• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Z Pinezką w 30 lat dookoła świata

Łukasz Rudziński
18 stycznia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Przemysław Grządziela po 30 latach doczekał się pracowni, w której razem z innymi aktorami Teatru Pinezka przygotowuje marionetki do spektakli - najstarsza lalka ma tutaj 28 lat. Przemysław Grządziela po 30 latach doczekał się pracowni, w której razem z innymi aktorami Teatru Pinezka przygotowuje marionetki do spektakli - najstarsza lalka ma tutaj 28 lat.

Zna ich niemal każde dziecko. Wielki czerwony klaun, kilka postaci na szczudłach i duży rudy pies. Przenoszą widzów dużych i małych do magicznego świata baśni. I czynią to z powodzeniem na całym świecie. O 30 latach działalności Teatru Pinezka z Przemysławem Grządzielą rozmawia Łukasz Rudziński.



W otoczeniu swoich lalek Przemysław Grządziela czuje się najlepiej. Większość z nich występuje z nim na scenach całego świata. W otoczeniu swoich lalek Przemysław Grządziela czuje się najlepiej. Większość z nich występuje z nim na scenach całego świata.
Pracownia Teatru Pinezka pełna jest lalek małych i dużych, przeróżnych kolorów i kształtów. Gdy tylko Pinezka jest w Gdańsku, trwają prace nad nowymi marionetkami. Pracownia Teatru Pinezka pełna jest lalek małych i dużych, przeróżnych kolorów i kształtów. Gdy tylko Pinezka jest w Gdańsku, trwają prace nad nowymi marionetkami.
Janek Grządziela, Iwona Cichosz i Przemysław Grządziela - najaktywniejsza część zespołu Teatru Pinezka. Janek Grządziela, Iwona Cichosz i Przemysław Grządziela - najaktywniejsza część zespołu Teatru Pinezka.
Janek Grządziela, najmłodszy z aktorów Teatru Pinezka, najbardziej lubi grać babcię, chociaż rolę trolla też traktuje poważnie. Na zdjęciu z pierwszą zrobioną przez siebie marionetką - harcerzem. Janek Grządziela, najmłodszy z aktorów Teatru Pinezka, najbardziej lubi grać babcię, chociaż rolę trolla też traktuje poważnie. Na zdjęciu z pierwszą zrobioną przez siebie marionetką - harcerzem.
Łukasz Rudziński: Jak to się stało, że solista baletu zajął się teatrem dla dzieci i teatrem lalek?

Przemysław Grządziela: To wszystko nie tak. Mając sześć lat zrobiłem pierwszą lalkę i postanowiłem być lalkarzem. W Polsce lalkarstwa można się uczyć dopiero po maturze, więc do tego czasu musiałem coś robić. Poszedłem do Szkoły Muzycznej im. Grażyny Bacewicz we Wrzeszczu, chodziłem na zajęcia plastyczne. Zainteresowałem się też szkołą baletową, bo pomyślałem, że to mi się przyda do warsztatu lalkarza. Zawsze robiłem lalki - występowałem z lalkami i jako uczeń szkoły baletowej jeździłem po Polsce.

Początki Pinezki sięgają głębokiego PRL-u...

Teatr Pinezka ma długą historię - został założony przez Marka Lubieńskiego, który dziś prowadzi Teatr Maszoperia w Gdyni, wcześniej niż w 1980 rouk, kiedy ja tu trafiłem. Byłem wtedy w Klubie Król Maciuś I, gdy ogłoszono Stan Wojenny. Mieliśmy warsztaty teatralne - pamiętam, że była niedziela. O godz. 9 pan Piotr Szczepański, ówczesny kierownik Pinezki, zawołał nas do sali telewizyjnej na komunikat generała Jaruzelskiego. Wtedy nasz amatorski teatr zaczął się rozsypywać, jednego z nas internowali, pan Marek stracił pracę. Ja zostałem. Miałem aktorów lalkarzy, więc przygotowaliśmy spektakle marionetkowe - "Arlekinada, czyli wbrew starego świata porządku, zwycięstwo nie miłości, lecz rozsądku" i "Marionetkowy cyrk Pinezka".

