• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wybrzeże Sztuki o losie kobiet i ludzkich dramatach

Łukasz Rudziński
14 września 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 

"Trojanki" Teatru Wybrzeże inaugurowały tegoroczne Wybrzeże Sztuki.

Gdyby szukać wspólnego mianownika dla tegorocznego Wybrzeża Sztuki, z pewnością wskazać by wypadało koncentrację na losie kobiet niezrozumianych i porzuconych, niemieszczących się w ramach społecznych oczekiwań, hańbionych, upokarzanych i cierpiących. Dopiero na tle ich dramatu rozgrywają się dramaty całych społeczności. Podsumowujemy gościnne spektakle Wybrzeża Sztuki.



Skromnie, ale treściwie - tak najkrócej można by podsumować mijającą, dziesiątą edycję Wybrzeża Sztuki - wydarzenia, które decyzją dyrekcji Teatru Wybrzeże nie pretenduje do miana festiwalu i jest przeglądem bieżącej polskiej dramaturgii oraz próbą uchwycenia pulsu teatru, który wywołuje emocje, polemiki i jest szeroko komentowany w kraju. Trzy z czterech spektakli gościnnych świetnie wpisują się w tę formułę.

Przegląd zainaugurowały "Trojanki" Eurypidesa w reżyserii Jana Klaty, najnowsza premiera Teatru Wybrzeże. I nie ma co ukrywać, było to mocne otwarcie imprezy, ukazujące dramat kobiet - głównych ofiar każdej wojny, ze szczególnym uwzględnieniem żony króla Priama, Hekabe, w wybitnej kreacji Doroty Kolak.

Przeczytaj recenzję spektaklu "Trojanki"

Do teatru we wrześniu - zobacz aktualne spektakle


W "Murzynach we Florencji" wielopokoleniowa rodzinka z Bałkanów - Mama, Babcia, Babunia i Dziadek - skrywa mroczne (i nie tylko takie) tajemnice, w które wtajemniczają widzów m.in. dwa ludzkie płody. W "Murzynach we Florencji" wielopokoleniowa rodzinka z Bałkanów - Mama, Babcia, Babunia i Dziadek - skrywa mroczne (i nie tylko takie) tajemnice, w które wtajemniczają widzów m.in. dwa ludzkie płody.
Z kolei spektakl "Murzyni we Florencji" Vedrany Rudan w reżyserii Iwony Kempy, zrealizowany w Teatrze Nowym Proxima w Krakowie, poświęcony jest rodzinie w kontekście rozliczeń po wojnie bałkańskiej. Narracja prowadzona z perspektywy dwóch płodów, które nie wiedzą, czy ich matka zdecyduje się urodzić czy usunąć. Płody mają uzasadnione obawy, bo matka jest Chorwatką, a ojciec Serbem, co na starcie oznacza poważny kryzys tożsamościowy. Tytuł nawiązuje do marzenia babuni, która cale życie nie miała pieniędzy i nie mogła podróżować, a chciałaby zobaczyć wielki świat. Jednak w centrum uwagi jest mama obu płodów, dziewczyna usiłująca odnaleźć swoją tożsamość i kobiecość w gąszczu powinności i zależności.

Reżyserka spektakl buduje na serii aktorskich monologów - każdy z aktorów pod pozorem nagrywania wideo dla jednego z członków rodziny zwierza się, dzieli traumami wojennymi, swoim losem, nieszczęściem, kompleksami czy skłonnościami. I większość z tych monologów jest poprowadzona bardzo sprawnie, bazując na dużym warsztacie aktorów. Dzięki temu dwugodzinny spektakl nie nuży, daje wgląd w rodzinne piekiełko i uwikłania społeczno-kulturowe, choć trudno nie oprzeć się wrażeniu, że polska dramaturgia przetrawiła podobne tematy już kilka lat temu.

Spektakl "Pod presją" przybliża sylwetkę kobiety po czterdziestce, która przechodzi kryzys, załamanie nerwowe lub depresję i nie znajduje ani zrozumienia, ani wsparcia w najbliższych. Spektakl "Pod presją" przybliża sylwetkę kobiety po czterdziestce, która przechodzi kryzys, załamanie nerwowe lub depresję i nie znajduje ani zrozumienia, ani wsparcia w najbliższych.
Trudno o spektaklu "Pod presją" Teatru Śląskiego w Katowicach w reżyserii Mai Kleczewskiej napisać, że to spektakl jednej aktorki, choć Sandra Korzeniak to aktorka wyjątkowa i tworzy przejmującą, niezapomnianą kreację Mabel, sama w sobie stanowiąc kopalnię tropów i tematów, które wybrzmiewają na scenie. Reżyserka bardzo sprawnie buduje cały świat głównej bohaterki za pomocą zespołu Teatru Śląskiego. Spektakl powstał z inspiracji filmem Cassavetesa "Kobieta pod presją". Zarówno reżyserkę, jak i dramaturga Łukasza Chotkowskiego interesuje kwestia kobiety poddanej presji społecznej, zmuszanej do spełniania oczekiwań jako żona i matka, niezależnie od sytuacji.

