• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wciąż gorąco w Operze Bałtyckiej. Premiera "Pinokia" nie jest zagrożona

Łukasz Rudziński
9 lutego 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Rozmowy między dyrekcją a pracownikami Opery trwają. W przyszłym tygodniu ze związkowcami spotka się marszałek Mieczysław Struk. "Pinokio" pod koniec lutego odbędzie się bez przeszkód. Rozmowy między dyrekcją a pracownikami Opery trwają. W przyszłym tygodniu ze związkowcami spotka się marszałek Mieczysław Struk. "Pinokio" pod koniec lutego odbędzie się bez przeszkód.

Problemy w Operze Bałtyckiej nie są zjawiskiem nowym, jednak po raz pierwszy konflikt na linii dyrektor-pracownicy Opery spowodował odwołanie spektaklu. Na szczęście kolejne pozycje repertuarowe w lutym powinny odbyć się bez przeszkód. Ponownie w zażegnanie konfliktu angażuje się Urząd Marszałkowski.



Wierzysz w szybkie rozstrzygnięcie konfliktu w Operze Bałtyckiej?

Już w grudniu podczas teatralnego podsumowania roku o konflikcie w Operze Bałtyckiej pisaliśmy: "Niestety, wiele wskazuje na to, że "zawieszenie broni" jest chwilowe, a ciąg dalszy nastąpi. Najważniejsze jednak, by w tej trudnej sytuacji nie wylać dziecka z kąpielą, czyli nie zagrozić funkcjonowaniu samej Opery".

Do odwołania spektaklu doszło po zapowiedzi strajku ze strony związków zawodowych, które w grudniu dwukrotnie zawieszały zapowiadany strajk po rozmowach z dyrektorem i mediatorami z Urzędu Marszałkowskiego. Gdy negocjowane od października porozumienie w sprawie warunków finansowych ostatecznie nie doszło do skutku, zdecydowano się sięgnąć po bardziej radykalne środki - zapowiedziano strajk uniemożliwiający zagranie "Traviaty" 4 lutego.

- Muzycy Orkiestry mieli przyjść i ubrać się w czarne fraki, ale nie wziąć do orkiestronu instrumentów. Chórzyści i pracownicy techniczni, którzy wzięliby udział w strajku, mieli przyjść, ale nie podjąć tego dnia pracy - informował nas o planowanym strajku Krzysztof Rzeszutek, artysta Chóru Opery Bałtyckiej i członek KZ NSZZ Solidarność w Operze Bałtyckiej.

Dyrektor Warcisław Kunc o odrzuceniu porozumienia dowiedział się 27 stycznia, jednak decyzję o odwołaniu spektaklu podjął dopiero 3 lutego, w przeddzień odwołanego spektaklu. Na stronie Opery pojawił się komunikat informujący o tym, że winna odwołania spektaklu jest operowa "Solidarność". Związkowcy odpierają zarzuty przekonując, że dyrektor miał czas, by podjąć decyzję, która nie będzie godzić w widzów. Tak późne odwołane spektaklu związane było z faktem, że chciano go zagrać pomimo strajku.

- Szukaliśmy nie tylko instrumentalisty, ale też kurtyniarza czy oświetleniowca. Problemem nie do przejścia było jednak to, że nie można było ustalić, kto podejmie strajk, bo KZ NSZZ "Solidarność" nie potrafiła określić, kto się na niego zdecyduje. W tej sytuacji nie miałem wyboru i podjąłem decyzję o odwołaniu spektaklu. Trzeba jednak pamiętać, że historia opery zna liczne przypadki grania spektakli z pianistą zamiast protestującej orkiestry, czy wykonywanie spektaklu bez partii chóru - wyjaśnia Warcisław Kunc, dyrektor Opery Bałtyckiej.
Z uwagi na konflikt z dyrektorem Warcisławem Kuncem (po prawej), przedstawiciele związków zawodowych Opery Bałtyckiej ponownie spotkają się z marszałkiem województwa pomorskiego Mieczysławem Strukiem (z mikrofonem). Z uwagi na konflikt z dyrektorem Warcisławem Kuncem (po prawej), przedstawiciele związków zawodowych Opery Bałtyckiej ponownie spotkają się z marszałkiem województwa pomorskiego Mieczysławem Strukiem (z mikrofonem).
Dalszą eskalację konfliktu nietrudno sobie wyobrazić - sparaliżowana instytucja nie jest przecież w stanie normalnie funkcjonować. Czy istnieje obawa, że kolejne wydarzenia Opery spotka ten sam los, co ostatnią "Traviatę"?

