• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Scena

Wszystkie kategorie
Kalendarza imprez
Aktualnie brak w repertuarze trójmiejskich teatrów

Wesele Figara (11 opinii)

kasy:
58 763-49-06
6.8
23 oceny
(Le nozze di Figaro)
Wolfgang Amadeusz Mozart
opera


libretto: Lorenzo da Ponte wg komedii Pierre’a Beaumarchais

kierownictwo muzyczne: Tomasz Bugaj
reżyseria: Grzegorz Chrapkiewicz
dekoracje: Łucja i Bruno Sobczakowie
kostiumy: Monika Sobczak-Konca
ruch sceniczny: Joanna Semeńczuk, Igor Kryszyłowicz
premiera: 10 lutego 2001 roku

recytatywy śpiewane są w języku polskim, numery muzyczne w oryginalnej wersji językowej
tłumaczenie libretta: Stanisław Barańczak

czas trwania: ok. 3h z jedną przerwą

"Wesele Figara", choć skomponowane przez Mozarta ponad 200 lat temu, w ujęciu Opery Bałtyckiej dzieje się tu i teraz. Nasza inscenizacja - szalona, zrywająca z operowymi szablonami, dowodzi, że także w operze można się śmiać i bawić. Reżyser, Grzegorz Chrapkiewicz - mistrz farsy i komedii - uczynił z dzieła Mozarta żywy, zabawny teatr, z plastycznymi postaciami oraz wieloma zaskakującymi efektami i sytuacjami scenicznymi. Podziw budzi idealne zsynchronizowanie Mozartowskiej muzyki z akcją sceniczną. Na scenie pełno jest ruchu (zawsze uzasadnionego), finezji, akcja ze sceny na scenę nabiera coraz większego tempa, by dobrnąć do finałowego, szalonego Prestissimo. Publiczność, podglądając zaprawione erotyką perypetie kochliwych mężczyzn i cnotliwych, acz sprytnych kobiet, co chwila wybucha śmiechem. I choć w finale spiętrzenie sytuacji komicznych dochodzi do absurdu, morał jest czytelny: myślenie głową daje więcej satysfakcji i lepsze efekty niż uleganie dzikim popędom. Warto zwrócić uwagę także na tłumaczenie libretta, autorstwa znanego poety i tłumacza Krzysztofa Barańczaka. Jest to tekst współczesny, zrozumiały, celny, a przede wszystkim – zabawny.

Treść: Hrabia Almaviva wszelkimi sposobami usiłuje wzbudzić namiętność w pokojówce swej żony - Zuzannie. Na drodze ku przyjemności stają mu jednak spryt obu pań i przebiegłość narzeczonego Zuzanny - Figara. W zabawną akcję zamieszani są także: smarkacz Cherubin, który na skutek szalejących hormonów, ogląda się za każdą kobietą, mściwa wierzycielka Figara Marcelina, pijany ogrodnik, śliski intrygant don Basilio i cała galeria przeróżnych typów i typków. Zagmatwany splot intryg, planów, przebieranek i mistyfikacji powoduje, że do końca nie bardzo wiadomo o co w tym wszystkim chodzi, ale w finale dowiadujemy się, że to kobiety są zawsze górą.

Opinie (10)

  • extra (opinia sprzed 18 lat)

    dobra zabawa,niezła scenografia i mnóstwo pięknych arii i duetów...wyjątkowo udane uwspółcześnienie klasyki, bo ostatnio nie zawsze się to udaje

    • 1 0

  • (opinia sprzed 18 lat)

    otoz w operze bylam pierwszy raz i musze powiedziec ze podobalo mi sie baardzo - a juz szczegolnie Hrabina i Ogrodnik. Ach!. Ale jesli chodzi o scenografie to chyba powinni postawic przed wejsciem puszke z napisem "zbieramy na scenografie" bo to co zobaczylam wcale nie bylo scenografia a jedynie kupa metalu i materialu. Poza tym wszystko bylo OK i zamierzam sie wybrac tam ponownie.

