• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W szponach patriarchatu - o "Kumernis, czyli o tym jak świętej panience broda rosła"

Łukasz Rudziński
31 października 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Osią "Kumernis, czyli o tym jak świętej panience broda rosła" autorstwa i reżyserii Agaty Dudy-Gracz jest relacja Kumernis (Magdalena Kumorek) z Cyrylem (Cezary Łukaszewicz). Osią "Kumernis, czyli o tym jak świętej panience broda rosła" autorstwa i reżyserii Agaty Dudy-Gracz jest relacja Kumernis (Magdalena Kumorek) z Cyrylem (Cezary Łukaszewicz).

W spektaklu Agaty Dudy-Gracz pobrzmiewa szereg tonów - od ziejącej chłodem pustki emocjonalnej, przez bezduszny, surowy chłopski patriarchat, po zabarwioną feminizmem skargę na los maltretowanych, zniewolonych i uprzedmiotowionych kobiet. Seans traum i opresji wobec przedstawicielek płci pięknej reżyserka wpisała w los Kumernis, tworząc w najnowszym spektaklu Teatru Muzycznego "Kumernis, czyli o tym jak świętej panience broda rosła" alternatywną wersję jej historii.



Reżyserka i autorka tekstu Agata Duda-Gracz z legendy o Kumernis, znanej szerzej jako "święta" Wilgefortis, uczyniła oryginalną, apokryficzną opowieść, zanurzoną w ponurych realiach ciemnej polskiej wsi, gdzie Bogiem jest ojciec, mający absolutną władzę nad żoną i córką. Historia zaproponowana przez Dudę-Gracz stanowi wariację na temat legendy Wilgefortis, córki króla Luzytanii, która poświęciła się Bogu i dlatego nie chciała zgodzić się na ślub z przyjacielem ojca. Ten zamknął ją w wieży, by przełamać opór córki i podporządkować ją swojej woli. Dziewczyna modliła się tam do Boga żeby ją oszpecił, by nie musiała łamać ślubu czystości. Bóg wysłuchał jej próśb, obdarzając ją bujną brodą. Gdy król ujrzał brodatą córkę, wpadł w szał i kazał ją ukrzyżować. Tyle głosi legenda o świętej, której istnienie kwestionowane jest obecnie powszechnie, także przez Kościół katolicki.

Na scenie znajdziemy tylko jej odpryski. Bo poznajemy losy trójki dziewcząt-przyjaciółek: Kumernis, Benwenuty i Ludki, chowanych razem na wsi. W jednej z pierwszych scen - beztroskiego dzieciństwa - wszystkie one siedzą wraz z kolegami ze wsi i mówią o swojej przyszłości. "Ja będę żołnierzem, będę jeździł na koniu, a jak wrócę to zostaniesz moją żoną, będziesz siedzieć w domu, sprzątać i mi kluski gotować" - mówi Młodzianek Święty Cyryl do Panienki Świętej Kumernis, a ona po krótkich negocjacjach zgadza się, zastrzegając, że skoro na konia wsiąść nie może, to będzie chociaż jeździła na rowerze i że wszystko w domu robić może, tylko te kluski to niech sam sobie gotuje.

