- 1 Dobra robota! Młodzi aktorzy błysnęli (14 opinii)
- 2 Szukają małego aktora do kultowej roli (11 opinii)
- 3 Na tę imprezę niektórzy czekają cały rok (21 opinii)
- 4 Co czytać w wolnej chwili? (20 opinii)
- 5 Ogromne zainteresowanie wernisażem (15 opinii)
- 6 Wszyscy sprzedają akcje? On kupuje (25 opinii)
Tyran na polskim tronie. O "Śmierci białej pończochy" w Teatrze Wybrzeże
Kim jest prominentna kobieta wobec trybów historii, jakim człowiekiem był Władysław Jagiełło i czy związek z koroną może przypominać obóz koncentracyjny? Na te pytania, oprócz ponurej, momentami przerażającej wizji relacji Jadwigi Andegaweńskiej i Władysława Jagiełły, odpowiada "Śmierć białej pończochy" Teatru Wybrzeże w reżyserii Adama Orzechowskiego.
Twórczość Mariana Pankowskiego zawsze znajdowała się na uboczu polskiego życia literackiego. Pewnie dlatego, że jest odrębna, wsobna, demitologizująca nasze świętości narodowe, jak życie w obozach koncentracyjnych, które Pankowski (więzień czterech obozów śmierci) opisywał bez martyrologii, wręcz pogodnie, skupiając się relacjach seksualnych, kiedy indziej przedstawiając w skrajnie negatywny sposób polskich królów - Władysława Jagiełłę i Zygmunta Augusta. Dostrzeżono go dopiero pod koniec życia (nominacje do Nagrody Literackiej "Nike" i Nagrody Literackiej Gdynia w poprzedniej dekadzie oraz Nagroda Literacka Gdynia za "Ostatni zlot aniołów" w 2008 roku). Również Teatr Wybrzeże przypominał jego twórczość w niezbyt udanym "Księdzem H., czyli Anioły w Amsterdamie" (reż. Bartosz Frąckowiak).
Teraz po jego twórczość sięgnął Adam Orzechowski w ramach cyklu "Dramat Polski: Reaktywacja", przypominającego zapomniane polskie dramaty XX wieku. Reżyser prezentuje skondensowane w wizji Pankowskiego losy Jadwigi Andegaweńskiej i Władysława Jagiełły. Wysławiony mądrą polityką zagraniczną i sukcesami w bojach, szczególnie w słynnej Bitwie pod Grunwaldem Jagiełło dla Pankowskiego był obleśnym, prymitywnym warchołem, co Adam Orzechowski podkreśla kreacją Jagiełły wjeżdżającym na scenę na wielkim sztucznym karym koniu, z potężnym, sterczącym przyrodzeniem. Z kolei Jadwiga zakochana w poślubionym we wczesnym dzieciństwie Wilhelmie Habsburgu, Jagiełłę traktowała według Pankowskiego jako obrzydliwego gwałciciela i rozbójnika.
Nim jednak dojdzie do bardzo efektownej sceny zapoznania Jagiełły z Jadwigą, przyglądamy się dramatowi Jadwigi - wbiegającej na scenę nago, tulącej się do szarej lalki-szmacianki i skulonej na dość nędznym, sfatygowanym fotelu - polskim tronie. Tron z trzech stron ogrodzony wysokimi ścianami z przezroczystego pleksi nieprzypadkowo przypomina więzienie - Jadwiga jest zakładniczką polskiej korony i historii, dla której jej poprzedni związek z Wilhelmem (miała prawdopodobnie dwa lata gdy została poślubiona ośmiolatkowi) okazuje się nieprzydatny. Dużo lepszym rozwiązaniem dla kleru i jej Matki jest połączenie Jadwigi Królowej Polski z nieokrzesanym, dzikim Jagiełłą, który dla polskiej korony przyjmie chrzest, przypieczętuje Unię Polsko-Litewską i chętnie ruszy na Krzyżaków.