W karierze zawodowego tancerza udawało się skorzystać z umiejętności lalkarza?

Najpierw trafiłem do Państwowej Opery w Bydgoszczy (dzisiejsza Opera Nova). Balet "Pudełko z zabawkami" Claude'a Debussy'ego był opowieścią marionetki, którą sam zrobiłem (tańczyłem tam Pierrota). Zawsze udawało mi się to pogodzić - tak było u Polskim Teatrze Tańca u Conrada Drzewieckiego w Poznaniu, potem we Wrocławskim Teatrze Pantomimy Henryka Tomaszewskiego. Jednak pracując etatowo w teatrze nie ma się czasu na robienie nowych lalek dla swojego teatru, a ja zawsze godziłem obowiązki w teatrze z samodzielną pracą artystyczną. Miałem to szczęście, że pracowałem z wielkimi ludźmi. Tomaszewski był miłośnikiem lalek i zbierał je - jego kolekcja lalek znajduje się dzisiaj w Muzeum Zabawek w Karpaczu.

Dość rzadko występujecie w Gdańsku. Co Teatr Pinezka robi poza Trójmiastem?

Opiszę miniony rok - byliśmy w Tallinie (Estonia), potem na Ukrainie - Sewastopol, Odessa, Jałta, potem w Bremie (Niemcy), gdzie robiliśmy warsztaty i duży spektakl z młodzieżą kurdyjską, turecką i kazachską. Później Liverpool na dużym festiwalu i we wrześniu na pierwszym Festiwalu Teatru Ulicznego w Palestynie. Potem poleciałem do Aleksandrii w Egipcie i do USA (Arizona, Phoenix), gdzie robiłem spektakl i tańczyłem gościnnie w "Dziadku do orzechów". Iwonka też co roku tam tańczyła gościnnie w Balecie Arizona, tylko w ostatnim roku z uwagi na studia zrezygnowała z wyjazdu. Niesłysząca dziewczyna mogła zatańczyć w balecie! Jednym z naszych większych sukcesów jest nasz występ dwa lata temu w Kennedy Center w Waszyngtonie, która jest niezwykle prestiżowym miejscem, porównywalnym do włoskiej La Scali. Reprezentowaliśmy tam Europę. Byliśmy w Ekwadorze, Meksyku. Mali Indianie, dla których graliśmy w parku, pytali mnie "a gdzie ty tutaj mieszkasz?". Dziwili się gdy wskazywałem pobliski hotel, Hilton. Oni niespecjalnie lubią turystów i obcych, ale dla nas byli bardzo serdeczni.

Dla kogo właściwie jest Teatr Pinezka?

My mówimy, że jesteśmy po prostu teatrem ulicznym. To jest specyficzna forma. Zimą też występujemy, chociaż imprez ulicznych jest mniej. Teatr uliczny jest dla ludzi w każdym wieku. Oczywiście mówi się, że Pinezka jest ulubieńcem dzieci, bo jest postać klauna. Mój teatr, tak jak bajki Disneya, kierujemy do wszystkich. W każdym z nas jest dziecko, my staramy się przywołać świat dzieciństwa, chwile radości. Mieszamy różne motywy bajkowe - zła Baba Jaga na szczudłach walczy z klaunem, są trolle - małe dzieci się boją, piszczą, krzyczą. Na Przymorzu robimy czasem próby przed blokiem, a to nie każdemu się podoba. Kiedyś jakaś pani zadzwoniła na policję, że kręcą się tutaj jacyś rockersi na wrotkach, a my ćwiczyliśmy na szczudłach... Kiedyś też ktoś zadzwonił, że siedzi tu samotny pies, a to aktor naszego teatru, Ciacho. Niedawno odeszła od nas wieloletnia aktorka Pufciam, ruda kotka perska.

