- 1 André Rieu znów porwał publikę w Ergo Arenie (61 opinii)
- 2 Dokąd na spektakl w plenerze? (7 opinii)
- 3 Piękny młodzieżowy spektakl Muzycznym (16 opinii)
- 4 Książki: kto zdobędzie 50 tys. zł? (9 opinii)
- 5 Arcydzieło włoskiej opery w Gdańsku (21 opinii)
- 6 Wraca jeden z najciekawszych festiwali (20 opinii)
Zagłosuj i wybierz operę w parku Oruńskim
"Lohengrin" Ryszarda Wagnera z Semperoper w Dreźnie, "Otello" Giuseppe Verdiego z Royal Opera House w Londynie, "Włoszka w Algierze" Gioacchino Rossiniego z Festiwalu Rossiniowskiego w Pesaro, "Rigoletto" Giuseppe Verdiego z Festiwalu Bregencji i "Halka" Stanisława Moniuszki z Opery Nova w Bydgoszczy - projekcja jednej z tych oper odbędzie się 17 lipca w amfiteatrze parku Oruńskiego, w ramach cyklu od lat realizowanego przez Instytut Kultury Miejskiej. Decyzję o tym, którą z produkcji zobaczymy, podejmą czytelnicy Trojmiasto.pl. Głosować można do niedzieli 13 czerwca.
Tym razem Jerzy Snakowski, popularyzator opery, proponuje pięć operowych arcydzieł do wyboru. Poniżej prezentujemy przygotowane przez niego zapowiedzi.
Kalendarz imprez - nadchodzące wydarzenia w Trójmieście
"Otello" Giuseppe Verdiego z Jonasem Kaufmannem w roli tytułowej
Ten spektakl - z Opery Królewskiej w Londynie z roku 2017 - przyciągnął uwagę całego operowego świata. Oto jeden z najbardziej wziętych tenorów - Jonas Kaufmann, po raz pierwszy miał zmierzyć się z jedną najtrudniejszych partii tenorowych, czyli Otellem w dziele Verdiego. W dodatku powracał w niej po kryzysie wokalnym, który wprawił w rozpacz jego fanów. Jednak, jak zwykle - zachwycił. Pomimo że wszystkie oczy i uszy skierowane były na boskiego Kaufmanna, to wielkim talentem, wspaniale zrobioną rolą śliskiego Jagona, zwrócił na siebie uwagę baryton, Marco Vratogna, który nieco ukradł Kaufmannowi show. Jeśli dodać do tego jędrnie brzmiącą orkiestrę pod batutą Antonio Pappano, reżyserię Keitha Wernera, która nie eksponuje traum reżysera tylko klarownie opowiada historię o chorobliwej zazdrości oraz scenografię "naszego" Borysa Kudlicki, to otrzymujemy spektakl operowy doskonały. To propozycja dla fanów szybkiej akcji operowej (tempo to specjalność Verdiego), mistrzowskiego muzykowania i oczywiście Kaufmanna - tenora, jaki zdarza się raz na pokolenie, tzn. i śpiewającego, i grającego, i przystojnego.
