Teatr Cinema
Reżyser Zbigniew Szumski o spektaklu:
"«Kabaret Olbrzymów» (...) przedstawia obrazy nędzy i rozpaczy, cierpienia ludu prostego, wyniosłość urzędników, pachę sponsora, miałkość artystów. A wszystko to spisane z zatroskanych serc matek - tak zaczyna się kabaret. Potem następują po sobie żywe obrazy, piosenki i skecze. Wszystko w klimatach absurdalnych i surrealistycznych. Chyląc kapelusza przed wielkimi mistrzami surrealizmu i Edwardem Learem próbujemy tworzyć własne brzmienia. To trochę przypomina brzęczenie muchy wobec tamtych «historycznych trąb przełomu». Mamy nadzieję, że łażąc tą muchą po suficie dostarczamy widzom nowej perspektywy (...)".
Reżyseria, teksty, scenografia: Zbigniew Szumski
Obsada:
Małgorzata Walas-Antoniello
Paweł Adamski
Włodzimierz Dyła
Jan Kochanowski
Dariusz SkibińskiReżyseria, teksty, scenografia: Zbigniew Szumski
Obsada:
Małgorzata Walas-Antoniello
Paweł Adamski
Włodzimierz Dyła
Jan Kochanowski
Dariusz Skibiński
Fragment recenzji:
Scenka z czerwoną kurtyną - maleńka niczym pudełko. Wyraziste postaci w czarnych garniturach i melonikach. Trójka ekspresyjnych muzyków. Czy to wystarczy, żeby zrobić kabaret? Jasne! I to jaki! Pod warunkiem jednak, że mamy do czynienia z Teatrem Cinema...
Przez lata aktorzy z Michałowic przyzwyczaili nas do tego, że na scenie milczą. W ich najważniejszych spektaklach: "Dongu", "Nie mówię tu o miłości", "Miałem taki sen"... - nie pada żadne słowo. Jakby w słowa nie wierzyli i szukali prawdy w obrazie, geście, ruchu, energii... Od słów kipią za to ich wieczory z "Kabaretem Olbrzymów". Ale są to słowa szczególne. Autor tekstów Zbigniew Szumski żongluje nimi, bawi się, drwi z nich i szydzi, nicuje, wywraca na wylot, piętrzy, zagęszcza, przepuszcza przez maszynkę, tasuje, testuje, taksuje... - wykazując przy tym nie lada talent.
Tak powstaje wariacja na temat atlasu grzybów polskich, z którego jako żywo wynika, że zgrzybiali jesteśmy i zagrzybieni. Tak rodzą się peany na cześć własną nawiązujące z wdziękiem i do śródziemnomorskiej tradycji antycznej, i do telewizyjnego pustosłowia. Potem płynnie przechodzimy do rozważań na temat kaca jako takiego, spuentowanych refleksją, co by nie zagryzać... się nawzajem. Aż wreszcie dochodzi do kluczowej rozmowy z Bogiem, spuszcza nam swoją brodę (sztuczną zresztą, bo prawdziwej nie byłoby przecież widać). To rozmowa o istocie słów. Wierzyć w nie czy nie wierzyć? Spotkaniu z Teatrem Cinema przypomina nam dobitnie, że wciąż warto pytać i wątpić, dziwić się i wzruszać. Utwierdza też w przekonaniu, że cena wyrafinowanej inteligencji zdecydowanie idzie w górę. [...], Ewa Obrębowska-Piasecka, Gazeta Wielkopolska