Nie uzupełnicie zestawu aktorów o kolejną kotkę?

Prawdę mówiąc Pufcia już nie lubiła z nami jeździć. Grała w Pinezce przez 12 lat. Nowych zwierząt nie planujemy. Ale nigdy nie tresowałem zwierząt - pies wychodzi i jest po prostu psem. Ja mu każę skakać przez kółko, a on na mnie patrzy i przez to kółko nigdy nie przeskoczy. Podobnie kot grał w naszych spektaklach kota. Specyfiką naszego teatru jest to, że co spektakl gramy inaczej. Jak jedziemy na spektakl, to nagrywam muzykę, robimy wspólne omówienie, co kto robi i gramy. Raz występuję z Iwoną, raz z którymś z moich dzieci, Jasiem, Kasią lub Tomkiem.

Posługujecie się różnymi środkami - od lalek, przez klaunadę, po pantomimę.

Generalnie w naszym teatrze nie mówimy lub mało mówimy. Na pewno żałuję, że nie jesteśmy bardziej teatrem muzycznym. Przy muzyce na żywo fajnie się pracuje, ale jesteśmy uzależnieni od tego, co ja zmiksuję na komputerze. A zdarzają się różne przypadki - jak nawali sprzęt to trzeba improwizować bez muzyki. Bywało, że muzyka ucichła i połowę spektaklu musieliśmy grać bez niej, a w naszych spektaklach muzyka jest bardzo ważna. W swoich widowiskach łączymy elementy komedii dell'arte, pantomimę, maski, taniec, akrobacje, żonglerkę, jazdę na monocyklach, szczudła, marionetki. Wieloletni tytuł Teatru Pinezka to "Pinezkologia", który od lat ewoluuje - jedne sceny wypadają, inne wchodzą do przedstawienia - cały spektakl się zmienia, tylko nazwa pozostaje ta sama.

Takie życie na walizkach pewnie nie jest łatwe?

Ja inaczej nie umiem. To jest moje życie. Teatr Conrada Drzewieckiego też nie miał sceny i jeździliśmy. Tak samo u Henryka Tomaszewskiego - teatr bez sceny, tylko siedziba, gdzie się przygotowuje spektakle, a dwa razy w roku było tournée po całej Europie. Wtedy największym życiowym problemem jest to, jaki jest numer mojego pokoju - bo codzienne był inny.

Teraz mam trochę więcej czasu na tworzenie marionetek. Przez 30 lat zawsze robiłem je w domu, ale w końcu wystąpiłem do administracji spółdzielni i ponad rok temu dostałem miejsce na pracownię. Mogę rzeźbić lalki, wyjechać, bo ciągle jestem w podróży, wrócić i dalej rzeźbić. Mamy tu magazyn - monocykle, szczudła, dekoracje z różnych spektakli. Nie wiem, dlaczego przez 30 lat na to nie wpadłem, że jest mi potrzebna pracownia! Podążam za marzeniami. Tak jak mój tata - całe życie pływał. Marzył o żaglach i przez ostatnie 12 lat pływał na żaglowcu Fryderyk Chopin, więc jego marznie się ziściło. Moje teraz też się spełnia. Marzę jeszcze o tym, aby zrobić taką malutką, pudełkową operę i tam wystawiać balety marionetkowe. Kiedyś kolega powiedział mi, że prawdziwy teatr musi mieć kurtynę - my jako teatr uliczny nie mamy kurtyny, więc może uda mi się kiedyś zrobić taki teatrzyk z kurtyną i staniemy się wreszcie prawdziwym teatrem.

Iwona Cichosz, gra w Teatrze Pinezka, studiuje, ma za sobą epizod w programie "Mam Talent" i bardzo lubi rządzić. Iwona Cichosz, gra w Teatrze Pinezka, studiuje, ma za sobą epizod w programie "Mam Talent" i bardzo lubi rządzić.
Główną aktorką Teatru Pinezka jest obecnie Iwona Cichosz, Miss Polski Niesłyszących.