"Lohengrin" Ryszarda Wagnera i gwiazdy światowych scen operowych (w tym dwie z Polski) w obsadzie: Anna Netrebko, Piotr Beczała i Tomasz Konieczny
Opery Wagnera zniknęły z polskich scen. Jestem pewien, że po obejrzeniu tej inscenizacji ze zdumieniem i wyrzutem wszyscy będą pytać "dlaczego?". Sama historia to piękna baśń z kręgu arturiańskiego. Jest w niej nieszczęśliwa księżniczka, dobry król, zła wiedźma, święty Graal i rycerz w srebrnej zbroi. Tylko zamiast na białym koniu przybywa on w łodzi, ciągnionej przez białego łabędzia. I baśń ta pozostałaby tylko baśnią, gdyby nie muzyka Richarda Wagnera - pełna blasku, gdy przedstawia królewski dwór, ale przed wszystkim przepełniona mistycznymi barwami, które są wstanie wprawić słuchacza w ekstazę. To niemal religijny obrzęd. Jej wykonanie jest wzorcowe. To spektakl z opery w Dreźnie, miasta, w którym dzieło powstało. Za pulpitem dyrygenckim stanął mistrz - Christian Thielemann. Na tym niemieckim torcie jest jeszcze kilka smakowitych słowiańskich wisienek. W partii księżniczki Elzy wystąpiła Anna Netrebko, a jako zły Fryderyk polski bas-baryton Tomasz Konieczny. Jednak najjaśniejszym punktem obsady, błyszczącym bardziej niż jego zbroja jest tytułowy Lohengrin w najdoskonalszej interpretacji Piotra Beczały. Niemieccy widzowie i krytycy rozpływali się nad jego głosem, interpretacją i perfekcyjną wymową. Jeśli to tej pory ktoś nie znał lub nie lubił Wagnera, to powinien zagłosować na tę właśnie pozycję.
"Włoszka w Algierze
Ależ smakowity ten Rossini! A jakie to smaki? Różowa malina zabawnej inscenizacji, słodka beza muzyki i wyrazista mięta mistrzowskiej wokalistyki. Sama opera smakuje absurdem - historia nie w ciemię bitej Izy, która w niewiarygodny sposób wyrywa siebie i swojego chłopaka ze szponów algierskiego kacyka. Nie jest to trudne, gdyż ich dręczyciel jest skończonym idiotą i snobem. Muzyka Rossiniego jest jak najlepsze prosecco - musuje koloraturami, uderza do głowy zawrotnymi tempami i słodko mroczy chwytliwymi melodyjkami. Spektakl teatralny to cudowna zabawa stylem glamour. Sceniczny Algier to gigantyczna imprezownia pełna seksownych modelek i obrzydliwe bogatych szejków, którzy wprowadzają się w stan euforii przy pomocy kolorowych drinków i takowych pigułek. Najweselsza propozycja ze wszystkich. Idealna propozycja na letnią noc.
"Rigoletto", Giuseppe Verdi. Spektakl z Festiwalu Bregencji, zachwycający monumentalną scenografią i sceną rozstawioną na jeziorze(2019)
Wybudowana na Jeziorze Bodeńskim scena prowokuje do tworzenia na niej szalonych inscenizacji. Nieograniczona kulisami wyobraźnia reżyserów tworzy gigantyczne spektakle, które dowodzą, że opera jest teatrem szalonym. "Rigoletto" świetnie wpisuje się w tę konwencję. To niepokojąca opowieść z pogranicza jawy i koszmaru. Historia krzywdzącej miłości i przestroga dla nadopiekuńczych rodziców. Garbaty i złośliwy błazen ukrywa przed światem swoją tajemnicę - córkę, Gildę. A jest przed czym i przed kim ją strzec. Rigoletto służy zdemoralizowanemu, choć czarującemu Księciu, który twierdzi, że kobiety są zmienne i dlatego warto im odpłacać pięknym za nadobne. Czyli zdradzać je, nim one zdradzą jego. W jego erotyczne szpony wpada Gilda, a jej ojciec planuje krwawą zemstę. Tę historię, godną filmów Tarantina, Verdi przyoblekł w mistrzowską muzykę. Wspaniale buduje ona napięcie, tworzy wiarygodne portrety psychologiczne katów i ofiar, a gdy trzeba - po prostu pieści ucho słuchacza śpiewną melodią. Sam spektakl odwołuje się do poetyki cyrku i zachwyca gigantycznymi, mechanicznymi elementami scenografii zbudowanej na jeziorze.
