• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zły w Muzycznym. Superbohater i gangsterzy w Gdyni

Łukasz Rudziński
5 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

Teatr Muzyczny ma "Złego". Zobacz nagranie fragmentów spektaklu.


Musicale Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym zawsze są wydarzeniem, bo też ich pomysłodawca i reżyser świetnie rozumie się z zespołem Muzycznego i konsekwentnie coraz wyżej zawiesza sobie poprzeczkę. "Zły" to spektakl udany, choć nierówny i przytłoczony pomysłami inscenizacyjnymi. Daleko mu jednak do "Lalki" czy "Chłopów".



Wojciech Kościelniak od kilku lat praktycznie w pojedynkę buduje zupełnie nowy nurt w teatrze musicalowym, konsekwentnie stawiając na wielkie dzieła literatury, które dzięki niemu i jego współpracownikom trafiają na scenę - tak powstały "Idiota" Dostojewskiego i "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa (zrealizowane w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu) czy "Lalka" Prusa i "Chłopi" Reymonta (wyreżyserowane w Teatrze Muzycznym w Gdyni). Tym razem sięgnął po jedną z kanonicznych powieści gangsterskich PRL-u - "Złego", dziś mocno jednak zapomnianego Leopolda Tyrmanda. W odróżnieniu od wymienionych, książka Tyrmanda od lat nie funkcjonuje już w świadomości Polaków, więc przywrócenie powieści scenie wydawało się zadaniem bardzo ambitnym i skomplikowanym.

Spektakl Muzycznego próbuje uwieść widza na wiele sposobów. Znajdziemy w nim klasyczne porachunki gangsterskie rodem z filmów akcji, filmowe skróty sceniczne, wątek romansowy, sceny wyjęte z komiksu, w których aktorzy mówią słowami umieszczonych nad nimi komiksowych dymków oraz zawieszoną w stopklatce lub pokazaną za pomocą scenicznej umowności przemoc, brutalne gwałty czy śmierć czyhającą na nieszczęśników, którzy wpadają w ręce bandytów, a także charakterystyczne dla półświatka i nizin społecznych, pełne wulgaryzmów słownictwo.

Filip Merynos w kreacji Bernarda Szyca jest postacią złamaną i niestety niezbyt wiarygodną, zaś jego dziewczyna Olimpia Szuwar (Anna Maria Urbanowska) łakomym wzrokiem rozgląda się za innymi. Filip Merynos w kreacji Bernarda Szyca jest postacią złamaną i niestety niezbyt wiarygodną, zaś jego dziewczyna Olimpia Szuwar (Anna Maria Urbanowska) łakomym wzrokiem rozgląda się za innymi.
Nie jest to jednak typowy pastisz komedii gangsterskiej w stylu filmów Quentina Tarantino, choć Kościelniak także ma swojego superbohatera, który nie wiadomo skąd pojawia się i w sposób nieuchwytny dla przeciwników błyskawicznie ich nokautuje lub zabija. Spektakl Muzycznego ma większe ambicje - ma pokazać na scenie blaski i cienie burzliwych lat 50-tych, oddać dziko szerzącą się przestępczość i marzenia o superbohaterze pokroju Spidermana czy Batmana, skrojonym na polską miarę i do tego pokazanego w polskich, pełnych scenicznego uroku realiach PRL-u (świetna, bardzo klasyczna scena rozmowy telefonicznej ze słynnym "pan tu nie stał" lub nie mniej słynne "kup pan cegłę" z obrazu Tadeusza Chmielewskiego "Ewa chce spać", dokumentującego gangsterskie lata 50-te w podobny sposób jak "Zły"), choć w spektaklu stylizowanym na amerykański musical. To niezwykle ciekawe w zamyśle zadanie możliwe jest dzięki świetnym, stałym współpracownikom reżysera.