Tresowanie przez Matkę i Biskupa oraz brutalne przygotowania na wizytę Jagiełły to nie jedyne upokorzenia Jadwigi. Posłowie litewscy oglądają ją i obmacują jak drugorzędny towar, podsumowując ją: "Krasiwosza, jakmalinosza, dupajtis!". Królowa Polski jest bonusem do tronu, a "dupajtis, rypajtis" to określenia charakteryzujące Litwinów, w tym oczywiście jej przyszłego męża. By poziom upodlenia Jadwigi był pełen, Matka przywiązuje córkę do tronu, jak psa trzymanego przy budzie na łańcuchu. Co zrozumiałe, trudno w tej sytuacji liczyć na happy end.
Ta głęboko ponura, odrzucająca wizja wycinka polskiej historii, jest dla reżysera okazją do pokazania roli kobiety w mechanizmach historii - traktowanej często jak przedmiot, element polityki, towar przekazywany sobie z rąk do rąk przez mężczyzn. Nie brakuje tu oczywiście gwałtu, brutalności i zabawy oprawcy z ofiarą. Wilhelm Habsburg jawi się w tej sytuacji Jadwidze jako ucieczka od piekła na ziemi stworzonego przez bliskich oraz przez kontekst polityczny, w jakim się znalazła.
Tę brutalną wizję w spektaklu Teatru Wybrzeże nieco rozładowuje obecność Krzyżaka w leginsach, baletkach i różańcach niczym naszyjniki umieszczone na nagim torsie. Grający tę postać Jakub Mróz pokazuje nowe oblicze, a jego bohater - krętacz i kombinator - jest zarówno wymyślną karykaturą Krzyżaków, jak i śliskim prowokatorem. To bohater zagrany z wdziękiem, jednoznacznie satyryczny, budzący sympatię nawet, gdy spiskuje i jątrzy.
Świetnie rolę obrzydliwego Jagiełły gra Krzysztof Matuszewski, który swojego bohatera przedstawia jako odrażającego chama. To prymityw z krwi i kości, a przy tym agresywny egoista, lubujący się w dręczeniu Jadwigi, ale na swój sposób swojski, przez co może nawet bardziej przerażający. Bardzo ważną rolę Jadwigi powierzono Magdalenie Gorzelańczyk. Aktorka gra odważnie swoją bardzo cielesną w zamyśle reżysera rolę, tyle że dramat jej bohaterki na tle Jagiełły wypada blado, podobnie jak jej kluczowy monolog, który, niestety, nie porusza.
Zbiorowa kreacja Wojów i Posłów Litewskich w wykonaniu Piotra Witkowskiego, Marcina Miodka, Grzegorza Otrębskiego i Macieja Konopińskiego przekonuje zarówno muzycznie, jak i aktorsko, choć żadnemu z nich nie daje szansy na specjalne zaistnienie. Dywan włosów na torsie każdego z nich podkreśla ich grubiaństwo, a zachowanie dzikość i brutalność.
Niczym specjalnym nie wyróżniają się Robert Ninkiewicz (Biskup) i Dorota Androsz (Matka Jadwigi), nie licząc wspaniałej sukni noszonej przez Matkę, z wyjątkowo głębokimi rozcięciami w kroku (kostiumy, podobnie jak scenografia, Magdaleny Gajewskiej należą do najlepszych elementów spektaklu). Debiutująca w Teatrze Wybrzeże Agata Woźnicka jako Wilhelm czy Szpiegini właściwie nie ma roli - jedynie śpiewa w fikuśnie podartych rajstopach i kostiumie przywodzącym na myśl zdekompletowaną zbroję z biało-czerwonymi akcentami albo przebywa gdzieś z boku sceny lub nad nią, obserwując widzów.
We wspomnianej scenografii imponuje potężny kilkumetrowy podświetlany krzyż, zaskakuje kary koń na kółkach czy koncepcja tronu na tle ścian z dykty i ziemi rozsypanej przed widzami, siedzącymi tym razem nie w fotelach, a na niewielkiej trybunie umieszczonej na widowni Dużej Sceny (pomysł kompletnie nielogiczny, biorąc pod uwagę zbliżone warunki Sceny Kameralnej). Bardzo dobrą muzykę do przedstawienia przygotował (momentami z wykorzystaniem drużyny Wojów i Posłów Litewskich) grający na żywo Marcin Nenko. Scenografię uzupełniają wizualizacje Eliasza Styrny.
