• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tylko dla bogatych i w specjalnym wozie. Tak dawniej kąpano się w Bałtyku

Julia Rzepecka
29 lipca 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Kąpielisko na Westerplatte z przełomu XiX i XX wieku Kąpielisko na Westerplatte z przełomu XiX i XX wieku

Wodę morską uważano za leczniczą, kąpieliska były dostępne tylko dla zamożnych, a do morza wjeżdżało się w specjalnym powozie - tak wyglądały dawne zwyczaje kąpielisk w Europie. O szczegółach i historii trójmiejskiej kąpieli opowiada dr Janusz Dargacz, kierownik Działu Historii Muzeum Gdańska, autor publikacji "Od Sopotu po Stogi. Początki kąpielisk morskich w okolicach Gdańska 1800-1870".



Plaże i kąpieliska w Trójmieście



Czy wypoczywając na plaży, kąpiesz się w morzu?

Kąpiele morskie są dzisiaj jedną z najpopularniejszych form spędzania wolnego czasu. Podczas letnich miesięcy Polacy chętnie jeżdżą w góry czy nad jeziora, a także oczywiście nad morze. Chociaż każdego roku na bałtyckich plażach widać zatrzęsienie wypoczywających, zapewne niewielu z nas zastanawia się nad początkami tej formy rozrywki, które nie są tak oczywiste jak mogłoby się to wydawać.

Nie dla wszystkich



Co może okazać się zaskakujące, przez całe stulecia Europejczykom nie przychodziło do głowy, by kąpać się w morzu. Wszystko zaczęło zmieniać się w pierwszej połowie XVIII wieku w Anglii.

- Po pierwsze była to rozrywka elitarna - mówi dr Janusz DargaczMuzeum Gdańska. - Z kąpielisk morskich u zarania tego zjawiska korzystała przede wszystkim angielska arystokracja, szlachta, a z końcem stulecia coraz bardziej rosnąca w siłę burżuazja. Była to bowiem rozrywka zarezerwowana dla bogatych i w zasadzie nie zmieniło się to przez cały XIX wiek. Osoby, które nie mogły pozwolić sobie na to, by porzucić swój warsztat pracy na kilka tygodni, były wykluczone z tej formy spędzania czasu. Stopniowo coraz częściej w ten sposób wypoczywały osoby wykonujące tzw. wolne zawody, takie jak pisarze, lekarze czy dziennikarze, chociaż ich możliwości finansowe były nieco mniejsze. Zdecydowana większość społeczeństwa nie mogła sobie na to pozwolić.
Gdańszczanie zainteresowali się kąpielami morskimi pod koniec XVIII wieku, od około 1800 roku były podejmowane już próby założenia pierwszych zakładów kąpielowych. Chociaż można spotkać się z twierdzeniem, że moda ta przyszła w okolice Gdańska razem z Francuzami w 1807 roku, nie jest to prawdą.

- Pośrednikiem w przeszczepianiu nowych zwyczajów z Anglii była meklemburska miejscowość Doberan. To miasteczko koło Rostocku w Niemczech, gdzie w 1793 roku powstało pierwsze zorganizowane kąpielisko morskie nad Bałtykiem. Sposób kąpieli w tamtym czasie był nietypowy. Nie wyglądało to tak jak dzisiaj, gdy na plaży rozkłada się po prostu koc na piasku, czy ustawia modne od kilku lat parawany i to wystarczy, by móc wypoczywać nad morzem - mówi dr Dargacz.

Zobacz jak zmieniał się na przestrzeni lat wypoczynek na trójmiejskich plażach



Na zdrowie



Kąpiele wyglądały zdecydowanie inaczej niż dzisiaj, co wynikało z elitarności tej formy rozrywki, ale także traktowania ich jako zabiegów leczniczych. Wierzono w uzdrawiającą moc wody morskiej i jej dobroczynny wpływ na ludzki organizm.