Piotr Dziubek przygotował wspaniałą, niezwykle barwną brzmieniowo muzykę, w której echa inspiracji latami pięćdziesiątymi zestawił z jazzującymi, swingującymi rytmami oraz nastrojową muzyką filmową, świetnie wykonaną przez prowadzoną tym razem zarówno przez Dziubka, jak i Dariusza Różankiewicza Orkiestrą Teatru Muzycznego. Teksty piosenek, w typowy dla spektakli Kościelniaka sposób dopowiadające sytuację na scenie przygotował Rafał Dziwisz, zaś Damian Styrna stworzył imponującą, potężną scenografię z licznymi animacjami (m.in. zrujnowanej, odbudowywanej dopiero Warszawy) i konstrukcją, stanowiącą z jednej strony piętrowe mieszkanie kilku bohaterów, z drugiej maskę części twarzy Bolesława Bieruta, którego przemówienia słyszymy też co jakiś czas w trakcie spektaklu.

Imponująca, potężna scenografia Damiana Styrny pełna jest odniesień do czasów PRL-u. Imponująca, potężna scenografia Damiana Styrny pełna jest odniesień do czasów PRL-u.
Dochodzą do tego stylowe kostiumy Katarzyny Paciorek, oddające modę czasów PRL-u i kult robotników oraz całkowicie z "epoką" skontrastowana choreografia Jarosława Stańka, efektowna w sekwencjach zbiorowych, z kilkoma bezpośrednimi nawiązaniami do PRL-u (kolejka po bilety do kina, kolejka do telefonu, czy ciekawie pomyślana scena na lodowisku).

Zespół Teatru Muzycznego po raz kolejny wypada bardzo dobrze. Wśród szeregu barwnych postaci, najciekawszą tworzy nieoczekiwanie Ewa Gierlińska w popisowej roli wulgarnej i złośliwej służącej Anieli ("wyglądasz jak koci glut", "sadło ci się zważy" - to najprzyjemniejsze z jej określeń względem współpracowników prezesa Filipa Merynosa) - dawnej "Królowej Siekierek", o czym chętnie sama zaśpiewa. Zaskakująco odrażającą szumowinę Alberta Wilgę wykreował świetny Andrzej Śledź - jedno z największych (pozytywnych) zaskoczeń spektaklu.

Swój talent do gry z manierą Chaplinowską potwierdza z kolei Mateusz Deskiewicz, intrygujący i zabawny w roli Jonasza Drobniaka. Nietypową rolę amanta i dziennikarskiego szpicla jako Kuba Wirus zbudował zupełnie odmieniony Sasza Reznikow. Wokalnie w świetnym songu "Hawajka" błysnęła Sylwia Wąsik czyli Hawajka, dziewczyna prosta i nieco tandetna, zaś Tomasz Steciuk w roli redaktora Kolanko smętnie wypatruje Złego w ironicznej piosence "Nasz señor Zorro". Bardzo efektownie wyreżyserowane są niektóre piosenki zbiorowe, jak "Autobus" czy bardzo efektowna "Wicher, wiatr, kurzawa" podczas wielkiej zamieci.

Poprowadzony dość klasycznie wątek romansowy zbudowany jest głównie wokół doktora Halskiego (Tomasz Więcek) i Marty Majewskiej (Mariola Kurnicka). Poprowadzony dość klasycznie wątek romansowy zbudowany jest głównie wokół doktora Halskiego (Tomasz Więcek) i Marty Majewskiej (Mariola Kurnicka).
Nieźle wypadają także główni bohaterowie wątku romansowego - Doktor Witold Halski w wykonaniu Tomasza Więcka, tracący jednak rezon w drugim akcie oraz jego ukochana Marta Majewska, którą Mariola Kurnicka buduje jednak nieco zbyt jednowymiarowo i melodramatycznie, a także rozerotyzowana Olimpia Szuwar, grana przez Annę Marię Urbanowską (Urbanowska ma mocne wejście w spektakl drapieżną "Namiętnością Olimpii Szuwar"). Udany epizod ma Krzysztof Kowalski jako bandzior Moryc.

Jednak główni rywale i bohaterowie - Filip Merynos oraz Zły - należą do najsłabszych bohaterów wieczoru. Zimnego, bezwzględnego bandytę Merynosa Bernard Szyc niepotrzebnie stara się ocieplić swoim wizerunkiem poczciwego papy, łamiąc tę postać i pozbawiając ją tym samym wyrazu i wiarygodności. Zaś Krzysztof Wojciechowski, pomimo wielkich chęci, do roli chmurnego, tajemniczego superbohatera, jakim jest Zły, po prostu nie pasuje. Robi co może by udźwignąć rolę, skrojoną na zupełnie inną miarę - jest poprawny, momentami przejmujący (końcowy monolog), jednak Zły w jego wykonaniu nie elektryzuje i nie intryguje, pozostaje człowiekiem cienia, bez twarzy, którego w eksponowanym miejscu umieszcza jedynie impet całej inscenizacji.

