- 1 Dobra robota! Młodzi aktorzy błysnęli (14 opinii)
- 2 Szukają małego aktora do kultowej roli (11 opinii)
- 3 Na tę imprezę niektórzy czekają cały rok (21 opinii)
- 4 Co czytać w wolnej chwili? (20 opinii)
- 5 Wszyscy sprzedają akcje? On kupuje (25 opinii)
- 6 Gdańsk: kto dostał pieniądze na kulturę? (43 opinie)
Widowisko skazane na sukces. O "Notre Dame de Paris"
"Notre Dame de Paris" już od pierwszych dźwięków pierwszej z piosenek tej pop-opery przekonuje, że mamy do czynienia z dziełem doskonałym, perfekcyjnie zaprogramowanym na sukces, gdzie każdy ton, gest czy ruch jest starannie zaplanowany i obliczony na określony efekt. Udaje się to dzięki talentom solistów oraz doskonale przygotowanym tancerzom i akrobatom. W Muzycznym powstał kolejny hit, który z pewnością podbije serca widzów.
Opowieść o miłości i grzechu, o pożądaniu i niespełnieniu, z cyganką w centrum intrygi doskonale znamy choćby z "Carmen" - jednego z największych dzieł operowych. Francuscy twórcy "Notre Dame de Paris", tworząc spektakl na podstawie prozy Wiktora Hugo o losie kolejnej słynnej cygańskiej bohaterki - Esmeraldy, korzystali z najlepszych musicalowych wzorców. Dlatego też libretto Luca Plamondona w telegraficznym, ale bardzo sugestywnym skrócie przeprowadza nas przez powieść Hugo. Na potrzeby gdyńskiej produkcji polskie teksty piosenek przygotował Zbigniew Książek.
Oprócz bardzo precyzyjnie skonstruowanego pierwszego planu - siedmiu ról i wyraźnie nakreślonych bohaterów, wielką uwagę poświęcono wszelkim detalom drugiego planu, a przede wszystkim rozwiązaniom scenograficznym, choreografii tancerzy i imponującym popisom akrobatów oraz partiom chóru, śpiewanym na żywo spoza sceny. Dzięki temu niezwykle prosty w konstrukcji spektakl, składający się przede wszystkim ze statycznych solowych występów lub duetów, zyskał wielobarwne, bardzo efektowne tło, niekiedy bardziej absorbujące widzów niż soliści, mający do zaśpiewania doskonały materiał muzyczny i szereg praktycznie gotowych przebojów.
Gdyńska produkcja jest wierną kopią legendarnej już prapremierowej wersji "Notre Dame de Paris", która swoją premierę miała w 1998 roku w Paryżu z udziałem słynnego kanadyjskiego piosenkarza Garou w roli garbatego Quasimodo, śmiertelnie zakochanego w Esmeraldzie. Premierę w Gdyni przygotował ten sam zestaw twórców - z autorem muzyki Riccardo Cocciante i reżyserem Gillesem Maheu na czele. Dlatego też w spektaklu Teatru Muzycznego odnajdziemy identyczne kostiumy (przygotowane przez projektantkę mody Fred Sathal) i wiernie wzorowaną na tamtym spektaklu scenografię (Christian Rätz), zaś każdy gest odpowiada temu, co robili na scenie francuscy artyści.
Jednak spektakl francuski pomyślany był jako doskonały marketingowy produkt z przeznaczeniem do gry nie tylko w salach teatralnych, ale też wielkich halach widowiskowo-sportowych, dlatego spektakl długimi momentami zyskuje niemal ascetyczny, koncertowy wymiar dzięki "udekorowaniu" przepiękną reżyserią świateł (Alain Lortie). W Gdyni postawiono na maksymalną teatralizację, widoczną m.in. w scenografii, która w detalach przerosła oryginał. To samo tyczy się też doskonałych układów tanecznych i akrobatycznych (autorstwa Martino Müllera). Bardzo dobrze wypadają debiutujące w zespole tanecznym Muzycznego Wiola Fiuk i Natalia Madejczyk oraz właściwie wszyscy tancerze, mający do wykonania bardziej wymagające choreografie niż panie.
