• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zabawa teatrem. O spektaklu "Cud albo krakowiaki i górale"

Łukasz Rudziński
15 września 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 

Od 14 września w repertuarze Teatru Muzycznego jest "Cud albo krakowiaki i górale".

Jubileuszowa premiera, uświetniająca 60-lecie Teatru Muzycznego w Gdyni zobacz na mapie Gdyni, nie może być grana za bardzo serio - z takiego założenia wyszedł reżyser Michał Zadara, przygotowując "Cud albo krakowiaki i górale". Wprawdzie poziomem humoru i konstrukcją inscenizacja ta nie odbiega od dowcipu corocznych Koncertów Sylwestrowych, ale wnosi do repertuaru Muzycznego powiew świeżości i kilka zupełnie nowych pomysłów.



"Cud mniemany, czyli krakowiacy i górale" - jak w oryginale nazywa się dzieło Jana Stefaniego z librettem Wojciecha Bogusławskiego, powstało przeszło 220 lat temu i do dziś traktowane jest jako pierwsza polska opera narodowa. Trudno ją jednak jednoznacznie sklasyfikować, bo poziom dowcipu libretta Wojciecha Bogusławskiego i muzyka Stefaniego sugerują inspirację francuskim wodewilem i niemieckim singspielem, czyli formą komediową z tekstem mówionym, uzupełnionym piosenkami i niekomplikowanymi ariami, znaną u nas jako śpiewogra.

Karolina Trębacz błyszczy w roli temperamentnej Doroty uganiającej się za ukochanym pasierbicy. Karolina Trębacz błyszczy w roli temperamentnej Doroty uganiającej się za ukochanym pasierbicy.
Tak też potraktował materię spektaklu Michał Zadara prowadząc spektakl w stronę dowcipnej komedii, momentami uzupełnioną o farsowe wręcz gagi, jednak główną zasadą inscenizacyjną jest przeprowadzenie akcji dramatu nieustająco wybebeszając teatralne szwy, by na wesoło ukazać życie teatru wraz z jego blaskami i cieniami. Znajdziemy więc w losach kochających się Basi i Stacha (którym nie sprzyja młoda macocha Basi, Dorota, chcąca oddać Basię góralowi Bryndasowi, bo sama ma ochotę na ukochanego swojej pasierbicy) wiele prawd o teatrze.

Jest w gdyńskim "Cudzie albo krakowiakach i góralach" zawzięta rywalizacja o rolę i wejście dublerki w trakcie spektaklu czy spóźniona ekipa techniczna zastanawiająca się gdzie przestawić elementy scenografii, skutecznie utrudniająca tancerzom poruszanie się po scenie. Jest też charakterystyczna budka suflera w kształcie muszelki, "wyjęta" wprost z teatru sprzed kilkudziesięciu lat, wraz ze sfrustrowaną suflerką, buntującą się oczywiście z powodu pracy w trudnych warunkach. Długie debaty brygadzistów sceny co i jak zrobić, by działało, oczywiście wspiera kierowniczka produkcji, chodząca ze słuchawką przy uchu, krótkofalówką i wiecznie poganiająca mało rozgarnięte towarzystwo.

Basia (podczas premiery Ewa Walczak, po prawej) i Dublerka Basi (podczas premiery Maja Gadzińska, po lewej) mają w spektaklu Michała Zadary pełne ręce roboty. Basia (podczas premiery Ewa Walczak, po prawej) i Dublerka Basi (podczas premiery Maja Gadzińska, po lewej) mają w spektaklu Michała Zadary pełne ręce roboty.
Cały czas w spektaklu coś dzieje się "nie tak, jak powinno". Oprócz opowieści o konflikcie krakowiaków i górali, mamy do czynienia z festiwalem pomyłek, kłopotów i przeróżnych lapsusów. Jak to w takich sytuacjach bywa, scenografia się rozpada w najmniej spodziewanym momencie. Nie zabraknie też awarii, która nie osłabia ducha dzielnych aktorów, gotowych zagrać choćby i po ciemku. Jakby tego było mało, reżyser przenosi część spektaklu na foyer podczas przerwy, gdzie aktorka grająca Basię wyjaśnia widzom, że nie zaplanowano dla niej arii "Jestem dobra jak baranek", więc wykona ją na korytarzu. Jednak i tutaj następuje niespodziewany zwrot akcji.