- Ponieważ kąpiele traktowano jako zabiegi lecznicze, nad morze przyjeżdżały często osoby chore, słabe, które nie były w stanie samodzielnie zmagać się z falami morskimi. Z myślą o takich osobach powstały wozy kąpielowe. Ich stosowanie wynikało również z faktu, że z kąpieli morskich w tym czasie korzystały jedynie wyższe sfery. Wysoko urodzonym kuracjuszom trzeba było zapewnić odpowiednie warunki. Korzystanie z wozów polegało na tym, że osoba, która chciała się wykąpać, wchodziła do wozu, który był następnie wciągany przez konia do wody. W tym czasie osoba znajdująca się wewnątrz rozbierała się lub zakładała strój do kąpieli i kiedy wóz był w wodzie, mogła niezauważona przez nikogo zejść do kąpieli. Takie rozwiązanie stosowano przede wszystkim w Anglii oraz nad Morzem Północnym. Nad Bałtykiem wozy kąpielowe przyjęły się w mniejszym stopniu. Wiadomo, że w Sopocie był jeden taki wóz, ale bardzo szybko wyszedł z użycia.
Wozy kąpielowe na plaży w Boulogne-sur-Mer (Francja), pocz. XX w. Wozy kąpielowe na plaży w Boulogne-sur-Mer (Francja), pocz. XX w.

Płatna kąpiel w morzu



Na początku kąpiele były spontaniczne, jednak stopniowo rozbudowywała się specjalna infrastruktura. Z myślą o chorych budowano domy kąpielowe, wyposażone w wanny czy natryski. Pierwszy zakład kąpielowy w okolicach Gdańska powstał w 1803 roku w Brzeźnie, z inicjatywy prywatnych przedsiębiorców. Brzeźno nie miało początkowo szczęścia, zakłady otwierały się i zamykały. W 1833 roku założono czwarty, który okazał się przedsięwzięciem udanym.

Do domów kąpielowych doprowadzano wodę bezpośrednio z morza systemem różnych pomp i rur. Czasami morską wodę nawet podgrzewano. Jeśli ktoś czuł się zbyt słaby, by wchodzić bezpośrednio do morza, również i kąpiel w wannie wypełnionej zimną wodą niekoniecznie była odpowiednia. Były to podstawowe zabiegi lecznicze, które oferowały domy kąpielowe: kąpiele w zimnej lub podgrzewanej wodzie morskiej. Później kąpiele wzbogacano różnymi dodatkami, zakres usług był coraz szerszy.

- Za kąpiel w morzu trzeba było płacić. Przykładowo w Brzeźnie w 1823 roku kąpiel z wykorzystaniem przebieralni plażowej kosztowała 2,5 srebrnego grosza. Kąpiel wannowa w domu kąpielowym, zimna lub ciepła, była czterokrotnie droższa. Wisłoujście cieszyło się dobrą frekwencją, bo było nieco tańsze niż zakłady kąpielowe w okolicach Gdańska - opowiada dr Dargacz.
Brzeźno czy Westerplatte, przyciągały przede wszystkim gości z samego Gdańska. W sąsiedztwie dzisiejszego przystanku autobusowego i pawilonu z pamiątkamiMapka na Westerplatte znajdował się dawny dom kuracyjny. Od tego miejsca w stronę plaży biegła ścieżka prowadząca do męskich i damskich łazienek kąpielowych.

Właściciel takiego zakładu zawsze musiał zadbać o zorganizowanie transportu. Początkowo, gdy nie było kolei, a drogi były piaszczyste, wyprawa nad morze była trudna. Do Westerplatte i do Wisłoujścia w późniejszych latach dopływano statkami parowymi. Żegluga parowa między Gdańskiem a Nowym Portem pojawiła się w latach 40. XIX wieku i przyczyniła się do rozwoju kąpielisk morskich. Statki dopływały też do wsi Wisłoujście, a po wyjściu na ląd trzeba było pokonać dość długą i uciążliwą drogę dookoła twierdzy. Nic dziwnego, że na tę piaszczystą trasę często narzekano.

Na cukrze i w piżamie, czyli lipiec roku 1931 nad morzem



Dyliżans wodny



Nad morze przyjeżdżał także Daniel Chodowiecki, podczas swojego pobytu w Gdańsku w 1773 roku. Odbył między innymi konną wycieczkę do Nowego Portu, a także do Wisłoujścia, wraz z matką i siostrą. Tam zawiózł ich ciekawy, mało znany pojazd.