"Śmierć białej pończochy" Adama Orzechowskiego jest sumienną i nieźle wyreżyserowaną, bez dramaturgicznych przestojów, dekonstrukcją mitu Jadwigi i Jagiełły w kontrowersyjnej wizji Mariana Pankowskiego. Tym spektaklem Teatr Wybrzeże przekłuwa balon wyobrażeń na temat świętej Jadwigi. To wizja świata zmarginalizowanych kobiet, w którym stają się one zabawką mężczyzn. Wizja bardzo brutalna, pozbawiona nadziei, z hukiem rozprawiająca się przy okazji z mitem dobrego polskiego władcy.
Spektakl
Śmierć białej pończochy
Miejsca
Spektakle
Opinie (31) 5 zablokowanych
-
2018-03-26 15:56
szkoda
Panie Orzechowski... niech Pan już nie reżyseruje. Może czas zmienić teatr?
- 17 19
-
2018-03-26 17:30
Byle tylko zaszokować
bardzo grubymi nićmi szyty ten spektakl. Pytanie - czy teatr finansowany z publicznych środków powinien być miejscem ideologicznej perswazji?
- 18 15
-
2018-03-27 12:52
Sztuka kontra zysk (1)
Obecnie wszystkie przedstawienia oraz spektakle muszą zawierać goliznę,bo nie będą dochodowe!
obecna sztuka dąży do komercjalizacji i banalnej fabuły,na korzyść interesu.
to koniec prawdziwej sztuki !!!- 23 15
-
2019-02-23 00:28
golizna jest super
a pan się kąpiesz w gaciach ?
- 0 2
-
2018-03-27 21:41
Brawo Jadwiga (2)
Nie rozumiem powyzszego krytyka... pani Gorzelańczyk (również w monologu) świetnie!!!!!, bardzo ujmująco. Szacun. Wszyscy pozostali również. Scenografia świetna włącznie z ziemią (tylko o co chodzi z ta widownia???). Żenujące jest tylko, ze nie ma ani jednego spektaklu bez golizny... Niezbyt głęboka, ale jedna z ciekawszych propozycji TW.
- 7 1
-
2018-03-28 15:51
Są spektakle bez golizny (1)
Nie ma golizny np. w Seansie i Randki z feministą. Polecam oba, ale też uważam, że golizny w Teatrze Wybrzeże jest za dużo.
- 3 1
-
2018-05-12 21:42
W Przygodach Koziołka Matołka też nie ma golizny
- 3 1
-
2018-03-28 21:13
Doskonałe przedstawienie
Podobało mi się wszystko. Jadwiga - kapitalna. Jagiełło arcymistrzostwo. Litwini wspaniali pod każdym względem zarówno na scenie, dzicy jak cholera, jak i obok sceny jako zespół muzyczny. Muzyka w ich wykonaniu świetnie podkreślała klimat opowieści. Wilhelm/Szpiegini piękna i pięknie śpiewa. Krzyżak niezwykle sprawny fizycznie, świetnie zagrany, wprowadził akcent humorystyczny. Sztuka momentami zabawna momentami straszna. Końcówka wbija w fotel. Ogólne wrażenie jak napisałem na początku - podobało mi się wszystko bez wyjątku. Mam ochotę zobaczyć jeszcze raz.
- 11 2
-
2018-05-12 21:32
Gorzelańczyk, Wożnicka
Obie są wspaniałe!
Gorzelańczyk - mistrzostwo.
Jagiełło - widać, że prostak i brutal, i to wszystko czyli trochę za mało.- 0 1
-
2018-07-05 11:27
Mad Max po polsku
Nie wiem czy to przypadek, ale sporo wspólnych elementów z ostatnim Mad Maxem - Na drodze gniewu. Fryzura Jadwigi jak Charlize Theron. Obleśny Jagiełło z gołym torsem dobierający sie do dziecka jak Wieczny Joe hodujący samiczki do rozpłodu. Niepokojąca gitarowa muzyka i bębny - tak samo. Ostry makijaż wojów - niemal identyczny jak wojowników w filmie.
- 5 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.