Ukłonem w stronę tradycji jest utrzymana w odcieniach szarości scenografia Roberta Rumasa, umieszczona na ruchomych płaskich zastawkach, przypomina scenografię sprzed kilkudziesięciu lat. Wielkiej urody scenę przybycia górali na łodzi także utrzymane w konwencji dawnego teatru, co bawi i zachwyca prostotą czy efektem "fali". "Gra" w tym spektaklu również kanał orkiestrowy.

Spektakl Michała Zadary urozmaica ciekawy ruch sceniczny krakowiaków i układy taneczne, w których choreograf Ewelina Adamska-Porczyk dopuszcza ogromną różnorodność (także podczas tańców zbiorowych niektóre postaci tańczą po swojemu (na przykład Basia prezentuje dyskotekowe rytmy). Wszystko to dobarwiono zgrabnym dowcipem (sceny w dziupli, chór w szlafrokach). Świetnie, żywo i w dobrym rytmie Orkiestrę Teatru Muzycznego prowadzi Paweł Kapuła.

W drugim akcie do "akcji" wchodzi również ekipa techniczna, usiłująca pomóc aktorom i tancerzom na scenie... W drugim akcie do "akcji" wchodzi również ekipa techniczna, usiłująca pomóc aktorom i tancerzom na scenie...
Prawdziwy karnawał kolorów serwuje kostiumograf Henriette Müller (wspólnie z Aleksandrą Dzióbek) szczególnie w strojach krakowiaków, w których znajdziemy echo przeróżnych motywów ludowych oraz wpływy latynoamerykańskie czy wyraźne nawiązania do popkultury (np. kostiumami wykorzystywanymi przez takie artystki jak Sia). Stroje górali w dużo większym stopniu są wariacją na temat tradycyjnych strojów góralskich.

O ile w pierwszym akcie akcja skupiona jest na losach bohaterów, w drugim rozwiązanie akcji między Basią, Stachem, Dorotą (z inspiracji studenta-przybłędy Bardosa tak, aby dać nauczkę skłonnej do zdrady Dorocie) staje się sprawą drugorzędną wobec nieustających problemów technicznych. Większość zabiegów reżyserskich upodabnia spektakl do Koncertów Sylwestrowych Teatru Muzycznego, przeważnie właśnie zabawę materią teatru traktujących jako podstawę części widowiska.

Świetne wejście górali podkreśla przezabawny w roli Bryndasa Krzysztof Kowalski. Świetne wejście górali podkreśla przezabawny w roli Bryndasa Krzysztof Kowalski.
W tych warunkach trudno o pełnoprawne role, ale jako Dorota błyszczy Karolina Trębacz, wyróżniająca się sceniczną charyzmą. Bardzo zgrabnie wypada duet: Basia i dublerka Basi (Ewa Walczak bardzo dobrze gra, a Maja Gadzińska oprócz dobrej gry aktorskiej, imponuje również świetnym wokalem). Wręcz brawurowe jest nadejście Bryndasa w wykonaniu Krzysztofa Kowalskiego, wspieranego przez całą góralską społeczność. Ciekawą, kolejną po Jaskrze z "Wiedźmina" rolę przewodnika (i rozjemcy konfliktu między krakowiakami a góralami), czyli Bardosa zagrał Jakub Brucheiser.

Wokalnie i aktorsko dobrą rolę przyjaciela Stacha, Jonka, ma Maciej Podgórzak. Stach w wykonaniu Pawła Czajki bardzo dobrze prezentuje się w pierwszym akcie, ale w drugim znika w tłumie pozostałych bohaterów. Zabawne epizody mają też Paweł Bernaciak (Świstos) i Aleksy Perski (Bartłomiej).