- Zarówno związkowcy, o czym jestem głęboko przekonany, jak i dyrekcja zrobi wszystko, by sytuacja z 4 lutego już się nie powtórzyła. Ponadto przedstawiciele związków złożyli zapewnienie, że protest nie uderzy w najmłodszych widzów, a zarówno Opera Tu!Tu!, jak i nasz familijny "Pinokio" skierowane są w dużej mierze do nich. Ich realizacja nie jest w żaden sposób zagrożona - zapewnia Warcisław Kunc.
W grudniu Operę Bałtycką skontrolowała Państwowa Inspekcja Pracy, która wykazała 18 zaniedbań ze strony dyrekcji. Wśród nich stwierdzono m.in., że przynajmniej trzem pracownikom, którzy przeszli wyrywkową kontrolę PIP, w nieuprawniony sposób obniżono w listopadzie wysokość "ponadnormówek", zaś 11 tancerzom należy zmienić stosunek świadczenia pracy z umowy o dzieło na umowę o pracę. Część zaleceń PIP nie zostało przez dyrekcję zrealizowanych i znajdą swój finał w postępowaniu sądowym. Dyrekcja w oświadczeniu z 5 lutego podkreśla jednak, że wbrew zdaniu związkowców nie są łamane prawa pracowników.

O co chodzi w sporze między dyrekcją a pracownikami?

Jego bezpośrednim powodem są bardzo niskie zarobki pracowników opery, które w wielu przypadkach osiągają poziom najniższego wynagrodzenia krajowego - 2 tys. brutto. Do tego dochodzą dodatki, w tym tzw. nadgrania, czyli występy ponadnormowe (dodatkowo płatny jest udział w każdym wydarzeniu artystycznym Opery ponad liczbę wyznaczoną w normie, która obecnie wynosi dla zespołów Opery od jednego do trzech). W sumie średnia płaca członków zespołów artystycznych Opery ze wszystkimi dodatkami wynosi około 2 tys. 200 zł na rękę.

Problem z bardzo niskim wynagrodzeniem w Operze występuje od lat. Marek Weiss, poprzednik obecnego dyrektora, obniżał normę, by podwyższać pracownikom płacę dzięki większej liczbie "ponadnormówek". Gdy doszedł do normy "0", stracił tę możliwość, a niezadowoleni pracownicy weszli z dyrekcją w spór zbiorowy. Po objęciu stanowiska przez Warcisława Kunca problem się nasilił, bo nowy dyrektor nie przedłużył zarządzenia Weissa odnośnie normy "0". Pracownicy znów zarabiali tyle, ile mają w regulaminie wynagrodzeń, więc kilkaset złotych mniej niż wcześniej.

Jak informowaliśmy 4 lutego, w myśl niepodpisanego przez związki porozumienia, pracownicy Opery Bałtyckiej mieli otrzymać 30-procentową średnią podwyżkę wynagrodzenia zasadniczego (największe podwyżki przygotowano dla orkiestry - 50 proc., dla chóru - 48 proc. i dla pracowników technicznych i obsługi sceny - 38 proc.), z jednoczesnym podwyższeniem normy do "ośmiu" dla zespołów artystycznych i do "pięciu" dla obsługi sceny (co oznaczało de facto rezygnację z "ponadnormówek" dla artystów na rzecz pewnego wynagrodzenia zasadniczego i mocnego ograniczenia ich dla obsługi sceny). Jednak gdy związkowcy otrzymali do podpisania porozumienie, znalazł się w nim podobno nieuzgadniany z nimi wcześniej zapis o tymczasowości takiego rozwiązania.


