• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport
Aktualnie brak w repertuarze trójmiejskich teatrów

Wujaszek Wania (17 opinii)

kasy:
58 301-13-28
6.7
29 ocen
reżyseria: Monika Pęcikiewicz
scenografia: Karolina Benoit
Muzyka: Jan Komar
Światło: Karina Kleszczewska
Kierownik produkcji: Celina Zboromirska-Bieńczak

grają: Mirosław Baka (w roli tytułowej), Anna Kociarz, Grzegorz Gzyl, Monika Chomicka, Krzysztof Gordon, Alina Lipnicka, Florian Staniewski, Michał Kowalski, Cezary Rybiński, Magdalena Boć


Profesor Aleksander Sieriebriakow ze swą młodą żoną Heleną przybywa do majątku ziemskiego, odziedziczonego po pierwszej żonie i zarządzanego przez jej brata, Iwana Wojnickiego. Nieoczekiwany przyjazd Sieriebriakowa burzy spokój wszystkich domowników. Zamożny profesor, światowiec-kapitalista zamierza sprzedać ziemię i dwór, nie oglądając się na tych, których przez lata bez skrupułów wykorzystywał.

Zrealizowany z rozmachem (kilkudziesięciu statystów!!!) spektakl opisuje sytuację ludzi zdanych na łaskę bądź niełaskę nowobogackich dorobkiewiczów. Niepewność jutra, tragizm codzienności, bezradność wobec życia, niemożność działania i równocześnie niemożność pogodzenia się z bezczynnością... Upadek ideałów, niespełnione marzenia i namiętności, samotność, świadomość przegranego życia... Wielkie dramaty małych ludzi.

Młoda reżyserka, Monika Pęcikiewicz, nie gwałcąc ducha Czechowa, poddaje jego bohaterów odmładzającemu liftingowi. Przenosi akcję do współczesnego motelu położonego gdzieś na peryferiach miasta, każe bohaterom rozmawiać dzisiejszym, ostrym, wyrazistym językiem, odsłania ich głęboko skrywane, cielesne czy seksualne kompleksy.

Tytułowy bohater był do niedawna postrzegany jako postać jednoznacznie tragiczna, człowiek, który marnuje życie służąc urojonemu bóstwu, fałszywej idei. Jeśli przyjąć za Czechowem, że miłość i praca stanowią kryteria ludzkiego szczęścia, to ani jedno ani drugie w przypadku Wani nie zostaje spełnione. Spóźnione uczucie wujaszka jest odrzucone, a praca, której owoce służą zaspakajaniu potrzeb miernoty, okazuje się daremna. Dziś jesteśmy skłonni do bardziej relatywnych ocen, pozwalających szerzej interpretować i tę postać, i ludzki los w ogóle.

Wielki reformator nowożytnego teatru Konstanty Stanisławski wspominał, że Czechow do śmierci w 1904 r. nie pogodził się z odbiorem swych sztuk jako ponurych seansów psychoanalizy. Uważał, że pisze komedie. „Wiśniowy sad” określał nawet jako wodewil. „Wujaszek Wania” doskonale w ten groteskowy zamysł wpisuje swych bohaterów - kabotynów, pieniaczy, marudów i kochliwe, acz płoche nimfetki. To smutna sztuka o groteskowych i żałosnych ludziach, którzy „przeżyli życie głupio i bez smaku”. Można by jednak ten porządek odwrócić i - idąć po myśli samego Czechowa – powiedzieć: śmieszna sztuka o smutnych ludziach.

Spektakl zrealizowano przy pomocy finansowej Ministerstwa Kultury
[foto1]

TWÓRY:
Monika Pęcikiewicz – ukończyła wydział aktorski warszawskiej szkoły teatralnej, gdzie studiowała również reżyserię. Już na studiach dorobiła się przydomku „reżyserki niepokornej”, szczególnie gdy – ku zaskoczeniu wykładowców - do jednej ze szkolnych etiud zaangażowała 80 statystów! W teatrze polskim we Wrocławiu asystowała Jerzemu Jarockiemu przy „Wujaszku Wani”. W lutym 2001 również we Wrocławiu zadebiutowała spektaklem "Leworęczna kobieta" na podstawie tekstu Petera Handkego. Przedstawienie zebrało pozytywne recenzje. „Wujaszek Wania” w Teatrze Wybrzeże to najnowszy spektakl młodej reżyserki.