Ten niezwykle brutalny w swojej wymowie spektakl pokazuje świat katów - patriarchalnych mężczyzn - i ich ofiar, czyli bitych, poniżanych, gwałconych i upokarzanych na różne sposoby kobiet. Ten niezwykle brutalny w swojej wymowie spektakl pokazuje świat katów - patriarchalnych mężczyzn - i ich ofiar, czyli bitych, poniżanych, gwałconych i upokarzanych na różne sposoby kobiet.
Od takiego sielskiego, ale wprowadzającego żelazny patriarchat obrazka, zaczynamy przyglądać się polskiej wsi, mającej wiele wspólnego z upiornymi filmowymi wizjami Wojciecha Smarzowskiego. Agresja, przemoc czy gwałt na kobietach nikogo tutaj nie dziwią, bo tak jest przecież ten świat urządzony, że jak kobieta nie jest dość robotna i podporządkowana, to ciężka ręka męża czy ojca spaść na nią musi. I jeśli nawet ktoś wspomni Mężowi Świętemu Florianowi, że córka (Panienka Święta Benwenuta) cała obita chodzi i mieni się wszystkimi kolorami tęczy, to raczej mimochodem niż z prawdziwą przyganą. Na co dzień nikt tego nie dostrzega. I wszyscy wiedzą, że Panienka Święta Ludka pomieszania zmysłów dostała z powodu ojca, Męża Świętego Jeremiasza, co ciągle chędoży przygodne kobiety, przez co na członku ma wielkiego parcha i świerzb, a córka sama się sobą zajmuje. Tylko Panienka Święta Kumernis posiada oboje rodziców - Tatusia Świętego Izydora i Mateczkę Świętą Praksedę, nadskakującą mu nieustannie i spełniającą ślepo każde polecenie męża.

Jak to na wsi, "pańskie" czy też "święte" są także wszelkie dobra - kamień przydrożny, modrzew, wołek polny, czy kogutek, które w sztuce stanowią pełnoprawnych bohaterów opowieści (Wołek Święty Polny staje się przyjacielem Kumernis, zaś Modrzew Nieświęty Przydrożny i Kamień Święty Wołający - świadkami i komentatorami zdarzeń). Z kolei Kogutka Świętego Napłotnego i Kurkę Świętą Podwórkową w zabawnej, groteskowej scenie "chędożenia" podgląda Kumernis i postanawia, że to zajęcie raczej nie dla niej. Zaraz potem jest komunia, składająca się z nietypowych odświętnych ubrań, obiadu i prezentów (Benwenuta dostała od ojca w gębę, bo ziemniak jest spadł przy jedzeniu, Kumernis upragniony rower a Ludka święty obrazek).

Początkowo dowcipne, groteskowe, zabarwione ludycznym sentymentem sceny bardzo szybko zamieniają się w przerażający seans opresji wobec kobiet, których rola sprowadza się do usługiwania mężczyznom na każdym możliwym poziomie. "Kumernis, czyli o tym jak świętej panience broda rosła" robi się więc z każdą chwilą coraz bardziej nieprzyjemne i nieznośne. Niesmacznie, obleśnie wręcz, wygląda ślub i kopulacja Jeremiasza z Benwenutą, oddaną mu przez jego przyjaciela Floriana. Jeszcze bardziej odpychająca jest chaotyczna scena dyskoteki w remizie strażackiej, pełna przemocy i seksu. Niesmak budzi także podszyte pedofilią "wychowywanie" córek w zbiorowej scenie klapsów. To sceny celowo tak skonstruowane, by nie pozostawić widza obojętnym.

Jego głównymi bohaterkami są trzy dziewczyny z jednej wsi - Benwenuta (Renia Gosławska, z lewej), Ludka (Katarzyna Wojasińska, w środku) i Kumernis (Magdalena Kumorek, po prawej). Jego głównymi bohaterkami są trzy dziewczyny z jednej wsi - Benwenuta (Renia Gosławska, z lewej), Ludka (Katarzyna Wojasińska, w środku) i Kumernis (Magdalena Kumorek, po prawej).
Ale świat "Kumernis..." nie jest czarno-biały i nie wszystko wpisane jest w beznamiętne prawa natury, gdzie każdy biernie podporządkowuje się swojej doli. Między Kumernis a Młodziankiem Świętym Cyrylem rodzi się prawdziwa miłość, której Cyryl nie chce kalać nieczystością i, mimo pokus, chce "z tym" zaczekać do ślubu. Ten, poprowadzony w stronę Szekspirowskiej tragedii "Romea i Julii" wątek, jest kluczowy dla przemiany duchowej Kumernis i tytułowego "rośnięcia brody", bo reżyserka proces ten traktuje metafizycznie.

