• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Z muzyką ogni sztucznych, choć bez fajerwerków - podsumowanie Sopot Classic

Ewa Palińska
6 sierpnia 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Uroczysta Inauguracja II Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Sopot Classic odbyła się w sopockiej Operze Leśnej. Świętowano podwójnie - 80. rocznicę urodzin Wojciecha Kilara oraz XXX-lecie istnienia Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot. Uroczysta Inauguracja II Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Sopot Classic odbyła się w sopockiej Operze Leśnej. Świętowano podwójnie - 80. rocznicę urodzin Wojciecha Kilara oraz XXX-lecie istnienia Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot.

Przygotowując program tegorocznej edycji festiwalu Sopot Classic, organizatorzy dwukrotnie zagrali va banque. Za pierwszym razem się udało i koncert inauguracyjny w Operze Leśnej mogło obejrzeć kilka tysięcy osób. Za drugim razem szczęścia zabrakło. Zorganizowanie koncertu finałowego wraz z pokazem fajerwerków na terenie sopockiej Mariny uniemożliwiła ulewa. Mimo przeniesienia koncertu do kościoła św. Jerzego i godzinnego opóźnienia publiczność była zachwycona nie tylko koncertem finałowym, ale i całym festiwalem.



W Koncercie Inauguracyjnym wzięła udział orkiestra jubilatka - Polska Filharmonia Kameralna Sopot (w składzie rozszerzonym o muzyków z całej Polski) pod batutą Wojciecha Rajskiego. W Koncercie Inauguracyjnym wzięła udział orkiestra jubilatka - Polska Filharmonia Kameralna Sopot (w składzie rozszerzonym o muzyków z całej Polski) pod batutą Wojciecha Rajskiego.
- Grałam w tej orkiestrze, kiedy byłam uczennicą szkoły muzycznej. Była to wówczas najlepsza orkiestra w okolicy, a ja chciałam grać z najlepszymi. Cieszę się, że po latach mogę właśnie z nimi wykonać
polską prapremierę koncertu, który Anna Ignatowicz- Glińska skomponowała specjalnie dla mnie - powiedziała po koncercie Katarzyna Myćka. - Grałam w tej orkiestrze, kiedy byłam uczennicą szkoły muzycznej. Była to wówczas najlepsza orkiestra w okolicy, a ja chciałam grać z najlepszymi. Cieszę się, że po latach mogę właśnie z nimi wykonać
polską prapremierę koncertu, który Anna Ignatowicz- Glińska skomponowała specjalnie dla mnie - powiedziała po koncercie Katarzyna Myćka.
Odbywający się w Operze Leśnej koncert inauguracyjny był okazją do podwójnego świętowania - 80. rocznicy urodzin Wojciecha Kilara oraz XXX-lecia istnienia Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot. Orkiestra w składzie powiększonym o zaprzyjaźnionych muzyków z całej Polski wykonała kompozycje dostojnego jubilata. Na początek "Krzesanego", ukazując pełnię symfonicznego brzmienia. Po nim I koncert fortepianowy, który Wojciech Kilar zadedykował szwedzkiemu pianiście polskiego pochodzenia, Peterowi Jablonskiemu. To właśnie on, tak jak przed piętnastoma laty podczas prapremiery utworu, wykonał dla sopockiej publiczności partię solową. A był to utwór niezwykły, stanowiący mistrzowską syntezę wirtuozerii, indywidualnego stylu kompozytora oraz tradycji gatunku.

Druga część koncertu była znacznie łatwiejsza w odbiorze i z pewnością bardziej przypadła do gustu wszystkim tym, którzy muzykę odbierają intuicyjnie. Po inspirowanej motywami ludowymi "Orawie", Justyna Steczkowska przy akompaniamencie orkiestry wykonała "Wokalizę", skomponowaną do filmu "Dziewiąte wrota" Romana Polańskiego. Wokalistka zachowała się nadzwyczaj skromnie, dając do zrozumienia, że to nie ona jest na tej scenie gwiazdą a orkiestra kierowana przez Rajskiego. Artystka wykonała swoją partię perfekcyjnie, choć nie podobało mi się to wykonanie, tak jak nie podoba mi się muzyka wykonywana przez Steczkowską. Nie zmienia to faktu, że uważam ją za jedną z najbardziej utalentowanych polskich wokalistek. Koncert zakończyło wykonanie suity z muzyki do "Pana Tadeusza" Andrzeja Wajdy i to był chyba ten moment, na który większość widzów czekała. Było dynamicznie, efektownie a przede wszystkim przyjemnie dla ucha.

Wszystkim utworom towarzyszyły prezentacje multimedialne, wyświetlane na zawieszonym za sceną ekranie. Warstwę dźwiękową wizualnie zobrazowano po mistrzowsku. Podczas kończącej koncert suity na ekranie wyświetlono fotorelację z 30 lat działalności orkiestry. Dzięki niezwykłej precyzji Wojciecha Rajskiego w prowadzeniu orkiestry, prezentacja wizualna oraz wykonanie muzyczne były idealnie zsynchronizowane, co przełożyło się na bardzo ciekawy obraz całości. Wiele osób uznało ten koncert za prawdziwą inaugurację odnowionej Opery Leśnej, uznając prezentowane przed tygodniem widowisko Sopot Art Opera za nieudany falstart.