JESTEM OSADZONA W CZECHOWIE
Fragment wywiadu z Moniką Pęcikiewicz
Leszek Pułka (Gazeta Dolnośląska): Handke pokazuje świat fragmentaryczny. Sensy jego obrazów składają się po naszej stronie, w wyobraźni widza, czytelnika. Trudno to pokazać?
- Spektakl skonstruowałam tak, by nie dawał żadnych odpowiedzi. Stawiam pytania, by to, co najistotniejsze, działo się właśnie w głowie widza, by zostało przepuszczone przez pryzmat jego doświadczeń.
Żeby odpowiedzi dał widz, nie my na scenie. Nawet z racji wieku nie wygłaszam opinii o życiu. Raczej staram się przez chwilę nad nim zastanowić, jak potrafię najlepiej.
Zobaczymy sny, imaginacje?
- Mnie się wydaje, że to są bardzo realne spostrzeżenia, ale zapisane przez Handkego w drobiazgach, w sytuacjach prawie nieuchwytnych. Szczególnie w przypadku tej noweli są to realne wydarzenia.
Jak u Czechowa?
- To chyba słuszne powinowactwo. Ja jeszcze mocno jestem w Czechowie osadzona. Może właśnie tak przeczytałam Handkego
Życie to nie teatr. Potwierdzi Pani?
- Z całą pewnością teatr ma swe źródło w życiu. Jest syntezą i przetworzeniem życia, po to by można się było bardziej intensywnie przez tę krótką chwilę, gdy się w nim spotykamy, nad czymś zastanowić.
Jerzy Jarocki, pani mistrz, słynie z ostrych zachowań. Pani tupała na aktorów?
- Namawiałam, nie krzyczałam. Staram się być szczera. Próbowaliśmy razem z aktorami. Szukam trochę innego aktorstwa i namawiałam ich na eksperymenty, bo działamy w Studiu Eksperymentalnym reżyserii. A materiał Handkego moim zdaniem wymagał znalezienia nowego środka przekazu. Zobaczymy, czy uda się nam trafić w ten punkt na premierze.
Teatr jest dla Pani ważny?
- Najważniejszy jest etap pracy, co nie znaczy, że nie szanuję widzów. Ale dla mnie sprawy najważniejsze dzieją się na etapie pracy. Jeżeli ma się ważne przeżycia podczas prób, to one są podstawą, by mieć prawo zwracać się do widza. Jeżeli choć raz się coś takiego zdarzy, to pozwoli mi się z tym spektaklem utożsamić i pod nim podpisać.



Antoni Pawłowicz Czechow

Rosyjski nowelista i dramatopisarz urodził się w 1860 roku w Taganrogu, mieście portowym nad morzem Azowskim, w rodzinie kupieckiej. Po ukończeniu miejscowego gimnazjum w roku 1879 wyjechał do Moskwy, gdzie kilka lat wcześniej przeniosła się jego rodzina. W Moskwie ukończył medycynę i praktykował jako lekarz, ale już w czasie studiów zaczął współpracować z moskiewskimi czasopismami. Karierę pisarską rozpoczął od beztroskich humoresek ogłaszanych pod pseudonimami (głównie Antosza Czechonte) w pisemkach humorystycznych. Debiutował w 1880 roku humoreską List do uczonego sąsiada. Bardzo szybko stał się filarem popularnego tygodnika Odpryski. W latach 1883-1885 powstały m.in. opowiadania Śmierć urzędnika, Gruby i cienki, Kameleon, Maska, Kapral Priszybiejew, uważane za arcydzieła sztuki satyrycznej. W następnych utworach osłabił akcenty komiczno-satyryczne, wzmacniając pierwiastki liryczno-refleksyjne. Żywo reagował na tendencje epoki, występując przeciwko biernej postawie wobec rzeczywistości np. w Nieciekawej historii (1889). W 1894 roku wydał dzieło o charakterze publicystyczno-naukowym Sachalin, jedyny utwór, w którym wystąpił zarazem jako lekarz, naukowiec, badacz i pisarz, a który był efektem jego podróży na Sachalin, gdzie udał się by zebrać materiały o życiu przebywających tam katorżników. W 1892 roku Czechow nabył majątek Mielichowo, niedaleko Moskwy, gdzie pracował jako lekarz, jako kurator szkoły wiejskiej, radny ziemiaństwa i oczywiście pisał. Tam powstał cykl opowiadań „wiejskich” m.in. Chłopi, W parowie. Z powodu zaawansowanej gruźlicy w 1897 roku udał się na kurację do Nicei, a po powrocie, w 1898 roku, zamieszkał na Jałcie, na Krymie, w nabytym przez siebie domu, w którym obecnie jest muzeum pisarza. W 1901 roku ożenił się z Olgą Knipper, aktorką Moskiewskiego Teatru Artystycznego (MchAT). Zmarł w 1904 roku w niemieckim kurorcie Badenweiler, dokąd wyjechał dla poratowania zdrowia.