Wielką pracę wykonali aktorzy, którzy oprócz gry na scenie, zbudowali za pomocą własnych głosów całą warstwę brzmieniową i muzyczną spektaklu pod okiem Łukasza Wójcika. Na scenie przedzielonej trzypiętrową konstrukcją (bardzo ciekawa, plastyczna scenografia Agaty Dudy-Gracz, przywodząca na myśl mrowisko, w którym mieszkają poszczególne postaci tej społeczności) pierwsze skrzypce odgrywa Renia Gosławska jako Benwenuta. To rola niezwykle dojrzała, dopracowana w każdym szczególe, ściskająca za gardło (zwłaszcza podczas żałoby). Dobrze wypada grający gościnnie w Muzycznym Cezary Łukaszewicz jako Cyryl. Poniżej pewnego poziomu nie schodzi też Rafał Ostrowski (Albert).

W najważniejszej i najtrudniejszej roli Kumernis nieźle prezentuje się grająca gościnnie Magdalena Kumorek, w niektórych momentach jednak zdecydowanie zbyt histeryczna. Małym odkryciem spektaklu jest adept Studium Wokalno-Aktorskiego Jan Napieralski (Kogutek Święty Napłotny), jeden z najciekawszych aktorów na scenie. Zaskakującą pomyłką obsadową jest za to rola Mateusza Deskiewicza jako Wołka Świętego Polnego, do której ten charakterystyczny aktor po prostu nie pasuje.

Spektakl rozgrywa się w dwóch płaszczyznach - na scenie bezpośrednio przed widzami oraz na trzypiętrowej konstrukcji (przywodzącej na myśl mrowisko), gdzie mieszkają bohaterowie opowieści. Spektakl rozgrywa się w dwóch płaszczyznach - na scenie bezpośrednio przed widzami oraz na trzypiętrowej konstrukcji (przywodzącej na myśl mrowisko), gdzie mieszkają bohaterowie opowieści.
Spektakl jest zdecydowanie za długi, miewa zerwane rytmy (m.in. w koszmarnie nieskładnej scenie w remizie) i fatalny ruch sceniczny (jak "prowadzenie stołu" z jednego końca sceny na drugi), choć przyznać trzeba, że poruszanie się aktorów po piętrowej konstrukcji scenograficznej Tomasz Wesołowski przygotował bardzo dobrze. Spośród wszystkich przedstawień Dudy-Gracz, które widziałem, to jest najbardziej chropowate i nierówne. Opowieść przytłacza też nadmiar wątków pobocznych, bo autorka stara się opowiedzieć historię każdego bohatera.

Wizja Agaty Dudy-Gracz jest spójna, przemyślana w najdrobniejszych szczegółach, ale zupełnie mnie nie przekonuje już na poziomie koncepcji, w której przedstawiono prymitywny patriarchat w najbardziej toksycznym i kompromitującym wydaniu. To mecz do jednej bramki, skrajnie jednowymiarowa wizja świata. Wiejską, patriarchalną społeczność, dużo ciekawiej i znacznie głębiej opisywał przed laty choćby Teatr Wierszalin. Duda-Gracz drąży traumy kobiet-ofiar, piętnując mężczyzn jako katów, oprawców lub w najlepszym razie wycofanych, niemęskich i zakompleksionych tyranów.

Nic dziwnego, że przedstawienie wzbudza skrajne reakcje, choć golizny z plakatów (z jednym wyjątkiem) w spektaklu nie ma. Po premierze część widzów oklaskiwała spektakl na stojąco, gdy inni szybko opuszczali widownię. Z pewnością dzięki takim spektaklom Nowa Scena Muzycznego zyskuje charakter sceny eksperymentalnej i zdecydowanie najodważniejszej sceny w Gdyni.