Porozumienie miało obowiązywać do końca 2017 roku, jeśli nie zostanie zawarte nowe porozumienie. Kością niezgody okazał się też punkt, że związki mają odstąpić od sporu zbiorowego, zarówno tego trwającego od 2014 roku, jak i nowego, zarejestrowanego w styczniu 2017 roku. Problem w tym, że w sporze zbiorowym z dyrekcją pozostaje tylko Komisja Zakładowa NSZZ "Solidarność".

"W związku z wątpliwościami KZ NSZZ "Solidarność" wyrażonymi w piśmie z dnia 18 stycznia 2017 r., polegającymi na stwierdzeniu, że zapisy o zakończeniu sporu zbiorowego nie mogą znaleźć się w treści porozumienia z uwagi na fakt, że stronami sporu zbiorowego są tylko pracodawca i KZ NSZZ "Solidarność" wyjaśniam, że powyższe twierdzenie nie ma oparcia w obowiązujących przepisach prawa i zawsze istnieje możliwość zawarcia porozumienia o zakończeniu sporu zbiorowego, gdy dany dokument, oprócz stron trzecich, podpisze pracodawca i Związek Zawodowy pozostający w sporze zbiorowym" - informuje dyrektor Kunc w oświadczeniu z 5 lutego.

Propozycja zawieszenia, a nie zakończenia sporu na czas trwania nowych warunków płacowych została odrzucona przez dyrekcję Opery.

- Takie działanie nie ma umocowania w prawie. Oczekuję, że związkowcy przedstawią swoje propozycje, które umożliwią nam zakończenie sporów zbiorowych. Skoro tymczasowość porozumienia jest problemem, możemy rozpatrzyć ich bezterminowość. Jednak dla mnie bezwzględnym warunkiem porozumienia jest zakończenie sporów zbiorowych. Jestem przekonany, że to korzystne dla pracowników porozumienie zostanie podpisane - stwierdza dyrektor Warcisław Kunc.
Dyrektor wierzy, że konflikt uda się wkrótce zażegnać i podpisać porozumienie. Innego zdania są związkowcy, którzy 8 lutego spotkali się z Beatą Jaworowską, zastępcą dyrektora Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego i otrzymali zapewnienie, że w przyszłym tygodniu spotkają się z marszałkiem Mieczysławem Strukiem.

- Nie mamy zaufania do dyrektora Kunca, czego wyraz daliśmy w referendum ws. wotum nieufności i nic się tej kwestii nie zmieniło. Zgodnie z naszą deklaracją, że dzieci na naszym proteście nie ucierpią, spektakle "Pinokia" odbędą się bez przeszkód, choć niewykluczone, że zorganizujemy pikietę przed Operą w trakcie premiery. Nie mogę jednak obiecać, że inne spektakle, planowane na marzec, nie podzielą losu "Traviaty". Jesteśmy zdeterminowani i przekonani, że porozumienie z panem Warcisławem Kuncem jest niemożliwe - odpowiada Krzysztof Rzeszutek.
Do tematu wrócimy niebawem.

Miejsca

Spektakle

Wydarzenia

Opinie (224) ponad 10 zablokowanych

  • jak ja place za orkiestre na wesele to nie obchodzi mnie ile godzin cwiczy w domu

    • 8 8

  • publicznosc powinna zadecydowac czy zamknac Opere Baltycka

    kto jest za, kto jest przeciwko ? to jest demokracja

    • 8 17

  • Jeszcze (15)

    nie było dyrektora w Operze Bałtyckiej, którego nie próbowano odwołać.
    Przecież z Weissem już po kilku miesiącach, zaczęły się przepychanki.
    Natomiast on w samoobronie, pozwolił ludziom niewiele pracować,
    aby z małżonką mówiąc językiem niewyszukanym, trzepać kasiorę.
    Pozostawił tym tytułem po sobie, instytucję zdemoralizowaną ,
    teatr ten znany jest w Polsce jako ten, który ciągle odwołuje dyrektorów.
    Jest w tej instytucji kilku prowodyrów, bez żadnych kwalifikacji,
    których jedyną bronią jest eskalacja konfliktu.
    To jest taki sposób na życie:solówki ,wiele etatów,sowite wynagrodzenia,
    poczucie ważności dla kilku typków po zawodówkach, którzy usadowili
    się w związkach zawodowych.
    Konflikt jest ich żywiołem, bez tego oni nie istnieją.
    A teraz pytanie : kto to posprząta ?