- Była to szkuta konna, czyli łódź, którą ciągnął idący wzdłuż brzegu koń. Kursowała ona regularnie, aż po lata 60. XIX wieku, między Gdańskiem a Wisłoujściem, w wyznaczonych godzinach. Można było kupić bilet za określoną kwotę. Był to taki pierwowzór dzisiejszej komunikacji miejskiej, nazywany niekiedy żartobliwie dyliżansem wodnym.
Co ciekawe, do kąpieliska nie przyjeżdżano wyłącznie w sobotę czy niedzielę, tak jakbyśmy to sobie wyobrażali, lecz często w środku tygodnia, z samego rana lub wieczorem. Mieszkańcy przyjeżdżali wczesnym rankiem, by jeszcze tego samego dnia zdążyć wrócić do miasta i rozpocząć normalny dzień pracy.

Kąpielisko w Brzeźnie, ryt. Julius Seyffert, ok. 1835 r. Kąpielisko w Brzeźnie, ryt. Julius Seyffert, ok. 1835 r.

Pierwsze stroje kąpielowe



Niewiele jest źródeł opisujących stroje, których używano w tamtym czasie do kąpieli. Nie stały się jeszcze wtedy obiektem zainteresowania mody. Myśląc o dawnym plażowaniu, często przed oczami widzimy ludzi w zabawnych strojach kąpielowych, w pasiastych trykotach, jest to jednak nieco późniejsza historia, raczej końca XIX wieku.

- Początkowo do kąpieli zakładano właściwie cokolwiek, często była to długa płócienna koszula, mężczyźni czasem ubierali krótkie spodnie kąpielowe - mówi dr Dargacz. - Często też kąpano się po prostu nago, co wynikało z zaleceń lekarskich. Medycy nalegali, by do kąpieli nie zakładać stroju, który miał niweczyć pozytywne skutki przebywania w morskiej wodzie. Takie wzmianki można znaleźć w wielu pismach medycznych z tamtego czasu. Stopniowo jednak odchodzono od tego zwyczaju i około lat 60. XIX wieku, wykształcił się strój kąpielowy.
Czytaj także: Brzeźno w granicach Gdańska, czyli kąpielisko od 1914 roku

Przeniesienie sopockiego Domu Zdrojowego



Jan Jerzy Haffner to postać, którą uznaje się za założyciela kąpieliska w Sopocie.

- Na początku XIX wieku zaczęli pojawiać się pierwsi goście i kuracjusze, którzy zatrzymywali się w jedynym ówczesnym hotelu w Sopocie. Po wojnach napoleońskich tą sytuacją zainteresowały się władze pruskie i próbowały znaleźć przedsiębiorcę, który zbudowałby zakład kąpielowy z prawdziwego zdarzenia. W 1819 roku taki zakład rzeczywiście powstał, był jednak dość skromny. W 1823 roku w Sopocie pojawił się Jan Jerzy Haffner, który nadał temu miejscu europejski sznyt. Pracował tam jednak krótko. Po śmierci Haffnera w 1830 roku, kąpielisko prowadzili jego potomkowie.
W Sopocie zachowały się do dziś Łazienki PołudnioweMapka zbudowane w 1907 roku, w których obecnie mieści się hotel. Infrastruktura sopocka była dość rozbudowana i wielokrotnie się zmieniała.

- Obecny Zakład Balneologiczny w Sopocie jest kontynuacją pierwszego domu kąpielowego, zbudowanego przez Haffnera w 1823 roku. Stał on jednak w nieco innym miejscu. Spadkobiercy Haffnera postanowili przenieść pierwotny budynek, a na jego miejscu rozpoczęto budowę teatru. Dom kąpielowy został przesunięty na specjalnych rolkach o kilkadziesiąt metrów na południe. Cała ta operacja była szeroko opisywana w ówczesnej prasie.
Zdjęcie sopockiego molo z 1878 r. Zdjęcie sopockiego molo z 1878 r.

Pierwsze sopockie molo



Jak mówi dr Janusz Dargacz, molo w swoich początkach, czyli latach dwudziestych XIX wieku, najprawdopodobniej miało funkcję bardziej praktyczną niż rekreacyjną.

