• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Urszula Dudziak dyrektorem artystycznym Ladies Jazz Festivalu

Ewa Palińska
20 maja 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

Muzyczne pozdrowienia dla czytelników Trójmiasto.pl od Urszuli Dudziak:


- Mamy naprawdę silny wokal w Polsce. To znakomite, że młode artystki mogą zaprezentować się w ramach festiwalu na otwartej przestrzeni, wyjść z muzyką do ludzi. Wstęp jest darmowy, można przyjść całymi rodzinami, zabrać dzieci, rozłożyć się na kocu i zorganizować piknik przy dźwiękach naprawdę dobrej muzyki w wykonaniu naszych utalentowanych wokalistek i instrumentalistek - mówi Urszula Dudziak, która w tym roku pełni funkcję dyrektora artystycznego Ladies Jazz Festivalu. Z artystką rozmawiamy również o miłości, nie tylko do Gdyni, podrywaniu publiczności oraz o pomysłach na urozmaicenie formuły festiwalu.


Ewa Palińska: Organizatorzy Ladies Jazz nie mogli dokonać lepszego wyboru - lady, ikona jazzu, a do tego zakochana w Gdyni. Jak to jest z tą miłością do Gdyni, pani Urszulo?

Urszula Dudziak: Ale mówimy o facetach, czy mówimy o Gdyni? (śmiech) Mój narzeczony, Bogdan, którego kocham do bólu, jest z Gdyni. Tutaj się urodził, wykształcił i stąd wyruszył świat, jest kapitanem żeglugi wielkiej i dopłynął do portu przeznaczenia. Do mnie.

Często odwiedzają państwo Gdynię?

Mieszkamy w Warszawie, ale bardzo często tu przyjeżdżamy. Widzę po jego oczach, kiedy przechadzamy się po Gdyni, Sopocie czy po Trójmieście w ogóle, że zmienia się. Zmienia się jego twarz. Jest przeszczęśliwy, że może tu być, więc bardzo możliwe, że kiedyś tu zamieszkamy.

A pani twarz się zmienia w Gdyni?

Chyba tak.

Jak brzmi Gdynia? Zastanawiała się pani kiedyś nad tym?

Nie, ale mogę powiedzieć. To jest wszystko naraz, trochę tak, jak Nowy Jork. Tu jest tak pięknie, wspaniałe morze, miasto się pięknie rozbudowuje, zarządzają nim wspaniali ludzie. Jestem zakochana w Gdyni.

  •  - Dla mnie publiczność to jest facet i jak wychodzę na scenę czuję się, jakby to była randka w ciemno - mówi Urszula Dudziak.
  • "Czaruję publiczność swoją muzyką, charyzmą, podejściem do życia pełnym optymizmu i widzę, że ci ludzie chcą tego, kochają to, oddają mi to z powrotem. Jest wspaniała energia, sprzężenie zwrotne."
  • "Ja jestem życiową wiercipiętą. Marzę o tym, aby podczas przyszłorocznej edycji jeden lub dwa dni poświęcić na prezentacje muzycznych rodzin. Mamy takich znakomitych muzykujących rodzin mnóstwo, nie tylko w Polsce, ale i na świecie."
Skoro mowa o miłości, to rozkochała pani w sobie nie tylko swojego narzeczonego, ale też czaruje pani od lat, nieustannie, publiczność.

Dla mnie publiczność to jest facet i jak wychodzę na scenę czuję się, jakby to była randka w ciemno. Publiczność jest uosobieniem mężczyzny, którego, przepraszam Bogdanie, podrywam i dla którego zrobię wszystko, żeby mnie pokochał. Czaruję publiczność swoją muzyką, charyzmą, podejściem do życia pełnym optymizmu i widzę, że ci ludzie chcą tego, kochają to, oddają mi to z powrotem. Jest wspaniała energia, sprzężenie zwrotne.

Choć "podrywa" pani publiczność, rykoszetem obrywa się też wykonawcom, pani kolegom i koleżankom po fachu. Esperanza Spalding podczas Solidarity of Arts zakochała się w pani tak bardzo, że nie chciała się panią dzielić z resztą świata.