    • 23 14

    • Opera Bałtycka znana jako (9)

      ta co ciągle odwołuje dyrektorów?
      mi wiadomo o jednym takim przypadku, ale mówienie, że ciągle to jest nadużycie

      • 6 2

      • No to lecimy : (8)

        Przybylski ,Nawotka który jeszcze długo mógł popracować ,Florencjo a również
        wcześniej Knap. jeszcze wcześniej Sutowa ,Kiełbowicz,Weiss i jeszcze
        wielu innych świętej pamięci.
        Niektórzy nie oficjalnie, a jednak na wniosek załogi.
        Mówi się ze Opera Bałtycka nie ma szczęścia do dyrektorów,
        jednak chyba jest odwrotnie, to dyrektorzy nie mają szczęścia ,trafiając
        do tak zdemoralizowanej instytucji.

        • 4 8

        • (1)

          ta instytucja nie jest zdemoralizowana sama z siebie. taka instytucją trzeba umieć zarządzać. musi to robić człowiek z odpowiednim wykształceniem, a nie artysta.
          pod dobra, fachowa dyrekcja, insttycja moglaby dzialac prawidlowo. ale jak za zarzadzanie biora sie dyrygenci i rezyserowie, to nic tego nie wynika, bo nie znaja pojec takich jaki kapital ludzki, czas pracy czy kosztorys

          • 4 7

          • Dyrektorem powinna zostać osoba która ma pojęcie na temat

            specyfiki pracy w instytucji artystycznej. Wiadomym jest że próby mają się odbywać w konkretnym celu a nie dla zapełnienia czasu. Muszą odbywać przedstawienia możliwie najczęściej, a co za tej dyrekcji widzimy? Odsyłam do repertuaru.

            • 1 1

        • Nawotka doszedł bo mu Mrząd Marszałkowski podziękował to samo Przybylskiemu a Florencjo zrezygnował sam

          • 3 2

        • Klamstwo. A Florenzio SAM poszedł

          • 0 0

        • Co do Blumentala vel Florencja

          Skoro twierdził że lepszych śpiewaków znajdzie w tramwaju, to niech ich tam sobie szuka. Z chamem w białych rękawiczkach mało kto zechce pracować, życzę mu szczęścia i nic poza tym.

          • 3 1

        • Jeśli chodzi o Przybylskiego:

          Samograjami Verdiego zadyryguje nawet organistanista z Pcimia Dolnego. Jak do Pucciniego lub Wagnera, to trzeba było dać zarobić innym dyrygentom.

          • 2 1

        • Jeśli chodzi o Knapa:

          Nadużywał alkoholu więc musiał odejść.

          • 2 1

        • Na innych też haków nie brakuje. Oj, byłby wstyd.

          • 0 0

    • Stanowiska tych bez kwalifikacji (3)

      .... były główną przyczyną mojej rezygnacji z pracy w OB. Właściwe przygotowanie do zawodu nie miało żadnego znaczenia. Już dawno temu było beznadziejnie.

      • 7 1

      • (2)

        Sam kwalifikacji nie miałeś, to się zwolniłeś.

        • 0 2

        • (1)

          Komentarz artysty prymitywa z OB. Pewnie hydraulika albo ślusarza.

          • 2 2

          • Super domniemanie,

            idź do kadr i sprawdź ilu ślusarzy czy hydraulików w zawodzie artystycznym pracuje.

            • 1 0

    • Chcesz pognębić zwykłych pracowników?

      Zdyskredytuj związku zawodowe. Dyrektor zrobił jedną fantastyczną rzecz: podzielonych, skłuconych pracowników OB zjednoczył i zdeterminował do działania w walce o swój lepszy byt.

