• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Taneczny duet nie do pary. "Sen" i "Święto wiosny" w Operze Bałtyckiej

Łukasz Rudziński
26 marca 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
"Święto wiosny" Izadory Weiss porusza problem relacji kobiet i mężczyzn jednowymiarowo, jednak zadziwiająco konsekwentnie. Kobiety są permanentnie wykorzystywane i poniżane - przekazuje nam choreograf Bałtyckiego Teatru Tańca. "Święto wiosny" Izadory Weiss porusza problem relacji kobiet i mężczyzn jednowymiarowo, jednak zadziwiająco konsekwentnie. Kobiety są permanentnie wykorzystywane i poniżane - przekazuje nam choreograf Bałtyckiego Teatru Tańca.

Wydawało się, że to się nie może udać. Dwie kompletnie różne stylistyki, dwie krańcowo różne filozofie tańca, ale ten sam zespół artystyczny. A jednak oba spektakle, osobno, stanowią bardzo ciekawe studium dotychczasowej pracy Wojciecha Misiury i Izadory Weiss.



W "Śnie" Wojciecha Misiury wszystko jest możliwe. Np. zstąpienie z nieba anioła z pawimi piórami... W "Śnie" Wojciecha Misiury wszystko jest możliwe. Np. zstąpienie z nieba anioła z pawimi piórami...
Prostytutka, marynarz, czy grecki heros we wschodnim stroju koegzystują tu na równych prawach. Prostytutka, marynarz, czy grecki heros we wschodnim stroju koegzystują tu na równych prawach.
Jak w "De Aegypto", niektóre obrazy przypominają ścienne freski z grobowców Faraonów. Obsesja wędrówki towarzyszy Wojciechowi Misiurze od czasów słynnego Teatru Ekspresji. Jak w "De Aegypto", niektóre obrazy przypominają ścienne freski z grobowców Faraonów. Obsesja wędrówki towarzyszy Wojciechowi Misiurze od czasów słynnego Teatru Ekspresji.
"Święto wiosny" pomyślane jest jako nieustająca, męsko-damska konfrontacja. "Święto wiosny" pomyślane jest jako nieustająca, męsko-damska konfrontacja.
Kobiety w spektaklu Izadory Weiss są obnażane, poniżane, bite, wykorzystywane i porzucane (na zdjęciu Zuzanna Marszał w rękach Marka Szczygła i Radosława Palutkiewicza).  Kobiety w spektaklu Izadory Weiss są obnażane, poniżane, bite, wykorzystywane i porzucane (na zdjęciu Zuzanna Marszał w rękach Marka Szczygła i Radosława Palutkiewicza).
Niektóre wydają się być pogodzone z taki losem, inne się buntują. Ale wszystkie są nieszczęśliwe. Niektóre wydają się być pogodzone z taki losem, inne się buntują. Ale wszystkie są nieszczęśliwe.
O ile po "Tamashii", jednej trzeciej tanecznego wieczoru "Men's dance", miałem jeszcze wątpliwości, o tyle po "Śnie" jestem pewien, że Wojciech Misiuro usiłuje w Operze Bałtyckiej wskrzesić dawny Teatr Ekspresji. Sięga po te same tropy - kulturę Kraju Kwitnącej Wiśni, odgłosy otaczającego nas świata (tym razem nie są to odgłosy przyrody, jak w "Tamashii", ale cywilizacji - klaksony, pisk opon, gwar uliczny) i motyw nieustającej wędrówki (cytat z "The Aegypto" Teatru Ekspresji). Podobnie jak w "Tamashii", centralną postacią spektaklu jest Jacek Krawczyk, były aktor Teatru Ekspresji, ogniowo łączące tamten teatr Misiury z dzisiejszym.

Gdański choreograf, debiutujący zresztą na deskach Opery Bałtyckiej przeszło 40 lat temu, tym razem kreuje bezpieczną przestrzeń snu. Tu możliwe są wszelkie wizje, nawet te najbardziej absurdalne (rowerzysta przejeżdżający przez scenę czy Indianin w imponującym pióropuszu, w którego wciela się Mariusz Rychalski, na co dzień maszynista sceny w Operze Bałtyckiej). W ciekawej, nieprzesadzonej scenografii Katarzyny Zawistowskiej znajdziemy m.in. rzeźbę symbolizującą Hypnosa - bóstwo snu.

