• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W cieniu von Triera - o premierze "Szefa wszystkich szefów"

Łukasz Rudziński, fot. Łukasz Unterschuetz
12 marca 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Ravn (Piotr Jankowski) łatwo przekona Kristoffera (Cezary Rybiński) do roli szefa. Problemy zaczynają się wtedy, gdy fikcyjny szef postanowi zmienić swojego szefa. Ravn (Piotr Jankowski) łatwo przekona Kristoffera (Cezary Rybiński) do roli szefa. Problemy zaczynają się wtedy, gdy fikcyjny szef postanowi zmienić swojego szefa.

Krzysztof Rekowski na bazie znanego filmu Larsa von Triera postanowił zrobić przedstawienie antydepresyjne. Pogodna, wesoła w zamyśle komedia "Szef wszystkich szefów" z czasem śmieszy coraz mniej. Pomysły na przeniesienie filmu na scenę wyczerpują się proporcjonalnie do czasu trwania spektaklu.



"Szef wszystkich szefów" Larsa von Triera to satyryczny obraz stosunków w firmie korporacyjnej. Jej szef, Ravn, nie chce brać odpowiedzialności za niepopularne decyzje. Woli obarczyć nią fikcyjnego "szefa wszystkich szefów", który zbiera cięgi za większe i mniejsze korporacyjne machlojki, a ponadto służy jako narzędzie do rozgrywek z pracownikami. Wygodna pozycja kumpla-pełnomocnika staje się zagrożona w sytuacji, gdy islandzki biznesmen wymaga podczas transakcji obecności samego szefa. Aby zataić swoje faktyczne stanowisko, Ravn wynajmuje kiepskiego aktora - Kristoffera, by zagrał rolę bossa. Nie przewidział tylko tego, że świeżo mianowany szef wszystkich szefów uprawia aktorstwo bardzo zaangażowane.

Ta lekka z pozoru komedia, przeniesiona na plan filmowy w 2006 roku, w ironiczny i karykaturalny sposób portretuje relacje w korporacji. Obnaża mechanizmy budowania atmosfery w grupie, wyszydza fasadowe wsparcie grupowe i zabiegi w stylu new-age dla podtrzymania morale pracowniczego zespołu. Sztuka von Triera w komediowy sposób ukazuje najważniejszą postaci w każdej firmie i pozwala pośmiać się z samych artystów. Jednak kadłubowe, bazujące na fałszu relacje międzyludzkie, stanowią gorzką diagnozę rzeczywistego stanu kontaktów zawodowych.

Reżyser skorzystał ze sprawdzonej już przez siebie metody przenoszenia filmu na scenę. W przypadku "Zwyczajnych szaleństw" na podstawie "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Petera Zelenki wątki komediowe udanie wyeksponował, odrzucając balast intelektualnej głębi tekstu. Tak wypreparowany z filmowej wersji dramat dostosował do wymogów sceny, tworząc jedną z bardziej udanych komedii Teatru Wybrzeże ostatnich lat. Podobnie starał się uczynić i tym razem. Postawił nawet na prawie identyczny zespół aktorski, z główną rolą Cezarego Rybińskiego (jako Kristoffera).



Wybór przestrzeni dla przedstawienia wydaje się logiczny - jest nią przeciętne biurowe wnętrze z biurkami, krzesłami na kółkach i komputerami. Przestrzeń tę podzielono na kilka planów. Rozmowy między Ravnem (Piotr Jankowski) a Kristofferem odbywają się na proscenium, sceny spotkań w gabinecie szefa kilka metrów dalej. Trochę głębiej szef wszystkich szefów spotyka się z personelem, a zupełnie w głębi sceny pracują przy komputerach członkowie firmowej rodziny.

Uderza wierność wobec wersji filmowej. O ile koncentracja na wątku komediowym "Zwyczajnych szaleństw" wymagała od Rekowskiego wyraziście określonej interpretacji tekstu, o tyle w "Szefie..." jego rola ogranicza się do drobnej kosmetyki i przełożenia akcji filmu rozgrywającej się w różnych miejscach na scenę.

Najsilniejszym punktem przedstawienia jest Cezary Rybiński, który ponownie sprawdza się w roli najważniejszego bohatera w spektaklu Rekowskiego. Ten nieco zapomniany aktor Wybrzeża otrzymał mocne wsparcie od Magdaleny Boć (Lise) i Dariusza Szymaniaka (w roli porywczego Gorma). Warto zauważyć też ciekawą kreację Piotra Jankowskiego jako infantylnego, wylęknionego Ravna.

Krzysztof Rekowski tworząc scenicznego bliźniaka filmu znanego duńskiego reżysera popełnił jednak kilka poważnych błędów. Przenosząc film do teatru w stosunku jeden do jednego, nie uwzględnił specyfiki filmowego montażu, dzięki któremu takie zabiegi jak wycofanie kamery i odautorski komentarz "narratora", czy scena erotyczna dają zupełnie inny efekt. Podobnie nieskutecznym zamiennikiem dla ogólnego planu filmowego są komentarze reżysera, puszczone z offu przy oświetlonej widowni.