      • 4 1

  • wreszcie glos z wewnatrz Opery Baltyckiej, przeciez artysci chca wystawiac opery i (3)

    balety dla publicznosci, kto w tym przeszkadza ???

    • 11 2

    • Tak... chcą bardzo (2)

      chcą tak bardzo, że odmawiają grania i śpiewu, w wyniku czego spektakl musi zostać odwołany.
      Naprawdę ktoś rozsądnie myślący obwinia dyrekcję o odwołanie tamtego spektaklu? Przecież to by było żenujące, gdyby widzowie się pojawili, występ się rozpoczął, ale ani bez muzyki, ani bez chóru.

      • 3 3

      • A co mieli zrobić?

        Oczywiście, że byłoby to żenujące, widzowie nie są stroną sporu, a stali się niejako jego zakładnikami.
        Ale co można zrobić, by wywrzeć nacisk jeśli jesteś kompletnie ignorowany?

        Jestem widzem, nie artystą i nie mam żalu, choć, faktycznie gdyby odwołano spektakl, na którym miałbym być - czułbym się mocno rozczarowany, niemniej jako winowajcę wskazywałbym dyrektora, który nie potrafił dogadać się z zespołem.

        • 5 2

      • Dyrektor został powiadomione na 9 dni przed spektaklem a odwołał go na 1 dzień przed przedstawieniem. Spytajcie jego dlaczego uczynił to tak późno.

        • 1 0

  • wyrzucmy ta Solidarnosc z Opery Baltyckiej, niech wraca do Stoczni Lenina

    • 13 15

  • OPERA to brzmi dumnie (1)

    • 8 0

    • Obecnie

      brzmi durnie.

      • 1 1

  • A nie dziwi nikogo że za podbne pieniądze inne opery świetnie sobie radzą? (4)

    Świetnie sobie radzą i pracownicy są zadowoleni spektakle są grane publiczność przychodzi i klaszcze bilety kupić to graniczy z cudem bo takie jest zapotrzebowanie.Można?Można!
    tylko jak w każdym organizmie trzeba pozbyć się złogów trzeba je wydalić.Organizm przestaje mieć gorączkę i zaczyna normalnie funkcjonować tworzyć pracować.Ot i tyle.

    a ci którzy chcą aby było jak kiedyś czyli 2 godzinki próby i ....Do domu i za to wieczorem godzinka ale to już tak nie chętnie.

    niech pakują swój kartonik beztalencia i szukają pracy z kwalifikacjami po zawodówkach tak jak im nakazuje wynagrodzenie.

    panie marszałku proszę się nie dać zastraszyć grupie miernot które wiedzą że to są ich ostatnie chwile bo nikt inny przy zdrowych zmysłach ich nie zatrudni.

    • 18 25

    • (1)

      Nie jestes widzem tylko ujadaczem i miernotą .

      • 1 10

      • Prawda w oczy kole.

        • 4 5

    • które opery przepraszam bardzo ????

      Gdańsk ma jedną z najniższych jeśli nie najniższą dotacje w kraju!!!

      • 5 3

    • Najniższa dotacja w Polsce to te " podobne" pieniądze? Nikt nie mówi, że za takż kasę do prowadzenia teatru żaden z klasą dyrektor nie pojawi sią w Gdańsku? Tanie państwo tak się kończy...

      • 1 0

  • Polska to państwo fasadowe

    Opera to tylko kolejny nagłośniony przypadek robienia dobrej miny do złej gry.
    Polska to kraj gdzie za piękną fasadą kryje się obdrapana farba i syf.
    Macie Operę - wielką kulturę, ale będziemy płacić jak praktykantom w wiejskim sklepie.
    Straż Pożarna - tak samo. Piękny sprzęt, ratowanie ludzi, tralalala, ale pensje na skandalicznym poziomie w miejscu przez dekadę.
    Mamy całkiem niezłe prawo, szkoda, że mało kto je szanuje. Mieszkamy w pięknych domach i mieszkaniach, jeździmy nowymi samochodami, ale co z tego skoro nie są nasze?
    Pomalowana od przodu buda z kutym ogrodzeniem od frontu i zardzewiałą siatką z pozostałych stron - oto symbol naszego kraju.
    Nie staram się poniżać Polski i Polaków - chcę powiedzieć, że po prostu nic jeszcze nie zostało zrobione, a nam powiedziano, że czas spocząć na laurach.