W tej przestrzeni snują się przeróżne postaci - marynarze, prostytutki, cudzoziemcy. Ich sekwencje są gęste od napięć, precyzyjnie wykonane, świetnie zatańczone (perfekcyjny duet "ksero" - Marta Śrama i Elżbieta Czajkowska-Kłos, zwiewna, bardzo seksowna Beata Giza w duecie z ustępującym jej techniką Filipem Michalakiem). Misiuro dołącza do tancerzy Bałtyckiego Teatru Tańca ludzi spoza Opery - kaskadera Andrzeja Słomińskiego, który jako anioł z pawimi piórami staje się bohaterem pięknej metaforycznej sceny zejścia na ziemię, byłą mistrzynię świata fitness Aleksandrę Kobielak (współpracującą z Misiurą w Teatrze Ekspresji) i wreszcie Jacka Krawczyka.

Bohater Krawczyka to postać zupełnie innego porządku - posągowy stoik, nieobecny, zatopiony w ruchu myśliciel, przywodzi na myśl greckich herosów. Postać, budowana niezwykle oszczędnymi środkami przez tancerza Sopockiego Teatru Tańca, elektryzuje, ściąga uwagę pomimo wielu innych wydarzeń oraz natłoku rozbuchanych, artystycznych wizji. To zresztą jest najpoważniejszy zarzut pod adresem Misiury - jego oniryczna wizja jest nieposkromiona, rozrasta się, nie kondensuje. Traci na tym spektakl złożony ze zbyt wielu etiud, teatrów w teatrze, ale też kilku wyśmienitych momentów.

Izadora Weiss, inaczej niż Misiuro, po raz pierwszy od kiedy pracuje w Gdańsku, dokonała syntezy swojego teatru. Jej "Święto wiosny" ze słynną choreografią Wacława Niżyńskiego ma tyle wspólnego, że w jednym z pierwszych motywów tanecznych odszukać można dalekie echa charakterystycznego ruchu tancerzy "Święta wiosny" z przedstawienia z 1913 roku. Duszą spektaklu pozostaje wspaniała, ekstatyczna muzyka Igora Strawińskiego, sercem - temat seksistowskiego wykorzystywania kobiet i uprzedmiotowienia ich w męskocentrycznym świecie.

Na podwyższeniu umieszczonym na scenie Opery rozgrywa się dramat siedmiu par. Ich historie są do siebie bliźniaczo podobne - najpierw wzajemna fascynacja, czułość, zaangażowanie, potem coraz bardziej roszczeniowa i agresywna postawa mężczyzny, aż do całkowitego poniżenia i upodlenia kobiety. Jedynie reakcje kobiet są różne - niektóre szybko podporządkowują się i pozostają bierne, inne gwałtownie sprzeciwiają się zaczepkom i atakom ze strony mężczyzn. Efekt (a zarazem drastyczna puenta przedstawienia) daje odpowiedź, czy mężczyźni są w stanie zmieć swój punkt widzenia na kobiety.

To spektakl dla szefowej Bałtyckiego Teatru Tańca z kilku powodów wyjątkowy. Wreszcie Weiss przełamała schemat ruchu, jaki towarzyszył od lat kolejnym jej spektaklom, czyniąc je niemal takimi samymi. Dramaturgia "Święta wiosny" utrzymywana jest w końcu poprzez taniec a nie efektownie dobraną muzykę. Z kolei zamiast wzniosłych, ale niekonkretnych pojęć abstrakcyjnych jak "dobro" i "zło", w które choreograf Opery Bałtyckiej ubierała dotąd swoje przedstawienia, Izadora Weiss zdecydowała się skonkretyzować tematykę na ludzkiej krzywdzie, konsekwentnie i bardzo drastycznie ją ukazując. Nieprzypadkowo Franciszka Kierc zostaje w pewnym momencie zrzucona ze sceny przez swojego partnera kopniakiem w krocze.