*****

Asystent reżysera Florian Staniewski / asystent scenografa Maciej Chojnacki / inspicjent Joanna Januszewska / sufler Katarzyna Wołodźko / realizator światła Bogdan Rokita, Bogdan Gaczoł / realizator dźwięku Zdzisław Graczyk

kierownik działu dekoracji Krzysztof Puzio / brygadier sceny Krzysztof Konieczny / charakteryzacja Magda Dusza / fryzury Krystyna Winiarska / rekwizytor Agnieszka Poroszewska / garderobiana Anna Serafin, Kazimiera Stasiuk

dyrektor naczelny i artystyczny Maciej Nowak / kierownik literacki Paweł Demirski / kierownik techniczny Czesław Krok / główny scenograf Bruno Sobczak

sprzedaż i rezerwacja biletów 301-13-28, 301-70-21, bilety@teatrwybrzeze.pl, www.teatrwybrzeze.pl

Przeczytaj także

Opinie (17)

  • genialne (opinia sprzed 17 lat)

    genialne przedstawienie

    • 0 0

  • Dylemacik (opinia sprzed 17 lat)

    Już parę dni to we mnie siedzi, ale mamy XXI wiek, więc się uwolnię:
    Opinie poprzedników skrajnie podzielone ( znajomi artystów? / pozbawieni pomocy ministerstwa? ). Popieram młodość, bo wierzę ciągle w swoją, ale "młoda reżyserka" raczej nie mogła "zgwałcić ducha Czechowa" lub jego samego - oni się minęli, diablo się, w tym przypadku minęli ( Pani jego, może widziała, ale Czechow tego raczej nie zauważył). Zaproszono mnie za "kurtynę" dużej sceny, żeby jak "gimnazjalistom" pokazać zaplecze prawdziwej sztuki i jak "gimnazjalistom" urozmaicono zwiedzanie "wulgaryzmami" ( podobnie pomaga sobie "polskie kino" ). W gronie "młodzieży statystującej", duża różnica wieku dodaje uroku i zaciekawia - duże brawa ( nie mam tam znajomych ). Zaangażowanie w pracę i kunszt "frontmenów" - powiem tak: były momenty kiedy woda w butelce, wyraźniej i głośniej, grała wódkę, niż aktorzy ( nie wszyscy) swoje role - taka, trochę zlewka???.
    Ale polecam, polecam i jeszcze raz polecam. To nie jest czas zmarnowany. A kasa???....

    • 0 0

  • Jest OK! (opinia sprzed 17 lat)

    Bardzo dobra sztuka! Chociaż tak różni się od pierwowzoru literackiego... realiami, tekstem itp. to jednak duch Czechowa żyje w niej i nie jest go wstanie zakłócic ani ordynarny język ani lejąca się strumieniami wódka itp. Drugi akt z cudownym morałem na czasie wygłaszanym w monologu przez Wanię! Dobrze że sztuka szokuje bo od zamego zachwytu to jest zoo. Człowiek po wyjściu z teatru powinien zadac sobie pytanie: "Czy mi się podobało" a jeżeli nie to "dlaczego?"... Dlaczego na scenie pokazywać wszystko grzecznie kiedy na ulicy walają puste flaszki a w publicznych toaletach... no cos się tam dzieje... Wielkie brawa dla aktorów!!!