"Halka", Stanisław Moniuszko
Oto jeden z najsmakowitszych owoców Roku Moniuszkowskiego: rejestracja bardzo dobrej, wzruszającej inscenizacji z Opery Nova w Bydgoszczy. W ostatnim czasie pojawiła się tendencja powierzania "Halki" kobietom. Powstają więc opowieści nie tyle o różnicach społecznych, co o różnych reakcjach na kłamstwo i obłudę męskiego świata. Zatem nie tylko Halka, ale i Zofia, czyli ta, dla której Góralka zostaje porzucona, staje się ofiarą, której współczujemy. Tak jest w przypadku inscenizacji Natalii Babińskiej. Jednak 80 procent sukcesu "Halki" zależy od wykonawczyni głównej partii. W tym przypadku rola ta została obsadzona idealnie - Jolanta Wagnera ma przemyślaną każdą frazę i sytuację. Widać pełne porozumienie pomiędzy nią i dyrygentem, Piotrem Wajrakiem, który pozwala jej na niespotykane dotąd tropy interpretacyjne, a sam bardzo wrażliwie odczytuje Moniuszkowską partyturę.
Głosować można do poniedziałku 13 czerwca. Wtedy, kierując się głosami oddanymi przez czytelników, wskażemy zwycięską propozycję.
Miejsca
Opinie (43) 4 zablokowane
-
2021-06-07 22:14
90% Trójmieszczan absolutnie nie interesuje sie opera. (1)
Ilosc komentarzy to ukazuje.
- 3 7
-
2021-06-08 15:11
Chyba 99%
- 3 0
-
2021-06-08 08:58
polecam Otella albo Lohengrina
przynajmniej z porządną, gwiazdorską obsadą, świetnie przygotowaną wokalnie. Bydgoszcz niestety takiej muzycznej uczty nie gwarantuje.
- 8 9
-
2021-06-08 10:32
Jak na Oruni to chyba opera mydlana.
- 2 3
-
2021-06-08 11:00
Bardzo dobry wybór miejsca
Jeśli już jest amfiteatr w Parku Oruńskim, a lepiej byłoby, gdyby nie powstał ;) to dobrze, że zabrzmi w nim taka muzyka, a nie śpiewające aktorki drugoplanowe.
- 6 9
-
2021-06-08 12:33
Jak już miejsce stało się modne to pchacie się tam . Idea chyba była nieco inna . Opera w mieście . Ale to norma ładować się tam gdzie łatwo o klienta a pracę od podstaw to niech sobie robią inni . Od lat ten sam styl nie mówię już o jakości i o tym że jest to dvd a nie transmisja Live . Sorry ale słabe
- 3 0
-
2021-06-08 12:47
Tylko swinie siedza w kinie, co bogatsze to w teatrze, dla Hitlera jest opera, Polak tam sie nie wybiera.
- 1 3
-
2021-06-08 15:08
Ja bym optował za" Operą za trzy grosze"
Brechta.Może lewicowa ale tania
- 1 1
-
2021-06-08 17:41
"Prof. Bridle popełniliśmy wielki błąd- białko kolca jest niebezpieczną toksyną dostaje się do krwi gdzie krąży przez kilka dni po szczepieniu, gromadzi się w narządach i tkankach, w śledzionie, szpiku kostnym, wątrobie, nadnerczach i w dość wysokich stężenia w jajnikach
31 maja 2021 r. (LifeSiteNews) Nowe badania pokazują, że białko szczytowe koronawirusa ze szczepionek COVID-19 nieoczekiwanie dostaje się do krwioobiegu, co jest prawdopodobnym wyjaśnieniem tysięcy zgłoszonych skutków ubocznych od zakrzepów krwi i chorób serca po uszkodzenia mózgu i problemy z reprodukcją, powiedział w zeszłym tygodniu kanadyjski badacz szczepionek przeciwnowotworowych.
Popełniliśmy duży błąd. Do tej pory nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy powiedział Byram Bridle, immunolog wirusowy i profesor nadzwyczajny na Uniwersytecie Guelph w Ontario, w wywiadzie udzielonym Alexowi Piersonowi w zeszły czwartek, w którym ostrzegł słuchaczy, że jego wiadomości są przerażające."- 0 0
-
2021-06-08 19:00
otello
Otello Verdiego
- 0 0
-
2021-06-08 21:16
Fajny ten ikm
Puszczą dla gawiedzi nagranie z projektora i udają że coś robią.
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.