca i czasu. To był świetny, różnorodny show z słodkimi utworami w roli głównej. Botti nie dał zapomnieć, że należy do światowej czołówki jazzowych trębaczy, ale też, że do nagrody Grammy nominowany bywa za najlepszy popowy album instrumentalny.

Zaczęło się od solowego "Ave Maria", ale nagle ckliwy smooth jazz rozszarpał funkowy bas i szalejąca perkusja z mistrzowskim Billyiem Kilsonem. Pojawiły się skojarzenia ze świetnym St Germain. Na scenę po kolei przybywali goście, piękna skrzypaczka Caroline Campbell, z którą Botti wykonał "Emmanuel", a potem śpiewaczka Lisa Fischer. Nie zabrakło też solowych popisów członków zespołu w popowej interpretacji "Flamenco Sketches" Milesa Davisa z płyty "Kind of Blue".

Ponoć dobrego jazzmana poznaje się po tym, że potrafił stworzyć własne, niepowtarzalne brzmienie. Botti może być spokojny, bo zdecydowanie takowe posiada. Rozpoznaje się go już po pierwszych dźwiękach. Świetnie się słuchało jego stonowanej i niezwykle ciepłej gry, której największym atutem było piękno melodii. Jego trąbka brzmiała jak najbardziej zmysłowo i z pewnością przyprawiała, co wrażliwszych o rumieniec. Do tego perfekcyjnie skrojony garnitur i sceniczny uśmiech amanta. Elegancja dosłownie sama wpisuje się w każdy ruch Chrisa Bottiego.

Cóż, oczywiście, że jest za słodki, że nie potrafiłbym odpalić jego płyty, usiąść w fotelu i delektować się muzyką, jak robię w przypadku wielu, wielu innych. To poświęcenie zbyt wielkie, ale też pogardliwe nadanie jego dokonaniom miana "elevator music" to gruba przesada. No w każdym razie życzyłbym wszystkim miastowym, by w ich bloku ktoś tak umilł im podróż windą.

Miejsca

  • Sheraton Sopot, Powstańców Warszawy 10

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (15)

  • koncert cudowny, jak i muzycy :) Brawo

    • 3 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pochodząca z Gdańska aktorka i malarka Beata Poźniak od lat mieszka poza granicami kraju. Jest inicjatorką wprowadzenia w USA oficjalnych obchodów:

 

Najczęściej czytane