    • 0 0

  • Porażające prostactwo (opinia sprzed 18 lat)

    Onże "Wujaszek" spowodował, że straciłam ochotę na bywanie w TW i nie byłam w nim od ponad roku. "Zliftingowany duch Czechowa?! " Tak ordynarnego przedstawienia nie widziałam jak żyję, chociaż byłam na wielu spektaklach i nie gorszyłam się ani na "Skiroławkach", ani na" Białym małżeństwie" ani na kilku innych nieugrzecznionych sztukach. Za to na "Wujaszku" pierwszy raz usłyszałam okrzyki oburzenia z widowni. Clou spektaklu to "szybki numerek" Heleny z doktorem wykonany nad sedesem oszklonego kibla. Tenże kibel stanowi główny element dekoracji. Doprawdy powalające przeżycie artystyczne! Tarzanie się po scenie schlanego doktora wykonane z takim artyzmem, że spodnie i majtasy zsuwają się z "miejsca właściwego" i można podziwiać zadek aktora, to też wyżyny sztuki, na które wzniosła się pani reżyser. Rynsztokowe odzywki wplecione w tekst ( u Czechowa niemożliwe) wywołują politowanie nad prymitywnym śmiechem niektórych widzów. Każdy ma prawo po swojemu interpretować sztukę. Nie miałabym pretensji do teatru, gdyby sprzedając mi bilety, ostrzeżono mnie, że sztuka z oryginałem ma wspólny tylko tytuł. Reszta jest rynsztokowa. Dziwię się zachwytom odbiorców, zwłaszcza pani, którą ekscytowała się wraz z córką. Gdyby moje dziecko było na spektaklu, odczuwałabym zażenowanie. Jeżeli tak ma wyglądać nowoczesne odczytanie sztuki, to ja Teatrowi Wybrzeże dziękuję uprzejmie, a wcale niemałą kasę na realizowanie potrzeb kulturalnych wydam w Operze Bałtyckiej i u "Witkacego" w Gdyni. Cieplejsze wspomnienie zachowałam tylko o gromadzie młodych statystów, wykonujących swe aktorskie zadania z entuzjazmem i autentyzmem właściwym młodości.
    PS. Wielokrotnie zachwycałam się spektaklami pantomimicznymi "Dada von Bzdylow", więc nie chodzi o to, że jako moherowy beret nie pojmuję nowoczesności. Jakoś tak się porobiło, że amatorski "Wybrzeżak" deklasuje teatr zawodowy, bo np. "Vladimir" był fantastczny, a i interpretacji prozy Schulza też nie można było niczego zarzucić.

    • 0 0

  • szkoda czasu (opinia sprzed 18 lat)

    szkoda czasu

    • 0 0

  • genialne!!!!!!! (opinia sprzed 18 lat)

    Byłam z córką i obie wyszłyśmy zachwycone. Przedstawienie nie utraciło duch a Czechowa mimo uwspółcześnienia. Taniec z komórkami wspaniały! Aktorzy rewelacyjni! Brawa dla wszystkich! Szczególnie Sonia i Mamuśka, ale w zasadzie wszyscy świetni, oczywiście Wania tez. Nawet breakdance pasował. A Wania jaki współczesny tak naprawdę. Przecież ileż teraz przypadków. że człowiek oddał najlepsze lata życia jakiejś firmie, a teraz PA! I co teraz robić? Zachęcam wszystkich!!!!

    • 0 0

  • okropne (opinia sprzed 18 lat)

    wyszłam z moja mama po pierwszej polowie ani jej ani mi sie ni epodobalo. ciezkie, nudne, profanacja dzieła czechowa. Zero fabuły , bohaterowie chodzą i piją. nie wiem jak deruga polowa ale pierwsza do ****.

    • 1 0

  • Bardzo dobry spektakl (opinia sprzed 18 lat)

    Polecam wszystkim to przdstawienie starym i młodym.
    .Doskonała gra aktorów, świetna muzyka ,dobra scenografia .Treść i sens sztuki świetnie przetworzone na czasy wspólczesne.

    • 0 0

  • Polecam (opinia sprzed 18 lat)

    Godny polecenia spektakl. Bylam 3razy...za kazdym razem zauwazylam cos nowego, innego. Warto sie wybrac. ZOstaje na dlugow pamieci.

    • 0 1

  • Bardzo głupie przedstawienie (opinia sprzed 18 lat)

    Tytuł straszcza opinię:To jest bardzo głupie przedstawienie. Reżyserka jest pozbawionym talentu nieukiem. Tekst Czechowa czasem się przebija, a jeśli wulgaryzmy typu "powiedziała p***a dupie, nie możemy chodzić w kupie" wywołują wdzięczny śmieszek na widowni, to jest to jednak chyba prymitywna mniejszość. Generalnie reakcji wśród publiczności brak. W czym ma wzbogacać sztukę Czechowa ta tancbuda w tle? A tekst wykastrowany, bo reżyserce nie mieści się w głowie, że Astrow może mieć jeszcze coś poza wódą w głowie.

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pod patronatem

Nadchodzące premiery