    • 18 2

  • I to miasto miało czelność kandydować do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016! Nawet nie Wrocław ale Bydgoszcz i Białystok (1)

    u nas tanzbuda.

    • 13 1

    • W Gdańsku nie ma nawet budynku dla opery.

      • 7 0

  • Złapani za własny ogon (10)

    Jestem Gdańszczaninem, do niedawna stałym widzem Opery Bałtyckiej.
    Z jednej strony rozumiem żądania związkowców i wszystkich niezadowolonych z poziomu płac pracowników. 2000 PLN brutto to kwota niemal nierealna by zapiąć domowy budżet, by czuć pełnię satysfakcji, z tego, co się robi.
    Szczerze uważam, że wykształceni ludzie, wykonujący zawód trudny i niosący pewien rodzaj przesłania powinni być wynagradzani na poziomie godnym.
    Ale Państwo "promotorzy" protestu złapali chyba własny ogon.
    Jak można wyczytać z wielu wypowiedzi, problemy płacowe rozpoczęły się w 2012, kiedy odebrano (zmieniono wysokość dotacji) część środków finansujących działalność OB. Działanie to jest kuriozalnym i kompletnie niezrozumiałym, by igrzyska jakim jest gonienie za skórzanym balonem odbierały dotacje, a tym samym możliwość godnego istnienia jednej z najwyższych form kultury jaką jest opera.
    Poprzedni dyrektor wg mojego zdania wyrobionego czytaniem artykułów na ten temat robił co mógł by w ramach tej sytuacji cokolwiek zrobić. Zespół miał wiele wolnego, by móc dorabiać w innych miejscach, prób wedle mojej wiedzy było znacznie mniej niż np. w operze we Wrocławiu (codziennie rano i wieczorem, próby ranne nawet w dni z przedstawieniami). Grafik prac zespołów (kalendarz przedstawień, a zatem i prób) był znany z dużym wyprzedzeniem, co dawało taką możliwość. Do tego norma zero, którą dyrektorzy innych instytucji kultury (rozmawiałem o tym w co najmniej dwóch innych) odbierają jako niemal szaleństwo.
    Ale "promotorom" było mało, konflikt, pikiety, atmosfera niechęci, wreszcie żądanie zwolnienia dyrektora, który starał się coś dla nich zrobić.
    Wybraliście (najpierw krucjata przeciwko dyrektorowi, potem niezrozumiałe zachowanie podczas głosowania - więc nie można o tym myśleć inaczej) gościa, którego sława "słabych dokonań" dostępna jest dla każdego, przed głosowaniem nie dało się tego sprawdzić?
    Doprowadziło to do sytuacji najgorszej dla nas widzów tzn. poziom tej instytucji spadł na łeb na szyję. Wersje koncertowe, jakieś "semi stage" nie reżyserowane tylko "ustawiane" przez domorosłych reżyserów, obsady solistów na poziomie szkolnym (z wyłączeniem Pana Skałuby i Pani Mikołajczyk).
    Dlatego przestałem być stałym widzem, bo kiepska atmosfera została jeszcze rozwinięta o fatalny poziom.
    Swoją drogą, ciekawe, że w poprzednich sezonach, za podobną dotację dało się wyprodukować świetne przedstawienia (Otello, Czarna Maska), z obsadą na krajowym, a nawet europejskim poziomie, a teraz pieniądze te same, płace te same (albo niższe), a dobrych produkcji brak. Proszę tu nie pisać o długu, jaki pozostał, bo zostało to wyjaśnione, że dług powstał bo Pan Marszałek wstrzymał (!) wypłatę ostatniej transzy dotacji, co (nawiasem mówiąc) wydaje się być działaniem na szkodę instytucji.
    By ktokolwiek nie sugerował się moim wpisem: nic mnie nie łączy z poprzednim dyrektorem, co więcej uważam, że popełnił sporo błędów komunikacyjnych, przez co atmosfera w zespole była jaka była, ale bardzo doceniam jego przedstawienia i to, że starał się w Gdańsku zbudować coś na świetnym poziomie, za niewielkie w porównaniu do "bogatych teatrów" pieniądze.
    Kończąc, bo przydługo, sami Państwo wywołaliście tę burzę, tak ja to widzę, mam nadzieję, że jakoś Wy i cała OB z tego wyjdzie, czego szczerzę życzę, życzę też do powrotu na przyzwoity poziom artystyczny, wtedy spotkamy się znowu.