Scenografia spektaklu ma być ukłonem wobec tradycji. Stąd m.in. płaskie ruchome zastawki, obecne w teatrze już przeszło 100 lat temu. Scenografia spektaklu ma być ukłonem wobec tradycji. Stąd m.in. płaskie ruchome zastawki, obecne w teatrze już przeszło 100 lat temu.
"Cud albo krakowiaki i górale" pozostaje jednak zgrabną, zabawną krotochwilą, odległą od produkcji musicalowych, które widzowie Teatru Muzycznego oglądają na co dzień. Ta zabawa teatrem niczym szczególnym się nie wyróżnia, większość gagów widzowie Muzycznego znają, a reżyser kilka z nich niepotrzebnie powtarza osłabiając ich wymowę. Szkoda, że zrezygnowano z charakterystycznego mazurzenia, językowo nieco uwspółcześniając libretto.

Zadary nie interesowało, na szczęście, wpisywanie spektaklu w kontekst bieżącej polityki - krakowiaki i górale to dwie społeczności uczące się razem koegzystować, a nie stronnictwa polityczne, do czego często konflikt między nimi jest sprowadzany, choć pojawia się (za Bogusławskim) "duda", wywołując gromkie brawa. Nie ma tu ani jednego hitu, który zapadałby w pamięć. Dlatego ten spektakl muzyczny potraktować można po prostu jako zgrabny dowcip sceniczny, po którym pozostanie uśmiech na ustach.

Spektakl

6.5
29 ocen

Cud albo Krakowiaki i Górale

musical

Miejsca

Opinie (41) 4 zablokowane

  • Nie polecam (2)

    Strata czasu i pieniędzy, a przede wszystkim traci teatr muzyczny, bo wystawiając takie szmiry zniechęca widzów do siebie

    • 19 2

    • Dokładnie, sztuka przez duże G, pierwszy raz mi się zdarzyło, żebym nawet buczał podczas spektaklu... byłem bardziej zniesmaczony, niż podczas czegokolwiek w teatrze wybrzeże (a już myślałem, że to on wyznacza poziom dna) tym bardziej, że po Muzycznym oczekiwałem trzymania jakiegokolwiek poziomu... Nie jestem żadnym orłem intelektu czy kultury, ale nie po to chodzę do tej instytucji, żeby to pogłębiać, tylko się "odchamiać", a to było po prostu, nie boję się tego powiedzieć, g*wno.

      • 2 1

    • Bylem , widzialem , potwierdzam

      • 2 0

  • Beznadziejne (2)

    Słyszałem już przeróbki hymnu narodowego , straszne interpretacje kolend .

    Mam wrażenie ze nasi artyści , kiedy brakuje im talentów , wokalnych , tanecznych , aktorskich , reżyserskich , które uniemożliwiają im utrzymanie poziomu oryginału ,wtedy biorą się za przeróbki .

    Taka operacja w ich mniemaniu ma szanse na ukrycie braków warsztatowych a może i również budżetowych .

    Ten spektakl to klasyczny przykład tego rodzaju patologii .

    Zapomniałem dodać o epatowaniu seksem i nagością , żałosne sceny wzięte z kabaretu , to wszystko ma również przykryć braki warsztatowe i odwrócić uwagę widza .

    A najzabawniejsze były owacje po spektaklu .....bo tak wypada ....niektórzy nawet na stojąco ......żenada .

    Ludzie dzisiaj przestali myśleć samodzielnie ,

    • 9 3

    • idż, zobacz sam (1)

      Oczekiwałam uśmiechu i nie zawiodłam się. Rzecz gustu.. naszej percepcji... Gra aktorska, libretto, czy scenografia to majstersztyk! Żenadą jest, porównuje przez panią spektaklu do przerobionego hymnu,bo nijak się do tego ma .. I krytykowanie ludzi oklaskujących., a tak nawiasem mówiąc kocham sztukę i zawsze znajdę coś co mnie zaskoczy czy zauroczy....