    • 1 0

  • Wesele Figara (opinia sprzed 18 lat)

    A mnie się podobało . Polecam nawet tym którzy niekoniecznie lubią chodzić do opery.
    Gratulacje dla Pani Moniki Stefaniak , która poprowadziła orkiestrę
    w dniu 31.03. To był Mozart jakiego lubię.
    Pomysł umieszczenia akcji we współczesnych czasach jest całkiem zabawny.
    Dziękuję za wspaniale spędozny wieczór.

    • 0 2

  • Wesele Figara (opinia sprzed 18 lat)

    A mnie się podobało . Polecam nawet tym którzy niekoniecznie lubią chodzić do opery.
    Gratulacje dla Pani Moniki Stefaniak , która poprowadziła orkiestrę
    w dniu 31.03. To był Mozart jakiego lubię.
    Pomysł umieszczenia akcji we współczesnych czasach jest całkiem zabawny.
    Dziękuję za wspaniale spędozny wieczór.

    • 0 1

  • sękaczek-cudaczek (opinia sprzed 18 lat)

    Nie będę się już tutaj "produkował" albowiem zgadzam się całkowicie z opinią"zawiedzionego".W Operze Bałtyckiej wymyśla się dla znajomych nie tylko nikomu nie potrzebne stanowiska"pracy"(biura,dział morketingowy i tz.konsultanci)ale chyba scenografie tez robią znajomi znajomych bo co premiera to koszmarek że aż wstyd. Kupcie sobie plytę ale nie oglądajcie "wesela..."w Operze bo ta inscenizacja to tragedia.

    • 0 0

  • Rozczarowanie (opinia sprzed 18 lat)

    Po raz pierwszy nudziłam się w operze! Nie umiem nawet określić, co mi się nie podobało... Gdyby nie mój ulubiony śpiewak (pan Leszek Skrla) i poczucie, że każdy szanujący się meloman powinien obejrzeć "Wesele Figara", wyszłabym już podczas pierwszej przerwy.

    • 0 0

  • mozart zabity (opinia sprzed 19 lat)

    fatalne! mój pierwszy kontak t z operą bałtycką może być ostatnim. w kategoraich teatru spektakl jest o niczym, gdzieś w sztafażu kiczowatych kostiumów i fatalnej scenografii ginie lekkość libretta, cała jego komediowość. zabawna treść, genialna muzyka zostały zabite przez koszmarną inscenizację, całość przypomina szkolną śpiewogrę. scenografia ani współczesna, ani metaforyczna -żadna, kostiumologa powinno powiesić się na suchej gałęzi-lumpeks a nie współczesne stroje!!! wiele do życzenia pozostawiają same pomysły inscenizacyjen, umieszczenie klawesynistki na scenie można tłumaczyć chyba tylko brakiem miejsca w kanale orkiestry, dlaczego znika ze sceny? klamra, kontrapunkt? nie, po prostu jest zbędna
    opera to sztuka wymagająca wielkich, ogromnych pieniędzy, które gwarantują minimum profesjonalizmu, i dopiero to może stanowić punkt zerowy do poszukiwań twórczych jak w każdym innym teatrze, nie ma oper offowych, to sztuka mieszczańska (w dobrym tego słowa znaczeniu) i wielkomiejska. położenie bałtyckiej mówi wszystko, ani centrum, ani wrzeszcz, obok multipleks i stacja benzynowa

    • 1 0

  • Tandeta i oj??? (opinia sprzed 19 lat)

    Solidne, wesołe..... państwo się czepiają nie wiadomo czego.
    Byłam wczoraj i cieszę sie, że mamy tak dobrych muzyków. Im dizękuję.

    • 1 0

  • (opinia sprzed 19 lat)

    a co to znaczy w oryginale? ze niby z tymi samymi spiewakami co w czasach mozarta. raczej nie zyja. opera to nie muzeum. mi sie podobalo - szybko, zabawnie, dowcipnie, logicznie, zywe przedstawienie, a nie zakurzone peruki i tetar w formalinie. klaweysnitska w kostiume z epoki (niby zona Mozarta) swietny pomysl i uklon w strone tradycji. ale jest to uklon WSPOŁCZESNEGO teatru, robione przez wspolczesnych ludzi i dla wspolczesnych ludzi

    • 0 1

  • super (opinia sprzed 20 lat)

    To było nawet fajne i śmieszne ale dłuuuugie

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pod patronatem

Nadchodzące premiery