- 1 Wyjątkowy spektakl w Teatrze Miniatura (6 opinii)
- 2 Gdańszczanie wybrali lekturę na 2023 rok (15 opinii)
- 3 Marlena Dietrich w Stoczni Gdańskiej (15 opinii)
- 4 Gdyński modernizm inspiracją we wnętrzach (17 opinii)
- 5 Punkty handlowe dla artystów plastyków (14 opinii)
- 6 Pomorska Nagroda Artystyczna: nominacje (9 opinii)
Wszyscy jesteśmy aktorami - recenzja "Trucizny teatru" CK Gdynia
Gdzie są granice między prawdą a fikcją, rzeczywistością a ciągłym udawaniem i skrywaniem się za kolejnymi maskami? "Trucizna teatru" Centrum Kultury w Gdyni to przykład rzetelnego rzemiosła i zarazem godzinna teatralno-filozoficzna rozprawa, w której występuje dwóch znanych z seriali aktorów.
Kameralna sztuka Rodolfa Sirery zadaje pytania o kreację, konwenanse i granice teatru w życiu codziennym. Spotkanie Markiza i Gabriela de Beaumont w salonie tego pierwszego to starcie dwóch wizji świata, w których arystokrata bez wiedzy aktora, obsadził go w swojej sztuce, jaką rozgrywa przed oczami widzów.
Pierwsza intryga Markiza jest bardzo czytelna. Prowokuje Gabriela przedłużającym się oczekiwaniem na spotkanie z arystokratą, na którego zaproszenie Gabriel stawił się w jego salonie. Aktor jest coraz bardziej zirytowany, więc wyładowuje swoją frustrację na lokaju, którego traktuje protekcjonalnie i coraz bardziej lekceważąco. Gdy aktor postanawia wyjść, lokaj odzywa się do niego po raz pierwszy i choć jego sposób wysławiania się wydaje się Gabrielowi dziwny, nie podejrzewa, że ma do czynienia z Markizem przebranym za lokaja.
To pierwsza z szeregu manipulacji, czy też kreacji Markiza, który reżyseruje spotkanie z Gabrielem od początku do końca. Wraz z czasem trwania spektaklu Markiz podbija stawkę ich spotkania. Niespodziewanie okazuje się ono nie tylko starciem racji, ale też walką o życie.
Obserwujemy bardzo wyraźną, karykaturalnie wręcz przerysowaną zmianę podejścia aktora do rozmówcy w zależności od tego, za kogo go uważa. Rozdrażnienie i jawne lekceważenie ustępują miejsca niedowierzaniu połączonemu z szacunkiem i służalczym uniżeniem, gdy okazuje się, że człowiek, który nalewa mu wino i częstuje go winogronami, nie jest tym, za którego go brał wcześniej.
"Trucizna teatru" jest aktorskim sprawdzianem. Z rolami Markiza i Gabriela mierzyli się w przeszłości Jan Englert i Zbigniew Zapasiewicz czy Igor Przegrodzki i Piotr Fronczewski. W gdyńskiej inscenizacji w rolę Markiza wcielił się Stanisław Górka, w roli Gabriela oglądamy Cezarego Morawskiego. Obaj zaprezentowali solidne, rzetelne aktorstwo, nieco zbyt koturnowe na początku spektaklu, zwłaszcza w wypadku Cezarego Morawskiego, prezentującego przerysowane emocje budowane głównie krzykiem.
Z czasem zarówno Morawski, jak i znacznie ciekawszy w całym spektaklu Górka, są coraz bardziej wiarygodni w swoich rolach. Jednak to Markiz w wykonaniu Górki jest postacią skomplikowaną i pełnowymiarową, gdzie role lokaja czy zblazowanego, cynicznego arystokraty to tak naprawdę przygotowane na potrzeby spotkania z aktorem maski. Jego gość przypomina zwierzę złapane w sidła.
Sama opowieść ubarwiona jest bardzo dobrą, choć dość skąpo wykorzystywaną przez reżyserkę spektaklu Annę Zagórską muzyką Jerzego Derfela, opartą na grze skrzypiec w wykonaniu Krzysztofa Jakowicza. Reżyserka wraz z Cezarym Morawskim przygotowała scenografię spektaklu, składającą się przede wszystkim z kilku przezroczystych mebli i minisceny umieszczonej w głębi za kurtyną, wraz z imitacją obrazu antycznych ruin. To scenografia oszczędna i dekoracyjna, podobnie jak inne użyte przez twórców środki, umiejętnie eksponująca obu bohaterów.
Taka też jest reżyseria Anny Zagórskiej, skupiona na rozgrywce pomiędzy Markizem a Gabrielem, których traktować można jako symbole dwóch racji: zwolenników teorii, że tylko to, co całkowicie rzeczywiste - jak radość, cierpienie, strach czy śmierć - może być prawdziwe, czego kolejnymi sztuczkami i działaniami stara się dowieść Markiz oraz założenia, że każda prawda jest względna, zależy od kontekstu i sytuacji, czego przykładem jest postać Gabriela. Wedle pierwszego z nich nie można czegoś doświadczyć, nie doświadczając tego faktycznie - gramy siebie wobec innych, ale nie jesteśmy sobą. Według drugiego takie rozważania są pozbawione sensu.
"Trucizna teatru" prowadzona jest w statecznym tempie i daje widzom bardzo dużo czasu by nie tylko przyjrzeć się artystom, ale też podjąć samodzielne rozważania na temat gry, przyjmowania konwencji, konwenansów i wchodzenia w role stosownie do okoliczności. Nie dowiemy się z gdyńskiego przedstawienia niczego odkrywczego, bo "Trucizna teatru" przypomina po prostu o tym, że to, jak funkcjonujemy w świecie, determinuje nasze życie i określa nas wobec innych. Niemniej, wiedza ta potrafi się szybko ulatniać, warto więc co jakiś czas ją odświeżać, czemu spektakl prezentowany na Scenie SAM Centrum Kultury w Gdyni z pewnością się przysłuży.
Spektakl
Trucizna teatru
Miejsca
Spektakle
Opinie (8) 1 zablokowana
-
2016-01-31 12:55
po ile bilety? więcej jak 15 zł nie dam, bo mnie nie stać (1)
- 1 4
-
2016-10-29 14:08
Chcesz o tym porozmawiać?
- 0 0
-
2016-01-31 15:09
"Reżyserka" (3)
Reżyserka to takie pomieszczenie. Pani reżyser należało napisać...
- 8 6
-
2016-01-31 15:56
zerknij do słownika (2)
reżyserka to również pani reżyser
- 1 3
-
2016-01-31 17:07
Zerknalem (1)
wszystko super, ale spytaj sie "rezyserki" czy lubi byc tak nazywana ;)
- 4 2
-
2016-01-31 19:30
a bokser
to pies :)
- 3 0
-
2016-01-31 20:52
Co za srodowisko
Chyba praca w serialach sie skonczyla!
- 2 4
-
2016-02-27 21:49
moje wrażenie
Podobało mi się , warto było przyjść
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.