• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Z życia choreografa. Rozmowa z Michałem Cyranem

Mateusz Groen
15 października 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
- Musical musi zawierać trzy cechy: ma rozbawić, wzruszyć albo ma dać efekt "wow". Na podstawie tego staram się układać moje choreografie - mówi Michał. - Musical musi zawierać trzy cechy: ma rozbawić, wzruszyć albo ma dać efekt "wow". Na podstawie tego staram się układać moje choreografie - mówi Michał.

Miał zostać stomatologiem, jednak życie przywiodło go do Gdyni, gdzie w Studium Wokalno-Aktorskim odkrył swoją ścieżkę kariery. Przygotowywał ruchy do wielu spektakli dyplomowych, a jego pierwszym większym osiągnięciem było stworzenie choreografii do Tuwima dla dorosłychTeatrze Muzycznym. Porozmawialiśmy z Michałem Cyranem o jego pracy i życiu kulturalnym.



Najbliższe spektakle w Trójmieście


Które sztuki z repertuaru teatrów najczęściej wybierasz?

Michał Cyran, aktor i choreograf pochodzący z Brodnicy, obecnie związany z Trójmiastem, od ponad ośmiu lat pracuje w kulturze. W tym czasie stworzył wiele choreografii, a także sam wystąpił w dużej liczbie sztuk. Na swoim koncie ma prawie 30 tytułów teatralnych, a już niedługo to grono powiększy się o kolejne. Współpracuje z kilkoma teatrami muzycznymi, gdzie realizuje swoje zamiłowanie do musicalu.

Mateusz Groen: Jak trafiłeś do Trójmiasta?

Michał Cyran: Przez przypadek. Chciałem iść na stomatologię, jednak mój przyjaciel namówił mnie do spróbowania swoich sił w PPSWA. Spróbowałem i już zostałem.

Miałeś do czynienia z tańcem, zanim poszedłeś na studia?

Tak, uprawiałem gimnastykę, ćwiczyłem przewroty i przerzuty na drążkach. Dziś przydaje mi się to, gdy pracuję z akrobatami, jak choćby z Mirą Art. Tak naprawdę cała moja obecna praca to zbiór wielu rzeczy, które robiłem wcześniej.

Po pierwsze, ćwiczyłem gimnastykę. Dodatkowo, będąc jeszcze w rodzinnym mieście, trenowałem disco dance. Jest to dość śmieszne w dzisiejszych czasach, ale z drugiej strony to technika, która daje bardzo dużo warsztatu, bo trzeba być dynamicznym, być w "timie". Po trzecie, chodziłem do szkoły muzycznej - jestem instrumentalistą, co też było ułatwieniem, ponieważ potrafię czytać partytury. Jestem w stanie rozpisać sobie bardzo wiele rzeczy, choć nie wiem, czy jest to kwestia, którą powinienem się chwalić. Moim zdaniem to powinien być standard, że choreograf czyta nuty, a zwłaszcza w musicalu jest to niezbędne. Dzięki temu jestem w stanie z łatwością porozumieć się zarówno z kompozytorem, jak i z dyrygentem czy oświetleniowcem.

Doświadczenie akrobatyczne, taneczne i muzyczne ułatwia mu codzienną pracę. Doświadczenie akrobatyczne, taneczne i muzyczne ułatwia mu codzienną pracę.
Jak to jest: starasz się odwzorowywać ruchy ze znanych musicali czy raczej pozostają one dla ciebie jedynie inspiracją?

Jestem absolutnym pasjonatem musicalu i tego nie kryję. Bardzo dużo ich oglądam. Dla mnie największą inspiracją zawsze jest muzyka. Choreografia jest obrazem malowanym do muzyki. Ja odbieram ją właśnie w taki sposób i tak staram się to realizować. Kolejna sprawa to fakt, że "siedziałem" w disco, a disco to przede wszystkim formacje, dlatego jest to dla mnie ułatwieniem.

Mam nadzieję, że w ten sposób moje choreografie się wyróżniają - tym, że nie są zwykłym ustawieniem ludzi w szachownicy i połączeniem kombinacji ruchów, tylko funkcjonują w przestrzeni. Tak naprawdę praca choreografa to po pierwsze taniec, po drugie zagospodarowanie przestrzeni, a po trzecie praca z ludźmi, która zwłaszcza w Muzycznym w Gdyni jest wyzwaniem z uwagi na wielkość zespołu. Większego chyba nie ma w Polsce. Jednocześnie 70 osób na scenie... Sporo pracy, żeby to "ogarnąć".