Jak trafiłaś do Teatru Pinezka?

Poznałam Przemka na warsztatach organizowanych przez szkoły integracyjne, uczył nas pantomimy. Potem Elwira Twardowska zaprosiła mnie na inne warsztaty Przemka do Klubu Plama. Ale był okres, że zrezygnowałam z grupy. Nie czułam się tutaj dobrze, bo oni pierwszy raz mieli kontakt z osobą niesłyszącą i nie bardzo wiedzieli, jak się ze mną obchodzić. Spróbowałam tańca towarzyskiego, ale też zrezygnowałam, bo nie było w grupie facetów. Dałam się ponownie namówić na grę w Pinezce, kiedy Kasia, córka Przemka, wyjechała na festiwal na Węgry i brakowało im osoby do występów na 25-lecie Teatru Pinezka. Od 2005 roku jestem tutaj.

Co ci dają występy na wielu scenach świata?

Dzięki grze Pinezce nie jestem tak zamknięta w sobie, poznałam różne strony życia. Kiedyś strasznie nie lubiłam słyszących. Cała moja rodzina jest niesłysząca - dopiero tutaj otworzyłam się na innych ludzi. Dzięki temu poszłam na studia ze słyszącymi. Lubię ten teatr, bo nie ma w nim słów, a pantomima jest moim naturalnym środkiem ekspresji. Najbardziej lubię być Babą Jagą, bo czuję władzę i czuję jak dzieci się mnie boją. Lubię rządzić, dlatego studiuję zarządzanie.

Po podróżach zostają piękne wspomnienia?

Najważniejsze są te momenty, gdy ludzie przychodzą i dziękują nam po spektaklu. W Stanach Zjednoczonych, po naszym spektaklu w Kennedy Center, podchodzili do mnie ludzie niesłyszący i migali w podziękowaniu. Takich rzeczy się nie zapomina...

Miejsca

Opinie (13) 6 zablokowanych

  • Super Teatr (1)

    ostatnio byłem z synami na ich przedstawieniu w Klubie Winda.
    Nie tylko dzieciaki bawiły się świetnie ...

    • 17 0

    • zgadzam się, ja też tam byłam z dziećmi:) bardzo się nam podobało:)

      • 4 0

  • Są świetni

    Oni rządzą. Uwielbiam ich ;) Przedstawienia są naprawdę genialne, szkoda ze w gdańsku tak rzadko występują ;( Jasio rządzi!!!

    • 10 0

  • Pozdro dla Iwonki :) chodziłysmy do jednej szkoły..

    • 7 0

  • super

    Bardzo fajny teatr. Widziałem na Fecie bodajże w 2008 roku. Chociaż minąłem już dawno wiek młodzieńczy bawiłem się świetnie. Ale o tym, że to tak międznarodowa ekipa w życiu bym nie przypuszczał.

    • 8 0

  • brawo

    To jest naprawdę świetna ekipa. Lubią to co robią i to widać podczas spektakli. Terminowanie u Conrada Drzewieckiego i Henryka Tomaszewskiego zrobiło swoje. I wielki szacunek dla zwyczajnej-niezwyczajnej Iwony Cichosz.

    • 6 0

  • Brawa

    Jasiek rządzi :D

    • 7 0

  • Brawo

    To jest mój Pan sąsiad.Bardzo miły człowiek.Obejrzałbym z chęcią jakieś ich przedstawienie ale nie mam czasu na nic.Dobrze że dzieciaki się cieszą.
    Pozdrawiam

    • 8 0

  • 100 lat 100 lat dla Przemka

    • 7 0

  • ale dlaczego ten kretyński ubiór??

    • 2 8

  • (1)

    Ubiór nie jest kretyński tylko śmieszny;)

    • 3 0

    • według mnie jest naturalny i swobodny, tylko co to ma do rzeczy?

      • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Ekranizacja popularnej książki dla dzieci autorstwa Agnieszki Śladkowskiej będzie miała tytuł:

 

Najczęściej czytane