Wojciech Kościelniak chętnie miesza gatunki i konwencje, raz dodając ironiczny nawias (sceny z PRL-u czy parówkowa randka zakochanych), raz ukazując pełne okrucieństwo w tonie dużo bardziej serio (gwałty, sceny przemocy na kobietach). Poszczególne epizody mają urodę filmowych obrazów i czerpią z różnych filmowych technik, zaś wartkie, żywe tempo i rytm tego nieco zbyt długiego spektaklu dobrze maskują jego poważne, choć nieliczne braki. A największym z nich jest dla mnie brak głównego tematu spektaklu.

Tajemniczy pan z melonikiem (po lewej stronie) okaże się kluczową postacią do rozwikłania intrygi. Tajemniczy pan z melonikiem (po lewej stronie) okaże się kluczową postacią do rozwikłania intrygi.
Bo reżyser wcale nie poświęca szczególnie dużo uwagi tytułowemu bohaterowi, znajdującego się gdzieś obok akcji scenicznej (tłumaczącego swoje postępowanie w nietypowym, wytłumionym, bardzo oryginalnym finale spektaklu), ani opowieści, posiadającej przedziwne dziury dramaturgiczne, związane z wkroczeniem do akcji tajemniczego pana z melonikiem, ani wreszcie samej powieści, potraktowanej fabularnie dość wnikliwie, jednak stanowiącej raczej pretekst do nakreślenia ogólnych realiów tej "gangsterskiej" epoki. Nie przekonuje mnie także problematyzacja zła jako środka i sposobu działania - to także tylko jeden z wielu, a nie podstawowy temat spektaklu. Z drugiej strony, "Zły" mógłby też stać się po prostu rozrywką w stylu broadwayowskim, do czego przedstawienie też momentami się zbliża, jednak pewnej granicy brawury i widowiskowości nie przekracza.

W efekcie ta inscenizacja faluje od pastiszu i groteski po spowiedź przed widzami, od taniego seksu po miłość na śmierć i życie, od inscenizacyjnego rozmachu po ciche, wytłumione gesty i wyznania. Nie ma ani żywiołowości "Chłopów", ani perfekcji "Lalki", ani wreszcie muzycznego hitu, który zapadałby na dłużej w pamięć. Jest za to ciekawy i niejednorodny obraz lat 50-tych i słodko-gorzka opowieść gangsterska, wykorzystująca mnóstwo inscenizacyjnych chwytów. "Zły" to kolejna imponująca praca całego zespołu Muzycznego, skierowana tym razem raczej do pełnoletnich widzów, bo niektóre sceny są naprawdę drastyczne i na pewno nie przeznaczone dla młodzieży ze szkoły podstawowej czy gimnazjum. Przynajmniej część efektów tej pracy tym razem zabrać można ze sobą w formie płyty z piosenkami z musicalu, wyprodukowanej przez Teatr Muzyczny wraz z muzyką do "Chłopów".

Spektakl

6.8
73 oceny

Zły

musical

Miejsca

Spektakle

Opinie (66)

  • A o co chodzi ??!.....

    To pytanie zadawałam sobie w trakcie spektaklu, aż do momentu wygłoszenia monologu przez tytułowego bohatera "Złego", czyli właściwie do końca spektaklu...Dla mnie za długo, za dużo, zbyt wielki chaos i bałagan (nieraz dosłownie) na scenie. Baaaardzo lubię formę musicalu, trochę ich widziałam, i wiadomo, były różne.Tym byłam jednak wyjątkowo zawiedziona !! Faktycznie ogromny wkład pracy, ale efekt...chyba jednak do niego nieproporcjonalny...Czekałam na recenzje i muszę przyznać, że pod zamieszczoną wyżej, podpisałabym się w całości, no może prawie ;)...

    • 14 21

  • (1)

    Uwielbiam Teatr Muzyczny. Możemy być dumni !!!

    • 39 13

    • Stanowczo za mało widziałeś.

