Nieczęsto trafia na deski teatru literatura z kanonu najważniejszych polskich tekstów, zwłaszcza gdy są to teksty niedramatyczne. "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza znają wszyscy, więc presja na twórcach jest spora. Tym większe uznanie budzi porwanie się na wystawienie epopei narodowej przez uzdolnionych amatorów spod szyldu Bałtycki Teatr Różnorodności. Premiera odbyła się w Konsulacie Kultury 24 czerwca. Ich spektakl jest bardzo mocnym skrótem, który traktować należy raczej jako wariację na temat dzieła Mickiewicza niż jego wierną adaptację.
Na co do teatru w najbliższym czasie
Dla reżysera Tomasza Podsiadłego spektakl jest powrotem sentymentalnym do tego tytułu. 30 lat temu jako nastolatek wystąpił w inscenizacji "Pana Tadeusza" w reżyserii Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Miejskim w Gdyni. W tym roku lider Bałtyckiego Teatru Różnorodności świętuje 30-lecie pracy twórczej i postanowił wrócić zarówno do tytułu, w którym wystąpił jako Młody Jankiel, jak i do twórczości Hanuszkiewicza, ponieważ spektakl Bałtyckiego Teatru Różnorodności nawiązuje do inscenizacji Hanuszkiewicza.
Skojarzenia odnajdziemy choćby w scenografii - w spektaklu Hanuszkiewicza posłużyły za nią miniaturki dworu w Soplicowie, zagrody dla gęsi, zamku Horeszków etc. - dzięki temu np. dworek można było wziąć i przestawić z miejsca na miejsce. W scenografii przygotowanej przez Agnieszkę Szewczyk na potrzeby przedstawienia Tomasza Podsiadłego głównym elementem wystroju są malarskie sztalugi z obrazami przedstawiającymi przestrzenie, w których toczy się akcja. Znajdziemy na nich dwór w Soplicowie, zamek Horeszków (inspirowany wizją Andrzeja Wajdy ze znanego wszystkim filmu z Michałem Żebrowskim, Grażyną Szapołowską, Bogusławem Lindą czy Danielem Olbrychskim), scenę polowania czy zajazd, w którym spiskują bracia Dobrzyńscy z Gerwazym Rębajło. Każde malowidło odsłaniane jest w odpowiedniej chwili.
Zdecydowanie lepiej pod tym względem wypada wątek patriotyczny, będący tu jednak raczej dekoracją, bo trudno zorientować się przeciw komu mają zamiar wystąpić zbrojnie Dobrzyńscy i dlaczego wszyscy ucierpieli w bitwie. Najbardziej konsekwentnie poprowadzono wątek sporu o zamek Horeszków, który został najdokładniej opowiedziany przez aktorów Bałtyckiego Teatru Różnorodności. Właśnie opowieść i gawęda to motor napędowy spektaklu Tomasza Podsiadłego. Aktorzy relacjonują nam "Pana Tadeusza" na przykładzie wybranych, często pełnych dowcipu scen.
Efektowne monologi (stanowiące zupełnie właściwie odrębne minispektakle) wygłasza Jankiel, grany przez Witolda Klonowskiego. Słynny fragment o grze na rogu Wojskiego to z kolei monolog Adama Mordzona. Najlepsza scena spektaklu należy jednak do spowiadającego się Klucznikowi (Marcin Kiełt) w obecności Sędziego (Michał Delik) Księdza Robaka. Grający go Piotr Rogalski umiejętnie tonuje emocje, a jego opowieść o Stolniku i jego córce wspiera bardzo ładna, liryczna scena, unaoczniająca tę opowieść. To jeden z niewielu momentów, gdy aktorzy uzyskują duże wsparcie inscenizacyjne. Przeważnie zwracają się wprost do widzów i podają tekst z lepszym lub gorszym skutkiem.
Sztuka czy sztuczka. Po premierze "Fausta" Teatru Wybrzeże
Subtelniejszych nawiązań operowych jest więcej. Ostatecznie powstał spektakl interesujący przede wszystkim dla wielbicieli tej warsztatowej sceny, która ma już na koncie kilka bardziej udanych przedsięwzięć. Gdyński "Pan Tadeusz" nie będzie sposobem na poznanie lektury, ale powinien być dobrym pomysłem na jej uzupełnienie. Tym bardziej, że siłą tego teatru jest zespół zapalonych aktorów-amatorów, dla których warto wybrać się na spektakle Bałtyckiego Teatru Różnorodności.