Świński łeb ponad trumną wypełnioną nabojami obok klasycznej grafiki warsztatowej lub tradycyjne malarstwo olejne na tle swastyki z kos. Wystawa najlepszych dyplomów tegorocznych absolwentów ASP jest pełna kontrastów, które wchodzą ze sobą w dialog i powodują, że ogląda się ją świetnie.
Więcej, lepiej, ostrzej - tak najkrócej można spuentować wystawę, prezentującą
najlepsze dyplomy tegorocznych absolwentów ASP z całej Polski. Druga edycja ogólnopolskiego konkursu przerasta ubiegłoroczną z paru względów.
Z powodu remontu Zbrojowni, wystawiana jest tym razem w trzech miejscach:
w Oddziale Muzeum Narodowego w Zielonej Bramie, Miejskiej Galerii Guntera Grassa oraz
w galerii ASP w akademiku przy ulicy Chlebnickiej. To rozbicie wcale nie jest mankamentem - wręcz przeciwnie, należy mieć nadzieję, że dzięki temu obejrzy ją więcej osób, w tym turystów, szczególnie chętnie odwiedzających Zieloną Bramę.
A jest co oglądać. Jury w tym roku miało poważny problem, wybierając najlepszych z najlepszych. Burzliwe głosowanie wyłoniło trójkę zdobywców najważniejszych nagród. Nagrodę Marszałka Województwa pomorskiego otrzymała
Luiza Kolasa z ASP Katowice za dyplom z dziedziny grafiki "Cokolwiek wiem, trwa w jej pamięci", a Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznano
Rafałowi Jańcowi z ASP Kraków za dyplom rzeźbiarski "Przedmioty transformacji".
Główne wyróżnienie konkursu - Nagrodę Rektorów - zdobył
Marcin Zawicki z ASP Gdańsk. To już drugi sukces młodego malarza w ostatnim okresie, jest on także laureatem tegorocznej Artystycznej Podróży Hestii. Jury w werdykcie podkreślało
przywiązanie artysty do tradycji, co faktycznie przejawia się w mocny sposób w jego twórczości. Widać to w wielkich kompozycjach z cyklu "Hollow art" z motywami odsyłającymi do eksploatowanych akcentów w historii sztuki, czy to w przypadku martwych natur z barokowymi motywami czaszek i bukietów, czy miejskich pejzaży w klimacie impresjonistów. Tradycja w wykonaniu Zawickiego jest jednak na wskroś nowoczesna. Wielokrotnie maluje te same kompozycje po parę razy, identycznie, jedynie ze zmianą tonacji barwnej, tak jakby bawił się nasyceniem barw w Photoshopie.
Klasyka ze współczesnością zderza się w całym przekroju prezentowanych realizacji.
Grafika, malarstwo, rzeźba i intermedia - już sam zestaw dyplomów z poszczególnych pracowni sugeruje różnorodność. Oglądamy więc instalacje, takie jak "Discordia"
Miłosza Wnukowskiego, której każda część działa porażająco. Na drugim krańcu stoją dokonania imponujące i rzetelne warsztatowo, wśród nich wyróżniony dyplom graficzny "Oczyszczenie"
Agaty Gertchen. Przewagę jednak stanowią przykłady, w których zacierają się granice między rodzajami sztuki. Malarstwo uzupełnia się instalacją, grafika wchodzi w postaci obiektów na ściany galerii, a rysunek na żywo tworzy się za pomocą projekcji video. Nie ma chwili, by widz nie został zaskoczony.
Wystawa robi wielkie wrażenie i jest unikatową okazją przyjrzenia się dokonaniom obiecujących artystów na początku ich kariery. Pozostaje mieć nadzieję, że wszyscy z uczestników prezentacji dalej będą szturmem zdobywać uznanie środowisk artystycznych, a rynek sztuki otworzy już niebawem dla nich swe podwoje. Dobry start mają już zapewniony.