Wciąż brakuje synchronizacji tańca w partiach zbiorowych, jednak tym razem na usprawiedliwienie tancerzy BTT przemawia fakt, że tańczyli w kilkanaście osób na niezwykle małej przestrzeni. Spektakl Izadory Weiss rezonuje także dzięki filmowaniu twarzy i sylwetek maltretowanych tancerek, widzianych na telebimie z tyłu sceny. Szarpane, obmacywane, dotykane, popychane i poniżane dziewczyny widać przez to doskonale w odzierającym z intymności, upiornym niby-dokumencie. Nigdy dotąd Izadora Weiss nie była tak konsekwentna w werbalizowaniu swoich przekonań. "Święto wiosny" jest zdecydowanie najlepszym jej gdańskim spektaklem.

"Sen" i "Święto wiosny" przynależą do dwóch odrębnych światów. Zgodnie z zapowiedziami dyrekcji opery, niebawem powinny zostać rozdzielone. Spektakl Misiury pokazywany ma być wspólnie z "Tamashii", miniatura sceniczna Izadory Weiss razem z jej kameralnym spektaklem "A trois...". Oba tytuły z pewnością jeszcze na tym zyskają, ale już teraz, wspólnie, składają się na jedno z najciekawszych wydarzeń tanecznych na deskach Opery.

Spektakl

6.2
42 oceny

Sen/Święto wiosny

teatr tańca

Miejsca

Opinie (25) 3 zablokowane

  • Ruch sceniczny...

    asynchroniczny, amuzyczny, adynamiczny, ...

    A pomysły ?
    Ech...

    • 15 3

  • gratulacje! (2)

    wczoraj po pierwszej czesci sie rozmarzylam, a po drugiej zatkało mi dech w piersiach! cos niesamowitego! ciekawa tylko jestem, czy inne gdanskie sceny tez sie kiedys obudza z letargu?!

    • 6 22

    • (1)

      na razie, to w największym letargu pozostaje Państwowa Opera Beztalencia i nowy stwór Weissa - BTT (Beztalencki Teatr Tańca) trzymając na etacie choreografkę-amatorkę

      Isadora w tematyce spektakli niewiele odbiega od swojego męża - seks, seksizm, przemoc i wulgarność zaczyna być jej specjalnością. Niech się lepiej weźmie za układy do tańca na rurze, bo chyba tyle potrafi, a od utalentowanych i wybitnych gdańskich tancerzy trzyma łapy precz.

      • 15 2

      • Iza - precz

        Podoba mi się. I całkowicie zgadzam się z opinią.

        • 8 0

  • "Sen" - kiszka ziemniaczana.
    "Święto wiosny" - wspaniałe! Z chęcią jeszcze raz bym, się wybrał.

    • 4 17

  • ooo (1)

    Czytam, że Izadora (pewnie z racji partytury) wzięła się do roboty i coś w końcu ze swoim teatrem zrobiła. Będę dziś i powiem Wam jak było.

    • 3 1

    • no i niestety na froncie bez zmian

      znów się nie udało

      • 9 1

  • zalukane

    misiuro jak za starych dobrych lat..gratuluje,milo popatrzec....pani w....chyba nie w tej lidze pracuje...

    • 11 4

  • święto wiosny

    Zastanawia mnie fakt, czy muzyka Strawińskiego jest w stanie dźwignąć samąw sobie ciężką tematykę seksizmu, który wobec ofensywy feminizmu zszedł do głębokiego podziemia i tam się okopał i zradykalizował.

    • 5 1

  • Pani Isadoro szanowna

    Zdmuchnąć laskę ze sceny kopem w krocze to dopiero ułańska fantazja, scena soczysta ale tylko z Van Damem w roli kopacza.