- Jak wiadomo, do domu kąpielowego w Sopocie była dostarczana morska woda. Instalacja była poprowadzona w głąb morza, gdzie znajdowała się pompa, którą kilka razy dziennie pompowano wodę. Do tej pompy trzeba było się jakoś dostać. Myślę, że dlatego zbudowano właśnie pierwszą kładkę. Z czasem okazało się, że poza funkcją praktyczną, stanowi ona także atrakcyjne miejsce spacerowe. Nawet później, gdy dom kąpielowy przesunięto w nowe miejsce, molo w tym miejscu już zostało. Początkowo było niewielkie, stopniowo je rozbudowywano. Jest wiele ciekawych relacji, które opisują jak spędzano czas na molo kontemplując przyrodę lub podziwiając grę świateł w nocy.

Rozrywki w kąpieliskach



Możliwości przemieszczania się kuracjuszy były początkowo dość ograniczone, odwiedzający musieli spędzać więc czas razem. Urządzano wspólne zabawy, popularne były koncerty plenerowe w wykonaniu orkiestr wojskowych gdańskiego garnizonu. Chętnie organizowano też rozmaite wieczory taneczne i bale, a kulminacją sezonu był festyn kąpielowy. Taką uroczystość organizowano początkowo z okazji urodzin króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III, który urodził się 3 sierpnia. Po śmierci króla, wydarzenie przekształcono w festyny kąpielowe. Podobne wydarzenia organizowano również w mniejszych w gdańskich kąpieliskach, chociaż to Sopot był najbardziej elitarny i przyciągał największą liczbę gości zagranicznych.

Miejsca

Opinie (45) 9 zablokowanych

  • (2)

    Bardzo ciekawy artykuł.Rozrywka dla bogatych...a dzisiaj każdy może sobie pozwolić na plażowanie i tłumy dzień w dzień.Wszak pracuje tylko u nas 52% w wieku produkcyjnym)Szkoda tylko że kultura niestety pozostawia wiele do życzenia...wulgaryzmy, picie alko i śmiecenie plus glony dopełniają obrazu dzisiejszych trójmiejskich plaż.

    • 38 5

    • polaka obraz własny - taki klimat takie czasy , w głowie pusto czasy kasy

      • 7 2

    • pracują na czarno

      • 1 0

  • artykuł petarda! (4)

    szkoda że klasa została wyparta przez masy. A ponoć świat idzie do przodu - jeśli tak to wygląda to ja się z takiego świata wypisuję.

    • 41 6

    • (1)

      widać że się cofamy , po umiejętnościach , obyciu , zachowaniu , kulturze osobistej , zagospodarowaniu przestrzeni , architekturze ... efekt gotowych informacji z określoną odgórnie opinią oraz pól gotowych albo gotowych produktów który to odbija sie na słabnących bądź też zanikających umiejetnościach osobistych ... kiedys jak nadgorliwa mamusia dziecko we wszystkim wyręczała to wyrastała taka sieropta zyciowa , dzis co drugi taki z opinią jaką ktos narzucił odgórnie a nie swoją ...

      • 15 2

      • I to się nazywa po(d)stęp...

        • 3 3

    • (1)

      Więc przyłącz się do idei którą propagujesz i przestań robić dzieci.

      • 3 4

      • Robić to możesz kake do muszli. Dzieci należy wychować.

        • 3 4

  • Ale za wytrzymawanie w upałach w na plaży w pełnym outficie (2)

    szacun dla naszych przodków :)

    • 30 1

    • Na pierwszym zdjęciu jest i pionier parawaningu!

      Chociaż widać, że dominował "koszing" :)

      I, oczywiście, nikt do wody nie wchodził. Niewyobrażalne. Fuj. Nie wypada.

      • 9 3

    • kiedyś to było, dziś wszystko blachosmrodami zastawione, metalowy świat

      • 1 1

  • Mówicie o zabudowanych strojach kapielowych.

    Kiedyś opalenizna była kojarzona z niską klasą społeczna, rolnikami i robotnikami. Im panienka była jaśniejsza tym lepiej to o niej świadczyło. Po tym się rozpoznawało do jakiej grupy społecznej dany człowiek należy. Z kolei w czasach obecnych ten trend zabudowanych strojów jest bardzo popularny w krajach zagrożonych dziurą ozonową (np Australia) aby osłonić ciało i uniknąć nowotworu.