    • 17 7

    • (1)

      Kto pan jestes?napewno nie widz,skąd taka wiedza?
      Nie jestes Pan czasami z Warszawy?

      • 3 0

      • A jednak widz

        byłem dosyć wiernym widzem OB przez ostatnie lata, czytam artykuły dot. OB, nie przeczę, że mam znajomych wśród pracowników OB, w końcu Gdańsk to niewielkie miasto.
        W żadnym razie nie Warszawa :)

        • 2 3

    • (1)

      Oj wydaje sie ze to tekst sponsorowany przez nazwiska promowane we wpisie lub samych zainteresowanych ....

      • 3 1

      • Promowane nazwiska?

        Wymieniłem nazwiska artystów, znanych chyba każdemu w Gdańsku, więc bez przesady.
        Co do dyrektorów, napisałem, poprzedniego ceniłem za produkcje (dostrzegam jednak pewne błędy w polityce komunikacyjnej zwłaszcza), obecnego na razie nie mam za co cenić.

        • 2 3

    • Bardzo dobry wpis ale.....

      .... to nie pracownicy wybrali nowego dyrektora tylko komisja konkursowa składająca się z przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego , Związku Artystów Scen Polskich oraz Związków Zawodowych OB. O ile mi wiadomo to podczas głosowania można było zagłosować za lub wstrzymać się od głosu. Skoro Warcisław Kunc zadeklarował najtańsze prowadzenie instytucji, to wygrał. Zastanawiam się tylko, czy 500 tys. za Cyganerię już nie jest złamaniem deklaracji.

      • 4 0

    • Nie spotkamy się

      panie Weiss, a stałym widzem być z Warszawy raczej trudno.
      Komentarz natomiast znakomity, ale nawet dziecko by odgadło kto napisał.
      W konspiracji ,niewielki byłby z pana pożytek.

      • 3 1

    • Stały

      kiedyś dyrektor

      • 2 0

    • Balet

      To ewenement na skalę światową, aby dyrektor opery zniszczył dosyć dobry zespół baletowy. Dla mnie to powód do dyskwalifikacji i nie przekonują mnie wymieniane zalety pana Weissa.

      • 8 0

    • Glosowanie wg POwskiej ustawy to jeden glos "za". Nie ma głosow przeciw. W Szczecinie i Łodzi pyszczały ludziom nerwy i w rezultacie nic na Kunca nie mieli. A w Gdańsku jest na chlodno, dokumentowane ŁAMANIE PRAW PRACOWNICZYCH. Kilometr od ECS! Instytucja MarszaŁka! Mało?

      • 3 0

    • Panie stały widzu

      Z tym tzw. grafikiem pisanym z wyprzedzeniem to nie rozpędzałbym się. Próby za Weissa były dla chóru wypisywane w grafiku niemal dzień w dzień rano i wieczorem. Dzień wcześniej dowiadywałem się czy w ogóle będą próby w następnym dniu, lub rano dowiadywałem się że wieczorna próba jest odwołana. Wszyscy bardzo się cieszyli gdy próby wieczorne były odwoływanie ale jak dla mnie, to nie wiele zmieniało, bo nic nie można było zaplanować, nie tylko dodatkowej pracy, ale również imprezy rodzinnej.

      • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

spektakl dramatyczny

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W 2019 roku w ramach festiwalu Literacki Sopot pisarz znany na całym świecie wystąpił w spektaklu swojego autorstwa. O kim mowa?

 

Najczęściej czytane