    • 19 2

  • Jestem zaskoczony (1)

    Nawet podczas premiery "wielbiciele" Izadory mieli niezły orzech do zgryzienia, bo się Weissowej udało. Po raz pierwszy od kiedy ją oglądam, a oglądam to beztalencie od lat, zrobiła spektakl który nie jest rzewną sceną i godzinną chaotyczną bieganiną niezdolnych tancerzy wokół niej. Drugie spostrzeżenie - tancerki (te po szkole baletowej) są nieprównanie lepsze niż hip-hopowi kolesie, mieniący się w BTT tancerzami. Bardzo słabo technicznie tańczą chłopaki.

    Spektakl "Sen" bardzo ok - ale faktycznie powinien być pokazywany razem z "Tamashii" a nie z Izadorą, bo to dopiero zakrawa na profanum.

    • 11 5

    • "te po szkole baletowej"

      Owszem, panie tańczą coraz lepiej w tym zespole.
      Wszystkie! Te bez szkoły też! Dorota Zielińska świetna w technice release, co widać środkowej części MEN's DANCE w choreografii Przybyłowicza, w Święcie Wiosny znakomite są Franciszka Kierc i Natalia Madejczyk! Panom, nie wszystkim oczywiście pozostaje się podciągnąć :)

      • 2 4

  • Lenistwo umyslowe i brak dojrzalosci artystycznej powoduja, ze pp Weiss nieustannie bazuja na motywach wulgarnego seksu, perwersji, przemocy - tym razem, oczywiscie, nie moglo byc inaczej.

    • 21 3

  • Jak można! (3)

    Pan Wojciech Misiuro jest niestety grafomanem w temacie choreografii i teatru. Pisze niestety, bo za każdym razem mam nadzieję, że coś jest lepiej, skoro jest zapraszany do Opery B. Choreografia jest na poziomie 10 latka, a opowieść miałka, pretensjonalna i nudna. Chowanie się za orientalną mistyką, figuratywnością jest tylko chwytem, mającym ukryć braki tego "artysty", który tkwi w stylistyce końca lat osiemdziesiątych, których już nie ma. Jak można odcinać kupony od umarłego teatru ekspresji. Jak można mumię zapraszać do Opery. Przecież ten człowiek nie ma nic do powiedzenia. Jak można zapraszać na ładne obrazki. Szkoda Jacka, który siedzi na kamieniu i nic. Kilka dobrych punktów scenografii i świateł. A reszta nic.

    • 26 6

    • Popieram, niepowetowany żal Jacka.

      • 5 0

    • A Jacka Krawczyka żal... (1)

      Zgadzam się w zupełności. SEN stał się dla mnie symbolicznym zakończeniem kariery p. Misiuro. Wszystko, co od zawsze nim targało - seks, popęd, wędrówka w tematyce, a w formie obrazowość bez głębi intelektualnej, niemozność w wykształceniu własnego języka ruchowego z jednoczesną niechęcią do tańca jako takiego, brak umiejętności poruszenia emocjonalnego odbiorców, brak umiejętności dramaturgicznych i problemy z czasowaniem, tradycyjne znaczenie kostiumu, brak umiejętności głębokiem pracy z tancerzami w porozumienu i głębokim szacunku, a w efekcie"prezentowanie" przez nich uczuć na scenie, a nie ich przeżywanie. To wszystko spotkało się w ŚNIE by obnarzyć p. Misiurę jako artystę. Żal tylko wszystkich tancerzy biorących w spektaklu, bo nie mogli się wykazać. Znarnowane pieniądze i czas.
      A dwa argumenty dla których p. Misiuro jest zatrudniony przez OB, czyli marketing ("rzekoma "kultowość postaci") i niski stopień konkurecyjności w stosunku do p. Weiss, to za mało, by mnie przekonać o słuszności zatrudniania. Jest tylu zdolnych choreografów w Trójmieście. A p. Jacka Krawczyka powinni zaprosić, by zrobił dla nich sam spektakl jako prowadzący choreograf, a nie asystent. Wtedy byłoby co obejrzeć.

      • 10 1

      • Jestem pod wrażeniem powyższej wypowiedzi. Ja w swojej, chciałem być wyważony i dziękuję, za świetne dopełnienie. Na GW. jest ciekaway tekst ad vocem!

        • 1 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym z gdańskich parków znajduje się popiersie Adama Mickiewicza?

 

Najczęściej czytane