Spektakl

7.3
71 ocen

Kumernis, czyli o tym jak świętej panience broda rosła

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (63) 5 zablokowanych

  • Jak zwykle doskonała Agata Duda - Gracz

    Po raz drugi na festiwalu Boska komedia widziałam spektakl tej Artystki. Jestem oczarowana - oba spektakle dosłownie wbiły mnie w krzesło. Jest to świetne połączenie artyzmu najwyższej klasy z teatrem zaangażowanym.
    Czekam niecierpliwie na kolejne produkcje. Mam nadzieję że nie dwa lata jak ostatnio.

    • 9 1

  • Patriarchat został "uśmiercony" (11)

    Gardzące męskością i mężczyznami feministki (nie mylić z emancypantkami) budują "partnerstwo" po nowemu. Patriarchat został "uśmiercony". Na gruzach wielowiekowego porządku i ładu "reformatorki dusz" do dziś dnia usiłują wczepić matriarchat jako doskonały model porządku i ładu, nazywając go obłudnie "partnerstwem". W tym ciągłym sprowadzaniu płci męskiej jako drugiej kategorii, a ojca jako pomocnika domowego, pomocna jest bałamutna ideologia "rufnosci" tu i tu, przy czym to "tu" jest precyzyjnie wypunktowane, żeby ktoś nie poszedł z tym równouprawnieniem "tam"; wszak przywileje kobiet "muszą być zachowane". Ot "wybiórcza sprawiedliwość", ot "rufnosć" inaczej... bo "sprawiedliwość" musi być "nasza".

    Manipulacja historią też działa - światopogląd "wyrównania wielowiekowych krzywd" tworzony przez zlepek starannie wybranych, negatywnych przykładów z życia złych patriarchów i najgorszych cech męskiego egoizmu. Są to stare, krzyżackie metody, przez feministki (facetki) zmodyfikowane.

    • 32 20

    • Zdumienie komentarzem

      Nie wiem człowieku gdzieś Ty wypatrzył w tej sztuce dążenie do matriarchatu. To ciekawe jak pięknie można manipulować treścią tak by nie widzieć krzywdy jaką człowiekowi fundują wszelkie ideologie. A w tej sztuce nie było ani jednej triumfującej postaci, za to wszystkie pokiereszowane. Niezależnie od płci. To bezrefleksyjne akceptowanie kulturowego i ideologicznego porządku, nie dostrzeganie w tym człowieka zawsze prowadzi do nieszczęść ludzkich.
      Bardzo dobra sztuka.

      • 2 0

    • (8)

      a dlaczego patriarchat nie powinien być uśmiercany - co w nim dobrego?

      • 11 9

      • Mojżesz słusznie spostrzegł, że kluczem do żywotności narodowej jest skuteczne ojcostwo (5)

        Historię warto znać, książki historyczne warto czytać, a na naukę nigdy nie jest za późno. W Rzeczpospolitej kluczem do żywotności narodowej był i patriarchat. W omawianym temacie chodzi o wielowiekowy okres od średniowiecza do początków sowieckiego barbarzyńskiego PRL-u. Różne były okresy, lepsze i gorsze, ale w opanowanych przez i feministki mediach lewackich patriarchowie zostali ukazani jako alkoholicy i sadyści, a bohaterstwo i patriotyzm ośmieszone. Warto poczytać sobie biografie najbardziej znanych, choćby tych ostatnich patriarchów niezłomnych, nazywanych też wyklętymi, wspomnienia ich żon i dzieci, to niejedna osoba chyba by się szczerze zdziwiła i przekonała, że chwaląc patriarchów nie tylko nic nie idealizuję, ale i nie potrafię ukazać tamtą rzeczywistość w historycznej prawdzie. Dzisiaj takich mężczyzn po prostu już nie ma.