      • 1 1

      • zażenowany

        Byłem, nie polecam, zgadzam się z przedmówcą - sztuka przez duże G, takie wymiociny to można pójść oglądać w teatrze wybrzeże, Muzyczny jednak ma jakąś renomę i klasę. Wystawianie w nim czegoś takiego to jak założenie białych sztruksów na wesele - nie przystoi... Nie tylko nie dałem owacji na stojąco, wręcz w ogóle nie klaskałem (nie ja jedyny, teraz po kilku tygodniach sporo osób po prostu pod koniec siedziało z niesmakiem na twarzach). Wiem już, że nigdy na nic, z czym ma cokolwiek wspólnego ten reżyser nie pójdę, współczuję tylko aktorom, że musieli się w tym czymś udzielać.

        • 1 1

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Cud albo krakowiaki i górale

    Cud

    Ogólnie uwielbiam chodzić do Teatru Muzycznego i byłam na wielu sztukach, "Cud" ogólnie mi się podobał, ale niestety zostawia sztuka lekki niedosyt, że tak powiem "aż takiego szału nie ma". Są momenty bardzo śmieszne i ładnie śpiewają, ale jednak mogło być coś więcej :). Czy warto pójść? Jak ktoś lubi teatr i chce miło spędzić czas to owszem. Ogólnie bardziej polecam jednak Chłopów, Skrzypka na dachu, czy Lalkę, do tej pory z sentymentem wspominam piosenki w nich śpiewane i ogólnie grę aktorów.

    • 1 0

  • Brawo (1)

    Brawooo wyjątkowi aktorzy cudowny teatr i cudowna atmosfera

    • 17 18

    • Brednie

      Odradzam , bardzo slaby spektakl

      • 3 1

  • Bardzo udana rzecz (2)

    Byliśmy na wczorajszej premierze i przyznaje, że ciągle wracamy dziś w rozmowach do tego spektaklu ponieważ bardzo nam się podobał. Jestem zachwycony kostiumami - szczególnie góralskimi oraz scenografią. Urzekł mnie śpiew obu aktorek grających Basię, zarówno na przedstawieniu jak i na występie w przerwie. Moim zdaniem najciekawsze wokale tego wieczoru. Natomiast zgadzam się z p. Rucińskim, że ciągłe powtarzanie gagów (potknięcia, przewracanie się, wpadanie aktorów i aktorek do miejsca gdzie gra orkiestra) nie sprawdziło się. Nie do końca uważam też za konieczne tak częste nawiązywanie do uprawiania seksu zarówno w grze aktorskiej jak i w dialogach. Dla mnie zagęszczenie tych zabawnych sytuacji jest jak ciastko z bardzo dobrej jakości kremem na którym autor bojąc się, że może nie zasmakować każdemu dorzucił jeszcze truskawkę, trochę posypki i jeszcze polewę i jeszcze raz posypkę i na koniec cukier puder. Tak czy siak bardzo polecam!

    • 21 14

    • Beznadziejny spektakl

      Czy ta opinia jest sponsorowana przez TM , albo rezysera ?

      • 3 1

    • Aha

      W dialogach to chyba do Bogusławskiego pretensje, bo to takie napisał, zbereźnik jeden!

      • 5 0

  • akt I cudo :) ze tą "ciężarówkę" przerobiono na komedie to było piekne :) (1)

    w drugim akcie za dużo było spastykowania, ale żarcik o adrianie d*pie - majstersztyk :) oglnie zaskoczenie pełne :) nam sie podobało ale nie ukrywam ze to sztuka na raz choć bardzo odważna :)

    • 11 15

    • O czym ty piszesz ?