Potrafiłbyś podać tytuł, który był dla ciebie najważniejszy, oraz wytłumaczyć dlaczego?

Jego droga choreograficzna rozpoczęła się od układania ruchu do spektakli dyplomowych w szkole. Jego droga choreograficzna rozpoczęła się od układania ruchu do spektakli dyplomowych w szkole.
Tę kwestię trzeba rozpatrywać na wiele sposobów. Zdecydowanie takim najważniejszym tytułem na przełomie ostatnich kilku lat był dla mnie "Hairspray", który współtworzyłem z panią Joanną Semeńczuk. Jest to tytuł brodwayowski, w którym taniec "gra" jedną z głównych ról, dlatego był dla mnie wyjątkowy. Tak naprawdę ten spektakl cały jest opowiadany tańcem, więc to było olbrzymie wyzwanie. W sumie każdy spektakl, który w danym momencie robię, jest moim ulubionym i najważniejszym. Jednak, co ciekawe, po zrobieniu danego "show" nic mi się już nie podoba i chciałbym to zrobić od początku. Ale wbrew pozorom czasami łatwiej zrobić tytuł brodwayowski, który jest już od początku napisany, w którym wiemy, do czego ma doprowadzić i o czym być każda choreografia czy piosenka.

Często dużo trudniej robi się mniejsze spektakle, które są pisane od początku. W przypadku "Hairspraya" byłem w stanie się przygotować i omówić to z reżyserem, a w momencie gdy spektakl jest tworzony od zera, to jest jedną wielką niewiadomą. Trzeba dojść do tego, co dana choreografia ma osiągnąć. Kolejna sprawa, że takie spektakle robię w różnych teatrach w całej Polsce i wbrew pozorom jedną z najtrudniejszych produkcji, którą robię cyklicznie, jest koncert sylwestrowy. Zazwyczaj mamy na to bardzo mało czasu. Trzeba mnóstwa pracy, bo większości piosenek towarzyszy choreografia. Moim zdaniem w żadnym musicalu w innych teatrach nie ma tyle choreografii co w koncercie sylwestrowym. Zazwyczaj takie koncerty w teatrach są tzw. odgrzewanymi kotletami - występami z cyklu "the best of...", a w przypadku gdyńskiego Teatru Muzycznego są one tworzone od początku w 99 proc. i są "koktajlem" ze wszystkiego. Z jednej strony ktoś może powiedzieć, że to taki "kogiel mogiel", z drugiej - dzięki temu każdy widz dostaje coś dla siebie.

Wróćmy do czasu twoich studiów. Tuż po zakończeniu PPSWA zacząłeś działać w choreografii?

Swoje pierwsze choreografie stawiałem, jeszcze będąc studentem, robiąc dyplomy. Zaraz po skończeniu szkoły, a może nawet na jej ostatnim roku, pan Bernard Szyc zapytał mnie, czy nie chciałbym spróbować zrobić choreografii do spektaklu "Tuwim dla dorosłych" w Teatrze Muzycznym. To była moja pierwsza choreografia wykonana w profesjonalnym teatrze. To było szalone doświadczenie, ponieważ miałem wtedy możliwość poznać Jerzyka Połońskiego, który reżyserował to show, przez co później wędrowałem z nim po Polsce. Robiliśmy jeden spektakl w Warszawie w Teatrze Rampa - "Na wschód od Hollywood", który miał swoją premierę w ubiegłym roku. Były dwa spektakle w Gliwicach - "Tuwima dla dzieci" i idąc za ciosem - "Tuwima dla dorosłych".

Witajcie w naszej bajce! O "Akademii Pana Kleksa" w Miniaturze



  • Michał w trakcie prób do musicalu "Hairspray" w Teatrze Muzycznym w Gdyni.
  • Michał w trakcie prób do musicalu "Hairspray" w Teatrze Muzycznym w Gdyni.
  • Michał w trakcie prób do musicalu "Hairspray" w Teatrze Muzycznym w Gdyni.
  • Michał w trakcie prób do musicalu "Hairspray" w Teatrze Muzycznym w Gdyni.
Był Tuwim, a niedawno także Akademia Pana KleksaTeatrze Miniatura. Jak to się stało, że zostałeś zaangażowany do stworzenia choreografii do tego spektaklu?