        • 11 8

        • (4)

          wśród wiedzy historycznej znalazłaby się niejedna piękna historia rodu prowadzonego przez kobiety - wiec o co chodzi? z cudownymi wspomnieniami mężów i dzieci...

          ja pracuje w patriarchalnym środowisku i nie jest za dobrze

          • 3 3

          • "Wyższość" i "niższość" - w naturze nie ma równości, ale nie ma w niej również nierówności (3)

            Tak, to prawda, czytałem i o tych wspaniałych kobietach, często obarczonych nadmiernymi obowiązkami bez wsparcia (na ogół nieobecnych) mężów i ojców.
            Powtórzę się - dzisiaj takich mężczyzn po prostu już nie ma.

            Dobrze to wiem, że w wielu rodzinach nie jest najlepiej, że alkoholizm i egoizm Polaków to i współczesna plaga społeczna.
            Św. Ignacy Antiocheński: Tam, gdzie panują podziały, tam Bóg nie mieszka.
            Warto propagować kulturę łacińską. Rodzina wymaga obustronnej cierpliwości, ustępliwości, tolerancji, gotowości do zmiany zdania pod wpływem rozsądnej perswazji, ogromnych zapasów dobrej woli. Miłości, miłości, miłości. Póki co, musi solidnie zrewidować słowo partner. Małżeństwo to nieustanne dawanie i przyjmowanie z tym, że w swej zasadzie nie może być traktowane jako transakcja wiązana. A daję za darmo, tylko dlatego, "że cię kocham i żebyś mógł być taki, jaki jesteś, niezależnie od tego, co ja z tego mam". Nie oznacza to wcale, że ma to być dawanie jednostronne.

            • 7 1

            • natura też potrafi być lewacka (2)

              zachowana homoseksualne stwierdzono już chyba u ponad 120 gatunków zwierząt.
              Porządnemu człowiekowi nie pozostaje nic innego tylko wiara to co jest napisane w Biblii. Nie natura, nie nauka, wiara.

              • 4 6

              • Lewacy nie wiedzą kim jest czlowiek (1)

                W swoich mediach głoszą że czlowiek to takie inteligentne zwierzę.
                Ukazany argument to żaden argument. Tam gdzie dominujący samiec "przywlaszcza sobie" wszystkie samice pozostałe samice może i same z sobą.
                Podobno mężczyźni w więzieniu sami z sobą - gdyby nie byli w więzieniu to by tak nie robili.

                • 6 2

              • podobno w zakonie mężczyźni sami z sobą, gdyby nie byli w zakonie też by tak robili

                • 0 1

      • (1)

        po pierwsze patriarchat w formie przedstawianej przez was nigdy nie istniał np w takim średniowieczu to Kobieta była Panią Domu a rolą Mężczyzny było zapewnić całej rodzinie utrzymanie więc był to de facto matriarchat co potrafił pięknie przedstawić nawet Bergmann w swoim Źródle - dopiero wiek XVIII i XIX zaczął się posługiwać absurdalnymi teoriami konfrontującymi płcie co zaowocowało tym że dziś i Kobieta i Mężczyzna całe dnie spędzają w pracy nie mając czasu nie tylko dla siebie i dzieci ale nawet czasu "na dzieci"
        takie teorie do doskonały sposób na zaprzęganie ludzi do kieratu i ich kontrole bo skoro Mężczyzna i Kobieta walczą ze sobą to jedynym kto na tym korzysta jest PAŃSTWO i jego aparat
        i o to w tym chodzi

        • 4 0

        • to pojęcie patriarchat definiujesz tak jak feministki? to faktycznie nigdy nie istniał

          • 0 1

    • ale syf

      • 2 2

  • zachwyty nad tą sztuką są na wyrost...

    Jest za długa. Miałam ochotę wyjść. Gra na najnizszych instynktach i drażni glosnoscią.

    • 2 15

  • (1)

    Spektakl przygnębiający dołujący , nie polecam ..

    • 2 8

    • zgadzam się.

      Stresujący, krzykliwy,pijacki i głośny.

      • 1 4

  • BWP

    Byłem, widziałem i polecam :)
    Warto osobiście skonfrontować z tym spektaklem, jego przedmiotem i wzbudzanymi refleksjami. Czas, z pewnościa, niestracony.