      To juz nie sztuka , to parodia sztuki , zdecydowanie nie polecam

      • 3 3

  • W stylu kabaretu Olgi Lipińskiej (1)

    Spektakl był dla nas sporym zaskoczeniem, ale Muzyczny jak zwykle nas nie zawiódł. Gra aktorska i wokale (jak zwykle) świetne. W drugim akcie trochę za dużo slapstikowych akcentów.
    Idźcie i dobrze się bawcie ;)

    • 13 13

    • To zart ???

      Kompletna porazka , odradzam

      • 3 1

  • Znakomity spektakl (1)

    Przedstawienie inne niż dotychczasowe w Muzycznym, ale to wielka zaleta.
    Znakomity spektakl pod każdym względem, polecam wszystkim i gratuluję twórcom!

    • 12 25

    • Brednie

      Zenujace przedstawienie , szkoda pieniedzy i czasu .

      • 4 0

  • Zabawa teatrem czy teatr dla zabawy ??? (1)

    Niestety. Nie wyszło. Ani jedno ani drugie. Jeśli reżyser chciał się pobawić to może jemu się udało. Mnie nie. Kompletnie nie wiadomo o co chodzi i co twórca chciał przekazać... Byłam na premierze. Zapytałam go wprost. Odpowiedział, że on nie jest od interpretacji tylko od tworzenia. No i stworzył takie nie wiadomo co... Głosy były świetnie przygotowane przez Barbarę Lewicką - nigdzie nie ma nawet wzmianki o tym i panią Agnieszkę Szydłowską. Nie można się nimi nacieszyć bo wciąż są zagłuszane jakimś celowym szuraniem, upadaniem scenografii itp Taniec interesujący. Panie natomiast w szlafrokach ...góralki to były czy krakowianki...tego pewnie i reżyser nie wie. Nie wiadomo czemu służy szarpanie się za włosy, kopniaki w krocze, wybijanie zębów i farsa na przerwie... Nie ma tam nic z magii musicali. Bogusławski by takiego ...przekrętu nie wytrzymał. jestem zniesmaczona. nie polecam.

    • 23 2

    • nagłosnienie

      Po co aktorzy mieli mikrofony??? Jeżeli miał to być spektakl oryginalny, bez nagłośnienia to aktorzy niech pracują przeponą jak w przedwojennej operze!!! Dla mnie awaria trwała od pierwszego taktu. Straszny spektakl. Dotychczas widziałem pięć wystawień "Krakowiaków.." pierwszy raz w 1957 r. Mam skalę porównawczą. Aktorzy dobrzy, reżyseria nie dla mnie!!!

      • 4 0

  • co to miało być? (4)

    większego badziewia w życiu nie widziałem,w trakcie chciałem wyjść , co to miało być w przerwie? dno dna i zero uśmiechu,gość wisi na linie cała przerwe calkiem bezsensu,wogle było to nudne,muzyka tragiczna,koło d*py wszystko,muzyczny sięga dna,wolałbym pić piwo tego wieczoru niż wydać 110zł, napiszę podanie o zwrot biletu

    • 35 30

    • gramatyka!!!

      co to jest "wogle"?

      • 0 0

    • Och Rysiu (1)

      A tak Pan machał, klaskał i głosno komentował,że aż Towarzyszka obok uspokajała i nawet mam wrażenie się za Pana wstydziła...proponuję na następną wizytę w teatrze mniej alkoholu...tak z szacunku do Aktorów

      • 8 3

      • po pierwsze zmień podpis bo ja siadam zawsze na tym miejscu,po drugie alkohol daje mi sens zycia,po trzecie jakich aktorów u nas w gdyni to marne beztalencia są obok aktora nie stali nawet,po czwarte kupilem juz dawno grila,po piate Wy marne ludziki z TM nie komentujcie mnie bo z moich podatkow zyjecie !

        • 0 5

    • Tak Rysiu zrób

      I grilla sobie jeszcze kup

      • 7 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się gra komputerowa stworzona przez Mateusza Skutnika, której akcja rozgrywa się w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane