"Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso" to słowa byłej radnej gdańskiej Anny Kołakowskiej wobec posłanki Agnieszki Pomaskiej, umieszczone w 2016 r. na portalu społecznościowym. Wpis spotkał się z żywą reakcją opinii publicznej, a w tym roku sprawa znalazła finał w sądzie. Osobiście bardzo poruszyła mnie siła zawarta w tych słowach.
Podobne wydarzenia
sobota, godz. 19:00
Gdańsk,
Gdańsk Miasto Literatury
Wstęp wolny
poniedziałek, godz. 18:00
Gdańsk,
Scena Teatralna NOT
W okupowanych przez III Rzeszę krajach, publiczne golenie spotykało kobiety wchodzącej w relacje intymne z okupantem. Tak miała być karana kolaboracja - i w odwołaniu do takiego znaczenia zostały te słowa użyte przez Annę Kołakowską. Okupacja polega na wprowadzeniu administracji i prawa na terenie podbitym przez wrogie państwo. Każda osoba, która chce pozyskać środki do przeżycia musi z tą administracją w jakiś sposób współpracować, legitymizując tym samym obce prawo. Jeżeli to sobie uzmysłowimy to okaże się, że golenie na łyso kobiet za wchodzenie w relację "obcym" nie jest wymierzaniem sprawiedliwości, bo - w mniejszym czy większym stopniu - kolaborują wszyscy, lecz raczej cedowaniem wstydu na "kozła ofiarnego".
Golenie może być karą tylko wówczas, gdy wygląd jest istotną wartością. Włosów lub ich braku używamy, by zwiększyć atrakcyjność seksualną - wpisując się w obowiązujący kanon. Uważam, że kobiety wciąż są przez niektórych traktowane bardziej jako zasób przedmiotowy niż osobowy. Świadczy o tym stałe poddawanie publicznej ocenie ich atrybutów fizycznych i - rozumiane jako patriotyzm - wypowiedzi o konieczności obrony "naszych kobiet". Świadczy moc słów: trzeba to coś złapać i ogolić na łyso. Przy obecnej presji kulturowej nie dziwi, że kobiety są skłonne inwestować wiele czasu i pieniędzy w swój wygląd, a komercyjny charakter tych zabiegów, wiąże się z dodatkowym znaczeniem wyrażenia - "golić kogoś".
Podejrzewam, że proponowane przeze mnie wydarzenie nie będzie przyjemne dla uczestników. Mimo to, chciałabym zachęcić do zmierzenia się z tym doświadczeniem, jako okazją do dyskusji i sformułowania tak osobistej jak i publicznej konkluzji: kto kogo właściwie "łapie i goli". Skoro tak dużo czasu i innych zasobów poświęcamy na to, by udawać, że mamy włosy tam, gdzie nie mamy oraz nie mamy tam, gdzie one faktycznie rosną - może warto poświęcić jeden wieczór na to, by zastanowić się dlaczego, to jest takie ważne. Wydawałoby się, że to co robimy ze swoim ciałem, a dokładniej - martwym wytworem naskórka, jest sprawą czysto osobistą. Jednak to nieprawda... Schematy w których żyjemy można próbować rozszyfrować studiując historię, jednak najwyraźniej uwidaczniają się wówczas, gdy ktoś je łamie.
Golenie może być karą tylko wówczas, gdy wygląd jest istotną wartością. Włosów lub ich braku używamy, by zwiększyć atrakcyjność seksualną - wpisując się w obowiązujący kanon. Uważam, że kobiety wciąż są przez niektórych traktowane bardziej jako zasób przedmiotowy niż osobowy. Świadczy o tym stałe poddawanie publicznej ocenie ich atrybutów fizycznych i - rozumiane jako patriotyzm - wypowiedzi o konieczności obrony "naszych kobiet". Świadczy moc słów: trzeba to coś złapać i ogolić na łyso. Przy obecnej presji kulturowej nie dziwi, że kobiety są skłonne inwestować wiele czasu i pieniędzy w swój wygląd, a komercyjny charakter tych zabiegów, wiąże się z dodatkowym znaczeniem wyrażenia - "golić kogoś".
Podejrzewam, że proponowane przeze mnie wydarzenie nie będzie przyjemne dla uczestników. Mimo to, chciałabym zachęcić do zmierzenia się z tym doświadczeniem, jako okazją do dyskusji i sformułowania tak osobistej jak i publicznej konkluzji: kto kogo właściwie "łapie i goli". Skoro tak dużo czasu i innych zasobów poświęcamy na to, by udawać, że mamy włosy tam, gdzie nie mamy oraz nie mamy tam, gdzie one faktycznie rosną - może warto poświęcić jeden wieczór na to, by zastanowić się dlaczego, to jest takie ważne. Wydawałoby się, że to co robimy ze swoim ciałem, a dokładniej - martwym wytworem naskórka, jest sprawą czysto osobistą. Jednak to nieprawda... Schematy w których żyjemy można próbować rozszyfrować studiując historię, jednak najwyraźniej uwidaczniają się wówczas, gdy ktoś je łamie.