Wysiłek całego zespołu poszedłby jednak na marne, gdyby zawiedli odtwórcy głównych ról. Ci podołać musieli podanej "sauté" opowieści o cygance, dla której głowę stracili odrażający dzwonnik Quasimodo, piękny kapitan Phoebus i mroczny archidiakon Frollo. Reprezentanci trzech różnych światów równie bezradni wobec pięknej dziewczyny i miłości, przez każdego pojmowanej inaczej. Dodać do tego trzeba młodziutką, ale już bezwzględnie mściwą Fleur, rywalkę Esmeraldy do serca Phoebusa, opiekuna Esmeraldy w cygańskiej wspólnocie - Clopina oraz Gringoire'a, poetę-narratora opowieści, otwierającego spektakl wspaniałym utworem "Czas katedr". Tu jednak nie ma zaskoczenia - zdecydowana większość bohaterów gdyńskiego "Notre Dame..." to partie popisowe.
Bardzo dojrzałą, a przy tym na swój sposób zawadiacką rolę Gringoire'a kreuje Maciej Podgórzak, pogodny, ciepły, wręcz delikatny jako uliczny poeta, a przy tym doskonały wokalnie praktycznie w każdym utworze. Jednak to Frollo w wykonaniu Artura Guzy jest rolą wybitną, należącą do kreacji mistrzowskich, znacznie wyrastającą poza francuski pierwowzór. Guza jednym surowym gestem potrafi skraść całą uwagę widzów tylko dla siebie. Jego kompletny w każdym calu, targany grzesznymi pragnieniami, archidiakon jest zdecydowanie najciekawszym bohaterem spektaklu, a jego zmaganie z pokusą, walka wewnętrzna i wreszcie wyznanie miłosne podczas wizyty u uwięzionej Esmeraldy ("Jestem księdzem i kocham cię") należą do najlepszych momentów spektaklu. Podgórzak i Guza okazali się zdecydowanie najlepszymi aktorami premierowego wieczoru.
Najtrudniejsze zadanie czekało jednak Michała Grobelnego, grającego pociesznego Quasimodo, którego każdy utożsamia z kreacją Garou. Grobelny starał się interpretować tę postać nieco inaczej, prezentując dzwonnika w roli bohatera pokroju Shreka. Gdyby ten utalentowany wokalista miał większy warsztat aktorski, można by mówić o pełnym zwycięstwie. Warto zwrócić uwagę na młodziutką 18-letnią licealistkę jednej z gdyńskich szkół średnich - Weronikę Walenciak w roli Fleur, której w stosunku do starszych kolegów i koleżanek brakuje przede wszystkim doświadczenia, bo na pewno nie talentu, który ujawnia choćby przy bardzo dobrym wokalnie i aktorsko "Pokocham, jeśli przyrzekniesz", gdy Fleur wystawia ukochanemu Phoebusowi rachunek za jego niewierność. Bardzo dobry wokalnie jest także Łukasz Zagrobelny w roli Clopina.
Spory niedosyt pozostawia Esmeralda w wykonaniu Mai Gadzińskiej. Aktorka ta ma jeden z najlepszych wokali w zespole Teatru Muzycznego, ale rolę cygańskiej piękności kreśli irytująco powierzchownie, za pomocą paru uśmiechów, wystudiowanych póz i powłóczystych spojrzeń. Brakuje jej lekkości, świeżości i dziewczęcości Esmeraldy, choć praktycznie każdy z songów cyganki brzmi w jej wykonaniu świetnie. Jedyną pomyłką w pierwszej obsadzie "Notre Dame de Paris" jest Przemysław Zubowicz, płaski i niestety nieciekawy w roli Phoebusa, któremu niekiedy pomagają doskonałe zabiegi inscenizacyjne (gra świateł i bardzo efektowne migawki taneczne w tle podczas moralnych dylematów jego bohatera w utworze "Rozdarty").