Spektakl Teatru Wybrzeże to propozycja dla widzów, szukających w teatrze zamiennika dla seriali komediowych. Miłośnikom kina von Triera zostanie zabawa w wyszukiwanie różnic między wersją filmową a sceniczną i porównanie gry aktorskiej obu wersji. Spragnieni teatru zawierającego coś więcej niż kilka udanych grepsów, po "Szefie wszystkich szefów" będą, jak ja, zawiedzeni.

Miejsca

Opinie (10)

  • a mnie się podobało!

    A MNIE SIĘ PODOBAŁO! Nie była to rewOlucja w teatrze, ale nie zmarnowałem czasu. filmu nie widziałem więc się nie wypowiadam na jego temat.

    • 5 5

  • za dużo wulgaryzmów

    przedstawinie udane, ale po co tyle wulgaryzmów?
    czy to był konkurs pt"kto puści dłuższą wiązankę" ?

    • 7 0

  • to świetna kpina z tzw. "kultury wysokiej"!!

    Kto chce w "Szefie wszystkich szefów" widzieć komedyjkę na temat międzyludzkich relacji w korporacji znajdzie po temu wiele powodów, ale ta sztuka to przede wszystkim wybitna karykatura świata ludzi kultury (jak sam autor mówi na początku filmu).

    Von Trier inteligentnie wykpiwa wszystkich tych aktorów, reżyserów, dramaturgów i krytyków sztuki, którzy na temat kultury mówić mogą długo, fachowo i z obowiązkową afektacją, nadymając się przy tym jak baloniki (niezrównana Baszka Marcinik). To, że w tym artystowskim bełkocie wartościowych treści jest mało nie umniejsza samozadowolenia jakie wynika z bycia częścią "świata ludzi kultury".

    "Szef wszystkich szefów" to wybitna sztuka i doskonała rozrywka, lecz od "miłośników teatru" wymaga zaangażowania intelektu i sporej dozy autoironii.

    Gorąco polecam!

    • 7 4

  • swietne

    byłam i jestem zadowolona:):):):):)polecam a pan Rybiński grał REWELECYJNIE:):)

    • 5 4

  • tez jestem zawiedziona (1)

    uwazam, ze spektakl byl bez puenty

    • 5 3

    • to przypomin sobie o komianiarzu ubrudzonym sadzą w miescie bez kominów, i jakie tezy były na samym początku spektaklu powiedziane

      • 1 0

  • Dla mnie- niepowodzenie. (2)

    Jestem po spektaklu- kompletnie zażenowana. Po raz pierwszy chciałam wyjść, chociaż zawsze to potępiałam. Miotanie się po scenie, "spalona" puenta i gra aktorska jakiej się nie spodziewałam. Świetna historia w wykonaniu gdańskich aktorów została zupełnie położona. Czy P. Boć to rzeczywiście aktorka? Inni aktorzy- podobne wrażenie, wyszłam zawstydzona. Nie można już grać? Gdzie jest sztuka niedopowiedzeń? Gdzie jest wiara we wrażliwość widza? Czy wszystko trzeba pokazać, powiedzieć, żeby widz zrozumiał? Czy konieczne są na siłę wtrącone wulgaryzmy? I jeszcze ta niepotrzebna, nieudolnie, wręcz zawstydzająco zagrana scena erotyczna. Wybuchy śmiechu przy każdym przekleństwie i komentarz przeperfumowanej pani z darmowym zaproszeniem- no to od jutra w firmie będą musieli się przytulać- zdruzgotały mnie do końca. A szkoda, wielka szkoda.

    • 7 4

    • (1)

      Chciałbym się raczej zapytać czy Kreft-Baka to aktorka, czy pracuje w teatrze ponieważ ma dobrego aktora jako męza?

      • 1 0

      • kaawu

        Co do P. Kreft- Baki, również się zgadzam. Nie wchodzę w klimaty rodzinne, ale "występy" tej Pani zastanawiają mnie już od wielu lat. Ciężko mi to przyznać, ale Miejski w Gdyni "aktorsko" wypada dużo lepiej. Częściej tam bywam, dlatego z wielką ciekawością i nadzieją wybrałam się do Wybrzeża. Niestety, duży zawód.

        • 0 0

  • średnio

    Byłam ostatnio na spektaklu i niestety nie podobało mi się zbytnio. Chciałam się "odchamić" z kolezankami,a uslyszałysmy wiecej wulgaryzmów niż w ciagu calego roku. Na początku to tak nie przeszkadzało, ale pózniej było to naprawde zbyteczne. Co do gry aktorskiej - rewelacja, i to mi sie podobało, natomiast cała sztuka jest trochę nudna, ale przede wszyskim zawiodło mnie to, że nie uśmiałam się na tej komedii.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Czy obecnie działające Muzeum Miasta Gdyni jest pierwszym w historii tego miasta?

 

Najczęściej czytane