Jak często słuchasz muzyki klasycznej?

Gwiazdą drugiego festiwalowego koncertu była światowej sławy marimbafonistka, Katarzyna Myćka. Publiczność miała niebywałą okazję usłyszeć utwory kompozytorów współczesnych, wykonywane na polskich scenach koncertowych niezwykle rzadko. Wojciech Rajski z przyczyn zdrowotnych nie poprowadził koncertu, a jego miejsce za pulpitem dyrygenckim zajął Szwajcar Matthias Kuhn. To nie był zwyczajny koncert a prawdziwe widowisko! Katarzyna Myćka grała na marimbie z takim zaangażowaniem, że momentami jej gra była kreacją aktorską godną najlepszych scen teatralnych. Matthias Kuhn dyrygując prawie tańczył.

Koncert finałowy w ostatniej chwili przeniesiono z sopockiej Mariny do kościoła św. Jerzego. Choć na rozpoczęcie publiczność czekała blisko godzinę, z czego połowę tego czasu moknąc przed kościołem, nie było słychać głosów niezadowolenia. Orkiestra Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot pod dyrekcją Pawła Przytockiego wykonała "Muzykę na wodzie" i "Muzykę Ogni sztucznych" G.F. Handla. Przyznam szczerze, że ten koncert podobał mi się najmniej. Chociaż orkiestra grała poprawnie, zabrakło mi w tym wykonaniu stylowego barokowego charakteru. Publiczność najwyraźniej była innego zdania, ponieważ nagrodziła wykonawców gromkimi brawami i doprosiła się dwóch bisów.

II edycję Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Sopot Classic można uznać za udaną. W repertuarze, z wyjątkiem koncertu finałowego, znalazły się utwory kompozytorów współczesnych. Z góry założyłam, że utwory Kilara przypadną do gustu wszystkim. Byłam w błędzie. Z rozmów, jakie przeprowadziłam z widzami po koncercie inauguracyjnym, wynikało, że najtrudniej słuchało się "Krzesanego" i "I koncertu fortepianowego". Prawdziwą furorę zrobił natomiast repertuar zaprezentowany podczas piątkowego koncertu - "Koncert na Marimbę" i orkiestrę smyczkową Emmanuela Sejourne'a, "Koncert na marimbę, trąbkę i orkiestrę smyczkową" Anny Ignatowicz Glińskiej (z Igorem Cecochą na trąbce) oraz "Carmen Suita" w opracowaniu Rodiona Szczedrina na orkiestrę smyczkową i pięciu perkusistów.

Nie obyło się jednak bez wpadek organizacyjnych. Wszystkie koncerty odbyły się z opóźnieniem, zaś dotarcie na swoje miejsce w Operze Leśnej graniczyło z cudem. Koncert finałowy poprzedziło z kolei półgodzinne moknięcie przed kościołem. Publiczność jednak rozumiała, że na większość tych niedogodności organizatorzy nie mieli wpływu i doceniła świetną muzykę, jaką uraczyła nas Polska Filharmonia Kameralna Sopot pod dyrekcją Wojciecha Rajskiego, wraz z zaproszonymi gośćmi.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (23) 3 zablokowane

  • Byłam na Sopot Classic

    w Operze Leśnej. Po pierwsze zawsze duża część widzów przybyła na ostatnią chwilę. Nie dość, że się spóźnili kilkanaście minut, to jeszcze spacerowali po obiekcie, zamiast szybko zajmować miejsca.
    Po drugie przelatujące obrazy w części pierwszej rozpraszały moją uwagę. To był naprawdę poroniony pomysł. Wielkie kompozycje nie potrzebują takiego "ozdobnika".

    • 5 0

  • Słabe nagłośnienie w OL (1)

    Być może tylko ja mam takie wrażenie, ale wydaje mi się, że w Operze Leśnej było bardzo słabe nagłośnienie. Zresztą wydaje mi się, że to jest częsty powód dość średniego brzmienia wielu ciekawych koncertów. Może dlatego najtrudniej słuchało się Krzesanego i koncertu fortepianowego - pierwszych dwóch utworów.

    A kłopotu na dotarcie na miejsce nie miałam. W sumie to ciężko było nie trafić :)

    • 4 3

    • to prawda

      Fakt, w Krzesanym nie było słychać perkusji, zwłaszcza pod sam koniec. Wielka szkoda....

      • 1 0

  • Dziękuję za tę recenzję , ale w jedno nie jestem w stanie uwierzyć

    "warstwę dźwiękową wizualnie zobrazowano po mistrzowsku". Czy muzyka Wojciecha Kilara potrzebuje wizualizacji ? Czy tak wyraziste utwory jak Krzesany lub Orawa zbyt mało poruszają wyobraźnię słuchacza , że trzeba jeszcze dodawać obrazek ? Czy Sopot już zawsze będzie dziwnie podrygiwał i karmił publiczność multimedialnym kisielem ?

    • 4 3

  • "Wszystkie koncerty odbyły się z opóźnieniem"

    Wstyd.

    • 1 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile scen będzie mieć budowany Gdański Teatr Szekspirowski?

 

Najczęściej czytane