To wszystko składa się jednak na bardzo dobre widowisko, słusznie uznawane przez jego twórców za pop-operę a nie za musical, bo formie spektaklu i treści libretta odnajdziemy szereg charakterystycznych dla opery rozwiązań. Francuzi, realizując według własnego przepisu "Notre Dame de Paris" na całym świecie, potrafią przygotować niezwykle spektakularny show, łączący talenty wykonawców z doskonale skomponowaną i precyzyjnie zaplanowaną strukturą przedstawienia. W Gdyni trafili na równorzędnych partnerów, dzięki czemu powstał spektakl kompletny, kto wie, czy nie lepszy niż francuski oryginał. Gdynia ma więc swój megahit na miarę "Mamma Mia!" warszawskiego Teatru Muzycznego Roma, choć w moim odczuciu dużo ciekawiej zaprezentowany niż warszawska superprodukcja.
Artyści o przygotowaniach do "Notre Dame de Paris" Teatru Muzycznego w Gdyni.
Spektakl
Notre Dame de Paris
Miejsca
Spektakle
Opinie (161) 2 zablokowane
-
2019-11-19 18:51
Dla mnie super
- 0 0
-
2019-05-17 09:50
Notre Dame de Paris 2019
Może premiera i inna obsada dała wrażenie doskonałości , to jednak z dnia 16.05.2019 to dno. Tak wielkiego rozczarowania już dawno nie przeżyłam . Po prostu zbyt słabe głosy i bardzo złe udźwiękowienie. Nie słychać tekstu tylko zbyt głośną muzykę. Dla mnie tragedia. Ja na żaden spektakl z tą obsadą już nie pójdę i z tym dźwiękowcem. A kocham ten teatr i bywam bardzo często. Głosy matowe bez blasku , zbyt głośna muzyka i ból głowy w miejsce radości z uczty duchowej.
- 1 0
-
2019-04-16 08:47
A gdzie były samoloty gaśnicze
- 0 0
-
2019-02-24 12:12
Środowisko aktorskie (2)
Byłem wczoraj w Teatrze Muzycznym w Gdyni i stwierdzam, że to środowisko jest lewackie. Może ja jestem prosty chłop i na sztuce się nie znam, ale tam widziałem bombardowanie kościoła katolickiego. Aktor grający Frollo był ubrany jak współczesny ksiądz, miał koloratkę tak dużą, żeby w ostatnich rzędach było widać co to jest. Przekaz poszedł. Ksiądz szalony a Kościół narzuca jakieś zasady i skazuje na śmierć Esmeraldę w oprawie wyświetlanego na scenie krzyża, a ona taka wolna chciała być.
- 5 20
-
2019-04-07 17:07
jora i ja
Mówisz środowisko lewackie... a jakie według ciebie ma być, jakby było prawackie to byłoby ok, tak? Stuknij się w krzyż smutny człowieku...
- 2 0
-
2019-02-27 22:38
Hahaha
I jeszcze raz hahaha!
- 2 1
-
2016-09-10 09:49
(3)
A dla mnie to było zwycięstwo szmiry i kiczu. Niezłe wokale, ale aktorstwo - poza panem Guzą jako Frollo - porażająco bezradne. Ale też materiału na zbudowanie ról zabrakło. Na poziomie adaptacji to się nie może obronić - galop przez fabułę to trochę za mało. No i te teksty piosenek - "poezja", od której robi mi się jeszcze słabo. Jedynie tancerze i akrobaci skupiali moją uwagę. Kościelniak może patrzeć na Francuzów z góry, bo tworzy teatr, a nie show.
- 74 53
-
2018-08-05 09:25
Nuda, nuda i bardzo infantylne teksty piosenek, wykonanie na poziomie ariany grandę-słodkie.
Jestem po spektaklu, przespałam się z tą opinią i wraz z nadejściem kolejnego dnia moje zdanie na ten temat nie zmieniło się. Kicz, nuda, poza Gruzą brak wyrazistych postaci, piosenki poprawne i tylko poprawne. Niestety, raziło mnie ich przeslodzenie, wykonanie do bólu dziecinne i skierowane pod publiczkę. Esmeralda, Phoebus okropnie irytujący, Quasimodo przypominał Michała Wiśniewskiego z jego manierà w głosie (Ok, zgodzę sie ze chrypka była ukłonem w stronę Garou). Nuda.