To było, rzeczywiście niezwykłe przeżycie, aż mnie to trochę zażenowało. Esperanza natychmiast po występie mnie porwała do kąta i obsypała najróżniejszymi pytaniami - jak to działa, o co chodzi z tą twoją elektroniką, jak ty to robisz. Powiedziałam jej "posłuchaj Esperanza, tam czeka tylu dziennikarzy, którzy mnie znienawidzą za chwilę, jeśli będziemy się kryły przed wszystkimi". A ona w ogóle zignorowała resztę świata i chciała mnie zatrzymać na wyłączność.

Doszły mnie słuchy, że to nie był koniec waszych zabaw z elektroniką. Podobno ma nawet panią odwiedzić w Warszawie.

Kiedy ja jadę do Nowego Jorku to spotykamy się i idziemy w miasto, teraz ona przyjeżdża pod koniec czerwca do Polski i ja ją zabiorę do nowego klubu jazzowego 12/14 na jam session. Pokażę jej również te moje wszystkie zabawki, bo ciągle mnie zamęcza pytaniami, co ja mam i jak to robię. Ja tymi moimi zabawkami bawię się kilkadziesiąt lat i zostawiłam je na chwilę, a teraz to właśnie Esperanza zainspirowała mnie do powrotu do elektroniki. Zaczynam tym manipulować i wychodzą zupełnie nowe rzeczy.

Podczas zeszłorocznego Ladies Jazz zakochała się w pani również inna koleżanka po fachu. Wie pani, kogo mam na myśli? (śmiech)

Oj tak, Dianne Reeves. To było cudowne! Doniesiono mi, tuż po Bielskiej Zadymce Jazzowej "Ula, tam była Dianne Reeves i śpiewała twoją Papaję". W pierwszej chwili trudno było mi w to uwierzyć.

Nie mogła pani uwierzyć, że Papaya jest popularna nie tylko na Filipinach?

Później przeczytałam wywiad w Jazz Forum, gdzie mówiła, jak to odkryła mnie dla siebie. Bardzo ją szanuję, uważam ją za wybitną wokalistkę i nasze spotkanie podczas ubiegłorocznego Ladies Jazz było również dla mnie ogromnym przeżyciem. Choć nie będę ukrywała, że to łechce moją próżność.

Urszula Dudziak podczas koncertu Stańko+, odbywającego się w ramach Solidarity of Arts. Urszula Dudziak podczas koncertu Stańko+, odbywającego się w ramach Solidarity of Arts.
Festiwal Ladies Jazz stawia duży nacisk na promocję młodych, utalentowanych artystek. Czy widzi w nich pani siebie sprzed tych... paru lat?

Paru dekad, chyba chciała pani powiedzieć (śmiech). Jak najbardziej. Jeśli widzę, że do muzyki podchodzą z wielkim zapałem i radością, to naprawdę serce rośnie. Mamy naprawdę silny wokal w Polsce. To znakomite, że młode artystki mogą zaprezentować się w ramach festiwalu na otwartej przestrzeni, wyjść z muzyką do ludzi. Wstęp jest darmowy, można przyjść całymi rodzinami, zabrać dzieci, rozłożyć się na kocu i zorganizować piknik przy dźwiękach naprawdę dobrej muzyki w wykonaniu naszych utalentowanych wokalistek i instrumentalistek.

Czy jako nowa dyrektor artystyczna zamierza pani narobić zamieszania w formule festiwalu?

Oj tak. Ja jestem życiową wiercipiętą. Marzę o tym, aby podczas przyszłorocznej edycji jeden lub dwa dni poświęcić na prezentacje muzycznych rodzin. Mamy takich znakomitych muzykujących rodzin mnóstwo, nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

A podobno nepotyzm to nic dobrego.