    • 27 0

  • (2)

    Po co to usilne spolszczanie imion czy nazw?

    "Jan Jerzy Haffner" urodził się jako Jean Georg Haffner w Colmar, we Francji.

    • 16 3

    • Tak

      Z Johana Hevelke zrobili...

      • 1 0

    • Z tradycji

      W naszym języku funkcjonowało to od zawsze, patrz: Jerzy Waszyngton, Izaak Newton, caryca Katarzyna, car Mikołaj, a wcześniej Galileusz, Krzysztof Kolumb. Król Zygmunt... Juliusz Cezar. To właśnie usilne parcie na niespolszczanie imion to jakaś nowa moda, przejaw amerykanizacji / anglicyzacji. Wynika to z ignorancji ludzi, niestety.

      • 4 1

  • Widać że glony już wtedy były (1)

    • 2 5

    • No trudno, żeby nie było. Powiem ci, że były nawet ryby w zatoce. Takie czasy.

      • 10 0

  • Polecam książkę...

    ...doktora Dargacza, doskonała dla zainteresowanych tematem, a do tego pięknie wydana :)

    • 9 1

  • dzisiaj najezdna szlachta pisowska 500+ (3)

    też kontempluje piękno przyrody i podziwia grę świateł

    • 15 12

    • napisał

      słoik z kompleksami

      • 5 0

    • Najlepsza szlachta kodowska... (1)

      z programu kretaczy i mafii vatowskiej i no i słuchaczy tvn ..

      • 0 0

      • mafie vatowskie to akurat w pisowskie urzędniki

        w min sprawiedliwości zostały 'złapane' nie przez pisowskie służby

        • 0 0

  • Świetny artykuł!

    • 14 1

  • wypoczynek nad morzem (7)

    ponownie stał się zabawą dla bogatych. 200 zł za skromny obiad dla 4 osobowej rodziny to teraz standard.

    • 28 17

    • (4)

      tylko, że jakoś poziom kultury i zwyczaje tej nowej "wyższej klasy" spadły na łeb na szyję.

      • 18 2

      • (3)

        otóż to, pozują na "inteligencję", skończone kierunki studiów typu prawo czy historia sztuki, chodzą do restauracji, teatrów, ale kultury w nich nie ma za grosz, co widać już na poziomie wypowiedzi, w których przekleństwa i wulgaryzmy zastępują przecinki.

        • 11 1

        • oglądają TVN i sok z buraka (2)

          a ty się dziwisz skutkom

          • 8 9

          • Gość ma rację 200 PLN za obiad dla 4 osób - tyle to kosztuje - i o tym mówi i PiSze TVN i Sok z Buraka :) (1)

            W TVP kurskiego pokażą szczęśliwą polską rodzinę i opowiedzą tak: radosne wiadomości z odcinka rolniczego - mamy urodzaj buraka cukrowego :) Idź do Biedry, Lidla - ja dzisiaj byłem i zostawiłem 3 stówy. Prześledziliśmy z żoną w domu każdy punkt paragonu czy aby na pewno wszystko się zgadza i wszystko się zgadzało - ceny oszalały i o tym mówi i PiSze TVN i Sok z Buraka :) Taki kaczyniak nie robi zakupów i nie wie ile kosztuje kurczak, chleb etc :)

            • 9 7

            • To zryj dwa wiadra mniej, wtedy wydasz 100zl.

              • 0 0

    • Dla mnie to tylko koszt biletu ZTM i ewentualnie toalety, jeżeli potrzebuję. Jedzenie i wodę biorę ze sobą, jak mi się frytek czy loda zechce, to 10 zł też się wysupła. Na dorszyka z zestawem surówek szkoda mi pieniędzy.

      • 1 0

    • A czego ty się spodziewales

      Jak chcesz taniej to do baru mlecznego. Chociaż nie wiem czy nie wyjdzie podobnie.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Od lat Gdynia jest gospodarzem jednego z największych festiwali muzycznych w kraju Open’er Festival. Gdzie odbyła się pierwsza edycja imprezy?

 

Najczęściej czytane