Nie wiemy, czy Mabel przechodzi depresję, czy ma załamanie nerwowe albo problemy psychiczne - faktem jest, że jest niestandardowa i roztrzepana oraz bywa przez długie momenty nieobecna i nieodpowiedzialna. Przez otoczenie odbierana jest jako dziwaczka i wariatka, co dla jej męża bywa kłopotliwym ciężarem, dla jego matki kompromitującym piętnem, które trzeba zlikwidować, a dla własnych rodziców - wstydem, więc udają, że nic nie widzą. Kleczewska odwzorowuje na scenie mieszkanie pozbawione jednej ze ścian, przez którą obserwujemy życie Mabel. Ją samą i mieszkanie śledzimy dwutorowo - na scenie i za pomocą kilku kamer, które śledzą każdy jej krok. Wzmaga to poczucie osaczenia i pozwala w detalach obserwować aktorkę, która gra bohaterkę pogrążoną w lunatycznym śnie. Najbardziej przejmujący jest sam finał, gdy rodzina po powrocie Mabel ze szpitala psychiatrycznego uznaje, że lepiej zostawić ją samą i wychodzi. Filmowa warstwa przestawienia jest męcząca i trudna w odbiorze, ale oddaje stany, z jakimi mierzy się Mabel. "Pod presją" jest wnikliwym, przejmującym, zapadającym w pamięć teatrem pozbawionym inscenizacyjnych fajerwerków.

Krystynie Jandzie we wstrząsającym sprawozdaniu z wygnania z Polski Żydówki Sabiny Baral i jej rodziny w "Zapiskach z wygnania" na scenie nieustannie towarzyszy kamera i zespół muzyczny. Krystynie Jandzie we wstrząsającym sprawozdaniu z wygnania z Polski Żydówki Sabiny Baral i jej rodziny w "Zapiskach z wygnania" na scenie nieustannie towarzyszy kamera i zespół muzyczny.
Wstrząsające "Zapiski z wygnania" Sabiny Baral posłużyły Krystynie Jandzie w Teatrze Polonia w Warszawie do stworzenia dzieła niemal pomnikowego - symbolu cierpień i martyrologii Żydów wygnanych z Polski po 1968 roku. Na scenie oglądamy ją przed mikrofonem za półprzeźroczystą przesłoną. Obok niej zespół muzyczny. To wystarczy, by za pomocą słów, piosenek śpiewanych przez Jandę i projekcji wideo oraz zdjęć z tamtych czasów, odmalować obraz rodziny żydowskiej, która zmuszona jest porzucić swoją ojczyznę, Polskę, i uciekać w nieznane. Bohaterka opisuje swoje życie, bezlitosną grabież polskich władz, które zabroniły wywozić przedmiotów pochodzących sprzed 1945 roku oraz gotówki większej niż pięć dolarów. Nawet spieniężenie majątku nie pozwalało zabezpieczyć środków na początek życia gdzie indziej. To czasy, gdy przyjście na pożegnanie żydowskich przyjaciół wypędzanych z kraju było uważane za akt odwagi i heroizmu, a nierzadko też przejaw skrajnej nieodpowiedzialności.

Krystyna Janda, mając do dyspozycji niezwykle przejmujący, bazujący na bardzo plastycznych opisach codzienności tekst, redukuje środki do minimum - usiłuje śpiewać, czasem coś wykrzyczy, najczęściej mówi, zdaje sprawozdanie, co w połączeniu z motywami muzycznymi robi duże wrażenie. W ten sposób odmalowana zostaje nie tylko rozpacz i żal wygnanej Żydówki, która utraciła ojczyznę i musiała wybrać sobie nowe miejsce do życia, ale też daje to świadectwo dramatowi całego narodu, dwukrotnie zdradzonego - w czasie II wojny światowej z powodu hitlerowskich nazistów i w 1968 przez polskie władze. Ostrze spektaklu jest wymierzone przeciwko antysemitom, ksenofobom i zacietrzewionym narodowcom. Pewnym cieniem na spektaklu jest wprowadzenie rażącej, w moim poczuciu zbędnej, dosłowności w finałowych obrazkach z warszawskich pochodów z okazji Dnia Niepodległości i starć narodowców z policją, skandujących "Wielka Polska dla Polaków", "Jeden kraj, jeden naród" i obrazków palenia instalacji "Tęcza" na placu Zbawiciela w Warszawie.