Nie chcę tego słyszeć (śmiech). To w ogóle nie jest nepotyzm, tylko dzielenie pasji z najbliższymi. Czy możemy sobie dziś wyobrazić kinematografię bez klanów Douglas czy Fonda? Nie ma co w ogóle mówić, że ktoś jedzie na czyichś plecach. I rodzice, i dzieci mają własną tożsamość.

Ciśnie mi się na usta pytanie o to, czy zaśpiewa pani podczas nadchodzącego Ladies Jazz, ale przecież znam odpowiedź.

No pewnie, że nie wysiedzę na widowni - poprzeszkadzam trochę (śmiech).

A jakie są pani własne, pozafestiwalowe plany na najbliższą przyszłość?

Najpierw powiem o tym, co mi się przydarzyło. Dwa tygodnie temu byłam w Paryżu, gdzie zostałam uhonorowana tytułem "Artysta dla pokoju" UNESCO. Jestem pierwszą kobietą z krajów wschodnich, której przyznano ten prestiżowy tytuł i pierwszą w ogóle osobą z tej części świata. Dołączyłam tym samym do grona takich artystów, jak Marcus Miller, Herbie Hancock czy Jean Michel Jarre. Kończę również pisać następną książkę, bo pierwsza jest bestsellerem. Jak ja to kocham!

Wydarzenia

Ladies Jazz Festival (3 opinie)

(3 opinie)
90, 120, 150 zł
jazz, festiwal muzyczny

Opinie (20)

  • Bardzo dobra wiadomość :)

    • 21 7

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Muzyczne pozdrowienia od Urszuli Dudziak

    "Dobra Zmiana" (1)

    widzę, że większość woli oglądać ogłupiające telenowele...

    ale może Pani Urszula zdefiniuje na nowo "Dobrą Zmianę", więc jest nadzieja :)

    • 10 8

    • Opinia do filmu

      Zobacz film Muzyczne pozdrowienia od Urszuli Dudziak

      Zamotawszy się... co mają telenowele do LJF?

      Daj szansę Pani Uli - to naprawdę dobra wokalistka i przy tym wyjątkowa osobowość: bardzo życzliwa ludziom, zwłaszcza młodym, z niesamowitą energią i ciągłą chęcią konfrontacji artystycznej z innymi, eksperymentów. Wiele można się od Niej nauczyć.
      Uważam, że będzie dobrym duchem festiwalu.

      • 9 3

  • Właściwa osoba na właściwym miejscu

    • 19 6

  • Tylko się cieszyć :)

    Dla mnie to gwarancja, że będzie poziom. Choć w sumie na Ladies zawsze jest.

    • 13 7

  • nie biorę udziału, ale to połączenie akurat tego festiwalu z tym nazwiskiem, bardzo dobre

    • 16 5

  • Co to za dyskryminacja facetów? kurka Mac ja z tym skończę (1)

    Już niedługo otwieram knajpę w Gdyni. Będzie tylko dla facetów. Dodatkowo bahorom wstęp wzbroniony. I możecie sobie wszyscy protestować. Mam to w d*pie! Moje knajpa i ja moich prawach.

    • 10 17

    • Ooo

      Fajnie to kolejny gay bar bedzie:)

      • 2 1

  • Już śpiewanie nie idzie?

    Chociaż to stekanie nie można nazwać śpiewaniem

    • 12 18

  • No i bardzo pozytywnie

    Bo to pozytywna babka. Nie przepadam, za jej kawałkami, ale osobowość sceniczną i dorobek cenię.

    • 7 5

  • Witamy na pokładzie p. Ulu;) (1)

    A może tak na stałe zamieszkać w Gdyni i otworzyć np klub jazzowy, byłaby tam Pani ozdobą i perłą w jednej osobie

    • 9 7

    • wracaj do garów. stary z roboty niedługo zjedzie. i będzie jazz jak obiad nieugotowany

      • 2 1

  • jaka gaża dla pani Dudziak panie Szczurek (1)

    • 5 4

    • Powodzenia !

      Duża panie Szczurek. Może Pan dać z zaoszczędzonych na mnie zasiłków .

      • 2 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwszym gospodarzem Dworu Artusa było:

 

Najczęściej czytane