„Zły” niedoceniony był lepszym spektaklem, zarówno pod kątem wokalnym jak i ogólnej oprawy i przede wszystkim przekazania treści.- 3 0
-
2016-09-10 12:57
(1)
Zgadzam sie, Guza pokazal talent, zaskoczyl mnie na duzy plus aktorsko i wokalnie, podobnie Gadzinska, widac ze sie rozwija. Reszta slabo. No i brawa dla akrobatow. Reżysersko slabo. Zbior songow. Teksty zle, dykcja do bani. Akustyka do kina a nie do teatru. Btw. prof. Kościelniak robi sie kopią samego siebie, przewidywalny a kiedys byl nowatorem teraz jest rzemieślnikiem.
- 22 1
-
2016-09-29 22:41
Fakt że akustyka kino-domowa, a i Państwo Aktorstwo nad dykcją niech pracują.
- 6 0
-
2016-09-10 12:20
Notre Dame de Paris (6)
Wybieram sie ponownie 16.09...więc nie mogł być spektakl kiczem....kiczem są ludzie, którzy na premierę przychodzą w koszulach itp...Widaćc w szafach i sercach pusto...
- 34 21
-
2018-07-31 22:41
Naprawde??
A w czym maja przychodzic jak nie w koszulach? Chyba lepiej niz w dresie... poza tym sztuka cieszyc sie moze kazdy, bez wzgledu na garderobe!!!
- 2 0
-
2018-02-06 13:55
Och to należy przychodzić w podkoszulku tzn. bez koszuli?
- 1 0
-
2016-09-11 12:52
TAK JEST, zgadzam się
- 0 1
-
2016-09-10 15:48
(1)
Z ciekawosci.. Co Ty ubrales?
- 5 1
-
2016-09-10 17:24
Czerwone majtki
- 5 0
-
2016-09-10 13:30
Bez przesady. To nie la Scala, tylko Teatr Muzyczny z repertuarem popularnym i akurat ubiór ma tu chyba najmniejsze znaczenie
- 11 5
-
2018-06-24 19:28
Porazka po calosci
Bylem na orginalnej wersji z garu i patrickiem to byl hit teraz w polskiej wersji to porazka
- 0 2
-
2018-05-29 22:52
Cudowne!
Wspaniałe widowisko, piękne wokale, choreografia, gra aktorska, muzyka, wszystko! Najlepszy spektakl jaki do tej pory widziałam w gdyńskim teatrze. Bardzo polecam!
- 6 1
-
2016-09-10 10:55
(5)
Opinie widze podzielone , na co w takim razie polecacie sie wybrać do teatru muzycznego ?
- 7 0
-
2018-02-06 14:45
Na kawę i ciastko,
Ewentualnie na lampkę wina. Białe lekko schłodzone w letni wieczór - niezłe ;-)
- 2 0
-
2017-04-02 00:39
Piotruś Pan
...jest świetny.
- 0 0
-
2016-09-20 12:06
Teatr muzyczny zaskoczył mnie tak słabym wykonaniem wokalnym, jednak jeszcze bardziej zaskoczyły mnie owacje na stojąco. Przy drugim akcie już nie miałam siły słuchać jak śpiewają. Bardziej skupiałam uwagę na tańcu i akrobacjach. Scenografia świetlna była ładna. Uważam, że jak na bardzo duże możliwości teatru muzycznego przedstawienie było niedopracowane. Dużo lepiej zrealizowali Lalkę. Mogą się tym szczycić. Polecam też okno na parlament, małego księcia i spamalot
- 7 3
-
2016-09-15 10:25
na...
cokolwiek innego, bo to własciwie pierwszy raz kiedy Muzyczny tak bardzo mnie zawiódł.
- 3 5
-
2016-09-12 12:07
polecam
Zły, Lalka, Kumernis, Polecam re spektakle o niebo lepsze od tej tandetnej spiewanej ciagiem szmiry i kitu..
- 5 8
-
2017-01-30 22:43
super (1)
mało teatru ale dla mnie i moich znajomych megahit - toż to teatr muzyczny - piękne pieśni- orkiestra - muzyka- łzy w oczach po spektaklu - wystarczy!!!
- 8 4
-
2018-02-06 14:36
A co było powodem tych wzruszeń, bo nie bardzo wiadomo.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.