"Przebudzenie wiosny" Teatru Studyjnego w Łodzi to koncert jednego aktora - Jakuba Zająca w roli Maurycego (w środku). "Przebudzenie wiosny" Teatru Studyjnego w Łodzi to koncert jednego aktora - Jakuba Zająca w roli Maurycego (w środku).
Ostatnim spektaklem gościnnym Wybrzeża Sztuki było "Przebudzenie wiosny" Franka Wedekinda z Teatru Studyjnego Szkoły Filmowej w Łodzi. Dyplom aktorów IV roku wyreżyserowany przez Kubę Kowalskiego to przedstawienie o niedojrzałości w wykonaniu ósemki aktorów. Reżyser akcję umieścił na dwóch siatkach, które pochwycą swoje ofiary - główną będzie Wendla, czternastolatka, która zachodzi w ciążę i traci życie, oficjalnie z powodu "anemii". Drugą jest nieradzący sobie z nauką i presją otoczenia Maurycy, trzecią sprawca ciąży Wendly, Melchior, który "zesłany" zostaje do zakładu poprawczego, w którym dzieciaki się nad nim znęcają. Wszystko zaś jest wynikiem niedojrzałości, nieświadomości i tabu, którego przekroczenie okazuje się traumą.

Spektakl obnaża jednak liczne aktorskie i reżyserskie niedostatki. Początkujący aktorzy mają problemy z dykcją, więc kwestie wypowiadane przez nich w emocjach są mało zrozumiałe. Szczególnie słabo aktorzy wypadają grając formalnie grono nauczycielskie (fatalnym pomysłem jest "udawanie" mężczyzn przez dziewczyny). Reżyser akcję tekstu Wedekinda uznał za pretekst do gimnastyki, jaką młodzi mają przejść na oczach widzów (w przenośni i dosłownie na siatkach obecnych na scenie), więc fabuła spektaklu również jest niezbyt czytelna. Przedstawienie jest popisem jednego aktora - Jakuba Zająca, który debiut filmowy ma już dawno za sobą. Jego Maurycy to postać doskonale zagrana, ciekawa i prawdziwa, czego nie można powiedzieć o jego partnerach na scenie. Dlatego "Przebudzenie wiosny" jest jedynym rozczarowaniem gościnnej części Wybrzeża Sztuki.

Podczas przeglądu zagrane zostaną jeszcze dwa spektakle Teatru Wybrzeże: "Bella figura"(14 września) i "Śmierć białej pończochy" (16 września). Bilety w cenie 40 zł (normalne) i 30 zł (ulgowe).

Wydarzenia

Wybrzeże Sztuki 2018

40-130 zł
spektakl dramatyczny, festiwal teatralny

Miejsca

Zobacz także

Opinie (7) 1 zablokowana

  • Janda wszystko czytała z monitora

    Taki "występ" to można zrobić na zaliczenie w szkole aktorskiej, a nie dla widzów płacących po 100 zł za bilet.

    • 11 5

  • Zatoka Sztuki....

    • 1 6

  • Żyją dłużej, wcześniej przechodzą na emeryturę i rzadziej popełniają samobójstwo.

    Ech, te pokrzywdzone kobiety.

    • 4 8

  • jeeeeeeeeaaaaaa

    biedne kopiety zawsze sa do tylu ze wszystkim. pomozmy im!

    • 1 7

  • Bardzo wymowne zakończenie Zapisków

    Tak wyglądal rok 1968 i tak wyglądał 2017. Tak się rodzi nienawiść do drugiego człowieka . Oto ochydne hasło z roku 1968 i aktualne „Poska dla Polaków”. To właśnie Janda pokazała . Brawo! Podziwiam, ze ciągle jej zależy !

    • 7 5

  • to jest jakiś alternatywny świat i alternatywna rzeczywistość...
    - kobiety największe ofiary wojny nie ginący milionami mężczyźni...
    - symbolu cierpień i martyrologii Żydów wygnanych z Polski po 1968 roku??? pozwolenie na wyjazd (o którym marzyła większość społeczeństwa) wybranym osobom to cierpienia?
    - w ogóle w 68 mieliśmy "polskie władze"? łał
    i to wszystko z czyich pieniędzy?

    • 1 11

  • Bardzo dobre spektakle

    "Pod presją" i "Zapiski z wygnania". Oba zapadły mi w pamięć. Proste, a przejmujące. Dziękuję pani Korzeniak i pani Jandzie za te spektakle.

    • 6 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który gdyński teatr wystawia spektakle na Scenie Letniej w Gdyni Orłowie?

 

Najczęściej czytane