Z kilku względów jest to trochę szalona produkcja. Po pierwsze, powstała w czasie, który jest trudny dla wszystkich. Obsada miała być dużo większa, a jest niestety mała i przez to efekt nie był taki, jak zakładałem na samym początku. A wracając do pytania: jak to się stało? Agnieszka Płoszajska - reżyserka tego spektaklu, z którą znamy się i pracujemy już bardzo długo - dostała propozycję od obecnego dyrektora, aby wyreżyserować "Pana Kleksa".

Była to dla mnie produkcja dość trudna przez to, że nie jest to musical, a spektakl muzyczny, w którym w dodatku grają przede wszystkim dzieci. Kolejna sprawa, że muzyka nie jest tu w ogóle musicalowa - jest bardziej alternatywna, co może być ciekawe przez to, że spektakl nie jest 1:1 w stosunku do oryginalnej produkcji filmowej. Z Agnieszką mieliśmy już okazję realizować "Pana Kleksa" w Kujawsko-Pomorskim Impresaryjnym Teatrze Muzycznym w Toruniu. Jednak ta realizacja znacznie różni się od toruńskiego pierwowzoru.


Jak wygląda cały proces tworzenia choreografii?

To jest tak, że gdy dostaję kawałek, do którego mam zrobić choreografię, pierwszym etapem jest dla mnie słuchanie muzyki - w kółko i w kółko. Nie wyolbrzymiając, potrafię przesłuchać dany numer setki razy - na początku słucham go w całości, później rozbijam na części pierwsze i skupiam się tylko na poszczególnych elementach np. na linii skrzypiec czy perkusji i zastanawiam się, co będzie bardziej atrakcyjne, które tempo, który podział rytmiczny jest ważniejszy w tym numerze lub w danej jego części.

Buduję sobie dramaturgię całej piosenki. Nie układam na początku tańca, zastanawiam się tylko, co w tej piosence ma się wydarzyć, żeby pokazać konkretną historię. Z reguły jest tak, ze można oglądać ludzi, którzy tańczą, a ja mam wrażenie, że to za mało. Dla mnie musical musi mieć trzy cechy: ma rozbawić, wzruszyć albo dać efekt "wow". Na podstawie tego staram się układać moje choreografie.

- Choreografia jest obrazem malowanym do muzyki, ja odbieram ją właśnie w taki sposób i tak staram się to realizować - podkreśla Michał. 
- Choreografia jest obrazem malowanym do muzyki, ja odbieram ją właśnie w taki sposób i tak staram się to realizować - podkreśla Michał.
Cały czas aktywnie pracujesz w zawodzie?

Absolutnie! Totalnie tym żyję i do momentu pandemii dało radę z tego wyżyć. Jednak teraz, gdy cały czas jesteśmy zamknięci, jest coraz gorzej w świecie kultury i sztuki. Wcześniej były te wszystkie działania pomocowe, mieliśmy swoje oszczędności i myśleliśmy, że będzie wielkie "boom", kiedy otworzą teatry. Okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Przy obowiązujących obostrzeniach teatrom nie opłaca się grać. Druga sprawa, że ludzie się boją przyjść do teatru - nie wiem, czy słusznie, czy nie. Przez to uzyskanie tych 50 proc. frekwencji, które do niedawna obowiązywały nawet w najbardziej cenionych teatrach, które miały zawsze w 100 proc. wypełnioną widownię, jest trudne. Kiedy rozmawiam z kolegami z Romy czy Syreny, przyznają, że jest ciężko. W Rampie, gdzie na widowni jest 350 miejsc, ostatnio było 90 widzów. Dlatego mam ogromną nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy. Wracajmy do teatru!

Miejsca

Spektakle

Opinie (7) 10 zablokowanych

  • Kciuk w górę

    jw.

    • 8 1

  • Brawo, pasja i profesjonalizm !

    Wracajmy do teatru ! Oby to było możliwe.

    • 14 1

  • Co za ciacho z niego (1)

    • 13 0

    • Zgadzam się z tym panem

      W teatrze co czwarte miejsce może być zajmowane, a komunikacja miejska przeludniona. I gdzie tu logika?!

      • 10 0

  • super facet

    • 6 0

  • Przystojny

    • 5 0

  • lokals

    pewnie mało kto pamięta świetną choreografię pana Michała do teledysku Mariusha "Kręć d*pcią / arbuz", ale miło sobie przypomnieć teledysk z Żabianki... szacun za dotychczasowe dokonania w TM

    • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Z którymi inicjatywami kulturalnymi jest związana ERGO Hestia?

 

Najczęściej czytane