    • 6 0

  • Obejrzałam fragment spektaklu na youtube. (1)

    Obrzydliwe. Na pewno nie pójdę. A Teatr Muzyczny spadł na psy. Wszędzie wciskają kopulację. Pod płaszczykiem kultury przez duże "K". Jadą na najniższych instynktach.

    • 4 11

    • edek

      Obejrzyj całość i dopiero oceń. To tak ocenić kogoś po dwóch słowach wyrwanych z długiego kontekstu.

      • 2 0

  • Dla mnie rewelacja.

    Nie wiem po co szukać drugiego dna w przedstawieniu. Jaki patriarchat? Nie ma tam nic czego nie ma w codziennym życiu, może zamiast doszukiwać się drugiego dna potraktować to jako historię złożoną z mniejszych bądź większych patologii. Dla mnie na pierwszy plan wysuwa się świetna gra Reni Gosławskiej i Katarzyny Wojasińskiej, podobał mi się także Jan Napieralski (gość). Sztuka bardzo klimatyczna, wciągająca w swój mrok, smutek i beznadzieję,
    Świetna realizacja i scenografia. Miałem obawy, czy nie będzie szokowała chociażby obrazą religii czy innych norm moralnych, ale mam wrażenie, że nigdzie nie wykracza poz granicę, które trzeba było być może osiągać ze względu na charakter sztuki.
    Nie można powiedzieć, że Kumorek gra źle, ale gdzieś zabrakło mi jeszcze tego błysku, tego co widać u Gosławskiej.
    Chyba tylko ortodoksyjne feministki mogą krytykować ten spektakl, jednak rozumiem też, że zwyczajnie może się nie podobać. Osobiście jednak polecam!

    • 6 0

  • Mocny. odważny spektakl

    Wczoraj oglądałam spektakl, ale jestem pod wrażeniem nadal..... duże brawa dla Agaty Dudy Gracz i dla aktorów, byliście znakomici, podziwiam Waszą pracę.
    Wkurzają mnie niektóre opinie a już tym od" marksizmu" to powiedziałabym dosadnie, że wielu z nich z takich wioch polskich się wywodzi.
    Problem poniżania, molestowania, traktowania kobiet jako istot drugiej kategorii, mających służyć mężczyznom wcale nie jest wymyślony przez feministki , Jest niestety ciągle aktualny .
    Bardzo podobało mi się postawienie pytania, które nie tylko wizualnie narzucało się: co to znaczy święty?
    Spektakl jest momentami porażający, ale emocje( różne), jakim podlega widz są potwierdzaniem, że przedstawienie jest trafione , niebanalne,. niezwykłe.
    A tym, co tak gorszy, zniesmacza kopulacja, chcę powiedzieć, że oglądanie aktu seksualnego w jego najbardziej naturalnej formie jest po prostu niesmaczne dla większości ludzi. a już gwałt dokonywany na kobiecie jest czymś ohydnym, okrutnym. Dlatego zarzuty związane z tym tematem są zupełnie chybione, są informacje ,że to spektakl dla dorosłych, a ja bym dodała i dla mądrych ludzi.
    Jeszcze raz podziękowania dla Wszystkich, którzy przyczynili się do tego przedsięwzięcia. Kocham teatr, od lat Ewa N.



    9 ,jakim podlega widz

    • 13 1

  • to już było

    Trochę niewspółczesne. Proponowałabym osadzić podobną historię w realiach islamu. Ale przecież to by była ksenofobia i obraza oczuć religijnych :)

    • 5 11

  • Jerzy Michalski (1)

    Łukasz u zobacz.

    • 3 0

    • kumernis

      Zobacz w tym reżysera i aktora jako recenzent popatrz na to jako czlowiek!!!!!

      • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Anna Sakowicz napisała książkę “Czas grzechu”, która jest pierwszym tomem rodzinnej sagi zatytułowanej:

 

Najczęściej czytane