      • 3 7

  • Artystyczna interpretacja dla koneserów.

    Teatr rządzi się swoimi prawami. Spektakl wyreżyserowany przez wybitnego artystę nie może być szkolną rozprawką na temat "Złego", choć taka interpretacja niewątpliwie zachwyciłaby pana redaktora z Trójmiasto.pl ,oraz ludzi o podobnej wrażliwości. Bardzo podoba mi się pomysł "nieobecności" głównego bohatera,który jednak istnieje ,stając się legendą.Uważam ,że postać Złego była znakomicie grana przez Krzysztofa Wojciechowskiego,który z charyzmą pokazał zawziętego, udręczonego głównego bohatera.Uważam również za świetnego w roli Jonasza Drobniaka Mateusza Deskiewicza. Muzyka wspaniała w super wykonaniu.Brawo,Wielkie Gratulacje dla całego zespołu. Emilia

    • 21 3

  • zachęcona

    Opis spektaklu mnie zachęca do jego obejrzenia. Nawet te kontrowersje w dyskusji pod recenzją tylko mnie zaciekawiły.
    Wydaje się jednak, że zanim wybiorę się do teatru, powinna przeczytać tę książkę.

    • 10 5

  • dobry spektakl

    Warto przeczytać książkę przed zobaczeniem widowiska, spektakl świetny, postać Kuby Wirusa źle dobrana, nie umniejsza to jednak talentu Saszy Reznikova.
    Gorąco polecam znającym twórczość Tyrmanda

    • 10 6

  • Recenzja ???

    Panie "redaktorze" najpierw polecam przeczytanie książki!
    Spektakl moim zdaniem w 100% oddaje klimat ( biorąc pod uwagę format). Reżyser po raz kolejny pokazuje, że nie ma utworów, z których się nie da zrobić musicalu.
    Mnie spektakl zachwycił - moim zdaniem, idealne wykorzystanie konwencji komiksowej.

    • 23 11

  • przypomina

    sposób inscenizacji chwilami przypomina Chicago. Niestety przypomina...

    • 6 9

  • Po śmierci Macieja Korwina teatr staczał się z każdym przedstawieniem coraz bardziej. Wierzę że Zły odwróci tę tendencję. To jest bardzo interesujące przedstawienie. Książkę czytałam ponad dziesiąt lat temu. Młodsze pokolenie nie zna jej wcale. Zapraszam do Teatru Muzycznego.

    • 15 14

  • Świetna muzyka i wiele ciekawych wątków oraz ciekawostka.

    Na premierze był syn Tyrmanda- Matthew, który udzielił zgody autorskiej.
    Świetny pomysł na początek ze sceną walki i fantastyczna końcówka Złego. W środku spektaklu trochę mało widocznego. Odniesienia do PRL u znakomite. , choć pewnie zrozumiałe dla starszej widowni. Muzyka absolutnie genialna. Płyta do kupienia za 30 złotych. Całość momentami traciła swoją dynamikę ale w miarę grania pewne elementy da się dopracować. BRAVO

    • 17 8

  • (2)

    Szkoda czasu i pieniędzy! Nie jest to spektakl na miarę chłopów niestety! Nie czytając książki ciężko będzie widzowi połapać się w tym wszystkim. Szkoda!

    • 27 37

    • zły spektakl (1)

      Zły, dolujacy spektakl. Czegoś tak fatalnego dawno nie widziałem. Wole spektakle bardziej kolorowe wesołe. Myślę że każdy widz woli bardziej rozrywkowe spektakle niż takie co ukazują zło, gwałt i wulgaryzmy. Nie jest to spektakl dla klas gimnazjalnych!

      • 13 17

      • Co "każdy widz woli" to wiadomo, wystarczy polsat albo tvp czy tvn włączyć w porze popołudniowo-wieczornej. :D

        Czy każdy spektakl musi być "dla klas gimnazjalnych".

        Poza tym "Zły" to też nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, kolorowa i wesoła również niekoniecznie.

        Gwarantuję ci że będą komplety na tym spektaklu, i to długo.

        • 19 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Stefan Chwin, powieściopisarz, eseista, profesor, wykładowca uniwersytecki urodzony w Gdańsku, nie jest autorem powieści:

 

Najczęściej czytane